ROZDZIAŁ 13.
- C-co? – wydukałem. Kurwa zabrzmiało to tak jakby mnie to nie obchodziło czy coś. Justin ty pierdolony idioto. Od razu wytrzeźwiałem.
- Em.. nic. Wiesz co, muszę kończyć.. – miała rozkojarzony, zawstydzony głos, pewnie była cała czerwona przez zawstydzenie.
- Halo Aliss? – krzyknąłem do słuchawki ale odpowiedziała mi tylko cisza.
- Kurwa. – przeklnąłem na siebie w myślach.
Alisson POV
- Halo? – Usłyszałam jego głos i od razu się uśmiechnęłam.
- Justin? – zapytałam niepewnie.
- Tak to ja, coś się stało? – słyszałam niepokój w jego głosie.
- Nic się nie stało.. Tak dzwonię. Jak się masz? – zapytałam lekko się jąkając, bo plątał mi się język.
- Dzwonisz do mnie o 2 w nocy tak po prostu, żeby się zapytać jak się mam? – zaśmiał się co spowodowało, że ja też się zaśmiałam.
- Justin, chcę Ci tylko powiedzieć, że nigdy nie przestałam Cię kochać. – Wydukałam z siebie, czekając na jakąś odpowiedź. Te sekundy były jak godziny.
- C-co? – Jego głos był jakby go to nie obchodziło. Wiedziałam. Wiedziałam, że już mnie nie kocha. Pewnie był teraz z Kaitlyn i bawią się świetnie.
- Em.. nic. Wiesz co, muszę kończyć.. – moje policzki pokrył rumieniec, jednak cieszyłam się, że tego nie widzi. Szybko się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon na stolik i upiłam łyka wina.
- Wszystko okej? – zapytała Ama i usiadła obok mnie, powtarzając moją czynność.
- Zadzwoniłam do Justina i wyznałam mu miłość. – odpowiedziałam na jednym wydechu i spojrzałam na Ame, która się omal nie zakrztusiła winem.
- Co zrobiłaś? – wytrzeszczyła oczy. – Jak zareagował? – zapytała, a ja wtedy opowiedziałam jej cały przebieg rozmowy, co zajęło mi jakieś 20minut. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Pizza! – krzyknęła uradowana Amanda.
- Pójdziesz otworzyć? Ja wezmę pieniądze z portfela. – ona kupiła przekąski i wina, to ja kupuje pizze.
- Jasne. – odpowiedziała i poszła do drzwi. – Emm.. Alisson? – szepnęła nerwowo w moją stronę.
- Już ide. – niemalże pobiegłam do tych drzwi. Moim oczom ukazało się dwóch policjantów w mundurach. NO ŚWIETNIE, JUŻ PO NAS.
- D-dobry wieczór, w czym mogę pomóc?
- Panna Alisson McKenzie? – Zapytał jeden z nich.
- Tak, to ja. – odpowiedziałam nerwowo.
- Pańska matka miała wypadek samochodowy, niestety reszty nie możemy powiedzieć, sama się panienka dowie w szpitalu. - wytrzeszczyłam oczy na te słowa.
- Co?! Jak to ona miała wypadek?! – krzyczałam. Chyba w sekundę wytrzeźwiałam.
- Proszę z nami. – powiedział jeden i skinął głową w stronę małego radiowozu. Amanda pakowała swoje rzeczy z prędkością światła, po czym ubrałyśmy szybko buty, kurtki i szaliki.
- Trzymaj się kochana, dzwoń do mnie.. – westchnęła Amanda. – Mam nadzieję, że będzie dobrze. – Ucałowała mój policzek, a ja zamykając drzwi na zamek, poszłam z policjantami do samochodu.
***
Po 10 minutach szłam nerwowo, szybkim krokiem po korytarzu szukając odpowiedniej sali. Po chwili ją znalazłam i wparowałam do pokoju. Podbiegłam do łóżka, na którym leżała moja mama.
- Mamo! O mój boże, co się stało!? – krzyknęłam.
- Shh.. Alisson, wszystko jest w porządku, po prostu wpadłam pod samochód. – odpowiedziała i wtedy spojrzałam na jej twarz, łuk brwiowy rozwalony, drugi też nie wyglądał za ciekawie, nos był cały czerwony, warga tak samo rozcięta. – Mam złamaną nogę. – westchnęła i sądząc po grymasie na jej twarzy; próbowała się podnieść.
- Nie wstawaj, potrzebujesz czegoś? – zapytałam.
- Nalałabyś mi wody do szklanki? – Od razu wstałam i wypełniłam szklankę cieczą i jej podałam.
- Dziękuję – uśmiechnęła się słabo i opróżniła szklankę, którą po chwili od niej wzięłam i odłożyłam na szafkę.
- A pani jest...? – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w tę stronę, zobaczyłam wysokiego mężczyznę około 35lat, przystojny jak diabli, mulat, ubranego na biało, więc zapewne jest doktorem.
- Córką. – od razu wstałam i do niego podeszłam.
- Witam, doktor Wetter. – podał mi dłoń, którą uścisnęłam- W takim razie możemy porozmawiać na zewnątrz? – uśmiechnął się słabo i skierował się w stronę korytarza, a ja zaraz za nim, zamykając drzwi za sobą. Odeszliśmy kawałek i usiedliśmy.
- Wiedziałaś o ciąży swojej mamy? – zapytał opierając dłonie na swoich ramionach.
- O-o czym?
Dodaj komentarz