JW Agat Rodział LXXIII - ostatni

Dawid patrzył, jak jego żona zapina guziki galowej marynarki, szykując się na egzamin.
- Boisz się? - zapytał ją w końcu.
- Nie wiem... Staram się o tym nie myśleć — odparła, poprawiając mankiety i kołnierzyk białej koszuli. Miała nadzieję, że zda ten egzamin. Tylko dzięki temu, że miała za sobą lata służby, nie musiała pisać pracy inżynierskiej.
- Będziemy za ciebie trzymać kciuki — uśmiechnął się blado. Cały czas bolało go to, że miała lepsze wykształcenie od niego, że jej przychodziło to z łatwością, a on musiał o wszystko walczyć. Nie było to sprawiedliwe, ale nic się nie odzywał, by nie zrobić jej przykrości — za bardzo ją kochał. Cieszył się, że znów są razem w Agacie, bo wiązał z tym miejscem tyle miłych wspomnień.
Ledwo Marta wsiadła do samochodu, którym Żandarmeria miała odeskortować ją na egzamin, gdy ktoś zapukał do drzwi.

Parę godzin później.
- Zdałaś? - zainteresował się Dawid, gdy tylko wróciła. Potwierdziła radosnym skinieniem głowy. Zauważyła, że jej mąż wydaje się czymś zmartwiony. Podeszła więc do niego i położyła mu dłonie na ramionach.
- Coś się stało? - zapytała łagodnie, przytulając się mocno do jego pleców.
- Nie jestem pewny czy chcę ci o tym mówić - odparł.
- Dlaczego? - zdziwiła się niebotycznie.
- Bo tylko się niepotrzebnie zdenerwujesz. Wystarczy, że ja mam już zszargane nerwy.
- Kochanie, wiesz dobrze, że nie przestraszę się byle czego... Co się stało?
- Mój ojciec wczoraj uciekł z więzienia. Zabił współwięźnia i trzech strażników.
- Co?! - wrzasnęła.
- Mówiłem, że będziesz się denerwować — mruknął. - To nie był dobry pomysł. Nie powinienem ci o tym mówić.
- Bzdury gadasz! - zburczała go. - Cholera jasna! Skąd o tym wiesz?
- Była u mnie Żandarmeria, kiedy wyjechałaś. Od jutra dostajemy całodobową ochronę.
- Uważają, że on może chcieć nam coś zrobić?
- On i Masters... Nie zapominaj, że ojciec tego kretyna też nie jest przyjacielsko do nas nastawiony...
- A skąd takie przypuszczenia względem twego ojca?
- W jego poduszce w celi znaleźli nasze ślubne zdjęcie. Oboje mieliśmy na nim przekłute oczy, a na czołach odwrócone krzyże. I nie mam bladego pojęcia, skąd on miał tę naszą fotkę.
- Ale przecież pod ochroną powinna znaleźć się twoja rodzina! - Marta wyglądała na szczerze zmartwioną. Dobry humor przeszedł jej jak nożem cięty.
- Wiem, kochanie. Zasugerowałem im to i obiecali się tym zająć... W Agacie patrole żołnierzy i Żandarmerii mają stale patrolować teren.
- Sądzisz, że mógłby nas tutaj znaleźć? - Marcie zrobiło się niewyobrażalnie gorąco i zimno jednocześnie. Pomyślała o dzieciach.
- Chyba wiem, o czym myślisz — mruknął tak samo przejęty pilot. - Wierz mi, nie pozwolę by wam się coś stało złego... A kiedy tylko go spotkam, to nie będę zważać na prawo, tylko własnoręcznie ukręcę mu łeb przy samej dupie! - jego oczy rzucały błyskawice, gdy wymawiał te bynajmniej nie czcze pogróżki pod adresem własnego znienawidzonego ojca. Pani major uśmiechnęła się niewesoło pod nosem. Doskonale wiedziała, że jej mąż gotów jest to uczynić, by tylko chronić swoją rodziną. I bynajmniej nie przeszkadzało jej to!
- Jutro zabierzmy może młodzież na strzelnicę — zdecydowała po kilkunastu minutach ciszy. - Dawno nie strzelali, przyda im się to. Jeśli pozwolisz, to wezmę chętnych na strzelnicę snajperską, a ty z chłopakami zajmiesz się resztą, co?
- Dobrze — zgodził się niechętnie, bo bał się o nią, ale jednocześnie wiedział, że ona chce tam iść! - Ale masz tam na siebie uważać!

Dawid zamarł z bronią w ręku, gdy od strony odległej strzelnicy dobiegły go odgłosy dwóch następujących po sobie wystrzałów snajperek. Nie miał pojęcia dlaczego, ale czuł, że to nie strzelali uczniowie i coś się tam stało. Kadeci spojrzeli na niego niepewnie, gdy przez dłuższą chwilą stał w bezruchu.
- Panie sierżancie... Coś się stało? - zapytała jedna z uczennic. Ten jednak jej pytanie zbył machnięciem ręki. Powolnym ruchem wyciągnął z kieszeni krótkofalówkę.
- Major Miętkiewicz do sierżanta pilota Miętkiewicz, zgłoście się — głos trząsł mu się, jak jeszcze nigdy. W urządzeniu usłyszał jednak tylko trzaski. - Marta! - ryknął po chwili, a w jego głosie brzmiało przerażenie. Zrobił dwa kroki w stronę wyjścia, ale zatrzymał go major, mówiąc:
- Spokojnie, po prostu może cię nie słyszeć w słuchawkach.
- Zjeżdżaj — warknął i wypadł ze strzelnicy.

Marta obróciła się gwałtownie w momencie, gdy usłyszała odległy wystrzał. Z przerażeniem zobaczyła, jak Norbert pada bez życia, a potem odrzuciło ją do tyłu, pozbawiając tchu. Upadła na ziemię, rejestrując, że uczniowie skryli się gdzie tylko się dało. Chciała krzyknąć do nich, by się nie wychylali, ale krwotok stłumił głos. Czuła, jakby zapadała się w ciemność. Dopiero po chwili dwóch odważniejszych kadetów poruszając się nisko na nogach, dopadło do rannej pani instruktor i odciągnęło ją poza silny ostrzał. A wtedy on sił skończył — to zaalarmowani nim żołnierze i żandarmi spacyfikowali wszystkich agresorów, trzech zabijając, a jednego biorąc żywcem. Kiedy ci przeprowadzali swoją akcję, jeden z kadetów ryknął do krótkofalówki na ogólnym kanale:
- Medyk na strzelnicę snajperską. Dwie ofiary. Major Marta Miętkiewicz ranna i nieprzytomna. Drugi instruktor nie żyje!
Słowa te sprawiły, że Dawid o mały włos nie spadł, zbiegając ze schodów. Czuł, jak coś ściska go boleśnie za serce. Biegnąc w stronę odległej strzelnicy, modlił się, by Marta przeżyła. Właściwie to niewiele widział poprzez spływające mu łzy. Niedługo potem zatrzymał się gwałtownie, gdy Krzyżanowski zahamował przed nim ostro służbowym samochodem.
- Wsiadaj! - rzucił na przydechu. Gdy tylko Dawid ulokował się na siedzeniu pasażera, ruszył z kopyta.
Tymczasem na strzelnicy jakimś sposobem Marta odzyskała przytomność. Dusiła się, nie mogła oddychać, dławiła się krwią napełniającą jej płuca. Czuła też potworny ból w prawym boku.
- Przynieście apteczkę! - ryknął po raz drugi postawny blondyn w stronę przerażonych koleżanek. Trzy z nich natychmiast rzuciły się w stronę budynku, a chłopak zachowując przytomność umysłu, ściągnął swoją bluzę i docisnął ją do rany w boku kobiety. Jęknęła, gdy ból się wzmógł, ale niemal natychmiast zaczęła lżej oddychać. Reszta uczniów pościągała swoje kurtki mundurów i starali się zapewnić jej nimi jak najwięcej ciepła.
- Gdzie ci medycy? - wydarł się po raz kolejny do krótkofalówki.
- Już jadą! Helikopter jest w drodze! - padła natychmiastowa odpowiedź.
Kilka chwil później na miejsce dotarł też Dawid. Padł na kolana przy ledwie oddychającej żonie i ścisnął ją mocno za rękę.
- Martuś, skarbie, nie zasypiaj! Patrz się na mnie! - wyszeptał przez mocno ściśnięte gardło. Po chwili zorientował się, że jego ukochana odpływa. - Skarbie, zostań ze mną... Martuś, Marta! Marta, do cholery, obudź się!
Darł się w ten sposób może jeszcze przez pół minuty, ale na jego szczęście zjawili się już medycy, którzy natychmiast zajęli się i ranną i denatem.
- Zabieramy ją, musi przejść natychmiastową operację i transfuzję krwi! - zdecydował jeden z żołnierzy. Podnieśli umieszczoną już na noszach kobietę i pobiegli z nią do helikoptera. Dawid nie pozwolił się odgonić i wsiadł tuż za nimi do maszyny, która natychmiast wzbiła się w powietrze. Na ziemi pozostali ci, którzy mieli zająć się denatem, a Agat wraz z Żandarmerią prowadził już do pułkownika ujętego ojca Dawida Miętkiewicza...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1435 słów i 7911 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Freya

    Bardzo sprytne posunięcie...uruchomiłaś oscylator rynku w temacie JW Agat. No, zobaczymy :D

    19 wrz 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Freya :-) jestem cwana :-P

    19 wrz 2016

  • Użytkownik igor

    Nie to nie może się tak skończyć.

    19 wrz 2016

  • Użytkownik elenawest

    @igor :-) zaskoczony? :-P

    19 wrz 2016

  • Użytkownik Littlerunner04

    Jak mogłaś?! W takim momencie?! Dziewczyno złamałaś mi serce... PS. Będzie coś w rodzaju epilogu? Roksana

    18 wrz 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Littlerunner04 zobaczysz :-P

    18 wrz 2016

  • Użytkownik Littlerunner04

    @elenawest Dobrze, w takim razie uzbroje się w cierpliwość... :) Przemyslałaś moją prośbę? :P

    19 wrz 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Littlerunner04 myślę jeszcze nad nią :-) ale, jak mówiłam mam inne opka do skończenia i raczej zajmę się wpierw nimi, a dopiero potem możliwe, że skrobnę jeszcze coś o Marcie :-)

    19 wrz 2016