Życie do góry nogami - cz.5

Życie do góry nogami - cz.5I nagle straciłem przytomność. Obudziłem się w szpitalnym łóżku, a nade mną stała Emma i rodzice. Cieszyli się, że w końcu się obudziłem, bo bardzo zamartwiali się o moje zdrowie. Chociaż, byłem bardzo zdziwiony, że nie usłyszałem żadnego kazania. Z reguły, gdy wdawałem się w jakąś bójkę, ostro mnie pouczali, jednak tym razem, wyglądali na bardzo wystraszonych i nie wiedziałem czym to było spowodowane, bo na pewno chodziło o coś więcej niż tylko moje zdrowie. Nie byłem jednak w stanie głowić się nad tym, bo jeszcze odczuwałem ból w okolicach brzucha. Jednak powiedzieli mi, że to na szczęście nic groźnego, , i szybko się z tego wywinę, co bardzo mnie ucieszyło. Cieszyłem się też z obecności Emmy. Wiedziałem, że mogę na nią liczyć zawsze, nawet w takich chwilach. Siedziała w szpitalu od chwili gdy mnie tam przywieziono, aż do momentu gdy się obudziłem, czyli ponad 4 godziny. Rodzice tymczasem pojechali, bo mama już była kompletnie wycieńczona przeżytymi emocjami w dzisiejszym dniu, tak bardzo, że musiała w spokoju odpocząć. Zostałem sam z Emmą, jednak ona też była bardzo zmęczona, i poprosiłem, żeby ona też wróciła do domu, bo po co ma siedzieć ze mną cały ten czas, na pewno jej rodzice się martwią. Nie chciała iść, jednak po długich namowach zgodziła się. Gdy wyszła, chciałem się podnieść i spróbować się przejść, jednak, gdy podniosłem się lekko, ból wrócił, i dalej musiałem leżeć na tym niewygodnym łóżku. Powoli robiło się ciemno. Przeczytałem wszystkie gazety, jakie zostawili mi rodzice, i nie wiedziałem co robić, bo na sen nie miałem najmniejszej ochoty. Wtem jednak do Sali, gdzie leżałem weszła Ally.
- Hej, mogę? – zapytała
- No jasne, chodź – powiedziałem, uśmiechając się.
- Przepraszam cię za tego kretyna. To przeze mnie zrobił ci krzywdę.
- Nie mów tak. Nie zamierzam się przejmować tym dupkiem.  
- Nie wybaczę sobie tego, przeze mnie tu leżysz, i na pewno musiało cię to boleć…
- Ally, posłuchaj. Nie martw się. Wyliże się z tego, i wszystko wróci do normy, a tym kretynem nie ma co się przejmować, naprawdę…
- Myślałam, że mnie znienawidzisz przez to…
- Daj spokój, nie mógłbym – już same na usta cisnęły mi się słowa "podobasz mi się”, czy "zależy mi na tobie”, ale powstrzymałem się. W końcu to była tylko przyjaciółka. No dobra, ja liczyłem na coś więcej, jednak nie chciałem jej odstraszyć. Wolałem póki co, być blisko niej, choćby tylko jako przyjaciel, niż patrzeć na nią z daleka.
- Pójdę już, musisz odpoczywać, a ja cię tylko zamęczam…
- Nie zamęczasz. Bardzo dziękuję, że tu przyszłaś – powiedziałem szeroko się uśmiechając.
- Cieszę się. Muszę ci to jakoś wynagrodzić. Wiem, że to pewnie dziwne, że to dziewczyna zaprasza gdzieś chłopaka, a nie odwrotnie, ale może pójdziemy razem do kina jak wydobrzejesz?
- Jasne, oczywiście, ale najpierw musze oderwać się od tego cholernego łóżka – powiedziałem śmiejąc się i cały czas patrząc na jej twarz, gdzie znów po raz kolejny dostrzegłem uśmiech. Bardzo mi się spodobała. Myslałem o niej cały czas. Sam nie wiedziałem czy to tylko zauroczenie, czy już zakochanie. W każdym razie, w moich myślach bywała często. Wracając do zaproszenia, nie mogłem uwierzyć, że wybierzemy się gdzieś razem. Tylko ona i ja. Oczywiście to nie randka, tylko ja jestem na tyle głupi, żeby już sobie wyobrażać nie wiadomo co. To tylko zwykłe wyjście do kina. Ciekawe zresztą jaki wybierze film. Następnego dnia, obudziłem się i spróbowałem znów wstać. Tym razem jednak poszło mi to dość sprawnie. Prawie nie czułem bólu, a lekarz po wizytacji stwierdził, że jutro mnie wypisze do domu. Potem, chciałem wyjść się przejść, pospacerować po szpitalu, lecz gdy zamierzałem się podnieść, do Sali weszli moi koledzy, Tom, Adam i Andy. Ucieszyłem się na ich widok, w końcu fajnie widzieć znajome twarze. Opowiedzieli mi o tym co wczoraj wydarzyło się w szkole, a mianowicie, że wszyscy dowiedzieli się o tym co zrobił Zack i szkoła podzieliła się na dwa tzw. "obozy”. Jeden, jego zwolenników, którzy naśmiewali się ze mnie, z tego że leżę pobity w szpitalu, i jego przeciwników, odpierających ataki na mnie. Sam byłem ciekawy jak to wygląda w rzeczywistości. Opowiedziałem im o wizycie Ally. Wiedzieli, że coś jest na rzeczy, i już śmiejąc się gratulowali mi związku. Sam śmiałem się z tego, choć w myślach marzyłem, żeby tak właśnie było. Zapytałem ich, czemu nie są teraz w szkole, w końcu pora jest wczesna, jednak sam domyśliłem się, że woleli przesiadywać u mnie niż słuchając nudnych lekcji. Gdy oni poszli, długo nie czekałem i odwiedziła mnie Emma i towarzyszyła mi do samego wieczora. Rozmawialiśmy na różne tematy, opowiadaliśmy sobie dowcipy, na poprawę humoru, czy oglądaliśmy filmy. I tak zleciało do wieczora i Emma niestety musiała się już zbierać. Było mi szkoda, że już musi iść, bo przesiadywanie z nią, to była dla mnie sama przyjemność. Po chwili, jak przytuliła mnie na pożegnanie, wyszła, a ja zmęczony po całym dniu zasnąłem. Nadszedł kolejny dzień, czyli dzień w którym miałem opuścić szpital. Rano lekarz badał mnie ostatni raz i upewnił się, że wszystko wraca do normy, ale musze jeszcze przez jakiś czas na siebie uważać. Przebrałem się, a rodzice już na mnie czekali. Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy do domu. W drodze mam powiedziała do mnie:
- Synku musisz zwłaszcza teraz uważać na siebie.
- Zwłaszcza teraz? – zapytałem, i rozmyślałem co to miało znaczyć.
Nastała chwila ciszy po czym tata wtrącił się mówiąc:
- Tak, teraz. Wiesz, nowa szkoła, nowe otoczenie. Wiesz, że nie chcemy, żebyś wdawał się w bójki. A teraz po tym wszystkim musisz szczególnie uważać na siebie, bo jak lekarz powiedział, jeszcze nie jesteś w pełni sił.
- Mhm – przytaknąłem, zakładając słuchawki na uszy.
Wróciliśmy do domu, a ja położyłem się na swoim łóżku, które było milion razy wygodniejsze od tamtego szpitalnego, i słuchałem sobie muzyki, lecz nagle przerwał mi dźwięk telefonu. Na ekranie pokazał się nieznany numer. To nie mogła być Ally, bo przecież zapisałem jej numer. Hmm, kto to może być? Odebrałem i …

********************************************************

Udało mi się napisać 5 cześć jak widać, ale nie wiem czy jutro dam radę napisać 6, postaram się ;)

matti3312

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1222 słów i 6633 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Pataa

    Świetne <3

    9 sty 2014

  • Użytkownik *-*

    super już nie moge sie doczekać następnej części . Czekam ;*

    9 sty 2014

  • Użytkownik jaaa

    To opowiadanie jest superrrrrrrrrr czekam na kolejną część

    9 sty 2014