We meet again 2 | 2

Po paru minutach wracałam wolnym krokiem do stolika.

Usiadłam na swoim miejscu i spakowałam zeszyt z piórnikiem a książkę niestety wyrzuciłam do kosza. Do niczego się nie nadawała.

Kelnerka przyniosła nam zamówione posiłki, razem z dwoma herbatami. Grzecznie podziękowałyśmy i zabrałyśmy się za jedzenie pierogów z mięsem popijając je gorącym napojem.

- Musimy tu kiedyś przyjść wieczorem i się czegoś napić - powiedziała zadowolona Can z pełną buzią. Boże, ona jest zawsze radosna, zawsze jest uśmiechnięta.

Spojrzałam ukradkiem w prawą stronę na stolik przy którym siedział owy chłopak. Przyjrzałam mu się dokładniej. Naprawdę przystojny brunet z podniecajaco wystającymi kościami policzkowymi.

Ciemno zielony t-shirt opinał się na jego ciele, eksponując spore mięśnie. Zdenerwowany chłopak próbował osuszyć swoje włosy dłonią, co przekomicznie wyglądało.

- Słuchasz mnie? - blondynka puknęła mnie w ramię co sprawiło, że szybko się na nią spojrzałam. - Oh - westchnęła, gdy już wiedziała dlaczego jej nie słuchałam. - Ma na imię Cody.

- Czemu mi to mówisz? Nie obchodzi mnie to - powiedziałam ostrzej niż chciałam, aż sama się przestraszyłam. - Przepraszam Can - spojrzałam na przyjaciółkę przepraszająco.

- Właśnie widzę jak bardzo Cię to "nie obchodzi" - zrobiła cudzysłów w powietrzu, co spowodowało u mnie głośny śmiech. Zwróciłam uwagę ludzi w barze na swoją osobę, ale zignorowałam to. A więc Cody, tak ma na imię przystojniak niszczący książki. Uśmiechnęłam się pod nosem i dokończyłyśmy nasz obiad.

~

- Alis, może nawet i dziś pójdziemy do One's, proooosze - przedłużyła literę, trzepocząc rzęsami.

- Przecież już tam byłyśmy - westchnęłam siadając na swoim łóżku. Nasz pokój składał się z dwóch łóżek, jedno znajdowało się po prawej stronie w rogu, a drugie po lewej w rogu. Moje było to po lewo. Zaraz przy drzwiach po lewo była komoda a obok niej moje biurko, za to po prawej była rozsuwana szafa z dwoma komorami, w dwóch komorach było miejsce na wieszaki i półki, podzieliłyśmy  
się z Can, a obok szafy stało jej biurko.

Drzwi do łazienki znajdowały się zaraz przy szafie. Od mojej strony były dwa okna na kampus.

- Oh no dawaj! - nalegała Can. - Ładnie się ubierzemy i poznamy więcej osób! - powiedziała entuzjastycznie i usiadła obok mnie. Głośno westchnęłam i pokiwałam głową na "tak". Candice pisnęła z zachwytu i wpadłyśmy obie do łazienki.

Przyjaciółka pomogła mi się umalować i założyłam jasne obcisłe rurki i szary obcisły top crop z krótkim rękawem.

Miałam kreski na powiekach, potuszowane rzęsy i pomalowalam sobie usta błyszczykiem. Blondynka była umalowana delikatnie i poprosiła mnie o zrobienie jej dobieranego warkocza. Miała na sobie przewiewną sukienkę w kwiatki.

Po 20 minutach byłyśmy gotowe do wyjścia.

Can złapała mnie pod rękę i wyszłyśmy z pokoju zamykając go na klucz. Po niecałych 5 minutach byłyśmy na miejscu, weszłyśmy do środka. Było mnóstwo ludzi, jedni jedli i pili, drudzy oglądali jakiś mecz, trzeci grali w bilarda.

Podeszłyśmy z Can do baru i zamówiłyśmy po drinku. Dziewczyna poinformowała mnie, że idzie do toalety. Skinęłam głową i usiadłam na stoliku barowym.

- No proszę, kogo my tu mamy. - usłyszałam śmiech Codiego za sobą.

~~~

Mamy drugi rozdział drugiej części ♡ Jak wam się podoba? ♡

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 672 słów i 3515 znaków.

Dodaj komentarz