Dziś pierwszy raz odkąd jestem w Szkocji. Świeci słońce a na niebie nie ma ani jednej chmurki. Musiałam wstać szybciej bo dziś jadę z Magda do szkoły. Będę chodzić na zajęcia językowe. Ma to być mała grupa początkujących. Ubieram się w czarne legginsy długa kremowa tunikę i brązowe botki. Włosy zaplotłam w warkocz. I robię lekki makijaż. Przed 9 jesteśmy na miejscu. Zajęcia będę się odbywać w szkole podstawowej. Wchodzę do małego pokoju. Witam się ze starszą kobieta. Angela ma około 50 lat jest niska szczupła ma krótkie blond włosy. Rozmawiamy o moich umiejętnościach a raczej ich braku. Po pół godziny siostra mnie zostawiła wróci po mnie za 2 godziny jak skończy się lekcja. Wchodzę już na nieco większa sale. Jest około 10 osób. Od razu dostrzegam młoda kobietę jest w moim wieku. Siedzi obok wysokiego blondyna. To chyba jest jej mąż. Lekcja przebiega fajnie i wesoło. To naprawdę początki mam opanować alfabet. Kalendarz, liczby pory roku. I typowe zwroty grzecznościowe. Wychodzę z klasy idę na parking. Magda już na mnie czeka.
- I jak było?
- Fajnie podobało mi się.
- Mówiłam Ci. Angela to fajna babka.
- To prawda sympatyczna jest.
- A jak tam Twoja grupa?
- Może być.
Jest południe postanowiłam się ubrać biorę mp3 i idę na spacer.
- Magda wychodzę. Idę się przejść.
- Dobra tylko uważaj na siebie. Chodź głównymi drogami.
- Czy Ty nie przesadzasz? Nie mam 5 lat.
- Tak wiem ale tyle tu ćpunów że chce żebyś uważała.
- Dobrze obiecuję. To pa.
- Pa pa.
Idę w stronę plaży to tylko 5 minut stąd. Właśnie za to kocham tu mieszkać. Pogoda jest ładna jakieś 8 stopni to naprawdę ciepło jak na listopad. Nie ma wiatru a słońce przyjemnie ogrzewa twarz. Siadam na ławce i patrzę jak fale uderzają o brzeg. Mewy latają i strasznie hałasują. Ale to nawet całkiem przyjemny dźwięk. Telefon w kieszeni płaszcza daje znać ze mam smsa. Sprawdzam to Tomek.
“ Cześć maleńka. Co powiesz na kolację dziś wieczorem u mnie? Ja gotuje ;-) “ Uśmiecham się i odpisuje.
“ Cześć Tomku. Jeśli Ty gotujesz to nie przegapię takiej okazji. O której ta kolacja? “ odpowiedz przychodzi natychmiast.
“ Przyjadę po Ciebie o 17 pasuje? “ Sprawdzam która godzina jest już 15. Zrywam się z ławki i idę do domu i odpisuje Tomkowi.
“ To do zobaczenia o 17 xxx “ W odpowiedzi dostałam jeszcze jedna wiadomość.
“xxx”
Och Tomuś jaki Ty jesteś czarujący. Wpadam biegiem na górę.
- Magda! Magda gdzie jesteś?
- W sypialni. Coś się stało?
- O 17 Tomek przyjeżdża zaprosił mnie na kolacje.
- Kolacje ze śniadaniem?
- Bardzo śmieszne. A jeśli nawet to co?
- No nic. Korzystaj Tomek to fajny facet umie gotować i do tego jakie ciasteczko.
- To raczej torcik czekoladowy z wiśnią. Obie wybuchamy śmiechem.
- Dobra lecę się kąpać.
- Ogol się lepiej he he.
- Kurwa! Nie mam maszynki. Magda ratuj.
- W szafce w łazience masz nowe maszynki. - Dzięki. Kocham Cię.
- Wariatka.
Stoję przed szafa w samej bieliźnie dziś stawiam na białą. Dopasowana bardotka i skąpe koronkowe stringi do kompletu. Wyciągam z szafy czerwona sukienka na ramiączkach przed kolano z dekoltem w literę V. Włosy prostuje i zostawiam rozpuszczone sięgają mi do ramion. I kto by powiedział że rok temu miałam krótkie włosy i wygolony bok. Robię makijaż oczywiście nie może zabraknąć czerwonej szminki. Rzęsy tuszuje i robię kreski czarna kredka. Odrobina różu. W tym momencie wchodzi do pokoju Magda.
- Wow! Wyglądasz jak milion dolców. Powalisz go na kolana.
- Mam taką nadzieję.
Obie wybuchamy śmiechem. Słyszę odgłos klaksonu za oknem. To musi być Tomek. No dobrze głęboki oddech. Nakładam wysokie czerwone szpilki. I schodzę na dół.
- Baw się dobrze. Krzyczy Magda.
- Na pewno będę.
Gdy wychodzę przed dom. Tomek gdy mnie widzi otwiera szerzej oczy. Po czym się uśmiecha tak jak tylko on potrafi. Wychodzi z samochodu otwiera tylne drzwi i wyciąga ogromny bukiet czerwonych róż. Jestem w szoku. Podchodzi do mnie.
- Cześć maleńka. Proszę to dla Ciebie. Wręcza mi bukiet i całuje w policzek.
- Dziękuję bardzo Tomuś. Ale nie musiałaś.
- Właśnie że musiałem zapraszam.
Po czym otworzył mi drzwi zaczekał aż wsiądę i zamknął je. Po czym udał się na swoje miejsce. Pierwsze kilka minut panowała kompletna cisza.
- Jak Ci się podoba w Szkocji? Tomek przerwał pierwszy ta ciszę.
- To piękny kraj. Uwielbiam te krajobrazy są niemal bajkowe. Ale wcale nie chciałam tu przyjechać.
- Jak to? Pyta zdziwiony.
- To nie była moja decyzja. Mama postawiła mnie przed faktem dokonanym. Ale nie dziwie jej się wcale.
- Aż tak dałaś jej popalić?
- Można tak powiedzieć. Uśmiechnęłam się zalotnie.
- A Ty? Spytałam.
- Co ja? A dlaczego tu przyjechałem. Chciałem coś zmienić. Po za tym mam tu siostrę.
- Masz rodzeństwo. O proszę. Myślałam że jesteś jedynakiem.
- Dlaczego tak pomyślałaś? Był widocznie zainteresowany moja odpowiedzią.
- Hm… sprawiasz wrażenie pewnego siebie. Jak by wszystko Ci się należało, że możesz wszystko na co masz ochotę.
- Bo tak właśnie jest. Biorę i dostaje wszystko czego chce. Zapamiętaj to.
Dodał po czym puścił mi oczko. W innej sytuacji pomyślałabym co za dupek. Ale nie teraz. To był Tomek on taki właśnie jest a mi się to podoba. Dojechaliśmy na miejsce. Otworzył mi drzwi podał rękę i udaliśmy się do niedużego nowego bloku. Jego mieszkanie znajdowało się na ostatnim piętrze a on gestem ręki pokazał żebym szła pierwsza.
- Panie mają pierwszeństwo.
- Co za dżentelmen no no. Uśmiechnęłam się przez ramię po czym zaczęłam pokonywać stopień po stopniu. Czułam na sobie jego wzrok. Gdy weszliśmy na ostatnie piętro. Otworzył mi drzwi i zaprosił do środka. Mieszkanie było bardzo ładne urządzone w nowoczesnym stylu w przedpokoju była duża szafa na kurtki i buty. Zaczęłam rozwiązywać pasek od płaszcza.
- Daj pomogę Ci. Położył ręce na moich ramionach i powoli zsunął mi płaszcz z ramion.
-Nie ściągaj proszę bitów podłoga jest zimna a ja nie mam odpowiednich kapci dla Ciebie. Po za tym w tych szpilkach wyglądasz nieziemsko. Znów puścił mi oczko. Rozgość się czuj się jak u siebie. Tomek udał się do kuchni. Poszedłam za nim. Kuchnia była niesamowita na blacie pod oknem stało kilkanaście doniczek z różnymi ziołami. Podeszłam przyjechałam ręką.
- Co za zapach. Niesamowite.
- To moje małe królestwo uśmiechnął się szeroko. Czego się napiszesz??? Wina?
- Bardzo chętnie. Poproszę.
Nalał mi pełny kieliszek który mi podał. Zauważyłam że sobie nie nalewa.
- Ty nie pijesz? Zapytałam.
- Z chęcią bym się napił. Ale nie mogę ktoś musi Cię odwieść do domu.
- A kto powiedział że ja chcę wracać dziś do domu. Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Nalał sobie stuknął delikatnie mój kieliszek swoim.
- Na zdrowie maleńka.
- Nie jestem maleńka. Duża dziewczynka ze mnie.
- Dla mnie jesteś maleńka. Po za tym pasuje mi to zrobienie do Ciebie. I musisz to zaakceptować że będę tak do Ciebie mówił.
- Niech Ci będzie. Nie będę się sprzeczać.
- Grzeczna dziewczynka. To co masz ochotę coś zjeść.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim? Pyta zdziwiony.
- Że mi obiecasz że się nie zatruje.
- No wiesz co. Sam szef kuchni dla Ciebie gotuje. Zraniłeś moje uczucia. Zrobił smutna minę.
- Och. Wybacz mi to był taki mały żarcik.
- No dobrze powiedzmy że wybaczam. Chodź do salonu usiądź a ja pójdę po jedzenie. Odsunął mi krzesło i wyszedł. Stół był ładnie nakryty. Paliły się nawet świeczki. No no postarał się. W tym momencie wszedł Tomek niosąc dwa talerze. Pachniało cudownie. Postawił przede mną talerz a na nim istne dzieło sztuki. A jak pachniało.
- To stek wołowy z warzywami na parze do tego sos mojego autorstwa.
- Tomuś to wygląda obłędnie. Jak arcydzieło sztuki aż szkoda mi tego jeść.
- Starałem się ale nie wygłupiaj się i jedź. Obiecuję że będzie Ci smakować.
- Jeśli obiecujesz.
- Dolać Ci wina?
- Tak poproszę. Chcesz mnie upić? Dodałam z uśmiechem.
- Myślę że nie muszę Cię upijać żeby było miło.
- Masz racje. Już jest miło.
- Zaczekaj na deser. Mówiąc to uśmiechnął się niesamowicie tylko tak jak on to robi.
- Smacznego.
- Dziękuję i wzajemnie. Jedliśmy w ciszy. Było tylko słychać moje westchnienie gdy rozkoszowałam się posiłkiem.
- Dziękuję było pyszne.
- Cieszę się że smakowało. To co deser?
- Może za chwilkę. Jestem pełna i obawiam się że teraz już nic nie zjem.
- Dobrze dam Ci z pół godziny odetchnąć. Usiądziemy podał mi rękę kierując się na sofę.
- Chętnie. Usiedliśmy.
- Powiesz mi coś o sobie? Zapytał.
- O mnie. Ale co chcesz wiedzieć? - Wszystko.
- Wszystkiego Ci nie mogę powiedzieć.
- No dobrze to tyle ile możesz.
- Przyjechałam tu nie z własnej woli ale to już wiesz. Ale powoli zaczynam się przekonywać że to był nie taki zły pomysł jak mi się wydawało na początku. Skończyłam technikum handlowe. Ale nie poszłam na studia. Chociaż bardzo chciałam.
- Co ci przeszkodziło?
- Raczej kto. Mój ex. Stwierdził że mi nie potrzebne bo i tak nie będę pracować. Będę w domu z dziećmi itp.
- Długo z nim byłaś?
- Za długo od 16 roku życia prawie 5 lat. Zostawiłam go 4 miesiące temu po powrocie stąd.
- Byłaś tu już wcześniej. I ja nic o tym nie wiedziałem. Już wtedy mogłem zaprosić cię na kolacje.
- W tedy byłam w związku i pewnie był odmówiła.
- Oparłaby się mojemu urokowi osobistemu. Nie wieże. Zaczął się śmiać. A ja odetchnęłam że tylko żartował.
- Gotowa? Zapytał.
- Zależy co masz na myśli?
- Deser. A Ty o czym pomyślałaś?
- O deserze oczywiście.
- Nie umiesz kłamać.
- Kłamie doskonale.
- Ale ja wiem kiedy to robisz.
- To chyba nie dobrze.
- Nie. To bardzo dobrze.
Tomek przyniósł dwa puchary lodów truskawkowo- cytrynowych.
- Skąd wiedziałeś? Spytałam z zaskoczeniem.
- Ma się swoje sposoby.
- Nie uśmiechaj się tak tylko mów.
- Twój brat mi powiedział.
- Damian?
- Tak Damian a masz jeszcze innego brata.
- No nie. Ale jak to on wie jakie Lubię lody. W tym momencie zrobiło mi się bardzo miło. Wiedziałam że mnie kocha i się o mnie troszczy. Ale nie wiedziałam że wie jakie lody Lubię.
- Ej mała co się tak zamyśliłaś?
- A tak jakoś. Dobra daj mi już te lody. Mmm… pyszne są.
- Sam robiłem.
- Też bym chciała umieć robić lody.
- Na Pewno umiesz. Powiedział to z rozbawieniem na twarzy.
- Wiesz co! Wstydź się. Wybuchłam śmiechem.
Usiadłam wygodnie na sofie.
-Muszę przyznać że jesteś niesamowitym kucharzem.
Dodaj komentarz