Nowy początek. Cz. 16

Obiad już prawie gotowy. Ale Irka jeszcze nie ma. Słyszę pukanie do drzwi. Zbiegam na dół. Przed drzwiami stoi Irek. I bukietem tulipanów.  
- To dla Ciebie. Mogłem wziąć butelkę wina ale się nie znam.  
- Dziękuję są śliczne. Nie Musiałeś.  
-Musiałem.  
- Zapraszam na górę.  
W korytarzu dyskutowali chłopcy.  
- Tomka już znasz. A ten drugi przystojniak to Marek mój przyjaciel.  
- Marek to jest Irek mój znajomy.  
- Cześć.  
- Cześć.  
- Napięcie się czegoś?  
- Ja poproszę coś zimnego. Powiedział Irek.  
- Ja też.  
- To mi też możesz nalać skarbie.  
Stoję i patrze na nich. Trzech facetów w moim domu i każdy chciałby iść ze mną na randkę. Ja tylko umiem sobie tak życie komplikować. Ech…
Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy jeść. Chłopcy byli zachwyceni praca Irka. A raczej tym że można nazwać go morderca. Pracuje na uboju krów. On sam mówi że to mało przyjemna praca. I przez kilka pierwszych miesięcy miał opory. I tak zleciło jakieś trzy godziny.  
- Idę zapalić idziesz ze mną???  
- Ona już nie pali.  
- I dasz sobie tak stawiać warunki???  
- Nie mogę palić. Przed wczoraj miałam zawał. Dobrze że karetka szybko przyjechała.
- Ale dobrze się teraz czujesz?  
Jego mina mówiła sama za siebie. Martwi się o mnie.  
- Tak już jest ok. Mogę dotrzymać Ci towarzystwa.  
- Ok. To my idziemy raczej ja idę zapalić.  
Gdy zeszliśmy na dół panowała chwila ciszy.  
- Kim tak na prawdę jest ten Marek??  
- He he kolega.  
- Ej. Przecież widzę jak patrzy na Ciebie.
- A czy ja tak samo patrzę na niego?  
- No nie. Raczej ty tak na Tomka.  
- No widzisz to znasz już prawdę naszego trójkąta.  
- Jakiego trójkąta? Poważnie mówisz.  
- He he. Nie o takiego mi chodzi. Na pewno nie takiego jak tobie. Ja kocham Tomka a on mnie chyba. A Marek kocha mnie. Ale ja jego już nie.  
- A kochałaś?  
- Tak jak byłam jeszcze w Polsce to szalałam za nim. Później tu wyjechałam. On przyjechał za mną. Ale ja poznałam Tomka. I oto mam swój trójkącik .  
- Dziś to nawet czworokącik.  
- Ej. Bez przesady.  
- No co podobasz mi się i z przyjemnością zabrałbym Cie na kolacje. No ale trudno.  
- To bardzo miłe z Twojej strony.  
- Ale tak poważnie. Jadę za kilka dni na ryby. Kemping i te sprawy może się wybierzesz ze mną?  Możesz zabrać chłopaków.  
- Ola będzie?  
- Nie to nie dla niej.  
- A spotkacie się jeszcze?
- Coś tam się spotykamy. A co?  
- Nie nic.  
- Czyżbyś była zazdrosna?  
- Hehe może troszkę.  
- Wariatka.  
Dobrze nam się gadało fajny facet z niego mamy wspólny język. No i lubi jeździć na kempingi. Wracamy do towarzystwa. Tomek od razu mnie przytula i całuje. O chyba mój słodki się stęsknił. A co to tak pachnie. Naleśniki. Nie no on chyba zwariował. Jeszcze zapiekanka mi ciąży na żołądku.  
- Skarbie naleśniki dla Ciebie.  
- Będę gruba.  
- Nie będziesz. Musisz jeść pamiętasz o tym że masz anemię. Czy mam iść po Magdę.  
- No dobrze ale tylko jednego.  
- Dwa  
- Jednego
- Nie kłóć się ze mną.
- Ale ja nie chce. Będę gruba. Nie ma żadnych tabletek witamin na anemię.  
- Jedynym sposobem to zbilansowana dieta. Te naleśniki nie są skarbie mocno kaloryczne.  
Zabrałam się za jedzenie. Ale gdy zaczęłam jeść drugiego po prostu zrobiło mi się niedobrze. I pobiegłam zwymiotować. Gdy wyszłam wszyscy na mnie patrzyli.  
- I masz te swoje naleśniki. Mówiłam że nie jestem głodna.  
Irek podał mi szklankę soku. Wypiłam wszystko pomimo umycia zębów było mi nie przyjemnie w ustach.  
- Mała ja będę się zbierał. Jutro już zaczynamy projekt. Niby jeszcze nic poważnego. Ale muszę przejrzeć papiery.  
- Dobrze Maruś ale jedź ostrożnie proszę Cię.  
- Dobrze maleńka nie masz się co martwić.  
- To ja też będę uciekał.  
- Ty też.  
- No tak dobija się do mnie Ola od jakiegoś czasu.
- A no ok. To do zobaczenia.  
- Mam nadzieje że na kempingu.  
- Na pewno. Pogadam z chłopakami.
- To narazie mała
- Jej ty też. Pa pa  
Zostałam tylko z moim przystojniakiem. Zaczęłam myć naczynia po naszej uczcie. Tomek się przytulił i zaczął mnie całować po szyji.  
- Przeszkadzasz
- Ja Ci przeszkadzam?  
Oburzył się i poprostu obraził. Zaczął się ubierać.  
- A ty gdzie?  
- Przeszkadzam Ci przecież.  
- W zmywaniu.  
- Jadę do domu  
- Już?  
Zrobiłam smutna minkę.  
- Ale ja nie chcem.  
- Chcesz jechać ze mną i zostać kilka dni?  
- Yhm…
Pokręciłam wesoło głową.  
- To już pakuj się maleństwo.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 871 słów i 4435 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część już czekam na kolejną :) kiedy mogę spodziewać się następnej? :*

    21 cze 2016