Nowy początek. Cz. 5

Gdy otworzyłam oczy. Tomek leżał podparty na łokciu i mi się przyglądał. - Dzień dobry maleńka. - Dzień dobry :-) Długo mnie tak obserwujesz. - Nie. Nie długo może z pół godziny. Uśmiechnął się. Jego twarz powoli zbliżała się do mojej. Gdy nasze usta dzieliły milimetry uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Najpierw delikatnie a później bardziej zachłannie i namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie. Tomek mnie przytulił pocałował w ramię. - Maleńka idę robić śniadanko. Bo jeśli zostanę tu jeszcze chwile w ogóle nie wyjdziemy z łóżka. - Pomogę Ci. - Nie wstawaj. W końcu spotykasz się z szefem kuchni. - A co mi zrobisz na śniadanko?  - Coś pysznego maleńka. Patrzyłam jak wychodzi z sypialni tylko w bokserkach. Je ju jakie on ma ciało. Istne ciasteczko. Leżałam na jego wielkim łóżku w satynowej pościeli. I uśmiechałam się sama do siebie. Już miałam iść sprawdzić jak tam moje śniadanie. Ale w tym samym momencie zobaczyłam Tomka. Stał w drzwiach sypialni z taca na której miał kakao naleśniki i owoce. Położył tace na łóżku. - Smacznego. - Dziękuję pachnie cudownie. - I też tak powinno smakować. - Powinno? Czyżbyś nie był pewny? Zaczęłam się śmiać. Mmm… pyszne. A Ty dlaczego nic nie jesz?  - Nie jestem jeszcze głodny. - Nawet nie chce tego słuchać. Jedź! Zrobiłeś tyle tych naleśników. Musisz mi pomóc je teraz zjeść. - No ok. Po chwil razem już zajadaliśmy pyszne naleśniki. - To było najlepsze śniadanie jakie jadłam. Dziękuję. - Miło mi to słyszeć. Cieszę się że Ci smakowało. - Jej tak się najadłam że teraz nic mi się nie chce. - A czy ktoś każe Ci coś robić. Chodź tu do mnie. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - Tomek… zaczęłam ale bałam się zapytać w sumie nie wiedziałam o co chce go zapytać. - Tak? Zapytał. - Nie już nic. Nie ważne. Podniósł się oparł na łokciu a jego piwne oczy przeszywały mnie na wylot. - Nie wygłupiaj się tylko mów. - Ale poważnie to już nie ważne. W sumie sama nie wiem o co chciałam zapytać. - Ej mała co się dzieje?  - Nic. - Na pewno? Widzę że coś jest nie tak. - Chciałam zapytać czy jeszcze się spotkamy? Spuściłam wzrok nie patrząc mu w oczy. Tak jak bym zapytała o coś złego. - Popatrz na mnie. Nadal nie podniosłam wzroku. Tomek chwycił mnie za podbródek. - Mówiłem żebyś na mnie popatrzyła. Podniosłam wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. - Oczywiście że się spotkamy. Skąd w ogóle to pytanie. Nie zauważyłaś jeszcze jak na mnie działasz?  Wiem że to banalne i pewnie mi nie uwierzysz. Ale jest w Tobie coś takiego, że nie umiem trzymać się od Ciebie z daleka. Nie chce trzymać się z daleka. Jeszcze raz spojrzał głęboko w moje oczy a później mnie pocałował. Jak On całuje. Niesamowicie. Gdy się od siebie oderwaliśmy. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. - Tomuś. - Słucham? - A która jest godzina? Popatrzyłam mu w oczy. A później na usta. To był błąd. Bo to zauważył. - Powiem Ci ale… - Ale co? przerwałam mu. - Nic za darmo. Zaczęłam się śmiać co za podła menda z niego. - To co to za ale? Może się zgodzę. - Powiem Ci która godzina jeśli dostane całusa. Zaczęłam się śmiać. - Jesteś okropny wiesz?  - Tak a podobno jestem uroczy i do tego zabójczo przystojny. - Kto Cię tak okrutnie okłamał. Wybuchłam śmiechem. - O Ty mała wiedźmo. Zaczął mnie gilgotać. - Proszę nie, błagam, przestań. Tomek!  Krzyczałam nie cierpię być gilgotana. Damian zawsze mi to robił i nie chciał przestać. W końcu przestał. Popatrzył na mnie z takim pożądaniem, że aż mi dreszcze przeszły po ciele. Wsunęłam rękę w jego rozczochrane czarne włosy. A on uśmiechnął się łobuzersko. Przyciągałam go i zaczęłam całować. Te jego miękkie i pełne usta. Tomek zaczął oddawać pocałunek. Rozchyliłam usta a jego język zaczął tańczyć razem z moim. Ten pocałunek był delikatny a za razem tak podniecająco. Że miałam gęsiom skórkę. Odsunęłam się od niego. Oparł swoje czoło o moje. - Masz gęsiom skórkę. Zimno Ci? - Nie. - To w takim razie moja zasługa. Przejechał palcem po moim obojczyku. A mnie przeszedł dreszcz. Jego oczy szerzej się otworzyły gdy to spostrzegł. - Aż tak?  Zapytał. - No tak. Aż tak. Moja twarz bolała się rumieńcem. - To powiesz mi teraz która godzina? - Co? - Powiesz mi która godzina? - A godzina. Zapomniałem o tym. Dwadzieścia po dziesiątej. - O kurwa! Zerwałam się na nogi. Złapałam za swoją sukienkę i pobiegłam do łazienki. Za drzwi usłyszałam głos Tomka. - Możesz mi powiedzieć dlaczego się zerwałaś tak nagle jakby się paliło? - O dwunastej mam lekcje. Nie mogę się spóźnić. - Jakie lekcje?  W jego głosie było słuchać ciekawość. - Uczę się języka. Długo zajmie nam powrót do Ardrossanu? W tym momencie otworzyła drzwi. I podałam mu jego podkoszulek. - Nie znalazłam kosza na brudne rzeczy. - Nie mam zamiaru jej prać. Pachnie Tobą. Powiedział to z uroczym uśmiechem. - O jak słodko. A teraz zmykam się ubierać bo się spóźnie. Gdy przechodził o bok w drzwiach. Klepnełam go w tylek. Obejrzał się na mnie. - No co się tak patrzysz. Ruch, ruch! Nie mamy czasu. Minęło jakieś pięć minut i Tomek wyszedł z łazienki. - Daj mi jeszcze minute musze się ubrać. - Dobrze to ja zaczękam w salonie. Po chwil stał w drzwiach salonu. Ubrany w ciemne jasny niebieski tishert i siwa bluzę. A w ręce trzymał ogromny bukiet róż. Tych samych co dał mi wczoraj jak po mnie przyjechał. - Zbieraj się mała. - Ej to ja czekałam na Ciebie. - Chodź już nie marudź. Minęła go w drzwiach. A on klepną mnie w tylek. - Ej! - Co tobie wolno a mi niby nie. Zaczęliśmy się śmiać. - Chodź bo naprawdę się spóźnisz. Siedzieliśmy w aucie. Gdy mój telefon zaczął dzwonić. To była Magda, kurde napewno jest zła. - Tak słucham? - Kurwa Gośka gdzie Ty jesteś?! O 12 masz lekcje. Jak się spóźnisz to Cie zabije. - Spokojnie Siostrzyczka już jedziemy. - Tzn za ile będziecie? Wiesz która godzina? - Tak wiem. Tomuś za ile będziemy? - Za dwadzieścia minut. - Słyszałaś za dwadzieścia minut będę. Pa pa - Bardzo była zła?  - Była wkurwiona. - Magda wkurwiona? Nie wieżę. - A jednak. Ona mało kiedy się denerwuję. Ale jak już to robi to lepiej żeby to nie była zła właśnie na ciebie. - Spokojnie niedługo będziemy. - Tak jak będziesz tak zapierdalał to będziemy ale kwiatki od dołu na cmentarzu wąhać. Zaczęliśmy się śmiać. O jedenastej byliśmy na miejscu. - Dziękuję Tomuś. To był cudowny wieczór i ranek. I dziękuję że dowiozłeś mnie cała i na czas. - Nie ma za co maleńka. Ten czas spędzony z Toba był cudowny. Nie mogę się doczekać następnego spotkania. Bez zastanowienia nachyliłam się żeby go pocałować. On widząc to tylko się uśmiechnął. To był długi i namiętny pocałunek. - To ja uciekam. Pa Tomuś. - Pa maleńka. Wzięłam kwiaty i poszłam do domu.  


************************************** Witam :-* Tak jak obiecałam jest następna część. Przepraszam że tak długo czekaliście. Ale ostatnio nie miałam natchnienia do pisania. Komentujcie i oceniajcie. Buziaki ????

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1430 słów i 7303 znaków.

1 komentarz

 
  • Gość

    Super opowiadanie, czekam na więcej  :P  <3

    9 cze 2016