Zakręty losu #53

– Dzień dobry? – wydusił Shawn i się zaciął.
Nie wyglądał jednak na przestraszonego, raczej na zawstydzonego.
– O co chodzi? – Lauren się uśmiechnęła.
– Czy pani jest ciocią Lilly? – wymamlał chłopak, nie patrząc na młodą kobietę.
– Gdzie ona jest?! – David natychmiast wyskoczył z mieszkania i zawisł nad gówniarzem.
– Jest… niedaleko. Ale ona… ona boi się wrócić – rzekł cicho Shawn.
– Jak to się boi?! Gdzie ona jest?! – David wydarł na całą klatkę, strasząc małolata.
– Uspokój się, dobrze? – Lauren mocno go szturchnęła. – Wiesz coś o Lilly? – ukucnęła przed młokosem.
– Tak. Jest ze mną, ale prosiła, żebym zaszedł i zapytał, czy będzie miała kłopoty – wyjaśnił Shawn.  
– Zaprowadź nas do niej – rzekła łagodnie Lauren, bacznie inwigilując wzrokiem Davida.
– Dobrze.
W mig wskoczyli z buty i zaraz byli na zewnątrz. Shawn w milczeniu skierował się przed siebie, ciągnąc za sobą rodzinę małolatki.
– Kurwa, co ty odpierdalasz? – szepnęła Lauren, drugi raz częstując Davida kuksańcem.
– Co to za małolat? Pierwszy raz go widzę – mruknął David, który już ochłonął.
Lauren wzruszyła ramionami i nagle Shawn się zatrzymał i odwrócił na pięcie.
– Ale proszę pani, nie będziecie na nią krzyczeć? Ona mówiła, że boi się wracać i że znowu ucieknie, ona naprawdę się boi – wywalił wprost, raz po raz sugestywnie zerkając na Davida.
– Spokojnie, nikt nie zamierza na nikogo krzyczeć – odparła ciepło dziewczyna.  
Shawn wznowił podróż, po chwili skręcił między pobliskie sklepy i gdy znaleźli się na tyłach, od razu dostrzegli Lilly – siedziała na ławce skulona i wystraszona, dużymi oczyma patrząc na przybyłych.  
David jak dziki dopadł do siostry i zaraz trzymał ją w objęciu.
– Kurwa, Lilly, co ty wyprawiasz? – wyjechał od razu, znów dając się ponieść emocjom.
– Przepraszam – wycedziła, duszona ramionami brata.
– Lilly, do cholery, czy ty wiesz, co myśmy przeżyli?! – grzmiał, kucając obok.
Shawn stał jak kołek, jego hardość zniknęła.
– Przepraszam – powtórzyła Lilly i się rozpłakała.
– Wypad stąd! – Lauren nagle chwyciła siostrzeńca za fraki i odepchnąwszy go mocno, sama ukucnęła i chwyciła dłonie dziewczynki.
– Lilly, gdzie byłaś? – zapytała spokojnie. – Dlaczego nie zadzwoniłaś? Przecież masz pieniądze.
– Nie mam, zostawiłam w plecaku.
– Twojej koleżance nic się nie stało, dlaczego uciekłaś? Dziecko, nie było cię całą noc, nie dziw się więc, że David się zdenerwował. Ale już jest ok, PRAWDA? – diabelsko spojrzała na siostrzeńca.
– Tak.
Lilly nadal chlipała ze spuszczoną głową.
– Dobrze, chodźmy do domu. Musisz się wykąpać coś zjeść – Lauren wstała. – A ty kim jesteś? – spojrzała na Shawna, który jakby zdrętwiał.
– Kolegą – wycedził. – I muszę już iść – dodał i odwrócił się na pięcie, lecz David natychmiast go zatrzymał.
– Poczekaj, nie tak szybko – warknął, trzymając gówniarza za ramię.
– Puść mnie – zbuntował się chłopak, szarpiąc się z młodym facetem.
– David, on mi tylko pomógł – wtrąciła niepewnie Lilly, pociągając nosem.
– No właśnie. Puszczaj! – walczył Shawn.
– Nie, pójdziemy razem, zjecie coś i pogadamy – David był nieustępliwy.
– Już jadłem. Puść mnie – wyrywał się młodzik, który ewidentnie spanikował.
– Jak masz na imię? – zapytała łagodnie Lauren.
– Shawn.
– Ok, David cię puści, ale obiecaj, że nie uciekniesz. Mogę ci zaufać? – dziewczyna dobrotliwie się uśmiechnęła.
– Tak.
– Wierzysz w to? – burknął David.
– Nie – Lauren się zaśmiała – ale puść go. Przecież i tak go dogonisz – dowcipkowała.
David uwolnił młokosa, który nie zamierzał czekać, tylko zerwał się jak oparzony i ruszył przed siebie. Chłopak w moment go dopadł i przyprowadził z powrotem.
– No i co? – cwaniacko syknął do ciotki.
– Puszczaj, kurwa! – krzyknął Shawn, wierzgając na wszystkie strony.
Lauren aż uniosła brwi, operując radosnym wyrazem twarzy.
– Patrz, jaki hardy – fuknął David, lecz też już się uśmiechał. – Młody, dlaczego wymiękasz? Przecież nic ci nie zrobię. I nie zamierzam odstawiać do domu, jeśli o to chodzi, chcę tylko pogadać – zwrócił się do małolata, który wyglądał już, jakby miał zaraz wybuchnąć.
Lilly nadal siedziała ze spuszczoną głową.
– Lilly, powiedz mu, niech mnie puści – rzucił wystraszony Shawn, lecz dziewczynka nie reagowała.
– Dobra, dość tego, idziemy – zadecydował wreszcie David i pociągnął Shawna za ramię.
– Chodź, zaraz wszystko się uspokoi – Lauren wyciągnęła dłoń w kierunku siostrzenicy, która wstała i grzecznie poszła za nią.
Młodzik walczył nadal, przez całą drogę usilnie próbując się wyswobodzić, lecz nadaremnie, kilka minut później stał już w korytarzu brunetki, w towarzystwie skaczącej wkoło Daisy.
– Ok. David, idziesz do sklepu po zakupy, a ja tu doprowadzę ich do porządku – rozkazała twardo Lauren, wręczając chłopakowi sto dolarów.  
Nie wyglądał na zadowolonego, lecz nie protestował.
– Co zjecie? – gospodyni nachyliła się nad gówniarzami.
Głucho.
– Dobra. Kup jakiś tłuste i niezdrowe, tak, jak lubią, jakiś sok i coś słodkiego. Mi też możesz wziąć ze dwa hamburgery z podwójnym serem, no i coś sobie.  
Napompowany irytacją chłopak wziął pieniądze i ruszył do wyjścia.
– I możesz się nie śpieszyć! – dodała uszczypliwie Lauren, puszczając oczko do małolatów. – No dobrze, to co się stało? – zapytała luźno, gdy już posadziła dzieciaki na kanapie, samej zająwszy miejsce na ziemi, oparta o regał. – Lilly, gadaj, jak już wygoniłam Davida. Młody? – spojrzała na chłopaka. – Lilly, gdzie byłaś, gdzie spałaś, dlaczego nie wróciłaś?
– Bałam się – wydusiła w końcu małolatka.
– Co to znaczy, że: "on ci pomógł”?
– No bo… No bo ja chciałam przyjechać do ciebie, ale zabłądziłam. Wsiadłam do autobusu i pojechałam za daleko, a jak wysiadłam, to zobaczył mnie jakiś facet i zawołał. Ja uciekłam i dobiegłam aż do portu. Potem byli tak jacyś chłopacy i bałam się wracać koło nich. A potem Shawn mnie spotkał i spaliśmy w takiej budce – wypaliła Lilly na jednym tchu.
– W budce?  
– Kurde, w baraku robotniczym koło mostu – wtrącił zniecierpliwiony Shawn. – Siedziała sama, to co? Miałem ją zostawić? – pyskował niezbyt uprzejmie.
– A ty skąd się tam wziąłeś? – kontynuowała Lauren, operując stoickim spokojem.
– To już nie pani sprawa.
Lauren ledwie powstrzymała śmiech, młodzik rozbroił ją na amen.
– Ciociu, czy mnie zabiorą? – zapytała płaczliwie Lilly.
Dziewczyna natychmiast usiadła obok i mocno przytuliła małolatkę.
– Lilly, nikt cię nie zabierze, kto ci naopowiadał takich głupot?
– Bo w szkole mówią, że jak mama pije, to mnie zabiorą – wyjąkała ośmiolatka.
– Przestań pleść, nikt cię nigdzie nie zabierze. I nie słuchaj więcej idiotyzmów, dobrze? Nie lepiej pogadać o tym z Davidem albo ze mną?
– Ale Emily… Ja mocno ją popchnęłam i ona zemdlała. Czy ona umarła? – walnęła Lilly, o mało już nie płacząc.
– Lilly – Lauren ponownie dała upust głośnej radości. – Nic jej nie jest, ona tylko zemdlała.David był w szkole wszystko jest w porządku.
– Ale..
– Żadnego ale! Dobra. Młody, teraz ty. Co tu robisz i czemu nie jesteś w szkole?
– On uciekł z domu, tata go bije – wcisnęła się Lilly, która najwyraźniej bardzo ufała Lauren.
– Tak? – brunetka natychmiast spoważniała.
– Ma dwanaście lat – oznajmiła Lilly.  
– I co teraz? Zamierzasz wrócić do domu? – zapytała gospodyni.
– Nie! – warknął młodzik.
– Więc co zamierzasz? A twoja matka?  
– Matka? – parsknął Shawn i po chwili powiedział dokładnie to samo, co powiedział wcześniej Lilly, widocznie i u niego Lauren wzbudzała pozytywne emocje.
– Więc co chcesz zrobić? Przecież musisz kiedyś wrócić – kontynuowała spokojnie brunetka. – Mogę ci pomóc, znam kilka osób – dodała.
– Nie! – Shawn zerwał się z miejsca. – Niech pani nigdzie tego nie zgłasza! – wrzeszczał jak opętany.
– Spokojnie, niczego nie zrobię wbrew twojej woli, tylko zapytałam. Uspokój się i usiądź – rzekła Lauren, nieustannie zachowując zimną krew.
Otworzyły się drzwi i dziewczyna szeroko się uśmiechając, rzuciła konspiracyjnie ciche: – dobra, potem pogadamy – po czym podniosła tyłek i ruszyła do Davida, oglądając się jeszcze po drodze.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1448 słów i 8813 znaków, zaktualizowała 29 wrz 2018.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Wika78

    Proszę dodaj kolejne świetne opowiadanie tak trzymaj 💓

    16 lis 2018

  • Użytkownik agnes1709

    @Wika78 Tu też jesteś? Fajnie:kiss:

    16 lis 2018

  • Użytkownik zabka815

    No nareszcie coś się ruszyło  :P . Brawo kochana  :kiss:

    29 wrz 2018

  • Użytkownik agnes1709

    @zabka815 No ruszyło... niestety:lol2:

    29 wrz 2018

  • Użytkownik Fanka

    No Kochana,rozkrecasz się i jest genialnie :kiss:

    29 wrz 2018

  • Użytkownik agnes1709

    @Fanka To tylko pozory, kochana, idzie jak krew z nosa:kiss:

    29 wrz 2018

  • Użytkownik Fanka

    @agnes1709 Oj A w ogóle tego tu nie widać :)

    29 wrz 2018