Druga strona mgły - Część II - 24

Zeszli powoli po schodach na dół i kiedy wkroczyli do gościnnej komnaty, Jasmin poczuła jakby cały ból o jakim dawno zapomniała, wrócił ze zdwojoną siłą. Starała się jednak opanować emocje wyobrażając sobie, że jest tu po raz pierwszy. Usiedli w trójkę na wygodnej kanapie, która miała kształt rogalika, dzięki czemu mogli swobodnie rozmawiać ze sobą.  
Księżyc powoli zaczął chować się za drzewami, zachodząc niczym nocne słońce. Lazur wprawnym ruchem dłoni, aktywował świecące kryształy zawieszone na ścianach. Wreszcie mogli zacząć rozmowę, z przywołaną niedawną sefidą.  
- Jasmin, powiedz dlaczego uciekłaś? - odezwała się pierwsza Ula, zadając nurtujące wszystkich pytanie.
Spojrzała na nią, po czym westchnęła głęboko.  
- W noc przed ślubem Falona miałam gościa. Odziany na czarno, duży kaptur zakrywał mu głowę, a twarz miał zasłoniętą czarną przepaską, widziałam tylko jego oczy. Przeraziłam się na ten widok, gdyż czułam od niego obcą energię. Podał mi do odczytania wiadomość, napisaną starożytnym językiem. Dowiedziałam się z niej, że Enę łączy uczucie z mężczyzną spoza naszego świata, i na dodatek chce on wrócić do niej.
- Jak to? Księżniczka fioletowych ludzi zakochana? W kim? - dopytywała zaskoczona Ula, a Lazur przysłuchiwał się tylko milcząc.
- Tego nie zdradził niestety. Natomiast wiedział o mnie prawie wszystko, co mnie jeszcze bardziej zaintrygowało. Podobno otworzyłam wrota wymiarów swoją podróżą, przez co sprowadziłam na wasz świat zagładę. Ostrzegł mnie, abym jak najszybciej wróciła tam skąd przybyłam, w innym wypadku przybędzie tu ktoś, kto opanuje wasz świat.
- Doprawdy? - wtrącił się czarnoksiężnik, patrząc na rozmówczynię z rezerwą.  
- Gdy go spytałam skąd to wie, przedstawił się jako strażnik wymiarów. Obiecał, że nie zgłosi mojego nielegalnego przybycia, jeśli odejdę.  
- Czyżby to w istocie był strażnik? Uwierzyłaś mu? - wtrącił się ponownie Lazur, przewracając oczami, jakby miał do czynienia z kimś niedoświadczonym.  
- Wtedy się nad tym nie zastanawiałam. Spytałam, czy mogę zostawić ostatnią wiadomość znajomym, ten się zgodził. Urwał kawałek papieru z listu do Eny, na którego odwrocie napisałam wiadomość, którą pewnie już dawno czytaliście.

Do Uli dotarło co się stało. Ktoś odciągnął specjalnie sefidę, która nagle stanęła po ich stronie. Przypomniała sobie opowieść Amali i zamarła na chwilę.  
- Pozwól, że się wtrącę. - odchrząknął wymownie Lazur - Strażnik wymiarów nie chodzi sobie swobodnie po świecie, a tym bardziej nie rozmawia ze śmiertelnikami. W bramie albo cię przepuści, albo nie, to jego wola.  Jeżeli dostałaś się do nas do świata, to musiałaś użyć jakiś dobrych argumentów, bo spotkania z nimi nie da się uniknąć.
- Byłam dzieckiem, kiedy przekroczyłam bramę, mało pamiętam, może wydałam się niegroźna, nie mam pojęcia. - tłumaczyła się sefida, czując że popełniła błąd.
Lazur słuchając jak mówi, nie mógł się oprzeć wrażeniu, że gdzieś jej głos słyszał. Przez to, że znał dużo niewiast, mógł być przewrażliwiony, ale nie dawało mu to spokoju z jakiegoś powodu.  
- Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy? - spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem.  
Sefida struchlała, doskonale znała rozmówcę. Obawiała się jak zareaguje, kiedy ją rozpozna. Poprawiła tylko błękitne włosy i zaśmiała się.
- Możliwe, że gdzieś mnie widziałeś. Swego czasu dużo osób mnie znało, ale nie mówmy o tym. Macie niemałe kłopoty. Ula opowiedz proszę, co wydarzyło się pod moją nieobecność.
Dziewczyna zmarszczyła brwi i z poważną miną zaczęła relacjonować ważniejsze zdarzenia. Przy każdym zdaniu na temat Marka, twarz sefidy zdradzała tęsknotę, za porzuconym ukochanym. Jednak czuła się niezręcznie, gdyż siedziała tuż obok kogoś, kto nie wiedział kim ona dla niego wcześniej była i co ich łączyło. Starała się zachowywać naturalnie, chociaż w głębi duszy targały nią emocje.  
Kiedy znajoma skończyła relacjonować co się działo, do Jasmin dotarło co narobiła. Musiała zacząć działać, aby uratować przyjaciół. Wydawało się to przewrotne, gdyż całkiem niedawno to ona o mało nie odebrała im życia. Wstała więc, patrząc na zebranych.  
- Nie ma czasu na zastanowienia. Wyruszamy do zamku Falona.
- Zaczekajmy do rana, za parę godzin zacznie świtać. - nalegał czarnoksiężnik.
- Nie masz ochoty widzieć się z nim, dlatego to tak odkładasz. - podsumowała Ula, patrząc na niego podejrzliwie.

Wstał, po czym ukłonił się, niczym prawdziwy szarmancki kawaler.
- Panie wybaczą, muszę odpocząć. Wzywanie portali zabiera mi sporo energii.
Ula, zaprowadź gościa do komnaty, gdzie cię ugościłem. Dobrej nocy. - odparł i na sam koniec puścił do Uli oczko, po czym odwrócił się i szybkim krokiem odszedł.
- Wygląda jakby miał cię na oku. - zauważyła Jasmin, widząc nastawienie maga.
Uśmiechnęła się lekko, a policzki pokryły się rumieńcami.
- Możliwe, ale kto to odgadnie. Chodź za mną, bo się zgubisz w tym zamku. - dodała Ula, nie zdając sobie sprawy ile razy Jasmin kroczyła tymi korytarzami w przeszłości.  
Szła pewnym krokiem, jakby znała zamek od zawsze. Czuła się w nim jak u siebie, nie chciała zwierzać się Jasmin z sercowych rozterek. Nadal miała do niej żal o Marka, ale nie tak wielki jak dawniej.  
Weszły do komnaty, której sefida nie kojarzyła z wcześniejszych wspomnień. Jednak wystrój pokoi nie zmienił się od lat, gust Lazura również. Zjadły potrawy pozostawione na stoliku i wypiły słodki napój z tutejszych owoców egzotycznych. Uszykowały się do spoczynku, po czym położyły się po przeciwnych stronach wielkiego łoża. Ula zastanawiała się czemu Jasmin nadal nie zmienia swojej postaci.
- Nie zmieniasz się w rusałkę?
- Może później, na razie nie ma takiej potrzeby. Czyżbyś się mnie obawiała?
- Nie – odparła lekko drżącym tonem – tylko nie mogę się przyzwyczaić.
- Zaśnijmy, rano wyruszamy, wszyscy pewnie na mnie czekają, co?
- Sama się przekonasz. - powiedziała Ula, czując dziwny niepokój.  
Przewróciła się na drugi bok i nie wiedząc kiedy, pogrążyła się w głębokim śnie. Po wydarzeniach ostatniej nocy całe jej życie poprzewracało się do góry nogami. Co dalej zrobi, tego nie wiedziała. Jedno było pewne, odnaleźli Jasmin, teraz tylko pozostało im zmierzyć się z wrogiem czyhającym w lesie.  
  
***
Nad zamglonymi górskimi szczytami powoli wyłaniały się pierwsze smugi wschodzącego słońca.  Latające stwory budziły się ze snu, szukając pożywienia. Na niebie nie gościły chmury, ale zrobiło się chłodno, gdyż powiało lodowatym powietrzem znad przeklętego lasu. Czarna mgła, która zwykle znajdowała się jedynie w obrębie drzew, zdawała się lekko powiększać swój obszar. Skraj Doliny Zapomnienia również zaczynał pogrążać się w mroku. Przez jedno z okien zamku, gdzie spoczywał Falon, wpadły pierwsze promienie dnia. Otworzył oczy i zerwał się jak oparzony zbierając się do drogi. Wszyscy jeszcze smacznie spali, więc przebrał się szybko, związał włosy z tyłu głowy i udał się do kuchni po prowiant. Zjadł kilka pieczonych jaszczurek, wypił miód, po czym zabrał trochę zapasów na drogę. Wybiegł na wielki taras i zaczął z całej siły gwizdać na Cienia. Długo nie było go widać, ale w pewnym momencie zauważył czarną sylwetkę na niebie. Smok wylądował majestatycznie, unosząc drobinki kurzu skalnego w powietrze. Mężczyzna poklepał go po grzbiecie, po czym dając mu na zakąskę wysuszone mięso, które tak uwielbiał, pogłaskał go po pysku. Wskoczył  na jego grzbiet i przybliżając się do uszu podniebnego stwora, wyszeptał dokąd mają się udać.  Smok parsknął i zaczął w mgnieniu oka wzbijać się w górę. Lecieli ponad górskimi szczytami, potem minęli jeziorka wśród skał, po czym w oddali zaczęło błyszczeć w słońcu morze.  

Lecąc dalej Falon próbował sobie przypomnieć którą konkretnie wyspę zamieszkiwał jego wróg. Wtedy ujrzał wielki zamek na środku jednej z nich. Nakazał skrzydlatemu przyjacielowi obniżyć lot. Ten jak zwykle zaczął gwałtownie pikować w dół. Kiedy wylądował na piaszczystej plaży, czarnoksiężnik poczuł, że jest mu tu za gorąco. Odprawił smoka i przebrał się w bardziej odpowiedni strój. Odział się w jasną szarą podobną do tuniki koszulę i ciemnoszarą kamizelkę. Długie ciemne spodnie na dole wieńczyły skórzane buty ze srebrnymi wstawkami. Przywołał różdżkę z czarnego kryształu, na wypadek napaści, na którą był przygotowany. Na głowę założył czarodziejski ciemny diadem. Ruszył w głąb wyspy pewnym krokiem, gdyż nie miał zamiaru chować się czy skradać, to nie było w jego stylu. Po drugie trochę się wzmocnił po ostatniej wyprawie, więc jego obawy były mniejsze.  
Nagle zauważyli go pierwsi strażnicy, pokryci łuską niczym gady, szli w jego stronę chcąc go zaatakować, ale jednym podmuchem wiatru, powalił ich na ziemię. Gdy ponownie go zaatakowali, znów nie oszczędzał na czarach, doprowadzając ich na skraj wyczerpania. Dygocący ze strachu poturbowani żołnierze, patrzyli z trwogą na nieznajomego. Ten nachylił się nad nimi i spokojnym tonem zapytał.
- Którędy do zamku Lazura?
Tamci wystawili dygoczące dłonie pokazując na ścieżkę prowadzącą w głąb gęstwiny.
- Tak lepiej, a teraz wstawać lenie i prowadzić mnie do niego.
Tamci zebrali się jak najszybciej mogli widząc, że z nowym przybyszem nie ma co zadzierać.  Zaczęli iść do głównej siedziby, chwytając się jeszcze za obolałe żebra.  
Zauważyli ich następni strażnicy, ale widząc gestykulację pojmanych kompanów, opuścili broń.  
Niektórzy rozpoznali Falona od razu. Część zwiadowców jak strzała pośpieszyła do swojego pana, żeby powiedzieć mu, kto ich nawiedził na wyspie. Nie spodziewali się znienawidzonego czarnoksiężnika, wiedzieli że dawniej Lazur rozprawił się z Falonem, ale w dniu dzisiejszym nie mogli mieć pewności jakie ma zdolności. Mężczyzna idąc obserwował nową siedzibę rywala, która wyłoniła się z gęstwiny. Zamek został wyremontowany i porządnie wzmocniony. Czarnoksiężnik doskonale wiedział, że niepokorny charakter dawnego znajomego pozostawał w pamięci osób, które spotykał. Ochrona stała się koniecznością, aby mógł w miarę spokojnie żyć. Kiedy wspinali się po piaszczystej drodze, prowadzącej do głównej bramy, zauważył dziwny spokój strażników. Jednak wiedziony instynktem, cały czas miał się na baczności.  

Nagle wrota zaczęły się otwierać, a prowadzący go żołnierze uciekali, odsuwając się jak najdalej mogli. Zrobiło się podejrzanie cicho i nadzwyczaj spokojnie, oznaczało to tylko jedno, zasadzkę. Falon chwycił szybko bojową różdżkę i stojąc w pogotowiu starał się uspokoić wewnętrzne obawy. Po ich ostatnim spotkaniu w skalnym zamku groził mu, żeby więcej się do niego nie zbliżał, a teraz zmuszony sytuacją, sam do niego zawitał.  
Za ogromnymi wrotami, które wreszcie ukazały wnętrze pierwszego korytarza zamku, nikogo jednak nie było widać. Mężczyzna spokojnym, ale pewnym krokiem zbliżał się do wnętrza budowli, stąpając po piaskowej drodze.  
Nagle poczuł lodowaty podmuch i zauważył, że jeziorko zamarza. Wtem fala uderzeniowa łamiąc lód na setki małych odłamków, skierowała je w stronę przybysza z ogromną szybkością. Czarnoksiężnik wyczuł w porę sytuację i precyzyjnym ruchem, utworzył wokół siebie ścianę ognia. Topiące się odłamki wyparowywały, sycząc przy tym jak gaszone pośpiesznie ognisko.  
- Lazur, dość tych gierek. Wychodź i pokaż się tchórzu! - krzyknął Falon, czekając w pogotowiu.
Wtem poczuł lecący z góry pył, jakby ktoś go niechcący wzruszył. Spojrzał w górę i zobaczył wroga śmiejącego się do rozpuku.  
- Przyszedłeś do mnie. Nie mogę uwierzyć, a tak mnie nienawidzisz. - mówiąc dławił się w niepohamowanej satysfakcji.
- Nie przybyłem do ciebie, tylko po kogoś, a to różnica. Ty dobrze wiesz o kogo mi chodzi. - dodał z przekąsem Falon, poprawiając ułożenie różdżki w dłoni. - Przyprowadź ją tu natychmiast, bo użyję siły! Wiesz, że nie żartuję.  
Mag zeskoczył jednym susem i zaraz stał tuż przed Falonem.  
- Zaprowadzę cię do mojego gościa. Pobiłbym się z tobą chętnie, ale nie chce mi się od nowa robić remontu. - dodał obojętnie znudzonym tonem.
- Jeżeli zrobiłeś jej coś złego, to w imieniu moich przyjaciół, rozprawię się z tobą.
- Sam to ocenisz. Idziesz czy zostajesz?
Mężczyznę aż ponosiło, gdyby nie Ula, pokazałby pyszałkowi gdzie jego miejsce, a tak musiał zdusić w sobie gniew. Zrobił to bardzo niechętnie, wściekając się w duchu na Talan, przez którą znalazł się na znienawidzonym terenie.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2318 słów i 13113 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • Użytkownik AnonimS

    Czarnoksiężnicy niby mądrzy  a o rusałkę walczą niczym chłopcy. Ciekawe co dalej?

    25 lut 2019

  • Użytkownik AuRoRa

    @AnonimS Pogubili się, jak to zwykle bywa przy pięknej dziewczynie ;)

    26 lut 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    W końcu poznaliśmy tajemnicę Jasmin. Ciekawie. No i jeszcze jej podejrzana znajomość z Lazurem? Czy Falon skrzyżuje różdżkę z Lazurem? To byłby niezły pojedynek.

    19 lut 2019

  • Użytkownik AuRoRa

    @dreamer1897 Jasmin była kiedyś partnerką Lazura, ale to przed poznaniem Marka, więc zna go dość dobrze :) Oj taki pojedynek rozwaliłby wyspę, obaj zdają sobie z tego sprawę :D

    20 lut 2019

  • Użytkownik emeryt

    @AuRoRa, jednak twój umysł generuje wspaniałą opowieść. Dziękuję Tobie za kolejny odcinek. Pozdrawiam i życzę Tobie takiego, pogodnego dnia jaki mam za oknem.

    19 lut 2019

  • Użytkownik AuRoRa

    @emeryt dzięki, pomysły są, więc jest dobrze :) Również pozdrawiam, pogoda jest świetna.

    19 lut 2019