Życie do góry nogami - cz.28

Życie do góry nogami - cz.28Nagle ocknąłem się, gdy usiadł koło mnie jakiś starszy pan.  
- Pięknie prawda?
- Mhm – pokiwałem głową.
- Nad czym tak myślisz, bo najwidoczniej ci przerwałem – zapytał ów pan.
- Tak nawiasem mówiąc jestem George – dodał podając mi dłoń.
- A ja Max – odpowiedziałem ściskając mu rękę.
- Myślę sobie nad wszystkim, nad życiem, czemu to wszystko jest takie trudne…
- Życie nie zawsze będzie prostą łatwą drogą, czasem możesz napotykać przeszkody, dobrze wiesz o tym.
- Ale czemu to wszystko spotyka mnie?
- Nic nie dzieje się bez powodu. Popatrz na ten ocean. Czasem jest spokojnie, woda stoi w miejscu tak że możesz oglądać w niej własne odbicie, ale przychodzą też chwile gdy ocean wzburza się. Tak też jest w życiu mój drogi. Są chwile gdy jest naprawdę ciężko, ale po nich zawsze przychodzą momenty gdy wszystko się uspokoi jak ta woda i będzie znów dobrze.
Milczałem przez chwilę myśląc nad tymi słowami i rzeczywiście pan George miał absolutną rację.
- Pozwól Max że cię o coś zapytam, wybacz moją ciekawość, ale chciałbym żebyś mi troszkę o sobie opowiedział.
- No dobrze, pewnie jest pan na bieżąco z wiadomościami prawda?
- Tak – odpowiedział.
- Więc pewnie słyszał pan o porwaniu które miało miejsce u nas w mieście i o tym co później nastąpiło?
- Owszem słyszałem.
- To była moja rodzina. To ich porwano…
I zacząłem opowiadać mu wszystko od początku aż do końca. O przeprowadzce, związku z Ally, o Emmie, porwaniu, strzelaninie…po prostu wszystko… Pierwszy raz widziałem tego człowieka, ale był naprawdę sympatyczny i miło się z nim rozmawiało. Wygadałem mu się ze wszystkiego jak dobremu przyjacielowi. Miałem wrażenie że on rozumie co czuję. George był naprawdę pod wrażeniem tego wszystkiego. Bardzo mnie podziwiał za moją odwagę. Byłem ciekawy też jego historii, dlatego poprosiłem go żeby i on opowiedział mi troszkę o sobie.  
- A co z pana żoną, bo widze że ma pan obrączkę na palcu?
- Mary… Zmarła 5 lat temu….
- Przepraszam, nie chciałem…
- Nic nie szkodzi młodzieńcze, była wspaniałą kobietą. Pamiętam jak pierwszy raz ją zobaczyłem. Jej uśmiech i spojrzenie… Od razu zauroczyłem się. Musiałem ją poznać i tak też się stało. Bardzo się polubiliśmy. Często gdzieś wychodziliśmy. Najbardziej pamiętam gdy zabrałem ją na piknik za miasto, gdy leżała w moich objęciach i wtedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Jednak nie wszystko było tak kolorowe jak się wydaje. Jej rodzice nie przepadali za mną i byli przeciwni temu żebyśmy byli parą. A gdyby tego było mało wyprowadzili się bez słowa. Nie wiedziałem co mam robić. Teraz technologia się rozwinęła, te wszystkie komputery i z pewnością odszukiwanie osób jest prostsze, a ja byłem wtedy bezrady. Ale nie mogłem tak bezczynnie stać. Musiałem coś zrobić. Dzwoniłem do wszystkich naszych przyjaciół jednak nikt nic nie wiedział. Byłem bliski załamania. Myslałem że stracę ją bezpowrotnie. Miałem nadzieję na jakiś znak od niej. Jeździłem po okolicznych miasteczkach pytając ludzi czy jej nie widzieli, ale to było na nic, jednak pewnego dnia w swojej skrzynce znalazłem list od niej, gdzie napisała mi o wszystkim co się stało podając swój nowy adres. Nie pozostało mi nic innego jak przyjechać tu i tym sposobem wiesz już jak trafiłem do tego miasta. Byłem bez grosza przy duszy, ale jakimś cudem znalazłem pracę. Jej rodzice w końcu zaakceptowali nas i po kilku latach pobraliśmy się. Mieliśmy tyle wspaniałych chwili i mimo tego że słyszę z różnych stron narzekanie ja jestem z życia w pełni zadowolony bo spędziłem je mając przy sobie kogoś kogo kochałem.  
- To..  
- Nic nie mów… Wiem, ta historia jest znacznie mniej ciekawa od twojej ale cóż.
- Nie, wręcz przeciwnie. Tak wiele bym dał żeby moje życie było tak spokojne. A teraz jestem na rozdrożu. Kocham Emmę ale Ally.
- Domyślam się że cząstka tego co było między wami jest w tobie i zawsze będzie. Nie uciekniesz od tego. Posłuchaj serca. Ono ci powie co masz zrobić. Pamiętaj, rozum może cię zawieść, ale serce nigdy cię nie zawiedzie.  
- Dziękuję panu za ta rozmowę.
- Nie ma sprawy chłopcze, to ja tobie dziękuję, że chciałeś porozmawiać z takim starcem jak ja. Dzisiejsza młodzież, często czuje odrazę do starszych…
- Ale nie ja – powiedziałem uśmiechając się.
- Mieszkam w domku przy Roosevelta 24. Zawsze możesz mnie odwiedzić, drzwi są dla ciebie otwarte.
- Dziękuję.
Robiło się pomału ciemno i Emma niedługo z pewnością będzie wychodziła już do mnie więc musiałem wracać prędko do domu. Pożegnałem się z panem Georgem i po kilkunastu minutach byłem już w domu. Położyłem się na kanapie i myślałem cały czas o tej rozmowie. Naprawdę podziwiałem go, a z drugiej strony też zazdrościłem mu. Tak bardzo chciałbym spędzić życie mając przy boku kogoś kogo kocham… On mnie rozumiał, mogłem mu się o wszystkim wygadać. Miał rację mówiąc że młodzież często czuje odrazę do starszych, bo sam widzę czasem jak w drodze do szkoły inni naśmiewają się ze staruszków. Dla mnie to jest po prostu żałosne. Tacy ludzie już naprawdę sporo przeżyli i powinno się ich szanować. Jestem jeszcze młody i liczę na to że moja przyszłość będzie wyglądała podobnie jak jego przeszłość, ale to wszystko się jeszcze okaże. Sam doświadczyłem jak zmienne są losy życia, i mam nadzieję że wyczerpałem już limit nieszczęść. To prawda nigdy nie zapomnę o tym co przeżyłem z Ally, zresztą teraz zastanawiam się czemu mi tak na tym zależało. Może ja nie chcę tego wszystkiego zapominać. To minęło, ale chyba należy pamiętać szczęśliwe momenty z życia. Nieważne że później stało się to co się stało. Teraz liczy się dla mnie jedynie Emma i to z nią chcę być do śmierci.  Nagle zadzwonił telefon przerywając moje rozmyślania. Mama… Dla niej byłem kochanym synkiem mamusi i oczywiście nie wytrzymała bez kontaktu ze mną. Musiała sprawdzić czy przypadkiem nie spaliłem domu, nie urządziłem dzikiej imprezy, czy nic mi się nie stało. To już naprawdę doprowadzało mnie do szału, ale jakoś opanowałem emocje i normalnie z nią porozmawiałem. Odłożyłem telefon i zamierzałem położyć się znów na kanapę, gdy przyszedł jakiś sms. Zdenerwowany wróciłem się po raz kolejny do stolika, wziąłem do ręki telefon i zacząłem czytać…



********************************************************************

Jeżeli się podoba piszcie kom  

P.S. Trzymajcie za mnie kciuki na jutrzejszym egzaminie z fizyki ;)

matti3312

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1255 słów i 6757 znaków.

12 komentarze

 
  • K

    Piszesz świetnie :D To jest niesamowite, że chłopak tak pisze :)

    12 lut 2014

  • pattka

    juz nie moge sie doczekac. A kiedy dodasz nastepna czesc swojego opowiadania Amy

    9 lut 2014

  • Mentos

    a kiedy?

    9 lut 2014

  • Amy

    napewno nie dzisiaj xd

    8 lut 2014

  • pattka

    kiedy kolejna czesc? ;)

    8 lut 2014

  • ...

    Podoba mi się, pisz dalej :>

    8 lut 2014

  • pattka

    mnie tez i to bardzoo, co pare minut sprawdzam czy czegos nie dodales :D

    8 lut 2014

  • uzależniony

    to opowiadanie uzależniło mnie :P  chce wiecej!

    7 lut 2014

  • matti3312

    Ja Cb też <3
    P.S. Miło czytać takie komplementy jesteście super <3

    5 lut 2014

  • Amy

    haha też sobie zazdroszczę ^^ Kocham cię <3

    5 lut 2014

  • pattka

    będziemy trzymać. Niesamowite że chłopak pisze takie piękne opowiadanie :* Pozazdroscic TWOJEJ DZIEWCZYNIE takiego chlopaka  jak TY zaje*iste

    5 lut 2014

  • Vessene

    ♥♥

    5 lut 2014