Druga strona mgły - Część II - 27

Na widok odmienionych znajomych, struchleli na chwilę. Mroczna moc biła od nich, a wrogie spojrzenia zdawały się paraliżować śmiałków.
- Poddajcie się! - odezwała się upiorna Czarna rusałka. - Dołączcie do nas, to ostatnia szansa.
- Nie słuchajcie ich. - odparła Jasmin. - Chcą nas przeciągnąć na swoją stronę. Wiedzą, że nie mamy małej mocy, nie są naiwni.
Postacie tkwiły w miejscu, ale wyglądało na to, że są gotowe uderzyć w każdej chwili.  
- Ena! - krzyczał Marek coraz głośniej. - Otwórz, szybko!
Jednak nikt nie otwierał ciężkich wrót, znajdowali się w impasie, gdyż ewentualną drogę ucieczki, zdecydowanie im zablokowano.  
- Nie mam zamiaru walczyć z własną żoną. - załamał się Falon.
- Rozumiem cię doskonale – wtrącił się Marek, wciąż uderzając pięściami w zablokowane wejście do jaskini.
Nagle upiorne postacie otoczyła dziwna różowa świetlista poświata. Po ziemi zaczął się snuć jakby dym, w podobnym kolorze.
- O nie! To czary umysłu! - przeraziła się Jasmin. - Skąd oni je znają? Tego nie stosuje nikt z waszego świata. Nie patrzcie w ich stronę i zasłońcie usta rękawami!
Wszyscy od razu wzięli do serca słowa dziewczyny, jednak Pamul z Ismeną stali jak zahipnotyzowani. Wtem zaczęli powoli kierować się w stronę zmienionych postaci.  
- Co wy robicie!? - krzyknął Sulez.
Chciał zatrzymać znajomych, ale dostał z całej siły pięścią od Pamula i padł jak długi na ziemię. Tamci szli z nieobecnym wzrokiem, ale nie dało się już nic zrobić. Zostali zaklęci przez mroczne siły, które opanowały ich świadomość.  

Nagle w ich pobliżu pojawiły się podobne do jaszczurów stwory, raniąc dwójkę nieświadomych swej sytuacji znajomych, swoimi ostrymi pazurami. Syknęli z bólu, co spowodowało, że na chwilę odzyskali świadomość.  
- Ratujcie! - zawołała Ismena przeraźliwie.
Marek chciał z Falonem biec w ich stronę, ale zatrzymał ich Lazur.
- Za późno. Oni tylko czekają, aż tam się zbliżycie. Zatrują was tak jak ich i zostaniemy bez pomocy.
- Tam jest moja żona głupcze! Mam stać jak kołek i nic nie robić? Oszalałeś?
- On ma rację. To pułapka. - Odparła Jasmin, marszcząc brwi.
Marek aż gotował się w środku, że jego ukochana broni racji jakiegoś czarnoksiężnika. Do tej pory podzielała jego zdanie, jednak tym razem jej nie poznawał.
- Mamy tak patrzeć jak zabierają nam znajomych, jeden po drugim? - oburzył się czarodzie,j chwytając za broń.
- Gdybyś miał pojęcie jak oni są potężni ...
- Myślisz, że nie wiem o tym?  
Wtem coś poruszyło się za nimi i zauważyli fioletowych żołnierzy odsuwających ciężkie wrota. Śmiałkowie rzucili się do środka czując, że upiory szykują się do ataku. Teraz udało im się sprawniej zatrzasnąć skalne drzwi, niż ostatnim razem. Niestety stracili kolejną rusałkę i wodnika. Marek nie wytrzymał i popędził jak strzała wprost do komnaty Eny. Reszta podążyła tuż za nim. Chłopak wpadł jak huragan targany emocjami, jednak kiedy zauważył medytującą fioletową Panią, pogrążoną w dziwnej jasnej poświacie, osłupiał. Ta czując czyjąś obecność, otworzyła szeroko oczy i skierowała swój wzrok na czarodzieja. Po chwili wróciła do normalności. Wstając wyprostowała się natychmiast.  
- Czekałam na was. Przyprowadziliście Jasmin. - uśmiechnęła się przyjaźnie, jakby nic się wokoło nie działo i zaraz miała przystąpić do popołudniowej herbatki.
Ku ich zdziwieniu, Amala podbiegła do księżniczki, oglądając ją z każdej strony. Nagle uderzyła kobietę z całej siły dłonią w twarz, aż ta chwyciła się za zbolały policzek.  
- Co ty wyprawiasz? Zwariowałaś? - oburzył się Marek, przybywając na ratunek pobitej.
- Czy ty wiesz kto to jest? To jest według was sprzymierzeniec? Już wolę wyjść na zewnątrz do tych upiorów, niż zostać w tym pomieszczeniu. - odparła roztrzęsiona księżniczka podziemi.  

Nikt nie rozumiał skąd taki wybuch złości u zwykle spokojnej niewiasty. Nie dość, że pierwszy raz widzi Enę na oczy, to jeszcze używa wobec niej siły. Wtedy Roana zaczęła sobie przypominać jak fioletowa Pani broniła przeklętego naszyjnika i nie chciała go dać zniszczyć. Nagle opowieść o ludziach spod ziemi i historia nieszczęśliwej miłości Eny, składały się w jedną całość. Fioletowa księżniczka wyglądała młodo, ale nikt nie mógł wiedzieć ile naprawdę liczyła lat, gdyż nie była z ich świata. Dlaczego upiór do tej pory nie zaatakował groty? Roana zrozumiała, że sami weszli do pułapki, jaką na nich zastawiono. Jednak nie wiedziała jak się ma upewnić, że jej przypuszczenia są prawdziwe.  
- Amala natychmiast przeproś Enę. - wtrącił się czarodziej zdegustowany.
- Dlaczego jej bronisz? Jak wam powiem kim ona jest, sami zaczniecie stąd uciekać.
- Daj spokój, ona nam cały czas pomaga. Dała mi moc magiczną, a wcale nie musiała tego robić. Nie rozumiem skąd te nerwy. - dodał chłopak, czując się dziwnie.
Wtedy Jasmin popatrzyła podejrzliwie w stronę fioletowej Pani. Nigdy nie potrafiła odczytać jej myśli. Było w niej coś dziwnego, jednak Marek zawsze stawiał ją za przykład do naśladowania. Dlaczego właściwie dała mu magiczną moc? Po co to uczyniła, zwykłemu człowiekowi?
- Marek, daj jej wytłumaczyć, chce coś powiedzieć. - odparła Roana, zaciekawiona.
- Dobrze. To ona sprowadziła upiora do naszego świata. To jest … - nie skończyła mówić, gdyż dziwna niemoc powaliła ją na podłogę, jakby w momencie straciła przytomność.
Marek zdezorientowany odsunął się od fioletowej kobiety. Ena nadal jak oaza spokoju stała w komnacie, patrząc na zebranych. Wtedy Jasmin wpadła na pomysł i odezwała się głośno.  
- Masz pecha. Wiem wszystko o twoim Moranie. Znam jego słabe strony. Teraz wiem dlaczego chciałaś się mnie pozbyć. Przejrzałam cię!
- Nie wiem o kim mówisz.

Spojrzeli na obie niewiasty, nie wiedząc co mają myśleć. Ledwo niedawno Ena przekonywała ich, że Jasmin to zło wcielone. Chcieli ją pokonać w obawie o własne życie. Czyżby to nie była do końca prawda?
- Dałaś Markowi moc, żeby mnie zabił, ale wiesz co? Twój plan się nie udał.
Chłopak był tak skołowany, że mógł wydobyć z siebie słowa. W istocie Ena kazała mu z początku zniszczyć Jasmin. Wszystko układało się w logiczną całość.  
- Oszukałaś mnie? - odezwał się oburzony czarodziej.
- Nie wiem o czym ona mówi. - zaprzeczała fioletowa Pani. - Marku, nie ufasz mi? Swojej mentorce? Przyjaciółce?
Sulez widząc leżącą na ziemi Amalę, podszedł do niej podnosząc ją z podłogi. Falon z Lazurem zaraz mu pomogli cucić dziewczynę. Nagle władczyni podziemi ocknęła się. Patrzyła przerażona, chcąc jak najszybciej wyjść z pomieszczenia.  
- Uciekajmy. - wyszeptała do nich przerażona.
Falon widząc, że to nie przelewki, zaczął powoli wycofywać się, ciągnąc za sobą znajomych, ale w progu zagrodzili im drogę uzbrojeni strażnicy. Na domiar złego, oprócz ludzi Eny, zauważyli Valura, który wraz ze swoją armią z podziemi, stał w gotowości do ataku. Sytuacja stała się napięta. Nie wiadomo było, co dalej czynić. Jedyne wyjście z jaskini, zostało szczelnie obstawione. Dotarło do nich dobitnie, że Ena nie jest po ich stronie, jak do tej pory myśleli. Nagle twarz Marka rozpromieniła się, na widok wkraczającego do pomieszczenia Koro.
- Stary druhu, możesz mi wytłumaczyć co tu się dzieje? - dopytywał czarodziej, łudząc się, że mężczyzna im pomoże.
- Nie mnie to oceniać. - odburknął gniewnie.
Nagle Ena jak zjawa pojawiła się tuż za plecami Jasmin, a ta nie zdążyła nawet zareagować. Po chwili została pozbawiona przytomności i opadła osłabiona, niczym ścięte zboże.  
- Zabrać ją, natychmiast! - rozkazała zdrajczyni.
- Nic nie rozumiem. - odezwał się Marek, ale nie zdążył nawet sięgnąć po różdżkę, gdyż w momencie jego umysł ogarnęła pustka.
Stracił przytomność, podobnie do Jasmin.
- Wy też chcecie protestować? - odezwała się Ena, z ponurą miną.
- Nie. Pójdziemy grzecznie jak dzieci. - zażartował Lazur, chcąc zmylić uwagę kobiety, ale ta wyczuła w mig, co zamierza zrobić.
Po chwili wszyscy zostali spętani przez czary umysłu i pogrążyli się głębokim śnie. Nikt nawet nie wiedział kiedy stracił przytomność. Leżeli bezwładnie na ziemi, jakby zasnęli nieświadomi tego co się wokół nich dzieje. Natomiast Ena stała spokojna jak nigdy dotąd, po czym spojrzała na Koro. Ten zrozumiał, że ma ich pojmać i zabrać w miejsce, skąd już nie mieli nigdy powrócić. Wiedział, że musi być posłuszny swojej pani bezgranicznie, inaczej straci życie. W głębi duszy było mu żal poznanych niedawno przyjaciół, ale wykonywał tylko rozkazy, tak sobie tłumaczył w duchu.

***
Lodowate powietrze obudziło Ulę, która powoli zaczęła otwierać zmęczone od długiego snu oczy. Starała się zebrać myśli i przypomnieć sobie co takiego się wydarzyło, gdyż miała pustkę w pamięci. Chciała się poruszyć, ale jej ciało zostało spętane jakimiś dziwnymi więzami. Nie był to ani sznur, ani kajdany, tylko skumulowana energia. Słaby blask kryształów emanował ledwo wyczuwalne światło po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Na magię Luna nie potrafiła odpowiedzieć, czuła się bezbronna i przerażona. Zaczęły do niej docierać powoli mgliste obrazy sprzed pojmania. Przeszły ją ciarki. Przyjaciele i znajomi zostali również pojmani. Podniosła się niedbale i zauważyła z radością, że w tej niewoli nie jest zupełnie osamotniona. Niedaleko niej leżała Talan, nadal pogrążona we śnie oraz Sulez. Pomieszczenie nie było duże, więc doczołgała się do znajomych, starając się ich ocucić. Oni pomimo jej starań nadal spali. Wtedy niewiasta mocno się skoncentrowała, czuła że musi coś zrobić, gdyż inaczej czeka ich nieunikniony koniec. Szarpiąc rękami nerwowo, starała się je wyrwać ze spętania, ale to nic nie dawało. Wpadła na pomysł, który wydawał jej się niedorzeczny. Przysunęła się do ściany, pełnej powtykanych różnobarwnych kryształów. Przesuwała rękami nad nimi i zauważyła, że eteryczne więzy nad jednym z kolorów zmieniają się na słabsze. Przy kamieniach wpadających w czerwień, zmieniały się w cieniutkie niteczki. Wtedy korzystając z okazji, oswobodziła z radością ręce, a potem nogi.  

Wiedząc już co robić, tym razem stanowczo zaczęła potrząsać Talan i Sulezem. Tamci powoli otwierali oczy ze zdumienia.  
- Ula? Gdzie my jesteśmy? - spytał zaspany wodnik, próbując poruszyć rękami.
- W niewoli, ale powoli, zaraz was oswobodzę z więzów, przysuńcie się do ściany.
Nie rozumieli o co chodzi, ale postąpili tak, jak im dziewczyna poleciła. Za chwilę byli już wolni i mogli swobodnie się poruszać po pomieszczeniu. Niestety solidne kryształowe wrota. były bardzo grube i dokładnie zamknięte, więc nawet próby ich wyważenia przez wodnika, spełzły na niczym. Ula usiadła bezradnie pod ścianą, przesuwając ręką po różnobarwnych kamieniach. Próbowała je wydobyć, ale tkwiły w skale i nie dało się ich poruszyć w żaden sposób.  
- W życiu nie znalazłam się w takich tarapatach, jak w tej chwili. - odparła, starając się przypomnieć sobie dotychczasowe przygody.
- Masz rację. Więził mnie Falon, ale u niego tak się nie bałam jak tu. - dodała Talan, spoglądając w stronę masywnych wrót.
- Myślicie, że chcą nas zabić? - spytał skołowany wodnik, otwierając szeroko oczy.
Obie towarzyszki niedoli, prawie jednocześnie skinęły przytakująco głowami.  
Sytuacja zdawała się beznadziejna, gdyż ich najpotężniejsi obrońcy zostali w mig pozbawieni sił, przez jedną przebiegłą osobę. Wszystkie ich starania oraz nadzieje, prysły nagle jak bańki mydlane po dotknięciu dłonią. Młodzieniec w napadzie paniki, zaczął z całej siły kopać w ścianę pokrytą kryształami, wydając z siebie okrzyki pełne złości. Robił tyle hałasu, że Talan podbiegła do niego by go uspokoić, żeby nie ściągnąć na nich jeszcze większych kłopotów.  
- Uspokój się natychmiast, tak stąd nie wyjdziemy. Po co to robisz?
- Nic nie rozumiesz. - odezwał się pełnym żalu w głosem. - Mamy tu zginąć, a ja jestem jeszcze taki młody!  
- Nie tylko ty. My też takie stare nie jesteśmy, prawda Talan? - uśmiechnęła się Ula, próbując rozładować napięcie.

Skinęła głową, ale widząc smętny wzrok Suleza, zrozumiała, że chodzi o coś jeszcze. Nagle jakby wiedziona dziwnym impulsem, pocałowała go w policzek.
- Jesteśmy tu z tobą. Wiem jak bardzo lubisz płeć piękną, zresztą wszyscy to widzą.
- Tak bardzo chciałem mieć swoją wybrankę, przeżyć namiętne chwile, ale zawsze robiłem coś nie tak. To straszne! Umrę nie zaznawszy miłości!  
- Nie tylko ty jesteś w takiej sytuacji. My z Ulą także jesteśmy samotne i nie panikujemy. - odparła Talan, starając się pocieszyć przyjaciela dobrym słowem.
Luna tym razem nie przytaknęła, tylko odwróciła wzrok. Przypomniała sobie w tym momencie, nie Marka, ale Lazura. Nie mogła nikomu powiedzieć, co między nimi zaszło. Pogrążyła się w myślach siadając dalej od spazmującego Suleza i Talan. Ta najpierw potrząsała roztrzęsionym chłopakiem, aż w końcu nie wytrzymała i złapała obiema rękami za jego twarz.  
- Zamilknij wreszcie marudo! - krzyknęła zdenerwowana.
Wtedy on spojrzał jej prosto w oczy i zobaczył w nich coś, czego tak żarliwie cały czas poszukiwał. Przypominając sobie ich wspólne wędrówki i przygody, zrozumiał jak często byli ze sobą sam na sam. Żartował z nią, przekomarzał się, robili sobie złośliwości, ale pomimo tego, nikt nie patrzył na niego tak, jak ona. W tej chwili dotarło do jego świadomości, że jego pogoń za dziewczynami była niczym błądzenie w ciemnościach, podczas gdy źródło światła miał cały czas tuż obok siebie.  

Nie wytrzymał i tym razem szybkim i stanowczym ruchem, powalił zdziwioną dziewczynę na podłogę i dotknął wargami jej ust tak zachłannie, jak spragniony na widok wody. Ula najpierw chciała podejść i odciągnąć chłopaka, który zawsze miał reputację podrywacza i lekkoducha. Jednak tym razem Talan nie broniła się. Zrozumiała, że między nimi jest głębsza więź, o której nikt z nich nie miał pojęcia. Nagle wodnik otrząsnął się z uniesienia chwili, gdyż przypomniał sobie o Uli. Wstał powoli i podał rękę Talan. Otrzepali się z kurzu znajdującego się na podłodze i rozbieganym po pomieszczeniu wzrokiem starali się zachowywać normalnie, ale im to nie wychodziło.  
- Chciałem ten tego … yyy znaczy poniosło mnie. - tłumaczył się wodnik.
- Mnie też poniosło. Nie chcę umierać, chcę żyć! - zawołała na cały głos Talan.
Ula uśmiechnęła się do nich dobrodusznie, rozumiejąc ich doskonale.  
- Nie tłumaczcie się. Po tym co zobaczyłam, chcę nadal walczyć. Nie możemy zginąć, nie pozwolę na to. Jesteśmy przyjaciółmi, a wy nawet kimś więcej dla siebie, nie musicie zaprzeczać. Dopóki żyjemy nie traćmy nadziei.
Słowa rusałki podniosły na duchu uwięzionych znajomych. Na ich twarzach chociaż na chwilę, pojawił się uśmiech.  
Wtem usłyszeli zbliżające się ku nim kroki. Przywarli do ściany, trzymając się blisko siebie. Ich serca biły coraz szybciej. Nikt nie ukrywał, że mieli marne szanse na ratunek.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2826 słów i 15630 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • dreamer1897

    Czary umysłu- przydałby się co niektórym w realnym życiu:D  
    Ena podła zdrajczyni i do tego bezwzględna kobieta nie cofająca się przed niczym. Albo Marek coś wymyśli albo połączone siły Lazura i Falona przyczynią się do odzyskania wolności. Tak mi się wydaje :faja:  
    Sulez i Talan <3  

    15 mar 2019

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Czasem by było ciekawie, gdyby tak się dało ;) Ena ich rozczarowała, ale chyba najbardziej Marka. Sulez wreszcie znalazł kogoś mu drogiego, teraz muszą wyjść z tego, przynajmniej będą próbowali :)

    18 mar 2019

  • AnonimS

    Zaskakujący zwrot akcji.. ciekawe jak.pojmani wybrną z sytuacji

    13 mar 2019

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki, nie spodziewali się, że Ena ich zdradzi. Będą musieli coś wymyślić, aby się uratować. Dzięki za komentarz :)

    14 mar 2019

  • AnonimS

    Czytają a nie komentują , prosiaki jedne :P

    13 mar 2019