JW Agat Rozdział LXI

- No i jak z młodzieżą? - zapytała podporucznika, przeglądając papiery, które od niego otrzymała.
- Są buńczuczni, najwyraźniej w tych mundurówkach jest większe rozluźnienie, niż zakładaliśmy, ale ogólnie nie jest źle. Przeszli już badania, dostali szczepionki, mundury, zdali swoje rzeczy do worków, zobaczymy co czas pokaże. Bardziej jednak obawiam się, że problemów może być z dziewczynami, bo jak te zaczną dostawać okresów, to będzie tu potop — odparł cicho, patrząc na rozkapryszoną grupę, która właśnie weszła do budynku.
- Myślę, że jakoś sobie z tym poradzimy — mruknęła Marta.
- Dwuszereg pod ścianą po waszej lewej! Wykonać! - ryknął na nich Dawid. Gdy zamieszanie zostało już opanowane, rzekł głośno — Ustawimy was teraz wzrostem i w takich grupach będziecie spać i spożywać posiłki. Każda drużyna dostaje dowódcę, który zgłasza któremukolwiek instruktorowi, że coś się dzieje... Ponieważ jakieś tam pojęcie o wojsku macie, przypomnimy sobie wszyscy, jak wygląda marsz, mój kolega za chwilę zademonstruje, potem przejdziemy do salutowania, zdawania relacji.
Naprawdę dłuższą chwilę trwało, zanim młodzież została odpowiednio ustawiona, wreszcie jednak mogli zapoznać się ze swoimi nowymi kolegami.
- Teraz tak... W każdej szafce znajduje się przybornik z podstawowymi rzeczami, takimi jak szczoteczka i pasta do zębów, kubeczek, maszynka i krem do golenia. W przypadku dziewczyn jest tam szczotka do włosów, gumki i podpaski na wszelki wypadek. Układacie to według wzoru, który poda wam potem dowódca grupy. Na łóżkach wszyscy macie złożone w kosteczkę piżamki, które tak samo składacie każdego ranka i chowacie pod poduszkę. Przy łóżkach znajduje się taboret, który aktualnie nie będzie służyć wam do siedzenia na nim, lecz do prasowania prześcieradła — relacjonował im sytuację Jacek. - Pobudka o piątej, dziesięć minut na toaletę, potem dziesięć na ścielenie łóżka i ubranie się też pięć. O piątej dwadzieścia rozpoczyna się śniadanie, którego szczegółowy opis dostaniecie rano w drodze na stołówkę. Na śniadanie macie pół godziny, potem powrót do pokoi, przebranie się w odpowiednie ubranie i punkt szósta rozpoczynają się już zajęcia. Kto się spóźni, bo coś tam, robi dodatkowo pięćdziesiąt pompek... Czy to jasne?! - ryknął na nich ponownie.
- Tak jest, panie plutonowy! - rozległ się zgodny wrzask setki gardeł.
- Co?!
- Tak jest, panie plutonowy!
- Co?!!!
- Tak jest, panie sierżancie!!!

Marta uśmiechnęła się lekko, czuła, że jeszcze chwila takich wrzasków, a młodzi zaczną się ich bać. I przecież właśnie o to chodziło!
- A teraz kogoś wam przedstawię i zapewniam was, że ta dwójka nie będzie słuchać żadnych wykrętów, tylko od razu wyciągnie konsekwencje z niedostosowania się do rozkazu! - krzyknął Dawid. - Oto przed wami komandos podporucznik Tomasz Krzyżanowski i komandos major Marta Miętkiewicz. Zapewniam was, że jeśli źle pościelicie łóżko, bądź źle wykonacie jakieś zadanie, a ktoś z nich będzie wtedy w pobliżu, to dostaniecie zaprawdę surową reprymendę! Sam doświadczyłem to na własnej skórze i wiem, jak bolesne są skutki niesubordynacji! Ci żołnierze będą dla was, jak wrzód na dupie, więc spieprzajcie, gdy tylko ich zobaczycie!
- Witam... Nie przedstawiam się, bo już to za mnie zrobiono, ale powiem wam jedno, stopień majora nie dostałam za opierdalanie się, tylko ciężką pracę, niejednokrotnie wymagającą ode mnie sporego poświęcenia. A więc, radzę wam, byście naprawdę solidnie przyłożyli się do pobytu tutaj, jeśli chcecie zajść tak daleko, jak ja... Teraz tak, wiem, że na pewno bardzo tęsknicie za domem, bo raczej większość z was pochodzi z daleka kraju. Wiem, że te najbliższe dwa, dwa i pół tygodnia będą najgorsze, ale nie załamywać mi się! Twardzi musicie być. Oczywiście, gdyby coś się działo, zgłaszacie to dowódcy grupy, a ten z informacją leci natychmiast do któregoś instruktora. - Marta zrobiła przerwę dla nabrania tchu i z satysfakcją zauważyła, że uczniowie uważnie jej słuchają. - Ze względu, że dostaliście szczepionki i wasze organizmy są osłabione, przez dwa najbliższe dni nie będziecie zbytnio forsowani fizycznie. I następująca sprawa, czy ktoś czuje się z was źle, coś go boli, ma zawroty głowy lub tudzież go strzyka? Nie? Powtarzam, od razu mówić, jeśli będzie się coś działo zgłaszać dowódcom grup. Nie może być tak, że komuś z was stopa przyklei się do buta, bo nikt wam nie wytłumaczył czegoś, bo na przykład się bał. - powiodła wzrokiem po skupionych twarzach młodych ludzi. Przynajmniej u połowy z nich zauważyła już strach. - Teraz dowódcy grup pokażą wam sposób poprawnego ścielenia łóżka! Baczność!!! - wrzasnęła na nich, aż podskoczyli. - Do pokoi w tył zwrot!... Spocznij, rozejść się!!!
Stanęła przy Dawidzie, którego zastąpił teraz Igor.
- Rozkręcamy się — wyszczerzył się do niej radośnie.
- I tak być powinno — odparła. Dziesięć minut później Igor zameldował jej, że wszystko już wyjaśnił.
- Dobrze, wyprowadźcie ich ponownie na korytarz!... Słuchajcie, szczyle! Nie myślcie, że ujdzie wam na sucho źle pościelone łóżko, bo to wasza pierwsza noc. Baczność! Ścielenie łóżek! Czas operacyjny pięć minut! Do pokojów w tył zwrot!... Spocznij, rozejść się!!! Czas poszedł! - w akcję bardzo czynnie włączył się teraz Tomek.

Kilka minut później Marta weszła do pierwszego pokoju, a reszta instruktorów do kolejnych. Podeszła spokojnie do pierwszego łóżka i przejechała dłonią po gładkim materiale, który niemal natychmiast zmarszczył się pod jej dotykiem. Chwyciła róg prześcieradła i szybkim ruchem ściągnęła je na ziemię. Podobny manewr wykonała jeszcze na trzech łóżkach w tym pokoju oraz na większości, do których wchodziła. W ostatnim jednak puściły jej nerwy w związku z postawą jednej z dziewczyn, która śmiała na głos zgłosić swoje pretensje o prześcieradło na podłodze.
- Na glebę! - huknęła na nią Marta. Dziewczyna spojrzała na nią spode łba, ale wykonała zadanie. - Pięćdziesiąt pompek na pięściach. Po każdym zniżeniu się zastygasz na chwilę pięć centymetrów nad podłogą! Raz! Stoisz w tej pozycji! Podnoś się! Ale prostuj te ręce!!!... Dwa! Trzy! Cztery!... Odpoczynek komandosa!... Co, nie wiesz jak? Jak do pompki, tylko utrzymujesz się na odcinku od nadgarstka do łokcia! Jedziesz!!!
Parę minut później drżąca na każdym centymetrze ciała dziewczyna wykonała wreszcie pięćdziesiątą pompkę.
- Na korytarz!!!... Zbiórka!!!... Baczność! Jako że jesteście już nad wyraz zmęczeni, pozwalam udać się spać! Pobudka o piątej, potem toaleta, śniadanie i ćwiczenia. Do pokojów na odpoczynek rozejść się, marsz! Spocznij!!!

Kiedy szli w stronę przeznaczonych dla dowódców pokoi, Dawid odezwał się z radością w głosie:
- Coś czuję, że będzie coraz ciekawiej. Nie złamali się jeszcze.
- Nie bój się, jestem przekonana, że nastąpi to najpóźniej jutro wieczorem — zaśmiała się Marta.
- Czemu jesteś tego taka pewna?
- Chyba wiem, o co Marcie chodzi. Jutrzejszy dzień będzie dla nich jeszcze ostrzejszy niż dzisiejszy. Damy im wycisk.
- Przecież mówiliście, że nie będziemy ich forsować — zdziwił się Dawid niebotycznie.
- Bo tak będzie — odparła Marta w lekkiej zadumie. - Dostaną wycisk z musztry i salutowania. Nauczymy ich poprawnego informowania dowódców o wykonaniu zadania. Przypuszczam, że te dwie rzeczy zajmą nam czas tak do obiadu, bo nie wierzę po tym, co dzisiaj widziałam, by wszyscy wykonywali te ćwiczenia perfekcyjnie. Po obiedzie zrobimy im jakieś sprawdziany na inteligencję, a te wyniki pozwolą nam później dobrać ćwiczenia z logistyki i lotnictwa.
- Myślę, że to raczej dobry pomysł. Pomyślę nad jakimiś zadaniami na ten sprawdzian, ale nie gwarantuję wyszukanych rzeczy, bo jestem cholernie wyzuty z sił... Dobranoc, widzimy się rano — rzekł im jeszcze na odchodnym i zniknął w swoim pokoju.

- Mam wrażenie, że przez ostatnie kilka godzin tłukłem kamienie na drodze. Jestem tak zmęczony, że najchętniej jutro wcale nie wstawałbym do roboty. A tu, jak czuję, poranna zaprawa będzie wyjątkowo ciężka. Młodzi są tak samo cholernie zmęczeni, więc pewnie z trudem powyciągamy ich z łóżek — mruknął Dawid, kiedy wyszedł spod prysznica. Marta ubrana jedynie w kuse majtki i czarny podkoszulek spojrzała na niego ze współczuciem, bo faktycznie wyglądał na dużo bardziej zmęczonego, niż ona.
- Też mam takie wrażenie. Dobrze, że Nadia i Michał śpią spokojnie i nie marudzą — zaśmiała się.
- Wiesz... w pewnym sensie wracają do mnie wszystkie te wspomnienia z Agat i zaczynam słusznie dochodzić do wniosku, że nasze szkolenie nie było aż tak intensywne, za co jestem ci dozgonnie wdzięczny — szepnął jej do ucha, z przyjemnością wyczuwając subtelny zapach jej żelu pod prysznic.
- Nie było potrzeby, by wam zwiększać intensywność szkolenia. Tutaj akurat muszę przyznać, że twoja grupa był dobrze zaprawiona w wojskowych sprawach — uśmiechnęła się lekko, pozwalając się całować po szyi. Dobrze czuła się w ramionach męża i jak do tej pory się to nie zmieniło. - Chodźmy już spać, co? Jest późno i ja i ty jesteśmy zmęczeni, a trzeba wstać naprawdę wcześnie...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1671 słów i 9619 znaków, zaktualizowała 6 lip 2016.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Neomi

    Kochaaaammmm

    6 lip 2016

  • elenawest

    @Neomi bardzo się z tegp cieszę :-*

    7 lip 2016