Życie do góry nogami - cz.4

Życie do góry nogami - cz.4Usłyszałem dzwoniący telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, i zobaczyłem nieznany numer. Kto to może być? Odebrałem:
- Halo?
- Hej, to ja Ally.
- Aa, to Ty, cieszę się że dzwonisz, i jak już lepiej się czujesz? – zapytałem
- Tak, dziękuję, że mi pomogłeś, bardzo to doceniam. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie ty…
- Nie musisz dziękować, jestem od tego żeby pomagać. A nawiasem mówiąc skąd wzięłaś mój numer?
- Poprosiłam twoich kolegów, żeby mi go podali, chyba się nie gniewasz?
- Oczywiście, że nie. Chciałem sam to zrobić, ale z tego wszystkiego zapomniałem, przepraszam.
- Nic się nie stało, nie przepraszaj, jak ktoś tu powinien przepraszać, to ja, bo wchodzę ci na głowę z moimi problemami…
- Ally… Proszę cię, nie mów tak…
- Muszę już kończyć, bo wyjeżdżam z rodzicami, w razie coś pisz SMS-y, jeszcze raz ci za wszystko dziękuję, pa – i rozłączyła się.
Ucieszyłem się że zadzwoniła. Oczywiście w mojej głowie zaczęło wrzeć, zaczęły mnie nachodzić dziwne myśli, typu, że może jest rzeczywiście szansa żeby coś z tego było, ale z drugiej strony przecież to jest za wysoki poziom dla mnie, nie mam na pewno u niej szans. I sam nie wiedziałem co mam teraz robić. Czy to, że nie jest już ze swoim chłopakiem, jest daną mi od losu szansą? Rozpatrywałem różne możliwości. Po jakimś czasie takiego bezsensownego siedzenia i głowienia się nad tym czy to wszystko ma sens, znów zadzwonił telefon. Tym razem dzwoniła Emma. Pytała czy wybiorę się z nią na spacer z psem, tak jak wczoraj. Czemu nie. Umówiliśmy się za 15 minut pod jej domem, i prędko przebrałem się i wyszedłem z domu. Za chwilę byłem już pod jej domem, i widziałem przez okno, jak przygotowuje się do wyjścia. Poczekałem więc, i zaraz otworzyły się drzwi i wyszła Emma, trzymając na smyczy swojego psa. Gdy ten mnie zobaczył, od razu rzucił się na mnie i zaczął mnie lizać.  
- Chyba cię polubił – powiedziała Emma uśmiechając się.
- Widzę, masz bardzo fajnego psa, Hej – powiedziałem podnosząc się i przytuliliśmy się na przywitanie.
- Hej – odpowiedziała Emma – Słyszałam, o tobie i Ally, chłopaki mają krótkie języki.
- Po prostu musiałem jej pomóc, jakoś nie mogę przejść obojętnie obok smutnej osoby.
- Oj, jesteś wspaniały, ale przyznaj, że choć trochę ona ci się podoba. – powiedziała Emma, śmiejąc się od ucha do ucha.
- Co? Ally? Nie, wcale. – odpowiadałem omijająco.
- Wcale wcale – mówiła Emma, a uśmiech nie schodził jej z twarzy – Mnie nie oszukasz.
- No dobra, tak podoba mi się, zadowolona? – odpowiedziałem.
- Ej no, nie o to mi chodziło, nie złość się na mnie proszę. Każdemu ktoś się przecież musi podobać, i w twoim wypadku padło na nią. – spokojnie rozumiem to.
- Mhm – przytaknąłem.
- Max, proszę – i zaraz przytuliła mnie mocno i mówiła dalej:
- Przepraszam, nie gniewaj się na mnie. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Nie gniewam się, po prostu, nigdy wcześniej nikt mi się tak nie podobał, a o tym, że nie miałem nigdy dziewczyny, chyba nie muszę mówić, bo pewnie sama się domyśliłaś. Jestem nieśmiały, i jeszcze trochę się wstydzę tego…
- Rozumiem cię, pamiętaj, masz mnie, zawszę mogę ci pomóc, od tego ma się przyjaciół.
I spacerowaliśmy tak jeszcze dobrą godzinkę, i potem rozeszliśmy się do swoich domów. Następny dzień zapowiadał się jak każdy inny. Jak co dzień, szliśmy z Emmą do szkoły. Nagle zaczęło za nami iść trzech chłopaków. Szli chwilę za nami, po czym jeden krzyknął:
- Ej, parka, zatrzymać się!
Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Zatrzymaliśmy się, a oni podeszli do nas. Dwóch złapało Emmę, zamykając jej dłonią usta, tak aby nie mogła krzyczeć, a trzeci podszedł do mnie złapał mnie za bluzę, przyparł do muru i mówił:
- Masz się odczepić, od mojej dziewczyny, zrozumiano?
Domyśliłem się, że chodziło mu o Ally.
- O ile wiem to już nie jest twoją dziewczyną, zachciało ci się innych co dupku?
Na te słowa zrobił się cały czerwony, a na jego twarzy było widać ogromną wściekłość.
- Ty mały skurwielu – powiedział, i zamachnął się żeby mnie uderzyć. Ja z racji tego, że mój tata był policjantem w Nowym Jorku, i zabierał mnie nie raz do pracy, to trochę się nauczyłem i w miarę możliwości potrafiłem się obronić. Zack, bo tak było na imię temu kretynowi, już chciał mnie uderzyć, lecz ja zablokowałem jego cios, złapałem go za rękę, i wykręciłem ją tak, że tamten prawie leżał na ziemi. Na to tamci puścili Emmę i ruszyli z pomocą Zackowi. We dwóch złapali mnie, a Zack zdenerwowany, uderzył mnie mocno w brzuch tak, że zacząłem pluć krwią. Chciał zrobić to ponownie, lecz ludzie słysząc krzyki Emmy zwrócili uwagę na to co się dzieje, płosząc tym samym bandę Zacka.  
- Jeszcze się policzymy – usłyszałem z daleka.
- Poczekaj, zadzwonię po karetkę – powiedziała zmartwiona Emma.
- Nie, nigdzie nie dzwoń- powiedziałem leżąc przyparty do muru i nagle…

******************************************************

Kolejna cześć bedzię najprawdopodobniej jutro ;p
Mam nadzieję, że się podoba ;)

matti3312

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 982 słów i 5294 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik ;D ;D

    Kocham *-*

    8 sty 2014

  • Użytkownik Ivy

    Hahahah wiedziałam że były Ally to psychol ;3 teraz niech Max mu wpier*oli  :devil:

    8 sty 2014

  • Użytkownik ;DD

    ****

    8 sty 2014