JW Agat Rozdział LXIII

- Snajperzy i jednostki zmechanizowane dołączają do tego projektu. W Wesołej ma być szkolenie przyszłych czołgistów — powiedział Krzyżanowski dwa dni później, odpoczywając wieczorem razem z resztą instruktorów po dość męczącym dniu. Wszyscy bowiem skończyli przed godziną całodniowy tor przeszkód. Trasa, jaką obrali żołnierze porządnie zmęczyła również ich. Przedzieranie się przez zbity gąszcz niezbyt odległego lasku, brodzenie w głębokim błocie i ciągłe darcie się na kadetów odbiło się na nich na tyle widocznie, że wszyscy padli jak muchy po zjedzonej kolacji.
- A więc ta „rewolucja” objęła wszystkie jednostki, tak? - mruknęła Marta, oparta o ramię Dawida, który siedział z zamkniętymi oczami. Ze wszystkich to on był najbardziej wyzuty z sił, bo w swojej jednostce nie przechodził tak forsownych treningów, a najwyraźniej zapomniał już o tych, jakie kilka lat wcześniej urządzała mu tutaj jego własna żona.
- Tak i to bardzo dobrze — odparł Norbert, popijając wodę.
- Jakie plany na jutro? - zaciekawił się Paweł. - Może damy im trochę odpocząć?
- Dobry pomysł. Weźmiemy ich na basen, a potem na siłownię. Niech trochę odsapną przed kolejną dawką ćwiczeń, przecież nie możemy ich zamęczyć. Pasowałoby jednak zrobić im też test na inteligencję oraz taki psychologiczny z policji. To może im się w przyszłości przydać. - pomysł podchwycił momentalnie Tomek. - Rozłożymy to na kilka dni, bo i nam przyda się trochę wytchnienia.
- Znakomicie. Poprosimy policję o udostępnienie nam odpowiednich testów psychologicznych, a te na inteligencję sami im stworzymy. Pasuje? - powiedział Dawid, otwierając wreszcie oczy.
- Pewnie, że tak. W wolnej chwili zrobimy im jeszcze nocny alarm. Zobaczymy jak radzą sobie pod wpływem presji, huków i gryzącego dymu, wyrwani z głębokiego snu — powiedział Igor.
- Wspaniale! Najpierw wypompujemy ich psychicznie, a potem dobijemy nocą. A od rana ostra zaprawa. - Marta aż się uśmiechnęła na samą myśl. - Dostaną ostry wycisk i będą poddani mocnym emocjom, stresowi. Będą musieli poradzić sobie z nagle zmieniającymi się warunkami.
- To naprawdę dobry plan. Dostaną taką szkołę życia jak chyba jeszcze nigdy. Nawet nie będą mieć chwili na marudzenie.
- Wszyscy jesteście nad wyraz złośliwi — powiedział młody pilot z niemałym podziwem. - I właśnie przez to fajnie mi się z wami pracuje!
Towarzystwo ryknęło zgodnym śmiechem. Była to bowiem szczera prawda, wszyscy się wspaniale dogadywali, nie bruździł im nawet związek Marty i Dawida.

- Uwaga! Znajdujemy się na basenie, gdzie damy wam trochę wypocząć. Ogólnie przed nami ćwiczenia cardio, które wzmocnią waszą wydajność, ale jednocześnie jakoś specjalnie was nie zmęczą — powiedział Igor, gdy już dotarli na miejsce.
- Tak, przed wami skoki do wody, nurkowanie i pływanie na czas.

Przez ponad godzinę to właśnie Marta prowadziła zajęcia, skupiając się na tym, by młodzież nie przeciążyć. Krążyła wokół basenu, jak ten dobry duch, od czasu do czasu instruując któregoś ucznia, gdy niepoprawnie wykonywał ćwiczenie. Tego dnia wszyscy ćwiczyli nad wyraz poprawnie pomimo tego, że byli śmiertelnie zmęczeni. Kiedy jednak zauważyła, że opadają wyraźnie z sił, zarządziła półgodzinną przerwę. Cześć uczniów natychmiast wyszła z wody, szczęśliwa, że może odpocząć.
- Czemu jesteś tak dziwnie spięta? - zapytał Dawid, podchodząc do niej.
- Co?... Nieee, wydaje ci się. - Marta próbowała się wymigać od odpowiedzi.
- Marta... - rzekł spokojnie, a zarazem potępiająco — znam cię już tak długo, że wiem, kiedy próbujesz mnie oszukać... Co się dzieje?
- Wracają przykre wspomnienia — mruknęła w końcu niechętnie, odwracając się plecami do odpoczywających uczniów. - Wciąż mam wrażenie, że za chwilę ujrzę zmierzającego w moją stronę Michała lub Kyle'a. - wzdrygnęła się mocno.
- Nie masz się już czego obawiać. Oboje nie żyją, nic z ich strony ci nie zagraża.
- Wiem, ale mimo to wspomnienia są zbyt silne.
- Uspokój się, będzie dobrze. Jesteś po prostu przemęczona, uczysz się po nocach, to nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Musisz odpocząć.
- Wiem, ale przecież nie zrezygnuję ani z nauki, ani z prowadzenia obozu, bo zawiodę i Drumowicza i Gąstałę. A tego nie chcę, bo wiesz, jak coś takiego wpłynie na moją dalszą karierę i reputację — odparła ponuro, patrząc w ciemne oczy męża, w których dostrzegła cień współczucia.
- Co tak gruchacie, gołąbeczki? - zapytał ze śmiechem Tomek, podchodząc do nich.
- Marta jest przemęczona — pospieszył z informacją Dawid.
- A ty się uczysz do egzaminów, tak?
- Nooo...
- To weź, idź po swoje notatki i jeśli chcesz, to poucz się tutaj. Jest w miarę spokojnie, a w osiem osób damy sobie z tą zgrają radę.
- Pułkownik się wścieknie, że zaniedbuję swoje obowiązki instruktora — bąknęła jeszcze.
- Daj spokój! No idź!
Zerknęła niepewnie na swojego ślubnego, po czym wyszła z terenu basenu. Zmierzając do swojej kwatery, natknęła się na dowódcę Agatu.
- Ooo! Pani major... A pani nie na pływalni z uczniami? - zapytał.
- Za pozwoleniem... Idę po swoje notatki na egzamin — wyjaśniła szybko z duszą na ramieniu.
- Ach, rozumiem. Korzysta pani z chwili odpoczynku, jaką dają zajęcia na basenie, jak mniemam...
- Tak, pułkowniku, ale jeśli to jakiś problem, to ja...
- Nie, oczywiście, że nie, pani major. Sądzę nawet, że to doskonały pomysł! Proszę kontynuować — uśmiechnął się do niej pobłażliwie i odszedł w swoim kierunku, zostawiając ją z cokolwiek głupią miną.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1009 słów i 5783 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik neomi

    Wspaniałe jak zawsze *^▁^*

    16 lip 2016

  • Użytkownik elenawest

    @neomi dziękuję :-) staram się ;-)

    17 lip 2016