Życie do góry nogami - cz.10

Życie do góry nogami - cz.10W końcu stali tuż przed nami.  
- Co teraz jesteście wielce zakochani? Ty suko, zostawiasz mnie dla takiego ścierwa? – powiedział Zack patrząc na Ally.
- Na pewno jest lepszy od ciebie dupku - krzyknęła Ally.
- Jak ja mogłem być z taką dziwką… - warknął Zack i spojrzał na kolegów śmiejąc się.
- Zamknij tą parszywą mordę – wrzasnąłem nie wytrzymując tego jak on ją obrażał.
- Bo co mi zrobisz kochasiu? – zapytał drwiąco Zack.
- Znowu dostaniesz po pysku i będziesz leżał na chodniku jak ostatnio – krzyknąłem głośno, tak żeby wszyscy dookoła to słyszeli.
- Pamiętasz Ally jak mało co się nie rozbeczał? – powiedziałem z uśmiecham patrząc na Ally, która wybuchła śmiechem.
- Co? Co się wtedy stało? – zaczęli pytać różni znajomi, którzy usłyszeli to co mówiłem.
- Niech pan wielce odważny wam opowie… - i spojrzałem wtedy na Zacka, który zrobił się cały czerwony z nerwów.  
- Zabije cię gnoju! – wrzasnął wściekły.  
Już zamachiwał się żeby mnie uderzyć, jednak przez bramę przeszedł w tym momencie nauczyciel, więc Zack zatrzymał się. Nie chciał mieć problemów w szkole, dlatego nie zaryzykował uderzenia mnie w obecności nauczyciela. Spojrzał się na mnie ostrym wzrokiem i mruknął:
- Zobaczymy po szkole cwaniaczku…
Wiedziałem, że to tak się skończy, ale mimo tego czułem się świetnie, bo pierwszy raz się przełamałem i przygadałem temu idiocie robiąc z niego pośmiewisko przy całej szkole. Spodziewałem się, że będzie chciał się za to zemścić, i musiałem coś wymyślić, żeby uniknąć spotkania z nim po szkole, bo wiedziałem że będzie czekać tam na mnie razem ze swoimi kolegami. Postanowiłem wreszcie zerwać się z ostatniej lekcji, bo Zack wiedział, kiedy kończe zajęcia, a tak zawiódłby się, bo ja już byłbym w domu. Powiedziałem o wszystkim Ally, i ona też stwierdziła, że to dobry pomysł. Tak więc zrobiłem tak jak postanowiłem. Wyszedłem zadowolony ze szkoły nie widząc nikogo na horyzoncie. Przeszedłem przez bramę i zobaczyłem Zacka z kolegami, którzy stoją oparci o mur i rozmawiają. Na szczęście mnie nie widzieli, bo szybko się cofnąłem. Nie wiedziałem co robić. Przecież jak wyjdę przez bramę to mnie zobaczą, a drugiego wejścia nie ma. Co robić? Co chwila zaglądałem, czy stoją tam dalej, ale oni chyba już nigdzie nie zamierzali się ruszać. Postanowiłem zaryzykować. Chciałem wybiec przez bramę i pobiec ile sił w nogach w przeciwnym kierunku. I tak też zrobiłem. Oczywiście zauważyli mnie, i zaczęli biec za mną, a ja uciekałem tak szybko jak mogłem. Dobiegłem do głównej ulicy, a oni byli kawałek za mną. Na moje nieszczęście przez ulicę jechało właśnie pełno aut i nie miałem jak przebiec. Zdecydowałem się że ucieknę wzdłuż ulicy widząc że oni są jeszcze z tyłu i gdy tak zrobiłem nagle zostałem szarpnięty za rękę przez kolegę Zacka, który pobiegł okrężną drogą, czego ja nie zauważyłem co chwila zerkając tylko czy są za mną. Bardzo się przestraszyłem. Reszta z Zackiem na czele za chwilę dobiegła do nas, po czym Zack zziajany powiedział:
- Co, uciekać się zachciało?
Nic nie odpowiedziałem. Byłem cholernie przestraszony, nawet nie mogłem wydusić słowa. Próbowałem się im wyszarpać, ale to było na nic. Zaciągnęli mnie do jakiegoś zaułka i Zack powiedział
- Teraz się policzymy. Widzę, że wcześniej ci było mało.  
Chciał mnie uderzyć, kiedy nagle ktoś złapał go za rękę. To był Tom. Razem z Adamem i Andym widzieli jak uciekałem i ruszyli za nami.  
- Puszczaj mnie – krzyknął Zack wyrywając się.
Chłopaki stanęli zaraz po mojej stronie osłaniając mnie tak, aby ani Zack, ani żaden z jego kolegów nie mógł do mnie podejść. I nastała cisza. Nikt nic nie mówił. Każdy patrzył na każdego chłodnym wzrokiem. W końcu Tom powiedział:
- I co, teraz nie jesteście tacy odważni?
- To zwykłe cioty, myślicie że jesteście lepsi atakując go bo was jest więcej? – zapytał Adam.
Zack i spółka nic nie odpowiedzieli.  
- No śmiało, atakujcie! – powiedział Andy
Oni jednak dalej nic nie mówili. Po chwili Zack mruknął coś pod nosem i poszli zostawiając w spokoju naszą czwórkę.  
Poczułem jak kamień spada mi z serca. Bałem się, że znów wyląduję w szpitalu, ale tym razem to będzie coś gorszego.
- Dzieki chłopaki, naprawdę dziękuję.  
- Od czego są przyjaciele – powiedział Tom uśmiechając się.
- Chodziło o Ally? – zapytał Andy.
- Tak, ale nie tylko o to. – odparłem.
Wtedy opowiedziałem im o tym że jestem teraz z Ally, i o całej historii związanej z Zackiem, jak opryskałem go gazem i ośmieszyłem go przed całą szkoła opowiadając to. Chłopaki bardzo długo nie mogli wytrzymać ze śmiechu gdy im to powiedziałem.
- Szkoda że nie widzieliśmy jego miny – powiedzieli.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, i odprowadzili mnie do domu. Wszedłem i od razu pobiegłem na górę rzucając się na moje łóżko. Zadzwoniłem do Ally i opowiedziałem jej o wszystkim co się dziś wydarzyło. Na słowa, że złapali mnie, bardzo się zlękła, ale gdy dopowiedziałem całą resztą uspokoiła się, chociaż i tak przykazała mi, żebym był teraz ostrożny bo Zack być może jeszcze będzie chciał się zemścić. Zapytała też, czy nie wyjdziemy gdzieś wieczorem. Tym razem jednak pamiętałem o spotkaniu z Emmą. Nie mogłem jej teraz zostawić, zwłaszcza po tym jak wczoraj się czuła. Musiałem z nią wyjść. Powiedziałem to Ally, która zrobiła się nieco zazdrosna. Wytłumaczyłem jej jednak, że Emma to tylko przyjaciółka i nic więcej nas nie łączy. Zresztą powiedziałem o tym jaki miałem wczoraj dylemat i to, że wybrałem właśnie spotkanie z nią, co załagodziło sytuację. Nie powiedziałem jej jednak, że Emma u mnie nocowała bo to mogłoby wywołać burzę, a wolałem tego uniknąć. Wspomniałem jednak o sytuacji Emmy, jej rodzicach, ale poprosiłem Ally, żeby nikomu o tym nie mówiła. Po tym jak mnie wysłuchała, zrozumiała dlaczego chcę dzisiaj z nią wyjść. Przecież jestem jej przyjacielem, a przyjaciele są od tego żeby pomagać. Po długiej rozmowie, zszedłem na dół szukając czegoś, i zagadnęła mnie mama:
- Jak tam w szkole synku?  
- Dobrze – odpowiedziałem.
I z reguły tak wyglądała nasza rozmowa. To byli moi rodzice, jednak coś mnie powstrzymywało, żeby mówić im wszystko co mi leży na sercu. Nie czułem, że oni w pełni to zrozumieją. Może się myliłem, ale takie miałem przeczucie i wolałem nie ryzykować.  
- Nikt cię nie zaczepia?  
- Nie mamo, nie jestem już dzieckiem, nie musisz się o mnie martwić – odparłem.
Wiem, to typowe dla rodziców, takie zamartwianie się. Rozumiem to, pewnie jeszcze kiedyś sam go tego dorosnę, jednak wydawało mi się, że ona już z tym przesadza. Nie chciałem mówić o dzisiejszym zajściu, bo przez to zaczęłaby się zamartwiać jeszcze bardziej, a nie chciałem robić jej problemów, bo pewnie i tak ma już ich trochę. Usiadłem sobie na kanapie, bo jeszcze była wczesna godzina, i zacząłem oglądać z mamą telewizję. Pamiętam jak w dzieciństwie robiliśmy to częściej. Teraz jednak miałem trochę na głowie, szkoła i te sprawy, przez co spędzaliśmy ze sobą mniej czasu. Widziałem uśmiech na jej twarzy, gdy oglądaliśmy razem. Zresztą dla mnie też to było przyjemne, móc spędzić trochę czasu z mamą, w końcu ją kochałem. Później poszedłem na górę odrobić lekcję. Siedziałem kilkadziesiąt minut nad zadaniami, bo nauczyciele nie byli łaskawi i zadawali nam kosmiczną ilość prac domowych. Po skończonym trudzie poszedłem się czegoś napić, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otwórz Max – powiedziała mama, bo sama układała coś w szafie.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem listonosza. Trzymał w ręku kopertę adresowaną na mamę. Zawołałem ją. Ona wzięła list do ręki, długo patrzyła na ów kopertę i postanowiła wreszcie ją otworzyć. Ja z ciekawością przyglądałem się co jest w środku, jednak ona zanim wyciągnęła list odwróciła się i zabroniła mi tego czytać. Zdziwiłem się. Nie wiedziałem o co może chodzić. Wyciągnęła papier z koperty, szybko przeczytała po czym schowała z powrotem.
- Idź na górę! – rozkazała mi. Mina jej totalnie zrzędła. Uśmiech który widziałem, wcześniej zniknął, a ona zrobiła się poważna. Złapała zaraz za telefon i jeszcze raz mnie pogoniła. Poszedłem więc na górę, usiadłem na łóżko. Co takiego mogło być w tym liście, że w ciągu jednej sekundy straciła humor? Co się dzieje?



*************************************************************************

Coś nabazgrałem i mam nadzieję że się spodoba.
Miło czytać takie komentarze, wielkie dzięki ;)

matti3312

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1668 słów i 8918 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Vessene

    Wspaniałe . *o*

    12 sty 2014

  • Użytkownik patii

    to jest naprawde super ;**

    12 sty 2014