Nowy początek. Cz. 17

Zbiegam na dół pogadać z Magda. Obiecałam zabrać książki i to że będę chodzić na zajęcia. Spakowałam się na tydzień czasu. I cala w skowronkach wysiadłam do auta.  
- Tylko powoli.  
- Zawsze jedze wolno.  
Uśmiechnął się szeroko. A ja tylko pokrecilam głową. Zawsze to on zapierdala. Teraz też jechał szybciej niż powinien ale już nie będę marudzić. Jakbym była stara baba.  
- Fajny dzień dziś był.  
- No było nawet ok.  
- Niezbyt entuzjastyczne.  
- Nie łatwo patrzeć jak kolesie się ślinia na widok twojej kobiety.  
- Niby kto?  
- Marek jest pierwszy. Irek trochę się hamował.  
- Przesadzasz.  
- Przecież ja wiem że Marek napewno z Toba rozmawiał.  
- To niczego nie zmienia.  
- A jednak. Co dokładnie mówił?  Chce żebyś mnie zostawiła.  
- Nic z tych rzeczy.  
- To co takiego?  
- Nie uważasz że to już moja prywatna sprawa?  
- Ja Ci mówię o Agnieszce.  
- Ale Marek nie próbuje nasz rozdzielić. Po prostu jest.  
- A Agnieszka próbuje?  
- Ty ja jeszcze bronisz?  
- Ona twierdzi ze mnie kocha. Ale wiesz że dla mnie to bez znaczenia.  
- Wiec tak samo jest z Markiem. On mnie kocha ale to bez znaczenia.  
- To jednak Ci powiedział.  
- Tak w pierwszą noc. Chyba nie spodziewał się Ciebie na lotnisku.  
- Na bank się nie spodziewał.  
- On jest kimś z mojego życia z Polski. Nie mogę go wyrzucić z pamięci. Zapomnieć. Nie byłabym sobą tą samą osobą która ciągle jestem tylko w obcym kraju.  
- Rozumiem Cię doskonale. Jeśli będzie trzymał łapy przy sobie to mi nie przeszkadza. A jeśli nie to nie chciałbym być na jego miejscu.  
- Mój Ty rycerzu.  
- A żebyś wiedziała.
Zaczęliśmy się śmiać. Ulżyło mi że Tomek wie. O Marku. Teraz wiem ze będzie wiedział co robić gdy mój przyjaciel się zapomni. I zrobi coś głupiego. Jesteśmy na miejscu. Tomek bierze moja torbę i idziemy na górę. Zgłodniałam wiec poprosiłam go żeby zrobił kolacje. A ja poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z kabiny. Usłyszałam czyjąś rozmowę.  
- Dobrze jutro o 15. A teraz już idź.  
- Ale na pewno przyjdziesz?  
-Tak przecież Ci mówię że będę. A teraz możesz już iść.  
- To do jutra. Kocham Cię  
- Daruj sobie Aga do jutra.  
Dźwięk zamykanych drzwi. Wytarłam się i wyszłam z łazienki w ulubionej piżame w Kubusia Puchatka.  
- Co za twarzowa piżama.  
- Ktoś tu był?  
- Tak ale pomyłka to do sąsiada piętro niżej.  
- Aha.  
Okłamał mnie ale dlaczego. A co mi jutro powie. Mam ochotę mu wykrzyczeć że wiem. Ona tu była ale zaczękam do jutra. Ide do kuchni bez słowa. Siadam przy stole i jem kanapki. Tomek patrzy na mnie i nic nie mówi. Gdy kończę. Wstaje i idę do salonu włączam telewizor. Za chwilę obok mnie siada Tomek. Chce się przytulić ale ja się odsuwam.  
- Coś się stało?  
Ale ja się nie odzywam nie chce z nim rozmawiać. Dalej oglądam Grę o Tron.  
- Powiesz mi co się dzieje.  
- Nic się nie dzieje.  
- Przecież widzę.  
- Oglądam później pogadamy.  
- Aha to film ważniejszy.  
- O co Ci chodzi? Oglądam film Lubie go. A ty masz jakieś pretensje. O czym chcesz rozmawiać?  
- O twoim zachowaniu.  
- O moim zastanów się nad swoim.  
- Co masz na myśli.  
- Ja wiem co mam na myśli. A ty dowiesz się już nie długo. A teraz idę się położyć spać.  
Wyszłam z pokoju taka wkurwiona że miałam ochotę rozwalić mu pół mieszkania. Położyłam się na łóżku a łzy zaczęły lecieć po policzkach. Ech… ale ja mam pecha. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się bo było mi za gorąco. Tomek przytulał mnie mocno. Wsunęłam się z jego objęć. Nie uważając czy go obudzi czy nie. Poczułam że chyba jednak dostałam okres. Idę do łazienki. Biorę prysznic. Zabezpieczam się przed przeciekiem. I idę do kuchni. Książę jeszcze śpi. Jest 8 rano. Robie śniadanie dla siebie i dla niego. Jem sama. I wychodzę z domu. Idę się przejść nad rzekę żeby trochę pomyśleć. To kogo tam spotykam jest dla mnie miłym zaskoczeniem.  
- Witam wędkarza.  
- O cześć. Co za niespodzianka. Tu się ciebie nie spodziewałem.  
- No widzisz jaki świat jest mały.  
- Co tu robisz? Bo ja wiadomo.  
Pokazuje na wędkę. U śmiecha się słodko a jego brązowe oczy lśnią.  
- Wyszłam na spacer.  
- A co robisz w Ayr?  
- Jestem u Tomka na kilka dni.  
- Powinnaś teraz raczej leżeć w łóżku i zajmować się miłymi rzeczami.  
- Spędzam miło czas teraz.  
- Miło mi to słyszeć. Chcesz spróbować?  
Pokazuje mi na wędkę.  
- Nie wiem czy będę umieć.  
- Nauczę Cie to łatwe.  
- No to spróbuję. Tylko się nie śmiej.  
Podał mi rękę i stanęłam przed nim na dużym kamyku. A on stał w wodzie miał ciuchy wodoodporne. Czułam cieplo jego ciała i oddech na szyji. Wytłumaczył mi wszystko i zaczęłam rzucać. Spiningowac tak to się chyba nazywa. Poczułam opór na wędce. Byłam pewna że to zaczep. Ale ryba nagle wyskoczyła z wody i pokazała że spora sztuka z niej. Zaczęłam panikować. Irek złapał mnie w pasie i szepnął na ucho.  
- Spokojnie mała. Nie dawaj jej luzu zwijaj żyłkę.  
Po chwili trzymałam w ręce wielkiego łososia. Był śliski i śmierdzący. Ale czułam się wspaniale. Taka szczęśliwa. Irek zrobił mi zdjęcie. A później wypuściłam rybę. Chociaż wiem ze Tomek zrobiłby z niej coś pysznego. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Irek zbierał się do domu a ja wracałam do Tomka mieszkania. Gdy weszłam na górę. Stanął przede mną z oczami pełnymi wyrzutu i niezrozumienia. Jak On móże mieć pretensje do mnie gdy to on Kłamie.  
- Gdzie byłaś?  
- Na spacerze.
- Gdzie?  
- Nad rzeką.  
- Dlaczego nie odbierałaś telefonu.  
- Nie słyszałam że dzwonisz.  
Było już grubo po 13 aż tyle czasu spędziłam z Irkiem. Nawet nie wiedziałam że tak szybko minęło kilka godzin. Tomek się ubiera. A ja czuję ścisk w żołądku. Znów mnie okłamie.  
- Idziesz gdzieś?  
- Tak
- Gdzie?  
- Ty mi się nie tłumaczysz gdzie znikasz na cały ranek.
- Spoko.  
Weszłam do salonu. Czekam gdy tyło wyjdzie. I od razu dzwonie do Marka.  
- Cześć słodziaku.  
- Cześć Maleńka. Co jest?  
- Idę na pociąg i przyjeżdżam do - Ciebie na kilka dni.  
- Coś się stało?  
- Nie nic. Powinnam gdzieś za dwie godziny być.  
- Zadzwoń jak będziesz na stacji.  
- Dobrze.  
- Uważaj na siebie. Do zobaczenia.
- Buziaki  
Zabrałam swoje rzeczy. I wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi a klucz zostawiłam w recepcji. Taki nowoczesny blok. Poszłam na stacje i już siedziałam w pociągu. Mój telefon zaczął dzwonić. Odrzuciłam połączenie. Nie mam ochoty z nim gadać. Zadzwoniłam do Magdy i jej powiedziałam że jadę do Marka. A że Tomek to kłamca i nie pozwolę się oszukiwać. Dostałam SMS.  
“ Gdzie Ty jesteś?  Co się stało. Dlaczego nie odbierasz? Martwię się odbierz lub chociaż napisz. “  
Postanowiłam mu odpisać.  
“ Kłamiesz mi prosto w oczy. Nie mam ochoty z Toba rozmawiać. I słuchać kolejnych kłamstw. Nic mi nie będzie. Nie dzwon bo i tak nie odbiorę. Narazie.”  
Po jakiś kilku minutach dostałam kolejnego SMS. “ Jakie kłamstwo?  Nie rozumiem. “  
Jaki dupek idzie w zaparte.  
“ Możesz podać sobie rękę z Aga bo jesteś tak samo zakłamany jak ona! Jak tam usg maleństwo zdrowe? “  Chamski trochę ten sms. Ale cóż zasłużył sobie. Telefon dzwoni nie ustanie. Czy on nie rozumie że nie chce z nim gadać. Ale odebrałam dla świętego spokoju.  
Czego chcesz?  Mówiłam żebyś nie dzwonił.  
- Gdzie jesteś?  
- Nie twoja sprawa.  
W głośnikach słychać głos że dojeżdżamy do Glasgow. Kurwa akurat teraz.  
- Jesteś w pociągu? Jedziesz do niego. Wiedziałem.  
- Co wiedziałeś??!
-Że tak czy siak polecisz do niego.  
- Gówno wiesz. Umiesz tylko kłamać.  
- Ja niby Cie Okłamałam kiedy?!
- Kto był wczoraj u Ciebie gdy brałam prysznic?  
- Mówiłem Ci już.  
- Pieprzony kłamco! Idź sobie do niej. Masz moje błogosławieństwo. Słyszałam wasza rozmowę. Ty jebany dupku.  
W tym momencie się rozpoczęłam nie chciałam z nim rozmawiać.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1549 słów i 7942 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik :):)

    No to jest boskie :) Och czy można liczyć dzisiaj na kolejną część?
    Paulina

    21 cze 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna już nie mogę doczekać się następnej:) kiedy mogę spodziewać następnej części? :*

    21 cze 2016