Druga strona mgły - Część 9

Dzień w którym została uprowadzona, pamiętała ze szczegółami. Pogoda wydawała się rozpieszczać słońcem i ciepłem unoszącym się z wiatrem. Razem z Semeną i innymi nimfami, siedziały chłodząc się nad wodą. Sielankową atmosferę zburzyło pojawienie się Falona, wraz z Jasmin. Obecność czarnoksiężnika przypomniała o nadchodzącym koszmarze.  
- Tutaj jest! - krzyknęła Jasmin, wskazując na Semenę.
Mężczyzna zmarszczył brwi, zbliżając się do niczego nie spodziewającej się rusałki. Na jego widok zadrżało jej serce, potajemnie skrywała do niego uczucie, o którym wspomniała tylko Jasmin na osobności. Jak bardzo się myliła sądząc, że zostawi tą informację w tajemnicy. Czarnoksiężnik podszedł pewnym krokiem do kobiety, zrywając jej z szyi naszyjnik, wykonany z czarnego kryształu.  
- Ty podła złodziejko! - krzyknął Falon, nie mogąc powstrzymać emocji.
- Co robisz? - obruszyła się Semena, nie rozumiejąc o co się dzieje.  
- Słuchajcie mnie uważnie. Ta kobieta wkradła się podstępem do mojego zamku. Jak możecie trzymać kogoś, kto pała się czarną magią w swoich szeregach. - zwrócił się do zebranych wokół jeziora młodych nimf.
Przerażone rusałki, zaczęły szeptać między sobą, nie spuszczając wzroku z skonsternowanej Semeny. Młodsza siostra widząc, że nikt nie broni oskarżonej, wstała podchodząc do napastnika.  
- Zostaw ją w spokoju, to oszczerstwa!
- Doprawdy? A może ty też masz coś wspólnego z czarną magią, skoro ją tak bronisz? - odezwała się Jasmin, atakując dziewczynę.
- Nie! Nigdy nie poniżyłabym się do tego stopnia.
- W takim razie czemu nosiła mój naszyjnik? - dodał czarnoksiężnik unosząc przedmiot wysoko w dłoni.

Wśród zebranych znów rozległy się coraz głośniejsze odgłosy rozmów. Dowód wydawał się niepodważalny, świadczył przeciwko kobiecie. Semena nie chciała się przyznać, dlaczego ten naszyjnik znalazł się u niej. Gdyby wspomniała, że pokochała mężczyznę, potraktowano by ja jeszcze gorzej.  
Wtem Falon chwycił Talan z całej siły, przyciągając ją do siebie. Rusałki zamarły na chwilę, nie rozumiejąc co się dzieje.  
- Zostaw ją! Nie masz prawa. - broniła siostry Semena.
- Ratuję ją, zabierając ze sobą. Za karę za twoje zachowanie i kradzież, zabieram Talan. Zostanie moją żoną.
- Co? Ty tyranie! Kto dał ci prawo decydować …
Nagle powietrze wokół niego zawirowało, po czym zniknął wraz z przerażoną młodszą siostrą rusałki. Semena poczuła, jak do oczu mimowolnie napływają jej łzy. Jasmin potraktowano jak bohaterkę, a kobietę okrzykniętą czarownicą, wydalono z klanu rusałek. Młoda dziewczyna wyrwała się ze wspomnień, spoglądajac znów na znienawidzona rusałkę, która znajdowała się teraz w tym samym pomieszczeniu. Niezręczna cisza wręcz przeszkadzała, w końcu nie wytrzymała zabierając głos.
- Zadowolona jesteś? Twój fałszywy uśmiech mnie nie zwiedzie.
- Do czego zmierzasz?
- Ładne ciuszki i wygląd skrywają ciemną duszę. Falona możesz oszukiwać, ale nie mnie.
- Nie mam zamiaru słuchać twoich narzekań. - dodała rusałka, podpierając ręką głowę.  
- Semena po mnie przyjdzie, a wtedy nie chciałabym być na twoim miejscu.
Jasmin zaśmiała się głośno. Czuła się pewnie, gdyż ostatnio cały czas udoskonalała swoje moce i zaklęcia.
- Nie mam zamiaru przejmować się twoim zdaniem. Jak myślisz komu Falon uwierzy, tobie czy mnie?

Talan doskonale wiedziała, że nie jest w stanie mierzyć się z potęgą jej intryg.  
Wtem do komnaty wszedł czarnoksiężnik, razem ze sługami niosącymi jedzenie dla gościa. Na stoliku poukładano owoce oraz pachnące napoje. Jasmin zaczęła jeść, jakby nic się nie wydarzyło.
- Talan wyjdź! - krzyknął władczo Falon.
Dziewczyna nie miała zamiaru protestować. Nie raz gorzko przekonała się, jak kończy się sprzeciwianie zdaniu czarnoksiężnika. Ile by teraz dała, żeby dowiedzieć się o czym będą rozmawiali. Niestety wiedziała, że nie pozwolą jej usłyszeć niczego, wyszła więc szybko, nie chcąc rozniecać gniewu mężczyzny. Zamknęła za sobą wrota, usuwając im się z drogi i zostawiając samych w komnacie.
- Czego ode mnie oczekujesz? Jestem twoim dłużnikiem, wiesz o tym. - odezwał się mężczyzna podając rusałce kielich z napojem.
- Zauważyłam, że twoje potwory chodzą po lesie. Szukasz Semeny?
Czarnoksiężnik zmienił wyraz twarzy.  
- Skąd ci to przyszło do głowy? Gardzę nią, jakbym ją miał zobaczyć, to byłby jej ostatni dzień.
- Doszły mnie takie słuchy.
- Masz złych informatorów. Nie chcę mieć nic wspólnego z tą zakłamana kobietą. Pomyśleć, że chciała mi zabrać wszystko.
- Wierzysz w to, że chce odbić siostrę?
- Niech tylko tu przyjdzie, to zobaczy co potrafię. - powiedział marszcząc brwi.
Jasmin zastanowiła się chwilę, czy mówić mu o Marku. Jednak nie mogła ukrywać, że człowiek nawiedził czarodziejski las. Zaczęła snuć opowieść, kolorując ją po swojemu. W jej wersji chłopak stał się najgorszym złem, niebezpieczeństwem, które trzeba zniszczyć. Jak zwykle czarnoksiężnik chłonął każde jej słowo. Nie wspomniała mu jednak o Uli, gdyż była dla niej większym zagrożeniem, od samej Semeny. Nie chciała, żeby rusałki dowiedziały się, że ich królowa żyje, a czarnoksiężnik mógł niechcący wspomnieć o tym swoim podwładnym.
- Czy teraz mi pomożesz? – ciągnęła dalej Jasmin – trzeba znaleźć tego człowieka.
Falon się zaśmiał głośno.  
- Zaraz ci powiem gdzie on jest. To dla mnie pestka, jest człowiekiem, tak? Masz coś co do niego należy? - zapytał mężczyzna idąc po czarodziejskie pudełko.
- Tak mam tu jego urządzenie. - dodała przywołując jego aparat fotograficzny.
Czarnoksiężnik włożył przedmiot do pudełka, zamykając szczelnie pokrywę. Obserwował ściankę pudełka, oczekując na obraz. Niestety wciąż nie uzyskał nic istotnego.
- Nie możliwe. To na pewno jest człowiek? - odezwał się mężczyzna, pocierając dłonią ściankę.

Jasmin pewna, że miała do czynienia ze zwykłym chłopakiem, przetarła czoło, na którym pojawiły się drobne kropelki potu. Wątpliwości pojawiły się ,kiedy przypomniała sobie twarz wodnika, przez którego Marek uciekł. Czyżby ktoś w lesie mu pomógł, łamiąc odwieczne prawo? Spodziewała się, że wystarczy jej wizyta u Falona, a uciekinier znajdzie się z łatwością.  
- Nic straconego, mam inny pomysł. Podaj mi to diabelne urządzenie. - odezwał się znów czarnoksiężnik.
Rusałka bez zbędnych słów, podała mu aparat. Przyłożył do niego czarny kryształ, po czym pojawiła się eteryczna mapa lasu, z zaznaczonym świetlistym punktem miejscem pobytu chłopaka. Gdy ujrzeli, że znajduje się na terytorium fioletowych ludzi, nie byli zachwycenie, ale wiedzieli co robić.  
- Trzeba złożyć Enie wizytę. - powiedział czarnoksiężnik i popatrzył porozumiewawczo w oczy Jasmin.
W tym momencie do komnaty weszła Talan, a do jej uszu dobiegło tylko ostatnie zdanie.  
- Po coś tu weszła? - zdenerwował się mężczyzna, chwytając za rękę dziewczynę.
Miał ochotę wyrzucić ją z pomieszczenia, kiedy rusałka powstrzymała go.  
- Zostaw ją, niech siedzi, już wyjaśniliśmy sobie co potrzeba. Wracam. - odparła Jasmin, wstając z gracją z siedziska.
Talan wiedziała, że skoro mówili o Enie, to nie zapowiada nic dobrego. Bała się, że zrobią księżniczce krzywdę. Falon zawsze próbował dowiedzieć się co kryje grota, ale żołnierze dzielnie bronili wnętrza. Teraz kiedy uważał, że fioletowa pani trzyma u siebie zdrajcę, postanowił działać. Rusałka wyszła razem ze strażą, a Talan została sam na sam w komnacie z czarnoksiężnikiem. Mężczyzna podszedł do niej, chcąc skorzystać z jej wdzięków. Złapał ją w pasie, całując bez jej aprobaty. Wyrwała się szarpiąc się z całych sił, w końcu zadała mu cios ręką w twarz, uciekając do kąta komnaty, bojąc się reakcji.
- Jesteś moją żoną, czy ci się to podoba czy nie. Masz mnie kochać! - wykrzyczał rozdrażniony mężczyzna.
Talan odezwała się, przez zasłonę z łez.
- Gdybyś wiedział, kto naprawdę cię kocha, nie musiałbyś prosić o najmniejszy pocałunek, ale ty jesteś ślepy! Wierzysz tej zakłamanej rusałce! - dziewczyna zanosiła się łzami.
- Zaczekam, nie możesz bronić się bez końca! - krzyknął wychodząc z pomieszczenia.
Zatrzasnął za sobą wrota, aż kielichy zabrzęczały na srebrnej tacy. Talan padła na podłogę, nie mogąc uspokoić nagromadzonych emocji. W myślach wołała siostrę, chcąc żeby po nią przyszła, ale wiedziała, że to tylko marzenia.  

***

Tymczasem w kryształowej grocie, księżniczka Ena uczyła Marka panowania nad magią. Chłopakowi nie wychodziły zaklęcia, nie wiedział jak używać zdobytej mocy. Nauczył się tylko kumulować energię, nie rozumiejąc jak ma wprawić ją w ruch. Fioletowa pani przeczuwała, że nie będzie łatwo z nowym przybyszem. Z drugiej strony rozumiała, że ma on za zadanie doprowadzić do równowagi w lesie. Nie poddawała się i mozolnie powtarzała czary ćwicząc młodego Marka, w sztuce białej magii.
Poznał czary obronne, stwarzanie iluzji, codziennie powtarzając zdobyte umiejętności do znudzenia.
Z każdym kolejnym czarem zaczynał robić postępy. Koro wieczorami uczył go walczyć wręcz oraz z użyciem broni. Widział jak polepsza się w fechtunku, ale zamiast go chwalić, ganił, nie chcąc, żeby osiadł na laurach. Po jednym z ćwiczeń magicznych w grocie Marek podszedł do fioletowej księżniczki i wyczarował jej majestatyczny kolorowy kwiat.  
- To dla ciebie, sam to wymyśliłem. - dodał dumny z siebie chłopak.
Księżniczka ujęła w dłoń eteryczny twór, ale na jej twarzy nie pojawiła się ani odrobina radości.
- Uważam, że jesteś gotowy do walki. Jednak musisz wiedzieć, że nie każdy stosuje czyste reguły. Zawsze możesz napotkać na niebezpieczeństwo. Sam musisz wiedzieć co masz robić, będziesz zdany na siebie.
Zrozumiał co chciała mu przekazać księżniczka, przypomniał sobie, jak oszukała go Jasmin. Przed oczami stanęła mu teraz Ula, zastanawiał się, czy nadal jest w domu, czy zdecydowała się wejść do lasu. Nie raz miał koszmary, że Ula woła o pomoc, a on nic nie może zrobić, nawet się poruszyć. Od myślenia wyrwał go futrzany stworek leczący, przynosząc mu koszyk jagód.  
- Pora na obiad? - zaśmiał się do stworka.
- Przypomniałam sobie, nie uczyłam cię jeszcze leczyć. - powiedziała Ena podnosząc brew.
Udała się do groty, znikając w jej wnętrzu. Wróciła niebawem, dzierżąc w dłoniach różowy kryształ.  

Wypowiedziała zaklęcie, wykonując przy pomocy magii wisiorek, który zaczął mienić się kolorowo. Marek założył stworzony przez kobietę amulet, zrozumiał, że dostał coś wyjątkowego.
- Ten amulet jest wyjątkowy, możesz wrócić nim życie, ale niestety tylko raz, potem traci swoje właściwości. Dlatego zanim  po niego sięgniesz, zastanów się dobrze, ze to jest absolutnie konieczne.
- Brzmi poważnie. - dodał chłopak, chwytając w dłoń kryształ.  
- Mam nadzieję, że nie będziesz musiał go wcale użyć. Potraktuj go jak ostatni ratunek.
Marek czuł wielką wdzięczność, ale zdrowie sąsiadki trapiło go nadal.
- Możesz powiedzieć, gdzie jest Ula? Myślę o niej, nie wiedząc czy coś złego jej nie spotkało.
Księżniczka odwróciła się idąc przed siebie, a chłopak podążył za nią. Podeszli do jeziorka przed wodospadem. Ena przyłożyła ręce do tafli wody. Nagle ukazała się jego oczom Ula. Przetarł oczy ze zdumienia, gdyby wiedział, że to takie proste, zapytałby wcześniej. Dziewczyna przywołana na tafli jeziorka, rozpromieniona zbierała rośliny, a obok niej stała kobieta ubrana na czarno. Śmiały się, niczym dobre znajome, a fioletowej księżniczce zrzedła mina.
- Luna żyje? - zdziwiła się Ena.
Chłopak myślał, że chodzi o postać ubraną na czarno.
- To dobrze, że znalazłaś swoją znajomą, ale co ona robi z Ulą?
Fioletowa pokiwała głową, a jej długie włosy zafalowały.  
- Ty nic nie rozumiesz, Luna to Ula. Teraz kiedy ją zobaczyłam wiem to na pewno.
Marek nie rozumiał. Myślał, że nic go nie zdziwi, a jednak teraz był zszokowany.  
- To jest zaginiona córka królowej rusałek. Wszyscy myśleli, że zginęła.
- Wiem, że jestem tu nowy, ale możesz mi to jakoś wytłumaczyć?
- To niebywałe – mówiła jakby do siebie Ena.
- A ta kobieta w czerni? - dopytywał Marek, dotykając palcem powierzchni jeziorka.
- To Semena, rusałka wyrzucona za czarną magię. Dziewczyna jest w niebezpieczeństwie, mogła ją omotać czarami, dlatego się jej nie boi.
- To straszne, nie mogę siedzieć bezczynnie, trzeba ją ratować!
- Stój! Nie wiesz dokąd iść!

Marek nie słuchał już Eny, tylko chwycił za broń i sakiewkę biegnąc przed siebie.  
Księżniczka próbowała go zatrzymać, ale on użył czarów, wywracając ją skutecznie na ziemię.  
Wbiegł do tajemnego wejścia oddalając się coraz bardziej. Kiedy chciał już wychodzić z tunelu usłyszał krzyki. Wrócił szybko nad jeziorko i ujrzał ku swemu zaskoczeniu, mężczyznę o długich włosach. Towarzyszyło mu sporo potworów, atakujących fioletowych żołnierzy. Jednak przewaga zdecydowanie była po stronie nieznanego przybysza, a Koro i jego oddziały padały jak muchy.  
- Ukrywacie człowieka! Gdzie on jest, mówcie!? - krzyczał Falon poważnym tonem.
Ena podniosła ręce na znak, żeby przestali atakować.  
- Falon wiesz, że przekraczasz granice i łamiesz nasze prawo? Skrzywdziłeś moich ludzi.
Czarnoksiężnik podszedł bliżej do księżniczki. Popatrzył jej w oczy zimnym wzrokiem.
- Gdzie on jest? To ty pierwsza złamałaś prawo! Nie wolno dawać schronienia ludziom.
- Tu nie ma żadnego człowieka. - odparła pewna siebie Ena.
Mężczyzna chciał użyć swoich czarów, koncentrował energię, wtem z ukrycia wyskoczył Marek. Wszyscy się zdziwili na jego widok.
- Puść ją, księżniczka nie kłamie!
- Doprawdy, a kim jesteś żeby tak twierdzić?
- To po mnie przychodzisz, ale zaskoczę cię. Jestem czarodziejem - wyznał chłopak podnosząc brew.
Falon otworzył szeroko oczy, czyżby zwykły chłopak został magiem? Żadnemu śmiałkowi nigdy ta sztuka się nie udała. Wszyscy którzy próbowali ginęli z kretesem, gdyż nie potrafili unieść nagle tyle czarodziejskiej mocy w swoim ciele. Wiedział jedno, jeśli chłopak mówi prawdę, jest jego wrogiem.  
Poczuł wściekłość na Jasmin, że nie uprzedziła go z kim ma do czynienia wcześniej.  
- Może się zmierzymy, pokaż co potrafisz łamago. - zaśmiał się Falon wciąż pewnym siebie tonem.
- Dobrze, ty zaczynaj. - odparł Marek wyobrażając sobie w myślach próbę w jaskini.
Czarnoksiężnik czując swoją przewagę, utworzył przed sobą ścianę ognia. Za chwilę wykonał ruch dłonią, który wprawił w ruch gorący twór, zmieniając go w wir ognia. Wtem skierował czar na przeciwnika, śmiejąc się do siebie.  

Marek skoncentrował się i utworzył świetlistą tarczę. Z bijącym szybko sercem, przyjął na siebie cały impet zaklęcia, ale nie stało mu się nic. Gorący płomień zniknął, rozchodząc się na boki. Unikając oparzenia, spojrzał znowu na przeciwnika.
- To każdy potrafi, a czy unikniesz tego?
Falon wyczarował czarnego potwora, przypominającego drapieżnego ptaka, który uniósł się w powietrze. Leciał wprost na chłopaka z dużą szybkością. Stwór jednak zranił szponem Marka w ramię. Chłopak syknął z bólu, odsuwając się nieco w tył. Następnie przywołany potwór zrobił koło, jeszcze raz zabierając się do ataku. Marek wyciągając wnioski, skoncentrował się na nowo. Stworzył świetlisty krąg, w który jak w pułapkę wpadł wyczarowany ptak. Pisnął przeraźliwie, po czym zniknął rozpływając się w oślepiającym świetle. Czarnoksiężnik podniósł obie brwi, nie kryjąc zdziwienia. Dawno nie spotkał tak silnego przeciwnika, o którym tak mało wiedział.  
- Jasmin miała rację, jesteś niebezpieczny. - dodał Falon, marszcząc brwi.
- Gratuluję doboru znajomych. Jeżeli jej słuchasz, to ci współczuję. - zaśmiał się chłopak.
- Nic nie wiesz, nie znasz Jasmin.  
- Wiesz, że mnie więziła, kiedy byłem człowiekiem i groziła mi? Cudem jej uciekłem. - próbował przekonywać mężczyznę Marek.
- Zamilcz miernoto! Dobrze zrobiła, jesteś niebezpieczny!
- Dziwne, dlaczego jej tu teraz nie ma u twego boku. Boi się mnie? Wysłała tylko ciebie.
Falon zastanowił się przez chwilę, dlaczego tak jej zależało na pokonaniu intruza. Nie ufał chłopakowi, za to rusałka nigdy go nie zawiodła, ale słowa Marka wybiły go z dotychczasowego rozumowania. Postanowił dla pewności pójść po nią i dopiero zgładzić pyszałka. Powietrze wokoło niego mocno zawirowało i razem z armią stworów zniknął w wirze kołującego szybko powietrza.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 3046 słów i 17111 znaków. Tag: #fantasy

2 komentarze

 
  • dreamer1897

    Twoja wspaniała wyobraźnia przenosi nas w tak magiczne miejsca z których ciężko się wyrwać. Epickie przeżycia nam fundujesz :bravo:

    22 lip 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 dzięki, staram się przelewać  pomysły na słowa :)

    23 lip 2018

  • AnonimS

    Żeby ludzie w realu tak mogli rozwiązywać swoje problemy..tzn za pomocą magii. Fajny odcinek coraz bardziej emocjonujący . Jednoznacznie określiłaś Autorko AuRoRko  :P tych dobrych i tych złych co nie znaczy że wszyscy będą kibicować tym dobrym . Ja z przekory wybieram sobie Jasmin i jej będę kibicował.( Choć wiem że to stracona pozycja) pozdrawiam

    22 lip 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki za taki wspaniały komentarz. W realnym życiu nie ma magii, ale może lepiej, bo jakby ktoś to wykorzystywał w niecnym celu, to kiepsko. Czasem pozory mogą mylić, nie chcę zdradzać dalszej opowieści. :D

    22 lip 2018