Druga strona mgły - Część 4

Marek czuł niepokój o koleżankę, którą tak mało znał. Mimo wszystko polubił ją, nie mógłby znieść gdyby coś jej się stało. Rusałka wyprzedziła dziewczynę i chwyciła mocno za rękę. Nie chciała jej wypuścić, trzymając kurczowo. Dobiegł do nich Marek, ledwo łapiąc oddech. Nie spodziewał się, że tak szybko się przemieszczają. Jasmin spojrzała na Ulę zimnym wzrokiem, przeszywającym do wnętrza, próbując przejąć nad nią kontrolę.  
- Nie puszczę cię, bo twój dom jest w lesie. Twoim przeznaczeniem jest wypełnić powierzone ci zadania.  
Chłopak oburzony, uważał nimfę za postać im przychylną, aż do tej chwili. Powiało od niej dziwnym chłodem, dotarło do niego, że został podle zdradzony. Łatwowierność doprowadziła go do tej sytuacji.
- Zostaw Ulę, czemu nie pozwalasz jej wrócić?! - wykrzyczał zdezorientowany marszcząc brwi.  
Postać patrzyła na niego wrogo. Wokół nich rosły stare omszałe drzewa, które rzucały złowrogie cienie w świetle księżyca. Za nimi rozpościerały się bagna, obawiał się tam zabłądzić. Zrozumiał, że jeśli Jasmin ją porwie w to niebezpieczne miejsce, to nie znajdzie sposobu, żeby wydostać koleżankę. Raczej zginie, bo nie zna terenu, zwłaszcza w nocy. Rusałka chwyciła mocniej ręce dziewczyny, założyła je do tyłu i stanęła za nią.  
- Nie zostawię jej, nie będzie mieszkać z ludźmi. Znalazłeś ją i przyprowadziłeś, a teraz znikaj, chyba, że chcesz poznać moje mroczne oblicze.  
- Jasmin odpuść! Nie zostanę tutaj. Puść mnie i nie rób krzywdy Markowi, nie zasłużył na to. – wtedy wyrwała się z jej uścisku i podbiegła do chłopaka. Ten złapał ją mocno chcąc chronić. Teraz zrozumiał jak wiele dla niego znaczy. Tym bardziej postanowił Ulę bronić z całych swoich sił.  
Nimfa zmarszczyła brwi, podstępnie się uśmiechając. Popatrzyła na dziewczynę i powiedziała do niej przewrotnie:  
- Dobrze, nie idziesz ze mną, to ja zabieram Marka ze sobą. Odzyskasz go tylko wtedy, gdy wrócisz po to, aby zostać na stale w lesie.  

Chłopak zdziwił się na te słowa, po co jej on. Chwycił Ulę jeszcze mocniej, serce biło mu jak oszalałe. Nagle coś się z nim zaczęło dziwnego dziać. Nie mógł ustać na nogach, kręciło mu się  w głowie, gdy Jasmin patrzyła na niego swoim hipnotyzującym wzrokiem. Tracąc kontrolę nad ciałem, puścił koleżankę i ruszył w stronę postaci, która zaczęła roztaczać coraz jaśniejszy blask. Potem zrobiło mu się ciemno przed oczami. Zjawa złapała go i zniknęła w głębi lasu, a Ula przeniesiona została na skraj miasteczka.  
- Marek! – krzyknęła przerażona, zaczęła płakać, bezsilność ją paraliżowała. Zawsze chciała się żeby sąsiad ją zauważył. Stał się dla niej przyjacielem, a nawet kimś więcej, choć o tym nie wiedział. Bolało ją, że nieznana kobieta w jednej chwili go zabiera, nie wysilając się przy tym wcale. Nagle przypomniała sobie, co powiedziała. Musiała wrócić do lasu, żeby go uwolnić. Nie chciała tego robić nieprzygotowana. Postanowiła odkryć najpierw swoje zdolności, ale potrzebowała czasu, którego nie miała dużo. Wróciła do swojego domu i pierwsze co zrobiła to poszła do łazienki. Nalała całą wannę wody. „skoro Jasmin twierdzi, że jestem taka jak ona, to powinnam wytrzymać pod wodą bez trudności” pomyślała. Zanurzyła się do połowy, a potem zanurkowała. Rzeczywiście nie miała problemu z przebywaniem pod wodą, nie dusiła się. Przesiedziała tak sporo czasu, obserwowała sufit spod tafli wody i rozmyślała. Przypominała sobie swoje młode lata, kiedy była jeszcze dzieckiem. Najbardziej jednak utkwiło jej w pamięci jedno wspomnienie. Bawiła się wtedy z dziećmi z tej samej ulicy w chowanego. Kiedy zaczęło się odliczanie Ula pobiegła za dom do swojego ukrytego miejsca, gdzie lubiła przebywać. Rosło tam dużo krzewów, które doskonale maskowały przed ujawnieniem. Wtedy wbiegła tam i usiadła cichutko, gdy nagle coś ją przestraszyło, bo poczuła że ktoś obok niej siedzi. Odwróciła się i ujrzała Marka, wydawał się równie zaskoczony jak ona. Patrzyli tak w ciszy na siebie, uśmiechnął się pierwszy i powiedział szeptem:  
- Podziwiam cię, a wiesz czemu? Bo jako jedyna dziewczyna potrafisz świetnie się chować, tu nas znajdą na końcu, zobaczysz.  
Ula nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową. Od tamtej pory zaczęła traktować swojego sąsiada jak kogoś wyjątkowego. Wierzył w nią, a ona potrzebowała przyjaciela. Niestety od tamtej pory bardzo rzadko go widywała, bo zaczął interesować się fotografowaniem. W dodatku jej koleżanki z podwórka, gdy ich znaleźli w tej kryjówce, z zazdrości zaczęły ją poniżać i ośmieszać w oczach Marka. Teraz przypomniała sobie, że został porwany. Za bardzo go lubiła, by dać mu zginąć w lesie. Obiecała sobie, że zrobi wszystko co będzie w jej mocy, aby uwolnić chłopaka.  

******

Tymczasem wśród drzew i bagien Jasmin w swojej tajemnej kryjówce pilnowała nieprzytomnego więźnia. Znajdowali się w zbudowanej z kamienia i drewna chacie, a w kominku paliło się ognisko. Na ścianach pięły się różnego rodzaju bluszcze. Marek leżał związany na jednym z posłań. Nimfa pozasłaniała prymitywne okna bardzo szczelnie, żeby nikt nie zauważył, że trzyma człowieka. Nie chciała ściągnąć na siebie wrogich spojrzeń. Musiała ściągnąć Ulę do ich świata, miała ukryty plan. Najważniejsze, żeby zwabić dziewczynę, nie przebierając w środkach. Spojrzała jednak na Marka uśpionego jej czarem i poczuła coś niepokojącego. Nigdy przedtem nie przebywała tak długo i blisko z człowiekiem, a tym bardziej z młodzieńcem. Miała wyraźny rozkaz niszczenia mężczyzn, topiąc ich jak stare , butwiejące pnie drzew. Jednak postanowiła podejść do niego bliżej i mu się przyjrzeć. Wyglądał tak niewinnie i beztrosko, gdy  otulał go błogi stan. Miał miły wyraz twarzy oraz uśmiech na ustach. Rusałki mogły kusić straceńców, ale nigdy nie mogły się zbliżyć na tyle, aby je złapano. Straszono ją, że wtedy stanie się coś strasznego. Trzęsąc się w środku, przybliżyła do jego twarzy swoje usta, wiedząc że jest nieprzytomny. Złożyła delikatny pocałunek, nie zważając na ostrzeżenia. Poczuła ciepło po całym ciele i dreszcz emocji. Wtedy Marek się ocknął , otwierając szeroko oczy.
-Gdzie ja jestem? Co się dzieje? Gdzie Ula?...  
- Uspokój się.
- Rozwiąż mnie natychmiast, słyszysz?!
Rusałka odskoczyła szybko od zdezorientowanego i szamocącego się w więzach chłopaka.  
- Jesteś u mnie w chacie i ...
- Mów natychmiast, gdzie jest Ula.
- Odesłałam ją do waszego świata. Ma tu wrócić po ciebie, a wtedy już jej nie wypuszczę. Do tego czasu jesteś pod moją mocą.

Zabrzmiało to jak groźba, a Marek zrozumiał, że to nie sen. Sznury, które go krępowały wydawały się zaczarowane. Im bardziej się szarpał, tym mocniej zaciskały się na jego ciele, powodując ból.  
- Jesteś okropna, myślałem, że mnie lubisz, a ty zachowujesz się jak potwór! - powiedział chłopak patrząc na nią zimnym wzrokiem.
- Nie jestem potworem, inaczej już byś leżał na dnie stawu.
- To udowodnij, że nie masz złych zamiarów, zdejmij ze mnie te więzy.
Jasmin zrobiło się żal Marka, ale nie umiała tego wytłumaczyć.  
- Poczekaj rozwiążę cię, tylko zastosuje inny czar, to potrwa chwilkę.
Zajaśniało wokół niej, szeptała jakieś dziwne słowa, których nie rozumiał. Ściany pokryły się mgłą, a potem wszystko umilkło. Więzy nagle zniknęły, więc oswobodzony zaczął biec w stronę drzwi. Niestety jakaś niewidzialna bariera, nie dawała mu wyjść z chaty. Uderzał całym sobą i nic. Trwało to dość długo, aż w końcu się zmęczył i usiadł na posłaniu.  
- Miałaś mnie uwolnić, a dalej jestem tu zamknięty. Co z tego że sznurki znikły, na jedno wychodzi. - odparł podpierając głowę ręką.
Jasmin usiadła obok zrezygnowanego młodzieńca. Przepełniał go smutek pomieszany ze złością na siebie i na tajemniczą kobietę. Poczucie winy dobijało go coraz bardziej.  
- Zanim Ula wróci, mogę uprzyjemnić ci pobyt. Sprawię, że nie będziesz chciał wracać.  - odparła rusałka uśmiechając się zalotnie.  

Stanęła przed nim bardzo blisko. Mimo swojej podstępnej magii, wyglądała jak normalna dziewczyna. Blask ogniska padał na nią, a długie włosy opadały swobodnie na jej kuszące ciało. Usiadła obok, dotykając dłonią jego policzka.
- Co chcesz abym dla ciebie zrobiła? To twoja niepowtarzalna okazja, aby móc się do mnie zbliżyć. Żaden człowiek nie miał okazji, zaznać dotyku i ust nimfy wodnej.
Marek znieruchomiał, bo propozycja go zaintrygowała. Inny chłopak na jego miejscu, nie wahałby się ani chwili. Nie broniła się, a nawet sama go zachęcała, aby razem z nią zapomniał o świecie. Nie miał dziewczyny, więc nie musiał się martwić, że kogoś zdradzi. Przeraził się, gdyż nawet nie całował się jeszcze, mógłby się skompromitować. Chociaż taka okazja wydawała się szansą na nowe doświadczenie, o którym nie musiałby nikomu mówić. Zbliżyła się do niego, oplatając go delikatnie dłońmi, rozpalony dotknął jej ust, kiedy przypomniał sobie o Uli. W momencie kusząca atmosfera prysnęła jak bańka mydlana.
- Wybacz nie mogę. - odparł odpychając od siebie rusałkę. - Trzymasz mnie tutaj uwięzionego i myślisz że moją duszę też możesz plątać?  
Rusałka popatrzyła na niego osłupiała.  
- Nie powiem nikomu, cokolwiek się między nami wydarzy. Ula też się nie dowie, wiem że ją darzysz sympatią, to będzie nasza tajemnica. Nie kłam, że cię nie pociągam. Chociaż mnie pocałuj, o więcej nie proszę.  
Marek nie wiedział co ma zrobić, nimfa wyglądała zjawiskowo. Jego natura podpowiadała mu, żeby zapomniał o całym świecie. Ostatkiem rozsądku, postanowił zapytać.
- Dlaczego ci tak na tym zależy? Jesteś piękna, ale wyglądasz jakbyś rozpaczliwie szukała przygód. Ktoś ciebie odrzucił, że używasz magii, żebym cię dotknął?
Nastała cisza, a Jasmin stanęła na środku jak trafiona piorunem. Rozszyfrował ją, przecież to zwykły człowiek, bez żadnych zdolności. Jednak nie miała zamiaru się przed nim spowiadać. Przypomniał jej o przeszłości, którą chciała wyrzucić ze swej pamięci. Zmarszczyła brwi, rzucając nim o ścianę chatki.  
- Marnowałeś swoją szansę, skoro jesteś taki nieczuły, dopilnuję, żeby już żadna dziewczyna cię nie dotknęła!
Wtem zauważył, jak na nowo pojawiają się krępujące go więzy. Rusałkę otoczyła gęsta mgła, po czym zniknęła rozpływając się jak kamfora.
Został sam w pomieszczeniu, bijąc się z myślami. Zrozumiał, że uderzył w czułą strunę, która pękła od jego słów, raniąc Jasmin. Teraz nie miał w niej przyjaciela i obawiał się, że nigdy nie spojrzy już na niego w taki sposób jak dawniej. Próbował się uwolnić, ale na nic się to zdawało, tylko robił sobie krzywdę. Zmęczony padł na podłogę, pogrążając się w niespokojnym śnie.  

******

Nazajutrz miasteczko przywitała piękna pogoda. Słońce radośnie oświetlało podwórka, dzieci wyszły do ogrodów, aby pobiegać i pobawić się z innymi. Ich gwarne nawoływania i piski obudziły Ulę. Nowy dzień zapowiadał się dobrze, gdyby tylko nie zniknął Marek pewnie byłoby lepiej, ale niestety znajdował się gdzieś głęboko w lesie. Koniecznie musiała się dowiedzieć, dokąd zabrała go tajemnicza kobieta. Przebrała się, zapakowała sporo rzeczy i jedzenia do plecaka. Pod wpływem impulsu zadzwoniła do znajomej, z sąsiedniej miejscowości.
- Co się stało Ula? – odezwał się dziewczęcy głos.
- Mam prośbę do Ciebie, muszę coś ważnego załatwić, ale rodzice nie mogą się o tym dowiedzieć.  Proszę powiedz im, że u ciebie jestem. To sprawa życia lub śmierci.
- Nie mogę, kłamanie nie jest moją mocną stroną, o co chodzi, powiedz.
- I tak byś mi nie uwierzyła, po drugie jesteś mi winna przysługę, za ten incydent ostatniego lata, więc jak będzie?
- Umiesz przekonywać, zgadzam się, ale uważaj na siebie, bo boję się że masz kłopoty.
- Dziękuję, trzymaj się.
- Cześć!
Ula rozłączyła się i napisała numer koleżanki na kartce, przylepiając na lodówce w widocznym miejscu. Miała wyrzuty sumienia, ale Marek w tej chwili wydawał się ważniejszy, niż zmartwieni rodzice.  
Pobiegła w stronę lasu, żeby w dziennym świetle podróżować jak najdłużej się da. Nigdy nie należała do odważnych, ale teraz musiała przezwyciężyć lęk. Nie wiedziała dokąd idzie, ale życie Marka warte było poświęcenia. Pierwszy raz zrobiła coś tak zwariowanego. Wyruszyła w drogę, do tajemniczego świata, o którym tylko ona i sąsiad teraz wiedzieli. Miała w duchu nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, a ona wróci z roześmianym fotografem cało do domu. Może nawet zostaną parą i będzie miała chłopaka. Jednak wątpliwości ją ogarniały, gdy tylko zobaczyła pierwsze drzewa i usłyszała szum rzeki. Delikatna mgła zasłaniała odgradzała las. Zastanowiła się jeszcze raz, po czym zniknęła pochłonięta przez gęstą zawiesinę, czując chłód na skórze.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2442 słów i 13412 znaków. Tag: #fantasy

2 komentarze

 
  • AnonimS

    No proszę Ula chce ratować Marka.... Co do ust rusałki ...ja tam bym spróbował... :P pozdrawiam

    29 cze 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS ha ha pewnie tak ;)

    10 lip 2018

  • emeryt

    @AuRoRa, czytając twoje opowiadania, przypominam sobie swoje fantazje i marzenia z ponad pól wieku temu i zaczynam myśleć że marzenia młodych ciągle są takie same. Może tylko net je trochę wypacza. Pozdrawiam i jak zwykle czekam na następne.

    25 cze 2018

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, opowiadanie to pisałam dawno, dopiero teraz je publikuję ;)

    26 cze 2018