Siedział w sali przesłuchań już dobre dziesięć minut. W dupie miał gliniarzy, w głowie stało mu tylko, że Amy się obudziła, a on siedzi tu. Był wściekły, nie potrafił zrozumieć, jak mogli posądzić go o pobicie dziewczyny. Nienawidził Vicki, gdyby mógł, najchętniej rozszarpałby ją teraz na strzępy.  
Do pokoju wszedł policjant i zasiadł naprzeciwko, z pełną powagi miną. Rzucił akta chłopaka na stół i przeszył Davida mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. 
– Włamanie, a teraz pobicie, nie próżnujesz, widzę – rzekł mężczyzna. 
– Kurwa, nikogo nie pobiłem! – krzyknął chłopak, wstając, lecz wiszący za jego plecami mundurowy szybko go posadził. – Poza tym mam alibi, we wtorek rano byłem w domu z matką – rzucił wkurzony chłopak. 
– Dobrze, sprawdzimy, chociaż twoje alibi nic tu nie znaczy. Pewnie miałeś pomocników – stwierdził złośliwie policjant. 
– Kurwa! – David ponownie zerwał się miejsca, lecz zaraz znów siedział na tyłku. 
– Uspokój się i powiedz, jak to było. Dlaczego to zrobiłeś? Dla kasy czy dla zabawy? – kontynuował facet. 
David ciężko westchnął i nie odpowiedział. 
– No gadaj! – Gliniarz wstał, mocno uderzając ręką w stół. 
David milczał. 
– Pobicie, do tego dochodzi odwieszenie wyroku… Trochę posiedzisz. 
Cisza. 
– Widzę, że nie masz nic do powiedzenia. Dobrze, to może jak odwiedzisz nasz areszt, będziesz bardziej rozmowny – spuentował mężczyzna. – Zabierzcie go. 
 
 
Kurwa mać. – Zaklął z myślach David, wściekły, że nie może być w szpitalu. – A może Amy im powie? – Dumał, mając nadzieję, że tak się stanie. Nie bał się zemsty na dziewczynie, był pewny, że jej pomoże, a przecież zeznania brunetki bardzo by mu w tej chwili pomogły. Pomyślał też o Lauren i Lilly, jak sobie poradziły. Czuł się głupio wobec ciotki, miał być w nocy, a nie ma go do tej pory.  
Łaził po celi, nie mogąc usiedzieć w miejscu i po godzinie drzwi się otworzyły. 
– Wstawaj, wychodzisz – rzekł gruby gliniarz. 
David odebrał rzeczy z depozytu i szybko skierował się na przystanek. Wybrał numer Polly, ale dziewczyna nie odbierała. Odbierz, cholera – prosił losu, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, co się dzieje i czuje się czuje ukochana. Po chwili telefon zadzwonił. 
– David, do cholery, gdzie ty jesteś? Lilly się denerwuje – rzuciła wzburzona Lauren.  
– Już wracam. 
– Właśnie wiozę ją do szkoły. Wracaj i siedź w domu. Zwinięli cię, tak? – Dziewczyna natychmiast się domyśliła. 
– Nie. 
– Dobra, pogadamy, jak wrócę. Na razie. 
 
 
Od razu zajrzał do sypialni – Sophie siedziała i gapiła się we włączony telewizor. Olał ją i poszedł zrobić kawę. Zadzwonił do Betty. 
– Cześć – wydusił. – Betty, przepraszam, ale odłożymy ten remont. Mam kłopoty w domu – wyjaśnił uczciwie. 
– Dobrze, nie ma problemu. Co się stało? 
– Mała rozrabia, Amy jest w szpitalu, mam tu trochę zamieszania. Zresztą przyjadę to pogadamy. 
– W porządku. 
– To cześć. 
Gdy zalał kawę, Lauren pojawiła się w mieszkaniu. 
– A nie mówiłam? – wyjechała pretensjonalnie, biorąc puszkę z kawą. Ani trochę nie uwierzyła w kłamstwo siostrzeńca. 
– Zasnąłem i wpadłem na siostrę Amy. Oni myślą, że to ja ją tak urządziłem, dasz wiarę? – wyznał chłopak. 
– Dlaczego? 
– Kiedyś szarpnąłem jakąś lalę na ulicy i ta chyba mnie widziała, a teraz wyciąga chore wnioski. Ale się obudziła. 
– Tak? To dobrze. 
– Kurwa, obudziła się, a mnie tam ni… 
Zadzwonił telefon. Odebrał i usłyszał Polly. 
– David? Wypuścili cię? 
– Tak. 
– Amy wszystko im powiedziała. Ale co teraz? Boję się – przyznała dziewczyna. 
– Spotkajmy się, pogadamy. 
– Dobrze. To za pół godziny tam gdzie wczoraj. Może być? 
– Tak. 
 
 
Zamówił kawę, gdyż nie pił w domu, i czekał. Polly zjawiła się po dziesięciu minutach. 
– Co z nią? – zapytał od razu. 
– Jest bardzo słaba, ale wszystko powiedziała ojcu. Psy już wiedzą, temu cię pewnie wypuścili. David, boję się, ta Sylvia… 
– Co za Sylvia? 
– Obecna „kochanka” Ethana, jest ostro pojebana. David, a jeśli oni dostaną zawiasy? Co z Amy? Znowu mogą ją pobić, może niepotrzebnie im powiedziała? Ale zajarzyła, że byłeś, że cię zwinęli, chciała cię ratować – wyjaśniła Polly. 
– Będzie okej, załatwię tę sprawę. Poza tym nie muszą wiedzieć, że to Amy, mógł być jakiś świadek. 
– Kurde, David, świadek? Na tym zadupiu? – rzuciła Polly. 
– Mówiłaś, że zamówiła taksówkę. To może on…? 
– I co, widział i nie zareagował? I jeśli tak, to gdzie była ta taksówka? 
David wzruszył ramionami. Dokończyli kawę i Polly wstała.  
– Dobra, pojadę już. Nie spała, jak wychodziłam, a nie chcę, żeby była sama. Vicki jedzie na jakieś zebranie, a ojciec też musi wracać do pracy. 
– Tak? – David od razu się ożywił. – Czyli mogę wejść.  
– Pewnie tak, tylko… pielęgniarka. Nie wpuści cię, Vicki już nagadała – oświadczyła Polly. 
– Wejdę oknem. 
– W biały dzień? 
– Przecież tam nikt nie będzie mnie widział. Wejść do tej sali to kwestia kilku sekund. 
– Dobra, chodź. 
 
 
– Czysto? – spytał, gdy blondynka wychyliła głowę przez okno. 
– Tak, właź. 
Po chwili był już w środku. Amy nie spała, usiadł więc obok i chwycił jej dłoń. 
– Kurde, księżniczko, ale mi napędziłaś strachu. – Uśmiechnął się niemrawo. – Jak się czujesz? 
– Głowa mnie boli – wyszeptała dziewczyna, nadal była bardzo słaba. – Wypuścili cię… – stwierdziła. 
– Jak widać. Amy, kto cię napadł, wiesz? – zapytał chłopak, mając nadzieję, że usłyszy prawdę od niej. 
– Nikt… nieważne. 
– Amy… 
– David, zostaw to. 
Chłopak ustąpił, ale nie zamierzał niczego zostawiać. Widząc ukochaną w obecnym stanie, ogarniała go taka wściekłość, że gdyby teraz dorwał Ethaha, pewnie by go zabił. 
– David – mruknęła brunetka. – Nic nie rób, proszę cię. 
– Nic nie zrobię, poza tym komu mam zrobić, jak nic nie wiem. Dlaczego nic mi nie mówisz? 
– A ja jednak myślę, że wiesz – stwierdziła Amy, wymownie spojrzawszy na siostrę. 
– O co chodzi? – Nastolatka natychmiast wniosła sprzeciw. 
– O nic. 
– Dlaczego wszyscy myślą, że to ja cię pobiłem? Przegrzało im mózgi? – warknął David. 
– Ja już im wszystko wyjaśniłam – oświadczyła Amy. 
– Czyli wiesz. Mała, dlaczego nie chcesz powiedzieć mi prawdy, obiecuję, że nic nie zrobię – naciskał chłopak. 
– David, daj już spokój, policja się tym zajmie. 
– Kurwa, Amy, policja? Przecież powiedziałaś, że nie wiesz, kto to był, że się tylko domyślasz. Am, do cholery, nie wiedziałaś ich, więc policja może nic im nie udowodnić. – Polly się zdenerwowała. 
– Zakończmy już ten temat, dobrze? Głowa mnie boli. Daj mi lepiej wody – poprosiła brunetka. 
Kiedy dostała pić, spojrzała na Davida. 
– David, ja mówię poważnie. Mało masz jeszcze kłopotów? – wznowiła temat.  
– W dupie mam kłopoty. Pobili moją dziewczynę, i co, mam to tak zostawić? – Uniósł się chłopak. 
– Wiesz co? Może jednak nie powinniśmy się spotykać. Ja cię o coś proszę, a ty mnie kompletnie ignorujesz – rzuciła pretensjonalnie Amy; mówiła coraz ciszej. 
– Kotku, nie ignoruję cię, po prostu nie mogę darować… – tłumaczył blondyn. 
– Więc zrób tak, żebyś mógł. David, przysięgam, że jak się dowiem, że się w to wszystko wmieszałeś, nie spotkamy się więcej – zagroziła szorstko dziewczyna. – Obiecaj mi, że będziesz trzymał się od tego z daleka. 
Cisza. 
– Obiecaj! – powtórzyła głośniej brunetka, ciężko łapiąc powietrze. 
– Dobrze, obiecuję. 
Dziewczyna już nic nie mówiła, tylko zamknęła oczy. Mocniej ścisnął jej dłoń. 
 
 
Kurwa, ja ci pokażę. – Odgrażał się. Zaplanował już, że pobije Ethana, ale zrobi to tak, żeby Amy o niczym się nie dowiedziała. Tylko jak to zrobić? A jak znowu będą chcieli się mścić? Wtedy powiedzą, za co, Amy się połapie i będzie przypał. No i nie mogę pilnować jej dwadzieścia cztery godziny na dobę. 
Przypomniał sobie też o jutrzejszym dniu, że przecież są urodziny dziewczyny. Cieszył się, że nie będzie musiał iść na tę cholerną imprezę, nie cieszył się jednak, że w takich okolicznościach. I jak ja teraz złożę jej życzenia? Miał już plan, kwiaty, dobre wino, a tu taka klapa. Ale to nic, kwiaty i tak dostanie. – Zadecydował i mocniej wcisnął pedał gazu. Szybko dojechał pod dom Ethana, wyłączył sinik i czekał. Czekał pół godziny, godzinę, lecz chłopak się nie pojawiał. Zadzwonił Do Polly. 
– Polly? Gdzie mogę znaleźć tego gnoja? – zapytał. 
– David, przecież obiecałeś Amy… – przypomniała nastolatka. 
– To nic, powiedz. 
– Ale ja nie wiem. Kiedyś chodzili z Amy do Black, bo to jej ulubiona knajpa, a teraz to nie wiem – mruknęła dziewczyna. – Ale David, nie mieszaj się do tego. Zobaczysz, że to wszystko wyjdzie na jaw i Amy się wkurzy. Zostaw to policji, przecież ma… – rzuciła Polly i się zacięła. 
– Słucham? 
– Nic takiego. 
– Polly – warknął chłopak. 
Był już zły, nie dało się nie domyślić, że nastolatka coś ukrywa. 
– Bo… bo Amy mi powiedziała – bąknęła dziewczyna. 
– Co ci powiedziała. 
– No… że jesteś na warunkowym. 
No ładnie. – Pomyślał David, choć nie był zbytnio wkurzony. Rozumiał, że to siostry i są bardzo zżyte, nie dziwił się więc faktem, że wszystko sobie mówią. Rozbawiła go też to, że Polly, jak na nastolatkę przystało, nie potrafi utrzymać języka za zębami. 
– David…? – Usłyszał w słuchawce. 
– To nic, spoko. Tylko żeby zaraz nie wiedziało o tym całe miasto – rzucił złośliwie. 
– Tak, już idę rozgadać. – Wzburzyła się dziewczyna. 
I nagle Davidowi przyszło coś do głowy. 
– Dobra, kończę.  
– Ale David! – Polly niemal krzyknęła. – Nic nie rób. 
– Spokojnie, załatwię to tak, że skurwiel będzie bał się do niej zbliżyć. Powiem więcej – on będzie bał się nawet na nią spojrzeć. Obiecuję ci – poinformował chłopak. 
– Ale… 
– Dobra, nic nie będę robił. Na razie. 
Dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć, ale David się rozłączył. Kilkanaście minut później parkował już pod lokalem. Mam nadzieję, że będzie. – Pomyślał, naciskając dzwonek przy znajdujących się na tyłach budynku drzwiach. Po chwili otworzył mu koleś, którego David już znał. Goryl był wyraźnie zaskoczony widokiem chłopaka. 
– O co chodzi? – syknął. 
– Jest Judy?
3 komentarze
Shadow1893
Tutaj masz całość, ale nie będę czytać... 😉
agnes1709
@Shadow1893 Ale tu baboli cały worek.😅
Spokojny
Zawiasy do odwiedzenia. Koleś balansuje na cienkiej linie.
agnes1709
@Spokojny Poradzi sobie, ma jaja.
Iga21
Nie wytrzyma i go zpierze, a potem narobisz mu jeszcze większych kłopotów Ty wredna
 Ty wredna  
agnes1709
@Iga21 Jesyem wredna😚