Nowy początek. Cz. 14

Czuje na policzku delikatny dotyk dłoni. Mrużę oczy zasypane oczy. W salonie panuje pół mrok.  
Witaj moja śpiąca księżniczko.  
-Cześć kochanie.
Uśmiechnęłam się do niego słodko. Dopiero teraz jego łuk brwiowy spuchł i wygląda dość nieprzyjemnie.  
- Bardzo Cię boli?  
- Co skarbie ma mnie boleć?  
Zrobił zdziwiona minę.  
- Łuk brwiowy mój szerloku.  
Zaczął się śmiać. I w tedy zobaczyłam grymas na jego twarzy.  
- Oj widzę że boli. Lekarz to widział? Może jakiś okład Ci zrobię?  
- Tak najlepiej z twoich młodych piersi.  
- Ja tu na poważnie a ty tylko o jednym zboczeńcu.  
- Oj tam oj tam nie pierwszy i nie…
- Ostatni raz niestety.  
Dokończyłam za niego.  
- Ale na mnie nie masz co liczyć. I jak wylądujesz w szpitalu to nawet nie licz że się tam pojawię.  
- Tak bo już Ci uwierzę. Na walki nie będziesz chodziła bo się nie zgadzam na to. Zbyt emocjonalnie do tego podchodzisz. A jeśli niedaj Boże coś się wydarzy. To i tak będziesz w szpitalu i to jako pierwsza będziesz tam na wszystkich wrzeszczeć żeby mi pomogli. Znam Cię maleńka.  
- No może i masz rację. A teraz chodź tu do mnie. Chcę się przytulić.  
- Cała przyjemność po moje stronie.  
- I po mojej też.  
Leżelismy i oglądaliśmy film “ Uprowadzona” Tomek go przeżywał i ciągle powtarzał że jakby to się mu przytrafiło. I gdyby to chodziło o mnie. Lub o naszą córkę. W tedy przypomniało mi się to co mówił lekarz.
- Rozmawiałeś z Agnieszka?  
- Tak. Dzisiaj popołudniu jak wróciłem do domu to czekała na mnie pod drzwiami.  
- Dlaczego pod drzwiami?  
- Bo nie miała mojego numeru telefonu. Ale musiałem jej podać.  
- Powiesz mi coś więcej czy mam po prostu nie pytać?  
- Jest w czwartym miesiącu ciąży. Uważa że to moje dziecko. Ale ja jej już zapowiedziałem że jeśli ona chce żebym był obecny w życiu dziecka. To musimy zrobić testy DNA. Dała mi zdjęcie USG.  
Wyciągnął portfel a z nie go małe zdjęcie.. Na którym było jego dziecko ich dziecko. Zrobiło mi się smutno.  
- Idę do łazienki. Za chwilę wracam.
- Wszystko ok skarbie?  
- Tak tylko muszę do toalety.
Gdy byłam już sama w łazience. Zaczęłam płakać ale nie umiałam się powstrzymać i Tomek w kilka chwil był pod drzwiami.  
- Skarbie.
- Tak.
- Otwórz proszę.
- Za chwile wyjdę.
- Otwórz teraz.  
- Nie.
- Dlaczego? Otwórz słyszę że płaczesz.
Otworzyłam drzwi oczy miałam całe czerwone pociągałam nosem.
- Co się dzieje?  
- Nic.  
- Nie kłam. Przecież widzę nie jestem ślepy.
- Daj mi spokój! Nie chcę o tym rozmawiać.  
- Przecież mi możesz powiedzieć.  
- Nie mogę. Proszę daj spokój. Nic mi nie jest.  
- Nie będę patrzył jak płaczesz. I się denerwujesz. Powiec mi w tej chwil o co chodzi?  
- Chcesz wiedzieć o co chodzi?! Jesteś pewny?!  
Krzyczałam do niego bo miałam już dość tych jego pustych słów że będzie dobrze wcale nie jest dobrze. Za pięć miesięcy urodzi mu się dziecko. I w tedy już będzie do dupy. Nie chce mi się nic. Szkoda że mnie uratowali w szpitalu. Zawsze muszę mieć pecha do miłości. Jak nie psychol co mnie bije. To facet który spodziewa się dziecka ze swoją byłą. Żyć nie umierać.  
- O Ciebie tu chodzi. Ciągle chodzi o Ciebie. Czy Ty tego nie widzisz. Że jest źle. Ty ciagle powtarzasz że wszystko będzie dobrze. Ale nic nie jest dobrze. Na walce też nie było wygrałeś minimalna przewaga. Ja wylądowałam w szpitalu. Mam dość. Rozumiesz a będzie jeszcze gorzej ja tego nie zniose.  
- Co chcesz powiedzieć przez to że będzie jeszcze gorzej?  
- Będziesz miał dziecko.  
- Ja nawet nie wiem czy ono jest moje.  
- Ale jeśli będzie Twoja. To całe Twoje życie się zmieni. Tomek ty nie nadajesz się na weekendowego tatusia. Wrócisz do niej a ja będę płakać.  
- Nie mów tak bo tak nie będzie.  
- Jak to nie będzie. Będzie ona urodzi Ci dziecko. A ja…
Głos mi się załamał.  
- Będzie dobrze wszystko.  
- Gówno będzie dobrze nie mogę mieć dzieci. Wiec nic nie będzie dobrze. Nic. Kurwa! Rozumiesz. A teraz wyjdź.  
- Co?
- Wyjdź powiedziałam chce zostać sama.
- Ale skarbie.  
- Wypierdalaj!!! Nie rozumiesz po Polsku!  
Zaczełam go popychać w stronę schodów. Ale on się zaparł próbował mnie przytulic ale się wyrwałam. Ciągle krzyczałam żeby się wynosił. Ale nie słuchał mnie. W końcu nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz. Popatrzył na mnie ze łzami w oczach. I ruszył do wyjścia. Boże co ja zrobiłam teraz jest już za późno spiepszylam to. Głupia jaka ja jestem głupia. Ale nagle zobaczyłam go ze siedzi na schodach. I chowa twarz w dłoniach. Podeszłam do niego przytuliłam go nie odepchnoł mnie. To dobrze.  
- Przepraszam Cię Tomuś. Naprawdę przepraszam.  
- Rozumiem Cię. Sam nie wiem dlaczego wymagałem żebyś ze mną była. To samolubne. Wybacz. Już sobie idę dam Ci spokój.  
- Nie. Proszę nie.  
Wybuchłam paniczym płaczem i osunełam się na ziemię.  
- Nie zostawiaj mnie błagam Cie.  
- Ciii… już dobrze maleńka. Nie płacz.  
Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Położył na łóżku i przykrył. Chciał gdzieś iść ale złapałam go za rękę.  
- Nie zostawiaj mnie proszę.  
- Nie zostawiam maleńka. Idę na dół do sklepu kupie jakieś słodkości i sok i za chwilę wracam.  
- Napewno za chwile wrócisz?  
- Tak skarbie.  
Pocałował mnie w czoło. I poszedł. Nie było go może z 5 minut. A dla mnie to była wieczność.  
Słyszę jak ktoś idzie po schodach.  
- Jestem maleńka idę po szklanki do kuchni.  
- Dobrze kochanie.  
Przyszedł podał mi szklankę soku i pocałował w usta. Popatrzył na moje małe jednoosobowe łóżko. I chyba miał jakiś plan.  
- Usiądź na chwile skarbie.  
Poprawił poduszki poszedł jeszcze po kilka do salonu. Gdy wrócił resztę tez ułożył tak ze zasłonić cały grzejnik który miałam za głowa gdy leżałam w łóżku. Rozpioł pasek spodni i je zdjął. Później bluzę został tylko w bokserkach skarpetkach i podkoszulce. Wsunoł się na łóżko. I usiadł za mną złapał mnie w pasie i przytulił. Teraz idealnie leżałam na jego torsie na pupie czułam jego męskość. A on delikatnie całował mnie po szyji.  
- Wygodnie skarbie?  
- Nie mogło by być wygodniej.  
- To co oglądamy druga część? Czy jakaś komedia.  
- Może być druga część. A później komedie.  
- Dobrze.  
- Tomuś  
- Tak skarbie?
- Zostaniesz? Na noc.  
- Ja się nigdzie nie wybieram.  
- Dziękuję.  
- To ja dziękuję że mnie jeszcze chcesz. Kocham Cię.
- Też Cię Kocham.  
- O kurwa!  
- Co się stało?  
- Zapomniałam o Marku.
- Spokojnie on wszystko wie. Dzwoniłem już wczoraj do niego. Gdy odpoczniesz masz pierwsza do niego zadzwonić.  
- To ja zrobię to teraz. Dobrze?  
- Oczywiście skarbie.  
Wybrałam numer do Marka po dwóch sygnałach odebrał. Cały zdyszany.  
- Yyy… cześć. Nie przeszkadzam?  
- Cześć maleńka. Ty no przestań. Ty nigdy nie przeszkadzasz. Jak się czujesz?  
- Już całkiem dobrze.  
- Dlaczego w ogóle wypuścili Cię ze szpitala?  
- Bo wszystko było dobrze.  
- Zatrzymałaś im się. To jak kurwa może być dobrze.  
- Ej Mark! Spokojnie jest dobrze. Leżę w domu i nic nie robie naprawdę. Spytaj Tomka jak mi nie wierzysz.  
- Wierze. Ale się martwię to chyba normalne.  
- Przyjedziesz jutro do mnie?  
- Pewnie. A teraz odpoczywaj. Buziaki kocham Cię.  
- Oj Marek. Do jutra buziaki  
Oglądaliśmy do późna filmy nawet nie wiem kiedy usunęłam. Było mi ciasno ale strasznie wygodnie. Uwielbiam z nim spać w jednym łóżku.  



Kolejna część ;-) troszkę was dziś rozpieszczam. Miłego czytania kochani      :-*

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1466 słów i 7579 znaków.

3 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną już. :)

    18 cze 2016

  • bghv

    Naprawdę bardzo fajne odpowiadanie. Fajna fabuła i mam nadzieję, że go zbyt szybko nie skończysz ;)

    18 cze 2016

  • :):)

    Jejku czy ten dzień może być jeszcze lepszy? ;) Tyle do czytania, no po prostu marzenie :)

    18 cze 2016