Nowy początek. Cz. 30

Nowy początek. Cz. 30Budzik dzwonił chyba już od dziesięciu minut. Boże ja nie chce wstawać. Zwlekłam się z łóżka i ruszylam do kuchni. Nie dam rady zjeść niczego. Kawa z mlekiem a może raczej mleko z kawą. Przydałby się jakiś energetyk. Ale to już w pracy bo sklep jeszcze zamknięty. Idę na autobus pogoda się utrzymuje jest sucho i nawet niezbyt zimno. Dziś 14 moje urodziny. Na fb sypia życzeniami już od północy. W końcu to magiczne 21 hehe. Ale stara dupa już jestem. W pracy od rana też składali mi życzenia przytulali i całowali. O 7 zaczynał Jamie.  
- Dzień dobry.  
- Dzień dobry Gosia.  
Hm… co za ton no ale jesteśmy w pracy.  
- Cześć.  
- O cześć Gary jak się masz???
- Dobrze jeśli będę pracować z tak pięknymi kobietami.  
- Dobre mi żarty. Ale dziękuję.  
- Mówię prawdę.  
Puścił mi oczko i poszedł.  
- Czego potrzebujesz?
- Kluczy nr 13.  
- Publiczna toaleta.  
- Tak poproszę. Dziękuję.  
Obrociłam się na pięcie i wyszłam nie czułam najmniejszej potrzeby z nim rozmawiać. Jego chłodny ton mówił sam za siebie. Że w pracy to jest w pracy. Dzień zleciał mi bardzo szybko. Gdy miałam już iść do domu. I stałam z Moira przed jej sklepem w tedy usłyszałam w słuchawkach od radia. Dawaj Daglas pość ta piosenkę o którą prosiłem. Nagle w głośnikach słychać. Happy birthday. A ja czuję że robię się czerwona. Co to ma być. Z za rogu sklepu wychodzi Jamie podchodzi do Moira a ona daje mu duże pudło kwiatów. Jak miło są śliczne.  
- Wszystkiego najlepszego maleńka. Spełnienia marzeń.  
- Dziękuję. Marzenia się właśnie spełniają. Pamietałeś.  
- Pewnie że tak.  
- Myślałam że…  
- No co Ty. Nie docenisz mnie maleńka. Teraz kwiaty a w weekend będziemy inaczej świętować.  
- A właśnie w sobotę jest impreza. Wiec zapraszam jeśli masz ochotę świętować ze mna.  
- Oczywiście że będę. W takim razie rezerwuje niedziele.  
- Dobrze. Jeszcze raz dziękuję są śliczne. To w takim razie do zobaczenia jutro. Pa Jamie. Pa Darling.  
Posłałam buziaka w powietrzu do Moiry. To naprawdę super kobietka. Jest po 30 i dogaduje się świetnie. Fajnie mieć tu taka dobra i wesoła duszyczke. Wracałam do domu z kwiatami uśmiechnięta od ucha do ucha. Gdy weszłam do domu zobaczyłam Madzie.
- Jakie śliczne kwiaty.  
- Od Jamie.  
- Awww… słodko już go lubię.  
- A głupia. Co tam słychać co na obiad?  
- Idź pod prysznic zabieramy Cię z Davidem na obiad do restauracji.  
- Wow. Co za zaszczyt. A co to za okazja?
- Dobrze wiesz co to za okazja stara dupo.  
- Ja stara pfff… piękna i młoda. Idę robić się na bóstwo.  
Długi prysznic włosy zakręcona na lodówkę. Dobrze że moja siostra ma bzika i kupiła ta lodówkę za £200 ale za to masz loki w 5 minut. Ubralam spodnie z wysokim stanem kremowe do tego czarna bokserke i niebieską zapinana koszule. Wyglądałam bosko. Tak Lubie się komplementować bo jak ja nie powiem że jestem piękną to kto? Hehe
Gdy byłam gotowa razem z Magda u Davidem pojechaliśmy taksówką do restauracji. To jedna z tych nad wybrzeżem. Zajęliśmy zarezerwowany stolik na oszklonym tarasie a wkoło rozciągała się horyzont. Wszędzie woda i lekkie delikatne fale uderzające o brzeg. Słońce ledwo i leniwie świeciło schodząc ku zachodowi. Po pysznej kolacji siedzieliśmy i piliśmy wino było miło. Gdy było już ciemno wróciliśmy do domu. Pod domem czekało auto. A z niego wyszedł mężczyzna z ogromnym misiem. Tak to był Marek.  
- Nareszcie maleńka.  
- Cześć wariacie.  
- To dla Ciebie wszystkiego najlepszego moja śliczna.
- Dziękuję Ci bardzo jest ogromny. I jaki mięciutki. Ale nie musiałeś.
- Dla Ciebie wszystko.  
- Chodź na górę. Pogadamy w sumie jutro do pracy. Ale mały kac nikogo jeszcze nie zabił.  
Sadzam swój prezent na sofie nie wiem czy zmieści mi się gdzieś w pokoju. Marek nie odzywał ode mnie wzroku.  
- Czego się napijesz?  
- Masz Jacka?  
- Pewnie.  
- To poproszę.
- Z lodem?  
- Loda to później.  
- Głupi!  
- Nie. Tylko zboczony. Nie moja wina że wyglądasz tak kusząco.  
- Bez przesady normalnie.  
- Ta i normalnie dziewczyny pracują, biegają, ćwiczą i chodzą regularnie na basen?  
- No właśnie nie chodzę. Musze znaleźć jakąś dobrą pływalnie z przyzwoitym basenem.  
- W Glasgow jest kilka.  
- Ja nie mieszkam w Glasgow.  
- A mogłabyś.  
- Marek proszę Cię…
- Wiem,  ale warto próbować, może kiedyś zmienisz zdanie.  
- Tak myślisz? Że bylibyśmy szczęśliwi.  
- Jak byś dała nam szansę.  
- Masz racje jak byś dał nam szansę pół roku temu. To gwarantuje Ci że byłabym najszęśliwsza na świecie.  
W oczach pojawiły mi się łzy. Nie chciałam płakać, nie przy nim. Tak bardzo chciałam żeby w tedy gdy go poznałam.  Żeby chciał czegoś więcej nie tylko mnie w łóżku. Ale on wolał grzeczna i z dobrej rodziny szczupła rudo włosa pieguskę. Dopiero gdy wyjechałam zrozumiał jaki błąd popełnił. Ale ja sobie przyrzekłam że nie chce litości. Ale teraz widzę że on by chciał chodź by litość abym tylko pozwoliła mu ze sobą być.  
- To co idziemy do salonu?  
- Yhm… a mogę zostać?  
-Pewnie. Pracujesz jutro?  
- Nie tylko kilka telefonów musze wykonać a co?  
- Tak pytam. Bo nie chciałabym żebyś jeszcze pod wpływem wracał do domu.  
- Martwisz się.  
- Pewnie.  
Przytulił mnie do siebie i zaczął gilgotać. Magda dołączyła do nas z Davidem na kilka drinków. Robiliśmy zdjęcia i się wygłupialiśmy. Kilka było uroczych. Wyglądałam  na szczęśliwa. Na zakochana ale ja  go kochałam zawsze będę go kochać. Przy nim mogę być sobą. Bo on i tak mnie kocha. A mi nie zależy żeby uważał mnie za ideał. Co innego z Jamie. W jego oczach chce być idealna. Dodałam kilka zdjęć na fb. Było kilka zachwytów misiem gigantem. I że ten facet musi być z bajki. I nasze zdjęcia nie obeszły się od komentarzy. W końcu dodałam opis. Z wspaniałym Przyjacielem. To powinno ich powstrzymać. Dostałam też jeden komentarz. “ Uwielbiam gdy się tak uśmiechasz. “ To tylko jedno zdanie a jak potrafi uszczęśliwić. Dostałam wiadomość.  
*Cześć maleńka. Jak się bawisz?  
*Cześć Jamie. Dobrze kolega zrobił mi niespodziankę.  
*Tylko nie przesadzaj z piciem.  
*Postaram się.  
*Zobaczymy jutro czy dotrzymasz słowa. Idę spać. Słodkich snów maleńka xxx
*Śpij dobrze słodziaku xxx
Marek poszedł na dół do sklepu. Wrócił z szampanem. Wariat.  
- Oszalałaś! Przecież on kosztował kupę kasy.  
- Dla takiej księżniczki warto.  
- Będę mieć mega kaca po szampanie.  
- Tylko raz się ma 21 lat.  
- No dokladnie.  
- To pij i nie marudź.  
- Chcesz mnie wykorzystać
-  Nawet nie wiesz jak marze o tym… ale Cie kocham i szanuje.  
- Oj Maruś.  
Przytuliłam się do niego bardzo mocno on głaskał mnie po plecach. Musze z nim porozmawiać.  
-Powiesz mi.  
- Co?  
- Jaka ona jest.
Zrobiło mu się głupio. Ale po chwili zaczął mówić.  
- Jest piękna. Wysoka szczupła bladynka. O zielonych oczach. Pełnych ustach i zadartym noskiem.  
- Ładnie o niej mówisz.  
- E tam. To koleżanka.  
- Ta nie sciemniaj. Mówiłeś ostatnio co innego. Ciesze się.  
- Naprawdę?  
- Tak szczerze to nie.
Po co ja to kurwa mówię. Ech… głupia, głupia pipo! Jego oczy robią się ogromne.  
- Przepraszam.  
- Nie przepraszaj. Ale powiesz mi dlaczego.  
- A to nie jest oczywiste dla Ciebie?  
- Nie.  
- Boję się.  
- Czego się boisz.  
Moje oczy skierowałem na swoje ręce. Jak to czego tego że nie będziesz miał dla mnie czasu. Że ona bedzoe ważniejsza że przestaniesz mnie kochać. Boże ale to wszystko jest popierdolone.  
- Że ona będzie ważniejsza. I powinna być. Ale do tej pory to ja byłam tą…  
Głos zaczął mi się łamać a  do oczu napływać łzy.  
- Nic się nie zmieni. Będziesz tą jedyną już zawsze maleńka.  
- Czasem tak bardzo chce cofnąć czas. Żeby Ci wykrzyczeć że tak bardzo Cię w tedy kochałam. Że moje serce pękło na milion kawałków. Jak leciałam tu… a gdy Przyleciałaś czułam się tak dobrze. Ale miałam do Ciebie ogromny żal. Że wybrałeś ja a nie mnie. Chociaż widziałam jak ma mnie patrzysz. Jakie masz oczy gdy się kochaliśmy. I jaki byłeś szczęśliwy już po. Ale to już przeszłość.  
- Wybacz mi.  
- Nie potrafię. Zawsze będę mieć żal za to że mnie nie chciałeś.  
- Och… maleńka. Tak bardzo żałuj. Tak dużo bym dał żeby to naprawić.  
- Nie da się tego już naprawić. Ale chcę żebyś był szczęśliwy obiecał mi to.  
- Kiedyś napewno będę. Teraz jestem. Ale wiesz co teraz zmykaj do łóżeczka.  
- Dobrze tatusiu hehe. Dobranoc dziękuję ze to że tu dziś byłeś. To bardzo dużo dla mnie znaczy.  
- Ty dużo dla mnie znaczysz a teraz już zmykaj spać. Ja zostane tu z misiem.  
- Tylko delikatnie z nim.  
- Nie skrzywdzę go hehe.  
Ruszylam umyć zęby i wklepać krem w twarz. Ostatnio cera mi się zniszczyła to chyba przez ten wiatr tutaj. Przebrałam się w piżame w kotki i poszłam spać. Jej to już 21 lat. Ale czas leci.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1716 słów i 8965 znaków.

3 komentarze

 
  • DemonicEagle

    Czekam na kolejną część ;)

    14 lip 2016

  • wojtek

    Fajne

    14 lip 2016

  • cukiereczek1

    Noo rewelacyjna część czekam na kolejną już z niecierpliwością. :) :*

    14 lip 2016