Życie do góry nogami - cz.1

Życie do góry nogami - cz.1Wstałem rano, był to dla mnie dzień jak co dzień, znów ta cholerna monotonia, wstać, iść do szkoły, wrócić, wyjść z kolegami, spać. I tak cykl powtarzał się w nieskończoność, lecz pewnego dnia, gdy wróciłem do domu, rodzice od razu stanęli przede mną i powiedzieli:
- Słuchaj Max, musimy ci coś powiedzieć...
- Co takiego? - zapytałem zaciekawiony
Patrzyłem na ich grobowe miny, i zastanawiałem się co takiego mają mi do powiedzenia, szczerze mówiąc bardzo mnie to ciekawiło, bo dawno nie widziałem ich tak poważnych.
- Max, musimy się przeprowadzić... - powiedział tata.
- Ale co, jak, dokąd? - pytałem zdezorientowany
- Do Californii synku - powiedziała smutnym głosem mama.
- Co takiego?! Przecież to jest cholernie daleko? Co wam do cholery nie pasuje tu, w Nowym Jorku, przecież jakoś do tej pory nie było żadnych problemów... - warknąłem
- Synu, zrozum, po prostu musimy, przykro mi, ale nie możemy ci więcej powiedzieć - powiedział tata
Zdenerwowany pobiegłem do swojego pokoju trzaskając za sobą drzwiami i od razu rzuciłem się na łóżko. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Wszystko co do tej pory miałem pójdzie w zapomnienie, stracę znajomych i przyjaciół... Leżałem tak jakiś czas i przez moją głowę przechodziły różne myśli i doszedłem do wniosku, że może ten wyjazd to faktycznie nie jest najgorszy pomysł. Przecież, tam mam szansę zacząć od zera, poznać nowych ludzi, może ta przeprowadzka będzie dla mnie korzystniejsza niż pozostanie tutaj, i rozmyślając tak całą noc przekonałem się o tym, że przeprowadzka wyjdzie mi na dobre. Nawet nie interesowało mnie to z jakiego powodu mamy się przeprowadzić. I tak z dnia na dzień zbliżała się pora przeprowadzki. Koledzy jakoś to przyjęli, w sumie nie można było nazwać naszych relacji przyjaźnią, miałem tam tylko jednego przyjaciela – Alexa. Z nim też rozmawiałem o moim wyjeździe, było mu ciężko się z tym pogodzić bo znaliśmy się od małego i byliśmy bardzo ze sobą zżyci, ale obiecaliśmy sobie że mimo tego będziemy się widywać i nasza przyjaźń przetrwa.  
W końcu nadszedł ten długo oczekiwany moment, i wyjechaliśmy… Było tam zupełnie inaczej. Wszędzie dookoła nowe twarze, czułem się trochę samotnie, ale miałem świadomość, że to minie, to tylko kwestia przyzwyczajenia się do okolicy. Zaraz następnego dnia musiałem rozpocząć naukę w nowej szkole. Szczerze mówiąc, bardzo się bałem jak zostane przyjęty, bo w starej szkole, nie należałem do tych "popularnych”, raczej stałem gdzieś z boku nie rzucając się w oczy. Nowa szkoła było niedaleko od domu, więc nie było potrzeby aby rodzice musieli mnie odwozić autem, nawet ucieszyło mnie to, że będę mógł w spokoju przespacerować ten kawałem, nie słysząc ich ciągłego narzekania. Gdy wszedłem do szkoły, jeden z nauczycieli oprowadził mnie po budynku, i następnie przedstawił mnie przed całą klasą. Była to najbardziej stresująca chwila, patrzeć jak wszyscy się na mnie gapią… Od tego zależało tez jak mnie będą postrzegać, bo wiadomo pierwsze wrażenie ma bardzo duże znaczenie. Od razu rzuciła mi się w oczy, jedna dziewczyna. Siedziała w trzeciej ławce. Miała długie ciemnobrązowe włosy, a jej twarz cały czas przyciągała moje spojrzenie, jednak starałem się tego nie pokazać po sobie. Miała bardzo smutną minę i bardzo mnie to ciekawiło, dlaczego. Na przerwie zapoznałem się z chłopakami z klasy. Najbardziej mili byli dla mnie Tom, Adam, i Andy, zawodnicy drużyny koszykarskiej. Bardzo fajnie mi się z nimi rozmawiało, nawet umówiliśmy się na wspólny mecz po lekcjach. Z pozostałymi też całkiem fajnie się dogadywałem, więc pierwszy dzień w nowej szkole nie był tak tragiczny. Poznałem też kilka koleżanek, między innymi Emmę, która o dziwo też lubiła grać w koszykówkę, więc bardzo mnie to ucieszyło. Znaleźliśmy też mnóstwo innych tematów, a na dodatek okazało się że mieszka 2 domy dalej ode mnie, więc spacerek do domu odbyłem w miłym towarzystwie. Oczywiście cały czas zżerała mnie ciekawość, kim jest ta smutna dziewczyna, którą zauważyłem, podczas gdy nauczyciel mnie przedstawiał. Emma opowiedziała mi trochę o niej. Miała na imię Ally. Typowa nastolatka z bogatego domu, jednak nikt nie wiedział co jest powodem jej smutku. Jednak, mimo tego że była bogata nie obnażała tak tego przed innymi, w zasadzie nie miała bliższej przyjaciółki, i nikt nic szczegółowego o niej nie wiedział. Tymczasem ja wróciłem do domu i…

matti3312

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 854 słów i 4651 znaków.

3 komentarze

 
  • Lindsay

    To jest dobre! :)

    19 lut 2014

  • ;D

    To naprawdę jest świetne;D

    7 sty 2014

  • ;)

    Fajne pisz!:)

    6 sty 2014