Druga strona mgły - Część II - 9

Chłód wiał znad lasu, zebrali się wspólnie, aby dowiedzieć się więcej od Amali. Ula obserwowała ją podejrzliwie, nie spodziewała się, że pod ziemią można żyć. Marek spojrzał wymownie na władczynię podziemi, ośmielając ją.
- Opowiedz im tą historię o czarnej mgle. To bardzo ważne.  
Dziewczyna skinęła głową i gestykulując żywo przedstawiła im wszystko co wiedziała o tajemniczym zjawisku. Falon układał wszystkie usłyszane informacje w głowie, podpierając się zamyślony. Ula natomiast wciąż nie spuszczała wzroku z dziwnej towarzyszki Marka, która wyglądała jakby ktoś zabrał jej wszystkie wesołe barwy. W dodatku miała duże czarne oczy, ale zauważyła też że jej ubranie było zrobione z tego samego materiału co nowy płaszcz sąsiada. Domyślała się, że mógł zmarznąć, ale równie dobrze mógł dostać go w prezencie. Żałowała, że nie ma z nimi Jasmin, chociaż nie darzyła jej nigdy sympatią. Zrobiło się jej żal, że nie widzi nowej rywalki koło swojego ukochanego, z pewnością jako sefida wystraszyłaby ją raz a dobrze.  
Noc zdawała się spokojna, ale na niebo powoli nadciągały ciężkie chmury, zwiastujące kolejna falę śnieżnych opadów. Blady rogal księżyca zanikał coraz bardziej w tej gęstej czeluści obłoków. Zerwał się lekki wiatr, który wzmagał jeszcze bardziej uczucie chłodu. Amala skończyła swoją opowieść wpatrując się w górę, podziwiając pierwszy raz w życiu nieboskłon. Marek domyślał się, że z nastaniem dnia, dziewczyna może cierpieć z nadmiaru światła. Przypomniał sobie, że istnieje coś takiego jak okulary przeciwsłoneczne, postanowił wyczarować jej coś bardzo przypominającego ten wytwór z jego świata. Odchodząc na stronę, skorzystał ze swoich ukrytych zdolności tworzenia magicznych przedmiotów. Ula patrzyła z zaciekawieniem co też robi jej przyjaciel. Nagle młodzieniec podniósł się. Trzymając ręce splecione z tyłu pleców, chowając nowy przedmiot zbliżał się ku władczyni podziemi, która cały czas podziwiała nieznany jej wcześniej świat. Chrząknął wymownie zwracając na siebie uwagę, a kiedy spojrzała w jego kierunku wręczył podarunek.
- Co to jest? - zdziwiła się, oglądając przedmiot z każdej strony.
- Prezent. Kiedy nastanie poranek ubierzesz to na oczy, o tak. - demonstrował, śmiejąc się przy tym z dumy. - Będziesz mogła bez mrużenia oczu patrzeć na świat.

Falon zdziwiony nowym wynalazkiem, nie mógł wyjść z podziwu dla pomysłowego czarodzieja. Ula natomiast widząc śmiejącą się Amalę, coraz bardziej miała ochotę odnaleźć Jasmin. Z drugiej jednak strony wiedziała, że wtedy straci Marka na zawsze. W głębi duszy łudziła się, że zauważy jej ukryte uczucie do niego. Wtem Falon wstał z kamienia, na którym siedział i spojrzał jeszcze raz w stronę lasu.  
- A więc mówisz, że ta zjawa, która opanowała las, to owładnięty zemstą i chęcią władzy mężczyzna? - odparł czarnoksiężnik poprawiając płaszcz.
- Tak głosi legenda. - odpowiedziała Amala, nadal podziwiając okulary.
- Więc ktoś go kiedyś pokonał? - spytał ponownie, patrząc tym razem na dziewczynę.
- Tak, ale nikt nie wie kto to był i jak tego dokonał, przykro mi.
Ula zaczęła zbierać się do drogi, poprawiając włosy nałożyła na głowę kaptur od płaszcza. Zaczął sypać drobny śnieg.  
- Dokąd teraz idziemy? - zapytała zaciekawiona Amala, chowając prezent od chłopaka do kieszeni tuniki.
Wszyscy popatrzyli w stronę Marka, teraz to on musiał zdecydować co dalej robić.
- Wiem, nie patrzcie tak na mnie. Szukamy Jasmin, ona na pewno będzie wiedziała co dalej zrobić. Tyle, że nie wiem dokąd się udała.
- Jak to nie wiesz? - zdziwiła się Ula. - Przecież powiedziałeś Sulezowi, że idziesz jej szukać.
Wtedy Marek wyciągnął list, który rusałka zostawiła mu w pokoju. Najpierw kiedy go przeczytała pojawił się lekki uśmiech na jej twarzy, po czym nie chcąc dać po sobie poznać, że cieszy ją zerwanie sefidy z jej sąsiadem, podała list Falonowi.  
- Ciekawe, skąd nagle taka zmiana. - mruczał pod nosem czarnoksiężnik oglądając liścik z każdej strony.
Wtedy Amala wzięła karteczkę do ręki, obejrzała ją. Skoncentrowała się chwilę, po czym przejechała po wierzchu dłonią kilka razy tam i z powrotem. Nagle w rogu pergaminu ukazały się dziwne symbole, bardzo podobne do tych, jakie Marek widział na ścianach w podziemnych tunelach.  
- Tutaj jest ukryta wiadomość w moim języku.
Cała grupa patrzyła zniecierpliwiona na trzymającą kartkę władczynię podziemi.  
- Co tam jest? - niecierpliwił się Marek.
- Nie ucieszy cię ta informacja, z tego co mi wcześniej opowiadałeś tak wnioskuję. - odparła Amala oddając chłopakowi zwitek papieru. - Nie powiem ci co tam jest napisane. Przykro mi.

Marek zdenerwował się nie na żarty. Zmarszczył brwi po czym złapał w pół zdezorientowaną dziewczynę, potrząsając nią ze złości.  
- Powiedz mi! Może to jest ważne. - nalegał zdesperowany.
Wzrok wszystkich towarzyszy wędrówki skupił się na szarej niewiaście, która wyrywając się od znerwicowanego czarodzieja usiadła z wrażenia na jednym z porozrzucanych po okolicy kamieni. Marek uderzał rękami w pobliskie drzewo, starając się rozładować napięcie jakie w nim powstało. Wszystko co dotyczyło zaginięcia jego oblubienicy serca, wydawało się dla niego na wagę złota. Nie mógł zrozumieć dlaczego Amala nie chce mu zdradzić, co zostało napisane w nieznanym mu języku.  
- Amala mów, albo zaraz dostanę się do tunelu i przyprowadzę kogoś, kto to mi przeczyta, choćbym miał zostać pojmany.
Dziewczyna nie chcąc kłopotów nabrała powietrza w płuca, mocno westchnęła po czym oznajmiła spokojnym tonem.
- Tekst jest urwany, ale jego początek brzmi tak „ Wróciłem. Zrozumiałem, że tylko ty dla mnie … „ i dalej brakuje znaków.
Śnieg nadal sypał coraz bardziej, ale zapadła niezręczna cisza pomiędzy zgromadzonymi. Chłopak padł na białą pokrywę, trzymając się za głowę wpatrywał się w przesuwające się na nieboskłonie niskie chmury. Nie czuł zimna, ogarniała go wielka rozpacz. Powoli docierało do niego, że mógł nie być jedynym w sercu Jasmin. Ula widząc załamanie na twarzy przyjaciela, podbiegła do niego, chcąc mu pomóc wstać. Jego wzrok zdawał się być nieobecny w tym świecie. Delikatnie starała się podnieść go z podłoża, żeby nie przemarzł zbytnio. Śnieżyca wzmagała się coraz bardziej, a wiatr przenikliwie dawał znać, że pora ruszać w drogę. Niedaleko nich znajdowała się niewielka jaskinia wyrzeźbiona w skale, udali się tam czym prędzej. Kiedy usadowili się w osłoniętym od lodowatego wiatru miejscu, Falon przemówił pierwszy:
- Trzeba odnaleźć Jasmin, tylko tak dowiemy się prawdy. Gdy nastanie poranek i odpoczniemy trochę od razu użyję swoich zdolności i spróbuję odszukać jej śladu, bo musiała coś po sobie zostawić.
Amala siedziała w kącie sama, patrząc na Marka. Leżał obok Uli, która starała się go pocieszyć swoją obecnością. Falon podszedł do władczyni podziemi, przytulił ją po przyjacielsku, dzięki czemu zrobiło się jej cieplej. W pewnym momencie zamknęła oczy zapadła w oczekiwany błogi sen, wyobrażajac sobie, że leży z ukochanym.  

***
W mrocznym lesie nadal panował chłód, a promienie słońca ledwo przebijały się przez przeklętą mglistą pokrywę. Dzień od nocy można było odróżnić tylko po tym, że było dużo jaśniej. Resztki zniszczonych i przemarzniętych liści spadały leniwie na lodowatą ziemię, brzmiąc przy tym jak kawałki szkła spadające na kamienną posadzkę. Czarna mgła osadzając się na wyniszczonych roślinach zostawiała nieprzyjemny nalot, odbierając resztki barw, jakie jeszcze można było rozpoznać. W oddali przemykały dziwne cienie stworów, które opanowywały coraz odważniej nowo zdobyty teren. W chatkach rusałek panowało poruszenie, gdyż dziewczyny powoli zbierały najpotrzebniejsze im rzeczy do małych  sakiewek podróżnych. Bały się opuszczać ich ukochany las, ale Ismena tłumaczyła im na każdym kroku, jak bardzo niebezpiecznie jest przebywanie w przeklętym miejscu. Sulez siedział w koncie, obserwując kręcące się wokoło nimfy. Cały czas mroziła go wzrokiem Talan. Wodnik uważany w swojej osadzie za miejscowego fajtłapę, nie był z tego powodu szczęśliwy. Tym razem wyobrażał sobie siebie, wchodzącego triumfalnie do wioski w towarzystwie pięknych rusałek. Wyobrażał sobie, że w zamian dostanie nagrodę od urodziwych panien. Już wydawało mu się, że ich usta muskają jego ciało, gdy rozmarzonego  błotniaka wyrwała z cudownych wizji Azalia.  
- O czym myślisz? - spytała widząc uśmiech na jego twarzy.
- Yyy … o swojej wiosce. - Poprawił się szybko wstając z krzesła. - Zaraz tam wyruszamy, poznacie ich niebawem.
- A jacy są, tacy jak ty?
- Podobni – mruknął chłopak. - Nie są jednak warci uwagi, zwyczajni, co innego ja, widzisz ...
- Sulez kończ śniadanie i wyruszamy. - ponaglała Talan, widząc jak wpatruje się w Azalię.

Wodnik od niechcenia pochłonął resztki z talerza stojącego na małym stoliczku i wyjrzał przez okienko. Obawiał się z powrotem stawić czoła nieznanemu, ale nie miał wyboru. Musiał poprowadzić rusałki do jego rodzinnej wioski. Nimfy po chwili stały już gotowe do  drogi. Wyszli z chatek zebrali się w grupę, każda z dziewcząt wzięła ze sobą coś, czym w razie potrzeby będzie mogła się bronić. Nie mogli przewidzieć co ich spotka na drodze, więc strach coraz bardziej paraliżował niewiasty. Z początku wszystkie chciały wyruszyć, lecz wątpliwości narastały, aż większość postanowiła zostać w niegościnnym lesie. Pomimo wielu próśb Talan i Suleza ich zdanie nie zmieniło się ani na chwilę.  
- Nie możecie tu zostać, możecie stracić życie. - przekonywała Talan stojąc przed chatkami. - Las jest przeklęty, nie bądźcie bierne, uciekajmy.
- Tak, a jak ruszymy się z miejsca, też możemy zginąć. Już wolimy zostać tutaj gdzie jesteśmy. - odparowała jedna ze zgromadzonych.
Dziewczyna załamywała ręce, ale nie mogła wyciągnąć upartych rusałek na siłę. W końcu Sulez podniósł z ziemi zmrożony konar i narysował nim długą linię.  
- Kto idzie z nami niech przestąpi tę kreskę. Są wśród was odważne dusze? - nawoływał wodnik rozglądając się po tłumie.
Nagle ze zgromadzenia wyłoniła się Ismena, potem Azalia, ale nikt poza nimi już nie ruszył się z miejsca. Stały jak sparaliżowane patrząc wokoło, czy coś się akurat na nich nie czai w ciemności. Wtem w oddali usłyszeli dziwne dźwięki niezidentyfikowanych stworów, które na pewno nie były leśnymi zwierzętami. Dziewczęta jak jeden organizm zaczęły chować się w popłochu w swoich domkach. Ismena popatrzyła na Talan i wzruszyła ramionami.
- Trudno, wyruszymy sami. Liczę na to, że u wodników znajdziemy więcej walecznych mężczyzn, którzy nas obronią.
- Na razie macie mnie. - odezwał się pełen dumy Sulez, poprawiając nową ciepłą tunikę.
- Nie wypowiem się na ten temat. - wtrąciła się Talan patrząc z pogardą na błotniaka.

Nie tracąc czasu zebrali się i wyruszyli w ciemny las. Drogę do wioski wodników znał doskonale Sulez, nawet z zamkniętymi oczami potrafił trafić rodzinnego domu. Sceneria otaczająca ich, nie napawała optymizmem. Zwykła kora na drzewach przybrała odcień czerni, przez diaboliczną mgłę, która osiadała na wszystkim przez dłuższy czas. Wystające korzenie drzew zdawały się poruszać, ale Ismena kazała im unikać kontaktu z nimi, starali się je przeskakiwać. Azalia narzuciła kapuzę od płaszcza, gdyż było jej bardzo zimno w głowę, jednak gdy zorientowała się, że ma ograniczone pole widzenia, zrezygnowała z tego pomysłu. Talan dostała od rusałek wspaniały oręż do walki. Nowa złota szabla była bardzo ostra i z nią u boku dziewczyna czuła się bardziej odważna. Nauczyła się posługiwać bronią, gdy była jeszcze u Falona w niewoli. Potajemnie uciekała do zbrojowni i tam z zaprzyjaźnionym potworem ćwiczyła sztukę walki. Nikomu o tym nigdy nie mówiła w obawie przed karą ze strony czarnoksiężnika. Teraz z dumą mogła przechadzać się przez mroczny las. Sulez też dostał skromny miecz, z którym wcale nie wiedział co ma zrobić. Błagał tylko w duchu, żeby ich nic nie zaatakowało. Pozostałe rusałki również posiadały skromne miecze, na wypadek napaści, ale Ismena wiedziała, że na nic się zdadzą w kontakcie z magią.
Teren po pewnym czasie zrobił się nierówny. Najpierw wchodzili w zagłębienia, a następnie wspinali się w górę. Zmęczenie dawało się we znaki, ale nie mogli odpoczywać. Ograniczona widoczność utrudniała im drogę. Zdawało się, że pokonują nieprzebrane przestrzenie. W pewnych miejscach było bardzo ślisko, gdyż zmrożona ziemia została pokryta czarną szadzią. Sulez czuł, że już niedaleko do celu ich podróży. Wtem usłyszał przenikliwe piski nad nimi.  
- Co to? Słyszycie? - spytał zaniepokojony.
- Nie wiem, ale to nic dobrego. - odparła Azalia rozglądając się.
Nagle zauważyli nadlatujące stado demonicznych nietoperzy, których czerwone oczy i zębiska dawały do zrozumienia, że trzeba się bronić.  
- Mam dość tej wyprawy – odparł trzęsąc się w duchu.
- Nie marudź, lepiej chwytaj za broń. Jesteś mężczyzną czy tchórzem? - wjechała mu na ambicję Talan.
Wodnik zebrał się w sobie, w końcu mógł udowodnić, że jest odważny. Spojrzał na Azalię, która wyglądała na panicznie wystraszoną. Nie mógł się skompromitować, to była jego szansa, przecież otaczały go same niewiasty, nie mógł okazać się gorszy.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2490 słów i 13924 znaków. Tag: #fantasy

2 komentarze

 
  • dreamer1897

    Okulary w takim świecie zawsze przydatne. Poszukiwania Jasmin nie nabierają tempa choć każda minuta jest ważna. Od kogo jest ta zaszyfrowana wiadomość?

    12 lis 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Nowinki techniczne mogą się przydać. Po drodze ciągle coś im przeszkadza, ale bez sefidy będzie im ciężko rozwikłać zagadkę, co tak na prawdę się dzieje. Ta wiadomość wyjaśni się później ;)

    13 lis 2018

  • dreamer1897

    @AuRoRa No nic będę żył z tą niewiedzą :F

    14 lis 2018

  • AnonimS

    Nawet wodnik się robi zuch na oczach panienek.  Tylko czy to mu pomoze w sferze podboju ktorejś z rusalek? Smiem.watpic. Pozdrawiam

    9 lis 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS Młody się stara, tylko czy mu się uda. Będzie ciężko pewnie, z jego roztrzepanym charakterem ;)

    9 lis 2018