Druga strona mgły - Część 19

Wędrówka wydawała się dłużyć w nieskończoność, a słońce coraz mocniej przygrzewało. Skwar doskwierał nawet w gęstwinie, a nigdzie nie było nawet źródełka, jakby jakiś zły duch je poukrywał. Nagle idąc wśród zarośli, Marek zauważył jagody, przez które pierwszy raz wpakował się w pułapkę. Nie chciał znaleźć się w dole, więc ominął niebezpieczny obszar, kierując towarzyszy do wejścia prowadzącego do ukrytego tunelu. Przyjemny chłód owiał ich ciała, dając wytchnienie od panującego na zewnątrz skwaru. Semena szła najdalej w tyle, żeby w razie potrzeby wycofać się. Ostatnie wydarzenia wróciły w pamięci, niczym fale. Nagle do Marka podbiegł mały włochaty stworek leczący i jak piesek zaczął po nim skakać. Chłopak wziął go na ręce, głaskając czule, jak swojego pupila. Stworek zaprowadził ich w głąb, podskakując radośnie. Wyszli na przepiękną polanę z jeziorkiem, a w głębi znajdowała się grota, ukryta za wodospadem.  
- Jesteśmy na miejscu. - dodał czarodziej, ukazując biel swoich zębów.  
Podbiegł do niego Koro, jak zwykle z bronią nastawioną na atak. Wszyscy się cofnęli ze strachu, tylko Marek podszedł do mężczyzny, uśmiechając się przyjaźnie.  
- Marek? Wróciłeś? A tamci to kto?! - wybuchnął, gotowy do obrony w każdej chwili.
- Przyjaciele, długo by opowiadać.  
- Nie wydaje mi się, ją znam, to Czarna rusałka, jędza. Wiesz jakie spustoszenie nam tu zrobiła. - dodał marszcząc brwi.
- Spokojnie wszyscy są ze mną, więc nic złego się nikomu nie stanie.
Koro opuścił broń, ale jego wyraz twarzy nie prezentował się zbyt pokojowo. Podszedł do chłopaka, klepiąc go po plecach. W oddali z jaskini wyszła Ena, zdejmując ze zdumienia welon z twarzy.  
- Marek, widzę, że odnalazłeś Lunę.
- To nie było łatwe zadanie, ale ...
- Stój, a co ona tu robi? - spytała Ena zmieniając ton, patrząc na Semenę podejrzliwie.
- Pomaga mi, wiem że trudno w to uwierzyć. Roana tak samo. Nawet Sulez, chociaż to tylko wodnik.
- Wodnik, ale za to jaki. - poprawił Marka błotniak, zbliżając się do pięknej Eny.
- Pani uważaj na niego, on podrywa wszystkie kobiety. - ostrzegła Roana.
- Nie martwcie się, umiem czytać w myślach, będzie dobrze. - zaśmiała się księżniczka.

Zostali zaproszeni do stołu, który został zastawiony pysznym jedzeniem. Stał niedaleko wody, więc panował tam przyjemny chłód, pochodzący z unoszącej się mgiełki. Przybysze siedzieli, rozmawiali i wyglądało na to, że nic się nie dzieje. Koro jednak jak zwykle z miną jakby chciał kogoś ubić, patrzył na Semenę z pogardą. Czarna rusałka nie omieszkała również zmierzyć go swoim wzrokiem, przypominając sobie ostatnią bitwę.  
- Pozwól za mną. Wiem, że masz do mnie pytania. - odparła Ena, podajac Markowi dłoń.  
Oddalił się za księżniczką i zniknęli w grocie, jakby nikogo poza nimi nie było. Ula zakłopotana obserwowała sąsiada, jednak udawała, że rozkoszuje się jedzeniem.  
Chłopak wszedł za fioletową panią do jej komnaty, usiadła naprzeciw niego i ułożyła dłonie na jego skroni. Potem przeniosła je na wysokość serca , aż poczuła nieprzyjemne ukłucie, jakby przeszedł ją prąd.  
- Coś jest nie w porządku? Powiedz proszę.
- Posłuchaj mnie. Nadal uważam, że bardzo dużo od ciebie zależy. Sam widzisz jakie wielkie niebezpieczeństwo nam grozi.
- Wiem, jest mi trudno. Chcę ci coś wyznać, bo tylko tobie mogę to wyznać.
- Nie musisz, już wszystko wiem.
Zrozumiał, że księżniczka wie więcej, niż mu się wydaje. Jednak ufał jej bezgranicznie, chcąc podzielić się najskrytszymi myślami.
- O Jasmin też wiesz?
- Wiem o niej wystarczająco. Nie chcesz jej zabić, widzę to w twoim sercu. - dodała smutnym tonem.
Chłopak znieruchomiał, przejrzała go na wylot, a jeszcze nie wypowiedział ani słowa.
Wyczuł zmianę w kobiecie, ale nie wiedział, czy się ma obawiać, czy cieszyć.  
- Najpierw myślałam, że jesteś tu po to, żeby unicestwić tę złą duszę. Widzę, że to nie możliwe, coś się w tobie odmieniło.  
- Nie rozumiem. Wszyscy mówią, że ją trzeba zabić, uważam, że się tylko pogubiła.
Ena westchnęła głęboko. Nie wiedziała jak wytłumaczyć mu, co zobaczyła w swojej wizji. Jednocześnie nie mogła mu zdradzić swoich zamiarów.  
- Spójrz w głąb serca, wtedy zrozumiesz co masz zrobić. Jasmin skrywa tajemnicę, musisz zdecydować jak dalej postąpić, tylko wybierz mądrze, dla dobra nas wszystkich.  

Kiedy skończyła mówić chłopak miał jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Wyszli przed jaskinię. Ena podeszła do Uli uśmiechając się lekko. Poprosiła, żeby za nią poszła, jakby chciała podzielić się czymś ważnym. Weszły na polanę, spacerując brzegiem jeziorka. Kobieta przyglądała się jej uważnie, jakby skrywała coś w sobie.  
- Odnalazłaś się Luno. To wielkie szczęście dla rusałek. Będziesz wspaniałą władczynią.
- Nie czuję się kimś wyjątkowym, nie dociera to do mnie. - dodała obojętnym tonem.
- Rozumiem, że w twoim sercu jest coś ważniejszego. Masz inne marzenie, prawda?
Nic nie odpowiedziała, spuściła tylko wzrok w stronę wody.  
- Wiesz co do niego czuję, jak bardzo boli serce, na myśl o jego utracie.
- Wiem. Jednak to każdy z nas dokonuje wyboru. Tobie jest pisany inny los, zauważysz to później. Nie lękaj się, nic więcej nie mogę ci powiedzieć.
Ula nie rozumiała jak ma interpretować słowa Eny. Jednak wcale jej one nie pocieszyły.  
- A wiesz, że Semena nie jest taka zła, na jaką wygląda? Poznałam ją, nie musicie się jej dłużej obawiać, zapewniam.
- Widzę to,  wybrała słuszną drogę, czeka ją  wiele radości w życiu. - dodała spokojnym tonem.
- Tak uważasz?
- Oczywiście. Musi tylko podjąć właściwą decyzję.
Nagle zza stołu wstała Roana, widząc, że słońce znajduje się wysoko. Pospieszyła pozostałych biesiadników, którzy zebrali się powoli. Pożegnali Koro, Enę i leczące stworki, wyruszając w dalszą drogę. Marek prowadził ich z powrotem do wyjścia z tunelu. Szli najpierw przez paprocie, potem przez bagna, następnie trafili do Doliny Zapomnienia. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Czarne połamane drzewa i skały, nie wyglądały przyjaźnie. Wokoło kręciło się pełno dziwnych stworzeń, jedne przypominały jaszczurki, inne węże. Musieli uważać, żeby ich nie pokąsały. Jeden z nich zbliżył się do nogi Uli. Chciał ją ukąsić, ale w mig zauważył to Sulez. Odepchnął dziewczynę na bok, a stworka złapał z całych sił, rzucając w dal.  
- Nic ci nie jest? - zapytał po wszystkim wodnik, mocno zdenerwowany.
- Nie, w porządku, dzięki tobie. - odparła Ula z uśmiechem, leżąc na kamiennej drodze.

Sulez patrzył na nią z troską, której próżno było szukać u Marka. Wiedziała, że wodnikowi podobają się kobiety, nawet trochę przesadnie. Przypomniała sobie jak pierwszy raz go spotkała, gdy pomagał jej uwolnić nogę zaplątaną w korzeń drzewa. Już drugi raz jej pomógł, a wcale nie musiał. Marek zauważył, że oboje na siebie z uwagą patrzą, więc odezwał się przerywając ciszę.
- Idziemy dalej? Bo nie zdążymy dojść na miejsce.
- Już idę, tylko wstanę. - odparła Ula podnosząc się z ziemi.
Sulez niespodziewanie podał jej rękę, jakby przewidział, że potrzebuje pomocy. Zauważyła to Roana, ale nie dziwiło jej zachowanie wodnika, gdyż był podrywaczem. Martwiło ją tylko, że tak się kręci koło księżniczki. Szli dalej, wychodząc z doliny ujrzeli szczyt góry, na którym mieścił się skalny zamek Falona. Słońce już zaszło za górami i zrobiło się ciemno. Musieli wspiąć się na sam szczyt. Sulezowi zrobiło się zimno, aż zaczął cały dygotać. Roana od niechcenia zdjęła swój płaszcz i dała go chłopakowi.
- Masz okryj się tym, jestem gorącą kobietą, nie będzie mi zimno.
- Dziękuję, ale dałbym radę. - odburknął wodnik oszołomiony.
- Doprawdy? To czemu się trząsłeś jak galareta? - dodała z ironią czarownica.
Zmierzył ją wzrokiem, ale przyjął prezent. Zaczęli powoli wspinać się po skalnej ścieżce. Przywołali świetliste kule, które oświetlały im drogę. Wspinali się  coraz wyżej, a w dole majaczyła przepaść. Sulez bał się wysokości, więc starał się nie patrzeć w dół. W końcu stanął nie na ten kamień co potrzeba, potykając się. Ula zareagowała natychmiast, łapiąc nieszczęsnego fajtłapę za rękę, a reszta towarzyszy również pospieszyła mu z pomocą.  
- Mogliśmy go nie brać. Więcej z nim kłopotu niż pożytku. - syknęła ze złości Roana.
Wodnik zmarszczył brwi, w swojej wiosce ciągle był uważany za ofermę. Nie lubił tego określenia, przywoływało to w nim niemiłe wspomnienia.
- Nie prawda, uratował mnie przez wężowym stworem. - wtrąciła się Ula, chcąc ratować sytuację.
- Masz rację, pomógł ci. - dodała Semena.
Wodnikowi poprawił się humor, cieszyło go, że ma kogoś za sobą. Marek jednak był coraz bardziej sfrustrowany. Młody błotniak zaczynał działać mu na nerwy. Na dodatek spoufalał się z jego sąsiadką, co dodatkowo przyprawiało go szybsze bicie serca. Pomimo tego co się wydarzyło, nie chciał, aby ktoś zaprzątał głowę tej młodej dziewczynie.  
W oddali wzeszedł księżyc, jaśniejąc srebrzystą poświatą. Na szczęście jeszcze nie znajdował się na środku nieba. Jednak musieli przyspieszyć kroku, nie wiedząc jakie pułapki szykowano na nich na górze. Semeną targały sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciała pobić aroganckiego czarnoksiężnika,  z drugiej zaś wzbudzał w niej ukryte uczucia, o których chciała zapomnieć. Z obawy o życie siostry, musiała posłuchać rozumu, zbyt wiele ryzykowała dzikością swego serca.  

****

W tym samym czasie na szczycie góry w zamku, panowała nerwowa atmosfera. Straże biegały  wraz z potworami szykując się do przyjęcia intruzów. Falon chodził z kąta w kąt , obmyślając co powie Semenie. Talan leżała na łożu spętana więzami, denerwując się o swój los oraz ukochanej siostry. Jedynie Jasmin zdawała się spokojna, niczym nie zmącona tafla jeziora. Wyciągnęła powoli pierścionek, podarowany jej przez Marka. Przypomniała sobie wyraz jego twarzy, czuła ten sam gorący oddech i dotyk jego rąk na swojej skórze. Postanowiła założyć na palec mistyczny podarunek od czarodzieja. Im bardziej starała się o nim zapomnieć, tym trudniej powstrzymywała napływające wspomnienia. Postanowiła w duchu, że zniszczy w pierwszej kolejności te osoby, które stały się dla niej przeszkodą w drodze do szczęścia. Kiedyś była bardzo blisko spełnienia swoich marzeń, niestety zostało jej to brutalnie odebrane. Wspomnienia powoli zacierały się, zostało uczucie pustki, bólu i rozczarowania. Niegdyś kochała pewnego czarodzieja , była pewna, że on też czuje do niej to samo. Gdy zobaczyła go jak całował się namiętnie z inną kobietą, wpadła w ogromną złość. Obiecała mścić się na każdym mężczyźnie, którego spotka na swojej drodze. Nie pochodziła z tego świata , teraz doskonale wiedziała, jakie ma przeznaczenie. Jej druga natura dawała o sobie coraz wyraźniej znać. Nie miała złudzeń, że chłopak dowiedziawszy się jak naprawdę wygląda i kim jest, odrzuci ją. Postanowiła jednak ujawnić w walce swoje prawdziwe oblicze. Jeżeli Marek ją znienawidzi, będzie jej łatwiej zniszczyć ten bezsensowny świat.  

Wyszła z komnaty zmieniając swój strój, ubrała się w czerwono szarą zwiewną sukienkę, włosy spięła do góry. Wyglądała bardziej kusząco, niż kiedy chodziła w białym ubraniu. Wchodząc tak odmieniona do pokoju Falona, przykuła jego wzrok.  
- Skąd ta odmiana, Jasmin?  
- Szykujemy się do bitwy, nie chcę pobrudzić mojej białej sukienki krwią. - dodała chłodno, jakby wspominała o czymś normalnym.
Po chwili weszli do większej sali. Talan została tam zaprowadzona siłą przez żołnierzy czarnoksiężnika. Wyrywała się przy tym, chociaż wiedziała, że nic nie zdziała. Sala wydawała się ogromna, a jeden z jej boków, wychodził na wielki taras, zbudowany nad bezkresną przepaścią. Siostry Semeny nie oswobodzono z więzów, dodatkowo umieszczono ją za kratami w jednym z rogów sali. Pilnowały ją potwory, przerażona starała się wierzyć, że siostra ją uwolni.  
- Zbliżają się. Czuję ich obecność, sporo przeciwników. - odezwała się Jasmin.  
- Jak dużo? - Zapytał czarnoksiężnik
- Pięć osób, wchodzą pod bramę. Nie mogę się doczekać na konfrontację. - uśmiechnęła się złowieszczo.
- Ja też. - odparł Falon, starając się utrzymywać pozory spokoju.
Siedzieli blisko siebie, choć mężczyzna wolałby być jak najdalej od dziwnej rusałki. Czekał jak na szpilkach na to, co się z nim stanie. Będzie musiał ujawnić swoje prawdziwe zamiary. Nie wiedział jak ma to uczynić i w którym momencie. Bał się, że zrobi coś nie tak, skazując kogoś z zebranych na śmierć. Pogrążony w myślach, czekał na nadejście nieuniknionego przeznaczenia. Zobaczy Semenę, a potem może umierać w spokoju.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2411 słów i 13249 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • Użytkownik AnonimS

    No i podnosisz napięcie.  Pozdrawiam

    6 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @AnonimS dzięki, szykuje się starcie bohaterów

    7 wrz 2018

  • Użytkownik emeryt

    @auRoRa, w twoich opowiadaniach miłość wszystko zwycięża. Mam nadzieję oczywiście, że i tym razem dzięki Tobie też tak będzie.

    4 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @emeryt dzięki, miłość jest niczym tlen, bohaterom bez niej ciężko żyć. Pozdrawiam :)

    5 wrz 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    Semena to jednak pozytywna dusza. Zapowiada się niezłe starcie a Falon nie ustąpi. Jasmin też ma coś do udowodnienia i nie obejdzie się bez rozlewu krwi  :weapon:

    4 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @dreamer1897 Szykuje się bitwa, muszą uwolnić Talan, Falon zrozumiał, z kim przystawał, zaczyna tego żałować.

    5 wrz 2018