We meet again | część 4

- Dziękuję za pyszną kolacje. - uśmiechnął się i odsunął się po czym położył talerz na biurku. - Mogę wziąć prysznic? - zapytał a ja podnosząc się z łóżka, położyłam swój talerz na jego talerzu.

- Jasne, zaraz Ci przyniosę ręcznik.- Weszłam do mojej łazienki i wyciągnęłam z szafki duży, biały, świeży ręcznik. Wróciłam do pokoju i mu podałam. - Proszę bardzo, jakbyś potrzebował pomocy to wiesz gdzie mnie szukać - zaśmiałam się a on skierował się do łazienki.

Nie wiedziałam jak sobie zorganizować czas na okres w którym Justin będzie brał prysznic, wiec postanowiłam wyciągnąć z szafy jakieś prześcieradło, którym posłałam materac a potem wyciągnęłam dwa ciepłe koce i położyłam na materacu, po czym odłączyłam pompkę i przy okazji złapałam za poduszkę, która była na moim łóżku i rzuciłam ją na materac.

**

Justin POV's



Wyszedłem z pod prysznica, i obwiesiłem sobie ręcznik w około bioder. Kurwa, tak cholernie pragnę tej dziewczyny. Pragnę ją na wszystkie sposoby. Pragnę ją w łóżku, pragnę ją jako moją kobietę, pragnę ją chronić przed wszystkimi na tym świecie. Jest piękna. Najpiękniejsza kobieta jaką w życiu spotkałem.

Zobaczyłem ją śpiącą na materacu. Biedna.. Pewnie rozkładała te wszystkie rzeczy, a była tak zmęczona, że po prostu zasnęła. Podszedłem po cichu i wziąłem moją księżniczkę delikatnie na ręce, żeby jej nie obudzić. Miała na sobie dzisiejsze ciuchy więc gdy położyłem ją na łóżku, delikatnie zdjąłem jej bluzkę i spodnie. Kurwa. W tej bieliźnie wygląda zajebiście, jest cholernie podniecająca.

Jej ciało.. Nie jedna by jej pozazdrościła. Chudziutka, piersi jak na jej figurę całkiem spore, płaściutki brzuszek. Kurwa, aż mi stanął. Nie widziałem jej te pieprzone półtora roku, prawie wcale się nie zmieniła.

Nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie gdy się obudzi więc wróciłem się do łazienki po moją koszulkę i założyłem jej. Nie chciałem szperać w szafie, podczas gdy ona śpi, co jeśli bym coś zrzucił, a moja księżniczka by się obudziła? Zaraz, zaraz.. Ona nie jest MOJĄ księżniczką. Ona ma chłopaka. Co prawda on jest zwykłym chujem no ale jest z nim... Co ja pierdole? Oczywiście, że jest moja, i nigdy nie przestała być moja!

Niech tylko jeszcze raz usłyszę jak podnosi głos na MOJĄ Alisson, albo się do niej dobiera gdy ona tego nie chce, to zabije go. No zabije gnoja!

Ułożyłem ją delikatnie na poduszce i podszedłem do drzwi, które zamknąłem i przy okazji zgasiłem światło. Po omacku wróciłem do łóżka i położyłem się obok niej. Pewnie zabije mnie za to jutro rano, ale nie mogłem się powstrzymać. Tak bardzo za nią tęskniłem, tak długo nie trzymałem jej w swoich ramionach.

Przykryłem nas kołdrą i odwróciłem ją plecami do mojego torsu. Od razu bez zastanowienia, przysunąłem ją bliżej i objąłem ręką jej talie.  
- Dobranoc, Alisson - uśmiechnąłem się sam do siebie i pocałowałem ją w szyję, po czym wróciłem na swoje miejsce i zasnąłem po krótkiej chwili.
__
- Justin.. - obudził mnie zaspany głosik Alisson. Otworzyłem niechętnie oczy, ponieważ się nie wyspałem.- Co Ty tutaj robisz? Nie miałeś spać na materacu? - zapytała z lekkim.. wyrzutem?
- Przepraszam, to źle? - zapytałem. - Oh tak, przepraszam.. - przypomniałem sobie o tym dupku.



- Jak to się stało, że nie pamiętam jak się tu znalazłam? - zapytała i miała tą swoją poranną chrypkę, włosy miała roztrzepane, a twarzyczke jeszcze zaspaną. - O mój boże.. ja mam Twoją koszulkę.. Justin.. Cz-czy my coś..? - nie dałem jej dokończyć.

- Nie, nie kochaliśmy się Alisson, ani nic z tych rzeczy. Nie chciałem abyś spała w ciuchach, wiec rozebrałem Cię i założyłem Ci moją koszulkę, nie chciałem abyś się czuła niezręcznie..
- Oh.. - zarumieniona wydała z siebie krótki jęk niezadowolenia, bo zgaduje, że też się nie wyspała.

Po chwili podniosła kołdrę, a ja zapomniałem założyć bokserki po prysznicu, a podczas spania widocznie ręcznik mi się zsunął z bioder.
- Coś.. Ci stoi. - zaśmiała się i szybko zakryła mojego przyjaciela kołdrą.  
Kocham jej śmiech.. jest melodią dla moich uszu.

- Jesteś głodny? Pójdę zrobić coś do jedzenia. - zaproponowała. Jak to ona, cudowny gospodarz.  
- Nie Aliss. Ty pójdziesz się odświeżyć a ja zajmę się śniadaniem. - powiedziałem i od razu wstałem z łóżka zapominając, że nie mam bokserek.
- Justin! - Alisson rzuciła we mnie poduszką i szybko zamknęła oczy.



- No już, już! - zacząłem się śmiać i wszedłem do łazienki łapiąc za moje bokserki, po czym szybko w nie wskoczyłem. Wyszedłem z łazienki i zobaczyłem moją Alisson stojącą tyłem do mnie. Bez stanika.. Próbowała założyć koszulkę, ale jakoś jej to nie szło. Podszedłem i pociągnąłem za materiał w dół, tym samym pomagając jej w założeniu jej.

- Justin.. - westchnęła i odwróciła się w moją stronę.
- Nie bój się Alisson. Nigdy Cię nie dotknę w taki sposób w jaki sobie tego nie życzysz. Nie mogę Cię do niczego zmusić. To są twoje decyzje, Ty musisz wiedzieć czego chcesz. - spojrzałem w jej oczy i nie mogłem się powstrzymać od nie położenia dłoni na jej policzku. Pomiziałem kciukiem lekko jej policzek, podczas gdy ona spuściła głowę. Od razu zabrałem tą dłoń.

- Pocałuj mnie, Justin. - powiedziała po chwili, a moje serce zaczęło mocniej bić.

---

Najdłuższy rozdział! :D Jak wam się podoba?

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1091 słów i 5627 znaków.

Dodaj komentarz