JW Agat Rodział XXIII

Młoda kobieta wyglądała na wstrząśniętą.
- K-kto o tym wie?
- Łącznie z panią? Trzy osoby.
- Znaczy, oprócz was, tak?
- Nie, z nami... Chociaż, moment... Wie jeszcze dyrektor ośrodka sportowego, w którym pracuje Marta.
- A dlaczego nie powiedziałeś o tym naszemu dyrektorowi? Przecież on musi o tym wiedzieć! W którym miesiącu jest twoja partnerka?
- W drugim.
- Czyli urodzi około... listopada. Dobrze mówię?
- Raczej tak. - Dawid ponownie się lekko zasępił.
- Co cię tak martwi? Ona się źle czuje?
- Nie, wszystko w porządku... Tyle, że już raz straciła dziecko i tego się boi. Że straci kolejne... Ale głównie chodzi o to, że szykujemy się do ślubu, który weźmiemy po zakończeniu roku szkolnego i to tym się głównie stresuję.
- Bierzecie ślub? No, chłopcze, to w takim wypadku trzeba o wszystkim powiedzieć dyrektorowi. Być może uda się ułożyć dla ciebie jakiś specjalny plan lekcji, byś po narodzinach dziecka spędzał trochę więcej czasu w domu lub zorganizować ci nauczanie domowe.
- Serio?
- Tak, Dawid. Serio.
Traf jednak chciał, że tego dnia nauczycielce nie udało się porozmawiać z własnym przełożonym, bowiem się rozchorował jakoś poważniej i poszedł na urlop. Okazja do rozmowy nadarzyła się dopiero po majówce. Nauczycielka zorganizowala spotkanie z chłopakiem i dyrektorem. Siedząc w jego gabinecie, Dawid skrótowo opowiedział o swojej aktulnej sytuacji żyiowej.
- Dawid, ty chyba nie mówisz poważnie? - starszy mężczyzna złapał się za głowę. - Zdajesz sobie sprawę, jakie obowiązki cię czekają, gdy urodzi się to dziecko?
- Wiem. - chłopak mówił spokojnie, jakby ta rozmowa nawet lekko go nudziła.
- Jesteś ty pewny swoich uczuć do tej kobiety? Nie mówię, że ona jest jakaś zła czy coś, bo według mnie jest bardzo dobrym człowiekiem, ale może być tak, że ta różnica wieku zacznie być dla ciebie problemem i zechcesz w końcu być z kimś w zbliżonym do swojego wieku.
- Z całym szacunkiem, ale myli się pan, dyrektorze.
- Daj Boże, by tak właśnie było... Czy moglibysmy raz jeszcze porozmawiać z twoją partnerką? Zanim jeszcze rozpoczniecie obóz w Agacie?
- Znów tam jedziemy?
- Przeszkadza ci to?
- Nie. W najmniejszym stopniu, nie.
  
Tydzień później Marta szła do szkoły swego narzeczonego. Pod obcisłą bluzką rysował jej się lekko ciążowy brzuszek. Z tego powodu była też lekko zestresowana, bowiem wiedziała, że oprócz nowej wychowawczyni Dawida nikt z jego klasy nie ma pojęcia o tym, że chłopak będzie ojcem. Skierowała się ku klasie i stanęła przed drzwiami. Wzięła głęboki oddech i zapukała. Właśnie teraz Dawid miał zaczynać godzinę wychowawczą. Po usłyszeniu zaproszenia, delikatnie nacisnęła klamkę i weszła do środka. Jej byli podopieczni natychmiast zerwali się z krzeseł, salutując jej. Zaskoczona wychowawczyni patrzyła szeroko otwartymi oczami na swojego gościa. Tymczasem Marta uśmiechnęła się lekko do uczniów i machnęła ręką, by usiedli. Ci jednak wciąż niewzruszenie trwali na baczność, więc chcąc nie chcąc, musiała im również zasalutować. Dopiero wtedy ponownie zajęli swoje miejsca.
- Pani kapitan Borowicz, jak mniemam. - powiedziała nauczycielka, podchodząc do Marty z wyciągniętą na powitanie dłonią.
- Zgadza się, oprócz tego kapitana. Nie służę już w wojsku. - na ustach Marty zagrał delikatny uśmiech.
- Rozumiem. Wie pani, że oni nigdy tak mnie nie witali?
- Być może dlatego, że jest pani cywilem, a nie nawet byłym żołnierzem, oraz że uczyłam ich na obozie w Agacie... Chciała się pani dzisiaj ze mną spotkać. O co chodzi?
- A, tak. Widzi pani, jakiś czas temu Dawid powiedział mi o waszym związku.
- I co? Już chyba wszelkim dostępnym organom opowiedziałam, że mój związek z Dawidem nie jest z punktu widzenia polskiego prawa przestepstwem. - błysk w oku byłej pani kapitan sprawił, że jej rozmówczyni spojrzała na nią jakoś inaczej.
- I ja nie mam nic przeciwko temu związkowi. Po prostu jestem zaskoczona na jaki etap teraz weszliście.
Marta obejrzała się na Dawida, który siedział z głową wspartą na ręce i tępym wzrokiem spoglądał w pustą tablicę. Po chwili przeniósł wzrok na ukochaną i uśmiechnął się do niej szeroko. Wstał ze swego miejsca i podszedł do kobiety.
- Tak, no trochę nam się skomplikowało to wszystko. - przyznała Marta, patrząc uważnie na młodą nauczycielkę. Wywnoskowała, że prawdopodobnie są zbliżone wiekiem.
- Tak, no cóż... Dawid poczekaj tutaj, chciałabym najpierw porozmawiać z twoją partnerką i dopiero potem pójdziemy wszyscy do dyrektora.
Po wyjściu kobiet, w klasie powstał natychmiast szum.
- O stary, coś ty znowu zasadził, że aż idziecie do dyrektora? - Filip wyglądał na zdezorientowanego.
- No coś ty nie zauważył? - oburzyła się stojąca najbliżej chłopaków Agata.
- Co miałem zauważyć?
- No przecież, pani kapitan jest w ciąży... Dawid, to jest twoje dziecko?
Chłopak westchnął, widząc, że jego koledzy nie popuszczą, dopóki nie dowiedzą się całej prawdy i powiedział:
- Tak. Marta jest ze mną w ciąży.
Na te słowa najpierw w klasie zapadła głucha cisza, a potem wybuchła największa wrzawa, jaką te mury kiedykolwiek znały.
- Stary! - piał mu nad uchem, uczepiony jego ramienia, Filip. - Czemu się wcześniej nie pochwaliłeś?
- Tak jakoś wyszło - odparł niechętnie.
- Dawid, nie boisz się?
- Czego?
- Na przyklad tego, że może okazać się, że to nie twoje dziecko? - zapytał jeden z chłopaków. Stalowy błysk w oczach Dawida i jego zaciśnięte pięści sprawiły, że natychmiast wycofał się z tego pytania. W chwilę później wychowawczyni poprosiła Dawida na rozmowę do gabinetu dyrektora, który już na nich czekał. Rozmowa z pryncypałem początkowo nie należała do najspokojniejszych. Marcie było bardzo trudno przekonać mężczyznę i szkolnego psychologa, który w końcu też dołączył do nich, że to dziecko nie jest wynikiem gwałtu na chłopaku. W końcu porządnie wkurzony główny zainteresowany, wrzasnął na całe gardło:
- Niech lepiej do pana dotrze, że ja Martę kocham! Oświadczyłem się jej, zostałem przyjęty, a dziecko nie jest wynikiem żadnego gwałtu, tylko do cholery, naszej miłości! Sam z siebie dałem nasienie, z którego powstało to dziecko - wskazał na brzuch kobiety - kochałem się z nią z własnej, nieprzymuszonej woli. Marta nigdy mnie do nicczego nie zmusiła, oprócz bycia lepszym żołnierzem. A fakt, że moje oceny się teraz pogorszyły jest po prostu wynikiem stresu i wielu spraw, które musimy oboje pozałatwiać w związku ze ślubem, jaki bierzemy po zakończeniu przeze mnie tej klasy.
Wszyscy oprócz Marty, spojrzeli na niego zszokowani.
- Dobrze więc. Jakoś spróbujemy stworzyć dla ciebie osobny plan nauczania, co, jak wiesz zapewne nie będzie takie proste, ze względu na kierunek twojej klasy. Bo zajęcia wszystkie oprócz mundurowych będziesz mógł na przykład mieć w domu, lecz właśnie co z pozostałymi?
  
Po powrocie do domu, Marta odebrała dziwny telefon od pułkownika Drumowicza.
- Pani kapitan Borkowicz? - usłyszała głos mężczyzny.
- Tak. Witam pana, pułkowniku. Niestety nie jestem już żołnierzem, więc nie ma pan obowiązku odpowiedniego tytułowania mnie - powiedziała z lekką radością w głosie, wywolaną dobrym samopoczuciem po rozmowie z dyrektorem liceum.
- Wiem to, Borkowicz, lecz wy dla mnie zawsze pozostaniecie żolnierzem... Słuchajcie Borkowicz, Agat ponownie gościć będzie uczniów z klas mundurowych z Warszawy. Z tego co zobaczyłem na listach uczestników, to wasz Dawid również tu będzie. Powiedzcie mi, czy on się już coś bardziej pozbierał?
- Wydaje mi się, że tak - odparła ostrożnie, zastanawiając się do czego mężczyzna zmierza.
- Rozumiem... Borkowicz, czy wy z nim utrzymujecie jeszcze jakiś kontakt, jak tutaj, w czasie szkolenia?
- Proszę wybaczyć, pułkowniku, lecz nie jest to pytanie, na które muszę wam odpowiadać.
- Oczywiście, nie podlegacie już wojskowej jurysdykcji, niemniej jednak prosiłbym bardzo, abyście odpowiedzieli mi na to pytanie.
- Dlaczego?
- Jest to dla mnie bardzo ważna sprawa, bowiem jeśli chłopak nie wyszedł z depresji, będę musiał sprowadzić do jednostki jakichś specjalistów, którzy mu w tym pomogą.
- Z całym szacunkiem, pułkowniku, ale wątpię, by Dawid zgodził się na coś takiego - zauważyła cierpko.
- Tak sądzicie?
- Oczywiście.
- Więc jak z nim jest?
- Lepiej. I to wszystko, co powinien pan wiedzieć w tej chwili.
- Nadal jesteście uparci, żołnierzu.
- Pułkowniku, mówiłam już tyle...
- Tak wiem - przerwał jej niecierpliwie. - Pani kapitan, jeszcze jedna sprawa. Czy wiadomo wam coś o samobójstwie majora Mastera?
- Co?! - Marta była wstrząśnięta. - Michał się zabił?
- Nie, na szczęście zdolalismy go uratować w porę, ale jest w bardzo ciężkim stanie. Leży w naszym szpitalu garnizonowym.
- Dlaczego więc powiedział pan, pułkowniku, że popełnił samobójstwo? - z Marty schodziło powietrze, jak z przekłutego balonika.
- Przeprszam, źle sformułowałem pytanie. Chodziło mi o jego próbę samobójczą, z dnia wczorajszego.
- Nie pułkowniku, nic na ten temat nie wiem. Dlaczego chciał to zrobić?
- Nie mam pojęcia, bowiem odmówił zeznań. Jedyne o co poprosił, to wasza obecność przy nim, dlatego też do was dzwonię, Borkowicz.
- Masters oszalał? A na cóż ja mu tam?
- Tego, jak powiedziałem, nie wiem. Zażądał tylko byście do niego jak najszybciej przyjechali.
- Sądzi pan, pułkowniku, że w takim wypadku powinnam przyjechać do Gliwic?
- Wydaje mi się, że tak. I to jak najszybciej. - Drumowicz westchnął zrezygnowany.
- Pułkowniku, a czy to byłoby wielkim problemem, gdybym zjawiła się tam w czasie obozu?
- Chcecie się znów spotkać z Dawidem?
- Nie - odparła szybko.
- Jaki więc jest powód, że wybraliście taki własnie termin.
- Mówiliście pułkowniku, że wczoraj próbował się zabić i że jego stan aktualnie jest ciężki. Jeśli zjawię się tam dopiero za miesiąc, major dojdzie już do jako takiego zdrowia i będę mogła spokojnie z nim porozmawiać i dowiedzieć się, o co tu chodzi.
- Dobrze więc i do zobaczenia za miesiąc.
Marta wyłączyła telefon i usiadła ciężko w fotelu. Chwilę później do mieszkania wrócił Dawid.
- Kiedyś zamorduję własną klasę i jeszcze dostanę za to medal - warknął od progu, rzucając plecak w kąt pokoju.
- Co się stało? - kobieta spojrzała na niego swymi ciemnym oczami.
- Ci kretyni, gdy tylko dowiedzieli się, że będziemy mieć dziecko i że za miesiąc bierzemy ślub, stwierdzili, że kupią nam jakąś porządną wyprawkę i pójdą z nami do Urzędu, byśmy nie czuli się zbyt smutno, skoro nikogo nie zapraszamy. - usiadł na kanapie, naprzeciw niej.
- Nie uważasz, że jest to urocze?
- Nie. Raczej totalnie głupie.
- Czemu? - zapytała zaskoczona.
- Będą wydawać pieniądze, chociaż tak naprawdę nic mnie z nimi nie łączy, a tym bardziej ciebie oraz poświęcą swój czas na to, by iść z nami na nasz ślub - odparł i wyjął spod pagonu swój beret. Następnie rozpiął bluzę munduru i rzucił ją na drugi fotel, pozostając tylko w spodniach i czarnym podkoszulku.
- Wiesz o tym, że marudzisz? - ofuknęła go. - Przestań w każdym widzieć swojego wroga. To bardzo miłe, że twoi przyjaciele chcą być z nami w tak ważnym dla nas dniu. I nie pieprz mi tutaj, że nic mnie z nimi nie łączy, bo byłam tak samo ich instruktorką na obozie, jak i twoją, więc mają prawo zrobić to, co zamierzają i ty im na pewno tego nie zabronisz!
- Marta, ja po prostu nie chcę, by wydawali swoją kasę na mnie.
- Cholera, Dawid, zrozum, że nie wydadzą jej na ciebie, tylko na nasze dziecko! I przyjmij wreszcie do wiadomości, że na tym świecie istnieją jeszcze ludzie, którzy potrafią być bezinteresownie dobrzy!... Poza tym, Masters próbował popełnić samobojstwo w Agacie i Drumowicz prosi mnie teraz, bym tam przyjechała, bo podobno Michał nie chce z nikim innym rozmawiać, tylko ze mną.
- Ty sobie ze mnie żartujesz? Masters chciał się zabić?
- Tak.
- I ty masz tam jechać? Po co?
- Myślisz, że wiem? Drumowicz też nie wie. Michał się zaciął i nie chce z nikim rozmawiać.
- Mogłabyś przestań nazywać go po imieniu? - warknął chłopak.
- Czemu? - Marta wyglądała na zaskoczoną.
- Bo mnie wkurwia ten debil. Plącze się cały czas gdzieś przy tobie. A ty do jasnej cholery jesteś moja!
- Wiem o tym i weź się uspokój, bo inaczej dopóki nie urodzę będziesz spać poza sypialnią - syknęła i trzepnęła go po głowie. Dawid wytrzeszczył tylko na nią oczy, po czym wstał, wziął ją na ręce i wbrew jej obiekcjom, zaniósł ją do sypialni.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 2366 słów i 12939 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto