Nowy początek. Cz. 28

Nowy początek. Cz. 28Kołyszę się w rytm muzyki. Jamie gdzieś poszedł. A ja korzystam z ostatnich kawałków. Zbliża się 1 i niestety koniec imprezy. Czuje na biodrach czyjeś ręce. Ale wydaje mi się ze to nie jest Jamie. Obracam się i widzę wysokiego dobrze zbudowanego ochroniarza.  
- Coś się stało?  
- Nie chciałem Cie wystraszyć. Przepraszam impreza się kończy jeszcze jeden kawałek i koniec.  
- Tak wiem czekam na swojego… o Jamie jesteś.
- Jestem maleńka. Siema Gary co jest?  
- Mogłem się domyślić że tak śliczna kobieta musi tu być z Tobą.  
- He he co słychać?
- Będziemy nie długo kumplami z jednego timu.
- Zaczynasz robotę w Rivergate?  
- Tak od poniedziałku zaczynam.  
- To będę mieć samych przystojniaków w pracy.
- Ty śliczności też?  
- Też w prawdzie jakoś cliner. Ale będziemy się widywać dość często.  
Puściłam mu oczko.
- Oby nie za często.  
Razem z Garym wybuchliśmy śmiechem.  
- To ja też już uciekam zamykamy ten klub i pora iść do domu do rodziny. Synka narzeczonej.  
- Lepiej dla Ciebie że ich masz.  
- A ty stary na co czekasz?
- Na ta jedyna.  
- Może już znalazłeś.  
- Może.  
Złapał mnie w pasie i pocałował w czoło. O czym oni mówią chyba im się coś pomyliło. Dobra mniejsza o to. Żarty żartami ale trzeba wracać niestety do domu.  
- Choć ślicznotko niestety muszę odstawić Cie do domu.  
- Ale masz nie fajnie. Ja to na przykład nic nie muszę.  
- O. Robisz to na co masz ochotę?
- Jeśli jeszcze nie zauważyłeś to właśnie tak.  
- Też bym Chciał zrobić coś na co mam cholera ochotę.  
-Co Cie powstrzymuje?
-Dobre wychowanie.  
- Ale ja lubię niegrzecznych chłopców.  
- Doprawdy?
- Jak najbardziej.  
W tedy Jamie nachylił się nad moim ustami.  
- Mam ochotę Cie pocałować. Te twoje pełne usta od momentu kiedy Cie zobaczyłem nie mogę oderwać Od Ciebie wzroku.  
W tedy delikatnie jak by bał się mnie uszkodzić. Musnął moje usta swoimi. Westchnęłam cichutko. W końcu to zrobiłeś. Smakował sokiem pomarańczowym i papierosami. Jego usta były tak miękkie. To było takie cudowne uczucie. Tak wyjątkowo delikatnie mnie całował pogłębił pocałunek był bardziej zachłanny ale nie tracił swojej delikatności. Gdy oderwaliśmy się od siebie. Ja miałam dłonie w jego włosach. A on swoje na moich plecach i pośladkach.  
- Cudownie smakujesz.  
- Ty niczego sobie.  
- To co jedziemy do domu.  
- Jedziemy.  
Gdy tak jechaliśmy zauważyłam że nie jedziemy wcale do mnie. Gdy zaparkował uśmiechnął się nieśmiało.  
- Gdzie jesteśmy?  
-W domu. U mnie w domu.  
-Yhm…
- Chcesz wracać do siebie?  
- Nie jest ok.  
-To zapraszam.  
Weszliśmy po metalowych schodach do mieszkania. Jest w czasie remontu tak bynajmniej wygląda.  
- Przepraszam za bałagan ale ciągle tu remontuje.  
- Nic nie Szkodzi.  
-Napiszesz się?  
-Chętnie a co masz?  
-Jack z lodem i cola.  
- Idealnie. Uwielbiam Jaka.  
- Ja też.  
Nalał nam i usiedliśmy na sofie rozmawiało się bardzo fajnie. Jamie to typowy mówca, uwielbia tłumaczyć i rozmawiać. Nawet nie wiem kiedy jego ręką była na moim ramieniu a ja opierała głowę o jego klatkę piersiową.  
-Jestem już trochę zmęczona.  
- Chcesz się położyć???  
- A mogłabym wsiąść najpierw prysznic?  
- Pewnie. Idę po ręcznik i może jakaś podkoszulkę Ci znajdę.  
- Dziękuję. To ja idę już do łazienki.  
- Mam ręcznik.  
- Wejdź drzwi są otwarte.  
Byłam już w kabinie a w łazience unosiła się para. Miałam nadzieję że nie będzie mnie zbytnio widać. Ale chyba się myliłam bo Jamie stanął w pół kroku i patrzył na mnie. Jego wzrok wędrował na moje piersi brzuch pupę złączenie między udami. Porzerał mnie wzrokiem.  
- Jamie podałbyś mi jeszcze to mydło w płynie. Bo nie chce używać twojego męskiego żelu.  
- Oczywiście.  
Otworzyłam drzwi od prysznica i wyciągam rękę. On podszedł bliżej i podał mi mydło. Gdy nasze palce się złączyły. On spojrzał mi w oczy pełne pożądania.  
- Wybacz ale nie mogę inaczej.  
Zaskoczona jego słowami patrzyłam gdy szybko obejmuje mnie w pasie i wchodź pod prysznic. Odnajduje moja szyję. A ja jęczę z rozkoszy. Kurwa ale to nie miało być tak. Mimo wszystko zciągam z niego podkoszulek i rzucam na ziemię. Jego klatka piersiową o Boże. Bładze rękoma po jego klacie brzuchu plecach. Składam pocałunki na torsie. Szyji staje za nim i caluje jego kark, plecy. Ręce trzymam na jego idealnym brzuchu. Biorę jego żel i zaczynam go myć. Gdy dochodzi do linii bokserek. Pokazuje mu żeby je zdjął. I to był chyba błąd. Jest ogromny, naprawdę wielki. I do tego jeszcze gruby. Na moje policzki zakradł mi się rumieniec.  
- Nie bój się nic Ci nie zrobi. Nic czego nie będziesz chciała.  
Stał już przodem do mnie a w ręce miał mydło.  
- Mogę?  
Kiwnełam tylko głową a on nalał mydła na dłoń rozstał w swoich dłoniach. I delikatnie zaczynał mnie myć. Najpier plecy, kark, ramiona później klatka, piersi, brzuch. Popatrzył na mnie przesunął dłonie na moje pośladki. Po chwili na uda, kuca po to żeby dokładnie umyć mi nogi, łydki stopy. Gdy skończył to ja kończyłam myć jego. Gdy dotarłam do tego miejsca znieruchomiałam a na jego twarzy pojawił się uśmiech wiem że Ci się podoba. Gdy już przestałam dotykać jego seksownego ciała. Staliśmy chwilę przytulani a gorąca woda obmywala nasze ciała. Wyszliśmy i zaczęłam się wycierać gdy osuszalam włosy. Jamie stał samych bokserkach ze swoją bluzka w rękach.  
-  Chcesz też bieliznę?  
- Nie dziękuję. I tak sypiam nago więc jest ok.  
- To to Ci nie potrzebne.  
Zabrał mi podkoszulek.  
- Ej. Daj przyda się.  
- Ja dbam tylko o twój komfort. Jeśli sypiasz nago.
- Oj nie wygłupiaj się daj mi to.  
Założył ręce za plecy w których trzymał podkoszulkę. A ja naga próbowałam mu ją odebrać. W pewnym momencie zaczęłam grać w jego grę. Wymieniam go zabrałam swoje sukienkę bieliznę powiesił na grzejniki do wyschnięcia. A sama ruszyła do kuchni. On popatrzył na mnie i poszedł za mną. Zaświeciłam światło i otworzyłam lodówkę.  
- Mmm… cudowny widok.  
- Poczestuje się sokiem.  
- Proszę bardzo. Na zdrowie.
- Dziękuję.  
Znów go ominęłam i poszedłam po poduszkę i narzutę. I ruszylam do salonu.  
- Mała nie wygłupiaj się. Co Ty robisz?  
- Idę spać. Chyba za dużo się już dziś wydarzyło nie sądzisz?  
Mój ton zabrzmiał bardziej ironicznie niż zamierzałem. Jego wyraz twarzy zmienił się błyskawicznie.  
- Jeśli żałujesz to przepraszam.  
Podszedł i nałożył mi przez szyję podkoszulek i popatrzył mi w oczy. Wsunęłam ręce w rękawy. A on naciagnoł mi ją tak ze zakrywała mi pupę.  
- Trochę krótka ale nie mam dłużej.
- Nic nie Szkodzi.  
- A teraz chodź ze mną obiecuje być grzeczny. I oprócz przytulania do Ciebie nie zrobię nic więcej.  
- Napewno?  
- Napewno nawet gdybyś  mnie błagała.  
- O to jest poważna deklaracja.  
- Bardzo poważna. A teraz chodź.  
Położyliśmy się na łóżku a niebieskooki w jednej chwili owinoł mną swoje ciało. Moja ręką była na jego policzku a noga na jego brzuchu.  Moja kobiecość dotykają jego biodra. Przy każdym ruchu ocieral się o mnie. Jego jedna ręką była na moich plecach a druga na udzie. Kreśł małe kuleczka a ja głaskałam go po policzku.  
- I tak uwielbiam zasypiać.  
- Tak. Tzn?  
- Z piękną kobietą.  
- Yhm…  
Zamysliłam się. Ciekawe ile miałeś kobiet i ile w tym łóżku. Na samą myśl poczułam zazdrość. Tak i to duże uklucie zazdrości. Moja ręką mimowolnie zsunął się z jego policzka. A gdy nogę próbowałam zabrać z jego brzucha. Chwycił mnie za biodro.
- Nie wygodnie Ci?  
- Wole spać na brzuchu.  
Mimo że to prawda w tym momencie nie chciałam żeby był blisko. Krepowało mnie samo leżenie z nim w łóżku. Nie umiałam go wyczuć. Inny język. Nie wyłapywałam jeszcze w jego głosie emocji. Jedyne co czasem go zdradzało to twarz i oczy. Obrociłam się i położyłam na brzuchu. On już nie próbował mnie przytulić. Nie mogłam zasnąć. On też nie spał. Leżał z otwartymi oczami i patrzył w sufit.  
- Jamie śpisz?  
- Nie śpię.
Jego niebieskie oczy popatrzył w moje pytająco a ja bez zawachania wdrapałam się nie zdarnie na jego umięśnione ciało. Owinełam go jak bluszcz.  
- Przecież wolisz spać na brzuchu.  
- Teraz już wolę w takiej pozycji.  
Poczułam jak się uśmiecha. I przytula mnie do siebie głaszcze mi plecy. Całuje w czoło i szepnął.  
- Dobranoc maleństwo.
- Dobranoc przystojniaczku.  
Spało mi się wyśmienicie. Gdy otworzyłam oczy niebieskooki wpatrywał się we mnie. I się uśmiechał.
- Długo to robisz?  
- Co?  
- Patrzysz na mnie.
- Jakaś godzinę. Jesteś taka śliczna jak śpisz.  
- Zaczęłam się rumienic. Co się ze mną dzieje.  
- Mała nieśmiała dziewczynka.  
-Jesteś głodna?  
- Troszkę.  
- Tosty i świeża włoska sałatka?  
- Jeśli zrobisz.  
- Za 15 minut będzie śniadanie do łóżka. Moja księżniczko.  
- Mój książę.  
W tedy on tak naturalnie na chylił się do moich ust. Tak jakby robił to od zawsze. Każdego ranka. Tak jak by to było coś normalnego. Tak jak bym była jego. Już od zawsze.  
- Daj mi 15 minut.  
- Nigdzie się nie wybieram.  
Puściłam mu oczko i posłałam słodki uśmiech. Zapowiada się cudowny dzień. I chyba coś bardziej cudownego i nieoczekiwanego się wydarzy już wkrótce.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1795 słów i 9347 znaków.

4 komentarze

 
  • kamila17

    Czekam na kolejną część ! Ta jest świetna

    12 lip 2016

  • el

    najlepsza czesc :*

    11 lip 2016

  • cukiereczek1

    Noo rewelacyjna część nie mogę doczekać się następnej już. :) :*

    11 lip 2016

  • an

    <3

    11 lip 2016