Nowy początek. Cz. 8

Witam. Kolejna dość pikantna scenka. Wiec uwaga. Chciałam zapytać jak wam się podoba opowiadanie. Pisanie sprawia mi przyjemność. Ale chcę wiedzieć czy wam się podoba????  



Tomek obraca mnie tyłem do swojego torsu. Czuje jego napiętego członka na swojej pupie. Popycha mnie tak że ręce mam na ścianie kabiny. A nogi mi rozsuwa. Szepcze mi do ucha.  
- Jesteś moja.  
I wchodź we mnie szybko. Jęczę głośno a on nie przestaje, wbijać się coraz głębiej. Do samego końca. Czuje jego jądra odbijające się o moja kobiecość. Jęczę głośno szum wody trochę to minimalizuje. Przekręcam głowę i odnajduje jego usta. Tomek wychodź ze mnie a ja jęczę z niezadowoleniem. Ale łapie mnie za pupę. Owijam mu nogi na biodrach. A on znów wchodź we mnie. Plecami dotykam ściany. A ręce mam na jego karku. Całuje go zachłannie. I chce więcej dużo więcej.  
- Nie przestawał. Błagam. To cudowne. Och… Tomuś… och… tak mocniej.  
Jęczę mu nieustannie w usta. Czuje jak jego mięśnie się spinają i to mnie jeszcze bardziej podnieca. Chce dość razem z nim.  
- Jestem blisko. O tak. Tak mi rób. Szepczę mu do ucha. Dalej Tomuś. Zrób to dla mnie razem ze mną. Błagam. O tak. Takkkk!!!!
W tym momencie czuje jak moje mięśnie zaciskają się na jego kutasie. Próbuje chyba wyjść ze mnie. Ale ja tylko wypycham bardziej biodra w jego stronę. Patrzy na mnie błagalnie. Ale ja tylko go całuje. Dochodzi we mnie dociska się mocniej. A moje ciało nadal drży.  
- Wiesz maleńka co właśnie się stało? patrzy na mnie.  
- Tak. Kochałam się z moim i tylko moim facetem.  
Całuje go szybko. Biorę żel na dłonie i masuje jego plecy pupę. Nogi. Obraca się a ja jadę dalej nogi uda, członek robię to bardzo delikatnie. Tors, szyja ramiona ręce.
- A teraz chodź idziemy spać.  
Układam się całkiem naga w łóżku. A Tomek zaraz za mną. Przypomina mi się ze za kilka godzi będzie tu Marek.  
- Tomuś. Siadam na łóżku. Musze Ci coś powiedzieć.  
- Mam się bać?
- Nie chyba nie masz powodu. Dziś tzn. Wieczorem przylatuje mój kolega. Dobry kolega, nie mówiłam mu jeszcze o Tobie.  
Tomka mięśnie się napinają. Oddycha ciężko. Chce coś powiedzieć.  
- Spałaś z nim?
- Tak. Mówię cicho.  
- Było coś więcej.  
- Tylko sex, no może czasem telefony smsy. Ale nic więcej.  
- Czułaś coś do niego?  
- Tak. Ale to było jeszcze w Polsce.  
- Rozumiem.  
- Tomuś…
- Nic już nie mów. Idź spać.  
- To nie sprawiedliwe. Wiesz? Kurewsko nie sprawiedliwe. Zaczynam znów płakać.  
- Przestan natychmiast płakać. Nie mogę tego słuchać.  
- To nie słuchaj. Wstaje z łóżka. Szukam ciuchów.  
- Co ty robisz. Wracaj.  
- Nie. I nie mam zamiaru spać z Toba w jednym łóżku. Powiedziałem Ci prawdę. Sama wiem od kilku godzin. To kolega stary znajomy. Będzie tu pracował pół roku. Dostał poprostu kontrakty i tyle.  
- I Ty w to wierzysz ze tak akurat tu dostał ta robotę. Słyszysz samą siebie. Chce być blisko Ciebie. I mu się nie dziwię.  
- Ale on nic nie znaczy.
- Przestan. Nie kłam.  
- Nie znaczy tyle. Co…
Zamilkłam przypomniało mi się ze mam papierosy.  
- Gdzie Ty idziesz?
- Zapalić. Czy też mi zabronisz?  
Odpalam papierosa i czuje nowe łzy na policzkach. Słyszę kroki. Tomek obejmuje mnie w pasie. Nieruchomieje.  
- Przepraszam. Nie powinienem. Poprostu się wystraszyłem. Że Cię stracę…  
- Nie stracisz na pewno nie przez Marka. Ale przez swoje zachowanie bardzo prawdopodobne.  
- Ech… wybacz. Całuje mnie w czubek głowy.  
Kończę palić.  
- Chodź już do łóżka. Śpiąca jestem.  
Teraz już wszystko jest inaczej. Ja jestem spokojna. Tomek chyba też. Oplatam go bardzo ciasno.  
- Nawet nie próbuj się ruszać. Mruczę groźnie.  
- Nigdzie się nie wybieram Skarbie.  
Całuje mnie namiętnie po chwili zasypiam. Zmartwiona ale szczęśliwa.  

Budzę się czując ciężar na sobie ale to słodki ciężar. Patrzę w jego zamknięte oczy. Gdy się poruszam on mnie przytula jeszcze mocniej i mruczy niezadowolony. Jak mały szczeniaczek któremu chcesz zabrać piłkę. Całuje go delikatnie w usta. Gdy już prawie kończę pocałunek. On łapie mnie za plecy i mocniej przysuwa. Oddaje pocałunek.  
- Dzień dobry Skarbie.  
- Cześć słodziaku.  
- Jakie masz plany na dzisiaj?
- Dziś jest niedziela spędzam ja z Tobą w łóżku. Zaczynam się śmiać.  
- Co Panienkę tak śmieszy??? Hm…
- Nie możemy leżeć cały dzień w łóżku.  
- Nie będziemy tylko leżeć.  
- Zboczeniec.  
- Ale Twój. Uśmiecha się słodko.  
- Naprawdę jesteś mój i tyko mój?
- Tak skarbie i nic tego nie zmieni. - - - Musimy porozmawiać o kilku ważnych kwestiach. Np. Kiedy się wprowadzasz.  
- Co? Chyba źle słyszę. Nie ma mowy.  
- Niby dlaczego?
- Bo tak.
- Bo tak. To nie odpowiedz.  
- Taka Ci musi wystarczyć.
- Ale nie wystarcza.  
- Po prostu jest za szybko. Nie chce znowu robić wszystkiego szybko.  
- Znowu tzn??
- Jako nastolatka wpakowałam się w poważny związek. To dlatego tu jestem bo gdy się zostałam. To zaczęłam imprezować. A resztę już znasz.  
- I tak poznałaś Marka?  
- O właśnie Marek. Posiedzę z Tobą do wieczora a później mnie zawieziesz i pojadę z Magda po niego.  
- A gdzie on będzie wo gole spał?
- Albo w hotelu albo u mnie.  
- Co kurwa?  
- Znowu zaczynasz? Przecież nie ze mną w łóżku na sofie jedna noc. A na drugi dzień pewnie pojedziemy do Glasgow zwiedzać i znaleźć hotel.  
-Pojadę z Tobą zamiast Magdy.
- Naprawdę zrobisz to dla mnie?  
- Pewnie a dlaczego by nie?  
- Ale nie robisz tego dlatego że mi nie ufasz?  
- Robię to dlatego że mu nie ufam.
Zaczynam się śmiać. Tomek dodatkowo mnie łaskocze a mój śmiech zmienia się w pisk i błagalnie żeby przestał. Kiedy udaje mi się wydostać z łóżka idę do kuchni.  
- Wstawaj leniu. Głodna jestem.  
- To zrób śniadanie.  
- Co proszę. Że niby ja. Nie ma mowy.  
Tomek zaczyna się śmiać widząc moja nadasana minę. Zabiera się za śniadanie. Chyba to będą omlet. Uwielbiam omlet. Uwielbiam fakt że mój facet gotuje i to zajebiście gotuje.  
- To ja wstawię wodę na herbatę, kawę.  
- O dziękuję sam bym nie dał rady.  
- Pamiętaj że jestem tu po to żeby Ci pomóc.  
- A myślałem że jesteś tu od sprawiania przyjemności. Uśmiecha się słodko.  
- Czy Pan coś sugeruje?
- To że w kuchni to ty mistrzowsko jedynie umiesz mnie rozpraszać.
- Pfff… jaki bezczelny. Ta będziesz chciał moich kanapek. Lub pysznego ciasta.  
Przytula się do mnie od tyłu. Ale ja się wyrywam. I udaje się w stronę łazienki. Tomek patrzy z rozbawieniem. Chyba moje fochy nie działają tak jak tego chce. Wchodzę do sypialni biorę swoją Torbę i idę do łazienki. Biorę szybki letni prysznic. Po gorącym mam zawsze czerwona twarz. A chce wyglądać dobrze. Wybieram niebieską bieliznę. I tego samego koloru koszule w kratę. I do tego ciemno niebieskie rurki. Robię luźnego warkocza. Dokładny makijaż. I wychodzę z łazienki. W całym mieszkaniu pachnie. W tym momencie otwierają się drzwi. I wchodzi przystojniak.  
- Ślicznie wyglądasz.  
- Dziękuję.  
- Śniadanie już gotowe. Zapraszam.  
Pokazuje ręką żebym szła do kuchni. Wypowiadam nieme dziękuję. On się tylko uśmiecha. I klepie mnie w pupę gdy mijam go w drzwiach.  
- Musiałeś? Pytam groźnie.  
- Tak cudowny tyłeczek. Tak musiałem.  
Na stole w kuchni stoją dwa talerze a na nich omlet. Ogromny. Jak ja to zjem. Do picia herbata, sok lub kawa jak kto woli. Tomek podchodzi i odsuwa mi krzesło. Kiwam głową dziękując mu. Siadam do stołu, jestem już bardzo głodna.  
- Wszystko wygląda pysznie. Smacznego Tomuś.  
- Dziękuję starałem się. Smacznego Maleńka.  
Gdy kończę jeść. Biorę swój talerz i idę do zlewu.  
- Zostaw ja posprzątam.  
- Żartujesz. Nie ma mowy ty gotujesz ja sprzątam.  
Przygotowana zastawę wkładam do zmywarki. Sprawdzam czy nic nie zostało. Tomek dopija kawę. I podaje mi kubek. Ściera stół, blaty i kuchenkę. Zamiatam podłogę. A Tomek tylko kręci głową.  
- A książę może zamiast marudzić i stroić niby fochy ruszy swoje seksownie cztery litery i pójdzie wsiąść prysznic.  
- Skoro mnie wyganiasz.  
- Po prostu chciałam iść na zakupy.  
- Na zakupy? Poważnie. Robi smutna minę.  
- Chce kupić sukienkę i trochę bielizny. Myślałam że się ucieszysz. I pomożesz mi wybrać.  
- O to mogłaś od razu mówić. Będę dzielnie rozpinał i zapinał.  
Zaczynam się śmiać. Ciemno okii znika. A ja idę do salonu. Porządkuje poduszki i składam koc na sofie. Układam piloty. Zabieram szklankę. I kilka butelek piwa. Pił wczoraj i prowadził. Zapytam go później. Gdy mój książę jest gotowy. Ja kończę myć podłogi.  
- Nie pamiętam kiedy było tu tak czysto.  
- No widzisz. A co robiła sterta butelek w salonie.  
- A w piątek chłopacy byli.  
- Aha rozumiem.  
- Chyba nie myślałaś że to z wczoraj?  
Moje policzki robią się czerwone. Nie wiem co powiedzieć.  
- W sumie to tak. Spuszczam głowę.  
Słyszę kroki i czuje jego dłoń na mojej brodzie. Chce żebym na niego patrzyła. Podnoszę wzrok i widzę. Sama nie wiem co. Nic nie potrafię wyczytać z jego twarzy.  
- Myślisz że jestem tak głupi i nie odpowiedzialny. Szkoda że masz takie zdanie o mnie.  
Obraca się na pięcie. I idzie przed siebie. Ja stoję jak wryta. Idź za nim no rusz dupe. Ponagla mnie moja podświadomość.  
- Tomuś przepraszam.  
Łapie go za ramię. Ale on nie reaguje.  
- Nie powinnam tak pomyśleć. Ale… przepraszam.
Kładę brodę na jego ramieniu. I przytulam się do niego oplatając swoje palce na jego biodrach. Dostrzegam gdy jego usta wyginają się w uśmiech. Zwycięski uśmiech. Widząc to jestem wściekła. On grał obrażonego.  
- Ty dupku!  
Uderzam go w ramię.  
- To ja tu przepraszam a ty się ze mnie nabijasz. Wstydź się.  
Odchodzę wkurwiona.  
- Ej! Mała nie obraża się. Żartowałam.  
- Ładne mi to żarty.  
- Poważnie uważasz że mógłbym się gniewać. Na ciebie.  
Uśmiecha się słodko i idzie w moja stronę. Stoję z rękoma na piersi i kipie ze złości.  
- Nawet nie próbuj.  
- Nie próbuj czego? Skarbie.  
Ostatnie słowo wypowiada cichym szeptem seksownie. Robi to specjalnie.  
- Właśnie tego. Co teraz robisz.  
- A co robię?  
- Próbujesz…
Nie kończę bo usta ciemno okiiego wpija jaj się w moje. I całują namiętnie. Jego ręce lądują na moich pośladkach.  
- Moja cudowna złośnica.  
Mruczy mi w usta.  
- Tylko Twoja.  
Odpowiadam tym samym. Pomrukiem co on. Gdy udaje mi się w końcu oderwać od niego. Moje serce bije jak szalone. Ma jasne spodnie i ciemno niebieską koszule. I te jego włosy w perfekcyjnym nie ładzie.  
- Uczesał byś się.  
- Niby dlaczego. Zagląda do lustra.  
I już wie że się z niego nabijam.  
- Ty mała wiedźmo.  
Łapie mnie w pasie i okreca. A ja piszczę głośno.  
- Aj! Puść! Puść mnie! Tomuś.  
- Pod jednym warunkiem.  
- Jakim?
Pokazuje na swoje usta a ja go całuje powoli namiętnie słodko.  
Mrrr…
- Tak wystarczy?  
- Jeszcze.  
Wybucham śmiechem i znów go całuje.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2066 słów i 10966 znaków, zaktualizowała 14 cze 2016.

4 komentarze

 
  • :):)

    Oj to zrób razw wyjątek i dodaj dzisiaj albo jutro ;)

    13 cze 2016

  • Badgirl25

    Już jest napisana. Ale nie chce tak szybko dowadać. Za dwa dni wracam do pracy. I nie będę miała jak pisać. Wiec będę się starać dodawać co kilka dni.

    13 cze 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam już na kolejną:) kiedy może się pojawić następna?

    13 cze 2016

  • Pina

    Boskie  :dancing:

    13 cze 2016