Druga strona mgły - Część II - 4

Chłopak przyciemnił źródło blasku do poziomu, w jakim był na samym początku. Nadal stał w pogotowiu ciężko oddychając. Amala podeszła do mężczyzny, pomagając mu wstać i zachęcając do zerknięcia na pokój bez obaw.  
- Żądam wyjaśnień. Niedługo mamy ceremonię zaślubin.
Dziewczyna westchnęła głęboko i zaczęła opowiadać w jaki sposób nieznajomy im przybysz, znalazł się w ich podziemnym królestwie. Żarliwie przy tym gestykulowała, starając się dodać  życia swojej opowieści. Kiedy skończyła jej przyrzeczony usiadł obok i chwycił ją za rękę.  
- Przepraszam najsłodsza. Wystraszyłem się, że ten oto młodzieniec spoufala się z tobą.
- Jak możesz mnie posądzać o coś takiego. Nie ufasz mi?  
- Nie kłóćcie się przeze mnie. - wtrącił się Marek, widząc dąsy młodej niewiasty.
Wtem Valur wstał, chwycił chłopaka za koszulę i zaczął wyprowadzać siłą z pokoju.  
- Co ty robisz? Przyszykowałam mu tę komnatę.
- Amala, przecież wspominałaś, że chce wrócić na powierzchnię, zaraz go odstawię i po krzyku.
- Tak nie można. Musi wypocząć, trzymaliśmy go w zimnej celi. Należą mu się przeprosiny.
- Czy to źle, że chcę go szybko wyprowadzić do świata w którym żyje?
- Valur skończ! On zostaje.
- Nie, wraca i to teraz! - krzyknął mężczyzna, kierując się do wyjścia wraz ze skołowanym czarodziejem.
Wtedy Amala zagrodziła mu drogę. Zaczęli się kłócić, w końcu chłopak odezwał się, widząc co się dzieje.  
- Spokojnie, sam wrócę, niepotrzebnie tu tracę czas. Na moją pomoc ktoś czeka. - powiedział czarodziej, wyciągając z kieszeni pierścionek, który niegdyś podarował Jasmin.

Zauważyła to władczyni mroku, która z coraz większym zaciekawieniem przyglądała się krążkowi, który czarodziej trzymał w ręku.
- Piękny, do kogo należy? - zaczęła dopytywać wyraźnie zaciekawiona.
- To nie istotne, nie mam pojęcia, gdzie teraz się znajduje. Miałem jej szukać, a skończyłem pod ziemią z parą, która przed samym ślubem kłóci się, zamiast cieszyć się, że jest obok siebie.
Nagle Valurowi zrzedła mina. Zapanowała cisza. Amala była coraz bardziej ciekawa, do kogo należał przepiękny element biżuterii. Marek zdawał się być nieobecny duchem, odpłynął myślami do dnia, gdy wyczarował i podarował Jasmin ten uczuciowy podarunek. Zmarszczył brwi i spuścił wzrok.  
- Poczekaj, może moglibyśmy ci pomóc. - zaaferowała się Amala, widząc gorycz na jego twarzy.
- Nie wydaje mi się, nie macie pojęcia kim ta osoba jest i może lepiej żebyście tego nie wiedzieli.
Władczynię podziemia coraz bardziej zjadała ciekawość. Zauważyła, że chłopak cierpi w duszy. Strata kogoś tak ważnego musiała wywołać w nim lawinę uczuć. Spojrzała na swojego wybranka zastanawiała się, czy jakby jej coś złego się przydarzyło, czy też wyruszyłby aby ją odnaleźć.  
- Czekaj, teraz tym bardziej cię nie wypuszczę. Musisz koniecznie opowiedzieć swoją historię. - odparła przekornie, patrząc w stronę gościa.
Valur ciężko westchnął, widząc nastawienie dziewczyny. Pomyślał, że dopóki młodzian nie wytłumaczy po co wyruszył w drogę, nie pozbędzie się go z podziemi.  
- Skoro zacząłeś mówić, wypadałoby dokończyć co masz do powiedzenia, a nie zostawiać nas w niepewności. Tyle nam się należy, nieprawdaż kochana? - odparł, zwracając się ku swojej narzeczonej.
Marek usiadł w rogu pokoju. Wahał się czy może im ufać na tyle, aby powiedzieć swoją historię. W końcu jednak doszedł do wniosku, że jeśli nie powie nic, będą mu utrudniali dalszą drogę. Postanowił okroić opowieść, aby nie dowiedzieli się, że Jasmin jest sefidą.  
Zaczął mówić o spotkaniu w lesie, o tym jak z początku nie lubił rusałki, aż do momentu kiedy zdał sobie sprawę, z uczucia jakie ich połączyło. Valur zauważył w jakim rozmarzeniu słucha go Amala. Kiedy doszedł do punktu, kiedy znalazł pierścionek i kartkę, dziewczyna się rozkleiła.  
- To nie możliwe. Taka miłość. Nie mogła ciebie tak zostawić, ja bym nigdy nie zostawiła.- wtrąciła się władczyni mroku, wycierając mokre od łez oczy.  
Valur nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego wybranka ma duszę romantyczki. Zawsze wydawało mu się, że twardo rządzi w podziemiach, przez swój sposób bycia. Nowy przybysz coraz bardziej go denerwował. Opowiadając o swoim życiu na powierzchni nieustannie przykuwał uwagę Amali.  
- Wychodzimy. Nie będziemy przeszkadzali. - odparł mężczyzna, wstając i biorąc dziewczynę za rękę.
- W porządku, nie przeszkadzacie mi. Cieszę się, że ktoś chce mnie wysłuchać. - rozpromienił się Marek, poprawiając świetlistą kulę, unoszącą się przy nim.
Wojownik zaczął ziewać wymownie, dając do zrozumienia, aby niewiasta udała się z nim.
- Jestem zmęczony. Pójdę się położyć. - powiedział Valur, kierując się do drzwi.
Czekał, aż dołączy do niego Amala, jednak bardzo się zdziwił, gdy nie ruszyła się z miejsca.
- Idź, zostanę tutaj jeszcze. Chcę dowiedzieć się więcej o tej miłości.

Szaro - skóry mieszkaniec podziemia, wychodząc z pomieszczenia, popatrzył w stronę władczyni. Wcześniej podążała za nim, razem spędzali czas. Tym razem ktoś inny jej zaimponował. Ściskając wymownie pięść, uderzył w ścianę, jednak rozmawiająca para nie zwróciła nawet na to uwagi. Mamrocząc coś pod nosem, ruszył w stronę swojej komnaty.  
Pod ziemią panowała ciemność, przez co nie było wiadomo, czy jest dzień czy noc. Ten świat rządził się innymi prawami, niż znajoma kraina Marka. Nie czując zmęczenia, nadal rozmawiał z Amalą. Już dawno z nikim tak dobrze się nie dogadywał, poza Ulą. Władczyni mroku zafascynowana przybyszem, nie zwracała uwagi na wygląd, imponowała jej osobowość gościa. Zdawał się być opiekuńczy, wrażliwy, odważny i stanowił przeciwieństwo jej narzeczonego. Reagował impulsywnie, często chciał rządzić. W pewnym momencie rozmowy władczyni zauważyła, że Marek robi się senny i ziewa co chwilę. Pożegnała się z nieznajomym, wychodząc z pokoju. Chłopak gasząc magiczną świetlistą kulę zaczął się układać do snu, w ciepłej pościeli. Zrobiło się ciemno, jednak Amala doskonale widziała w przenikliwym mroku. Miała również zdolność do cichego poruszania się, więc korzystając z niej, skradając się jak złodziej. Przykucnęła niedaleko posłania czarodzieja   przyglądając mu się uważnie jak śpi. Poznała go niedawno, a zdawało jej się, jakby znali się o wiele dłużej. Nagle usłyszała jak chłopak coś mruczy przez sen.
- Jasmin ... poczekaj … Jasmin  
Wtem dziewczyna poruszona, wybiegła na korytarz. Złapała się na tym, że tajemniczy gość zaczyna  ją interesować. Jednocześnie wiedziała, że w jego sercu ktoś już mieszka. Idąc do swego pokoju biła się z myślami. Kiedy kładła się do snu, przewracała się z boku na bok. Czyżby nieznajomy rzucił na nią czar? Tego nie wiedziała, ale było w nim coś intrygującego. Musiała za wszelką cenę dowiedzieć się więcej na jego temat.  

***
Rozszalała burza uspokajała się powoli. Na niebie coraz rzadziej widać było świetliste łuny. Ciężkie chmury nie odeszły jednak znad doliny, unosząc się nad nią jak orzeł pilnujący  terenu. Deszcz nie padał już tak mocno jak wcześniej, ale wciąż był dokuczliwy i drobny. Zrobiło się chłodno, a wszechobecną wilgoć unosiła się w powietrzu. Falon narzucając na siebie ciężki płaszcz z dużą kapuzą, która miała chronić go od deszczu, obserwował ze skał  obraz po burzy. Czarne drzewa zostały częściowo poprzewracane, a niektóre złamane od uderzeń piorunów. Czekał przed wejściem do zamku na Ulę, która miała razem z nim wyruszyć na poszukiwanie czarodzieja. Tym razem za namową Semeny, ubrała się ciepło, dostając specjalny płaszcz, który również miał chronić ją przed niegościnną pogodą. Pomimo tego, że nie bała się wcale zmoknąć, źle znosiła niskie temperatury. Czarna rusałka wiedziała, że pod opieką czarnoksiężnika, księżniczka Luna będzie bezpieczna. Mężczyzna popatrzył na swoją towarzyszkę podróży, wymownym gestem zapraszając do drogi. Zaczęli powoli schodzić po skalnej ścieżce,  ostrożnie spoglądając pod nogi, aby nie poślizgnąć się na mokrych kamieniach. Uporczywa mżawka nie ułatwiała im zadania. Schodząc z kamiennej drogi i wkraczając do Doliny Zapomnienia, zauważyli czyjeś ślady w rozmokłej ziemi.
- Spójrz, tędy musiał iść Marek.  
- Zapewne musiał tędy przechodzić, innej drogi nie ma. - dodał Falon, kręcąc głową z politowaniem.
Postanowili iść tak daleko, jak tylko doprowadzą ich wygniecione w ziemi stopy.  

Droga nie należała do łatwej, gdyż powalone drzewa co rusz zastawiały im drogę. W oddali uciekały w popłochu małe stworki, mieszkające wśród gęstwiny krzewów. Wokoło unosił się zapach spalonego drewna i błota. W pewnym momencie ich drogi, dziewczyna coś wyczuła. Zatrzymała się nagle, aby sprawdzić swoje przypuszczenia.  
- Co się stało?  
- Wyczuwam gdzieś tutaj obecność Marka, jako rusałka potrafię zlokalizować energię bliskich osób. Wciąż uczę się ukrytych zdolności.  
Czarnoksiężnik rozejrzał się dokoła, ale nie widział nic, poza powykręcanymi drzewami. Nie było tam nawet skał, ani podwyższenia terenu, czysta równina porośnięta lasem.  
- Rozumiem, ale musisz jeszcze nad swoim szóstym zmysłem popracować. - dodał z przekąsem. - Idziemy dalej, ślady prowadzą na zachód, też je widzisz?
- Masz rację, pewnie się mylę, przecież on nie mógł zapaść się pod ziemię. - zażartowała rusałka, ruszając dalej w drogę.
Idąc dalej spostrzegli, że przed zapadliskiem w ziemi, ślady Marka nagle się urywają. Falon nie biorąc pod uwagę opcji, że czarodziej mógł znajdować się pod ziemią, zaczął wspinać się na pobliskie drzewo. W okolicy nie wykrył żywej duszy, w oddali majaczył las, przykryty czarną mgłą. Już miał schodzić na ziemię, kiedy usłyszał nawoływanie Uli z dołu.  
- Słyszysz te dziwne dźwięki?
- Nie nic nie słyszę. - odparł zdziwiony, nasłuchując uparcie.
Wtem zauważył jak coś wyłania się z gęstej mgły nad lasem. Przypominało czarną eteryczną postać. Pierwszy raz widział coś podobnego. Przyglądając się temu dziwnemu upiorowi, poczuł zimny  dreszcz na plecach. Diaboliczne spojrzenie czerwonych oczu, świdrowało go nawet z daleka. Czarnoksiężnik poczuł dziwną energię. Postać kierowała się w jego stronę bardzo szybko, jednak na skraju lasu napotkała na barierę, która nie chciała dalej przepuścić potwora. Mężczyzna jak najprędzej schodząc z drzewa, potknął się o wystającą gałąź i upadł z hukiem na ziemię.  
- Nic ci nie jest? Falon, czemu tak się spieszyłeś?
Czarnoksiężnik podnosił się obolały z ziemi , ale jego wyraz twarzy nie ukazywał niczego pozytywnego. Ściskał w ręku magiczną różdżkę kurczowo, trzęsąc się ze złości.  
- To koszmar. Władam czarną magią, nigdy nie miałem problemów ze zidentyfikowaniem zagrożenia, ale tym razem nie wiem co dostało się do naszego świata. To coś unosi się nad lasem, nie wiem jak to robi. - dodał, marszcząc brwi.  

Deszcz ustał, ale zerwał się wiatr wiejący od strony przeklętego przez potwora lasu. Powiało lodowatym chłodem, aż dziewczyna dostała dreszczy po całym ciele. Ziemia zaczęła twardnieć w mgnieniu oka, jakby zamarzała w środku zimy. Nieliczne stworki zamieszkujące dolinę, uciekały z niej jak najszybciej potrafiły, ptaki odlatywały, a smoki leciały do swoich schronień pośród górskich szczytów. Falon uderzył z całej siły różdżką w twardą ziemię.  
- To coś włada mrokiem i chłodem. Bariera znajdująca się wokoło lasu, długo nie da rady opierać się tej złowieszczej magii.
- Co to oznacza? - spytała z przerażeniem w głosie Ula, wpatrując się w czarnoksiężnika.
- Nie rozumiesz? Opanuje wszystko co jest poza lasem, Dolinę Zapomnienia, mój zamek …
- I świat ludzi, tak? - dokończyła z obawą w głosie.
- Niestety. Ale ludzie mało mnie interesują. Nigdy nie byli przyjaźnie nastawieni do nikogo.
Ula zrozumiała, że od kiedy odeszła z domu, dowiadując się kim jest naprawdę, zostawiła swoich znajomych oraz rodzinę. Przeraziła ją wiadomość, że mogą być w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
- Nie mów tak, wychowywałam się wśród ludzi! Marek był kiedyś człowiekiem, jak możesz tak mówić.
Falon zaśmiał się głośno, pokazując w stronę lasu dłonią.  
- Pomyśl, ja mam obawy przed tym straszydłem, a władam mroczną magią. Ludzie nie mają z nim żadnych szans, to ich koniec.  
Niewiasta poczuła, że traci przytomność, Falon w ostatniej chwili złapał ją, zanim uderzyła o zmrożoną ziemię.  
- Luna, nie strasz mnie, co ci jest?
Ula straciła na chwilę kontakt z rzeczywistością. Wydawało jej się, że zaraz ma wychodzić do szkoły. Widziała koleżanki i znajomych śmiejących się jak zwykle przed lekcjami. Wszystko wydawało się jak dawniej. Wtem wszędzie zapanowała ciemność i gęsta mgła zaczęła ogarniać okolicę, pochłaniając budynek szkoły zbliżała się do niej. Słyszała straszne krzyki, po czym ocknęła się zlana zimnym potem, w ramionach czarnoksiężnika, który patrzył na nią jakby wróciła ze świata umarłych do życia.  
- Nie strasz mnie więcej. Semena kazała mi cię chronić. Chcesz mnie pozbawić nocy poślubnej? - zażartował Falon, jednocześnie trzęsąc się ze złości.
Ula wstała powoli odzyskując siły. Spojrzała w stronę lasu, a po jej policzku popłynęły łzy.  
- Uratujemy wszystkich mieszkańców lasu i ludzi też. Jeżeli tobie ten pomysł się nie podoba, to zrobię to sama, nie zostawię bezbronnych istot na pewną śmierć.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2484 słów i 13996 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • AnonimS

    Ale masz venę. Bardzo fajny emocjonujacy odcinek. Pozdrawiam

    16 paź 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki, miło przeczytać budujący komentarz :)

    17 paź 2018

  • dreamer1897

    Marek władca zgody i porządku małżeńskiego. Amala ma wielkie serce a Markowi spadł kamień z serca
    Oby Falon i ekipa odnaleźli Marka mogą być cennym wsparciem przy poszukiwaniu Jasmin. Piękne światy i wyznania :bravo:

    15 paź 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Marek stara się nie wzniecać konfliktów, ale co z tego wyjdzie, to się okaże, bo Valur nie jest nim zachwycony i jego obecnością. Przyjaciele go szukają, razem mogą więcej. :)

    16 paź 2018

  • emeryt

    @AuRoRa, jak zwykle, bardzo dobre. Ciągle nie mogę wyjść z podziwu, jak Ty to wszystko możesz pogodzić, częstotliwość kolejnych odcinków, różnorodność tematyki. Przesyłam pozdrowienia i czekam na kolejne odcinki twoich wspaniałych opowiadań.

    15 paź 2018

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, staram się znaleźć złoty środek, jak na razie znajduję czas na pisanie, co mnie cieszy. Pomysłów mam sporo, więc jeszcze wiele będzie się działo ;)

    16 paź 2018