We meet again 2 | 10

Otworzyłam lekko oczy i przetarłam je delikatnie. Cody leżał obok mnie i wciąż spał dlatego położyłam się jeszcze i wtuliłam w jego ciepłe ciało. Mogłam spokojnie słyszeć jak biło jego serce. Jak to jest, że czuję, że coś ciągnie mnie do Codiego, ale i do Justina też..

- Nie śpisz? - zapytał Cody, ze swoją poranną chrypką.

- Przed chwilą się obudziłam. - przeniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego. Tak seksownie wyglądał, miał oliwkową karnację, piękne usta i oczy, a jego umięśnione ciało..

- Chodź tu do mnie - wyciągnął dłoń, a kiedy ją ujęłam, pociągnął mnie do siebie, więc upadłam na jego tors.

Wtuliłam się w niego a on mnie mocno przytulił.

- No to co, za dwa dni już do domu - westchnął, a ja skinęłam głową. - Widziałem, że wczoraj niekomfortowo się czułaś w obecności Justina. - powiedział a ja pod wpływem jego słów napięłam delikatnie mięśnie.  

- Dziwnie się czułam, ale nie wracajmy do tego co było kiedyś. - podniosłam głowę, więc teraz nasze twarze były na tej samej wysokości. Przysunęłam swoją twarz do jego twarzy i ujęłam ją jedną dłonią. Złączyłam nasze usta w bardzo delikatnym pocałunku. Cody wczuł się i po chwili leżałam pod nim.  

Całowaliśmy się bardzo namiętnie i zachłannie, jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi, więc odskoczyliśmy od siebie jak od ognia.  

Drzwi się uchyliły i zauważyłam moją mamę, wciąż miałam nierówny oddech więc uniosła lekko brew.

- Przeszkadzam? - zapytała niepewnie.

- Nie, nie - pokiwałam energicznie głową na 'nie'.

- Mam do Ciebie prośbę Alis - uśmiechnęła się. - Ale najpierw chodźcie na śniadanie - po tym zdaniu opuściła pokój.

Spojrzeliśmy na siebie z brunetem i się zaśmialiśmy.

- Umieram z głodu - powiedział Cody i objął mnie w talii i wstał ze mną z łóżka. - Idziemy jeść - zaśmiał się i podeszliśmy do walizek, żeby wyciągnąć jakieś ubranie.  

Postawiłam dzisiaj na biały top crop z krótkim rękawkiem i ciemno jeansowe krótkie ogrodniczki.

Weszłam szybko do łazienki, umyłam twarz i zęby. Na buzie nałożyłam trochę fluidu i pudru, do tego brązowy cień do powiek i wytuszowałam rzęsy, a na koniec pomalowałam lekko brwi. Włosy wyprostowałam i ładnie ułożyłam.

Zeszłam na dół, Cody już jadł przy stole z moją mamą.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole. - Co to za prośba? - zapytałam nakładając sobie dwie kanapki na talerz, przygotowane przez moją mamę.  

- Pattie wczoraj przyniosła ciasto i sałatkę. Odwiozłabyś blachę i miskę do nich? - mama lekko się uśmiechnęła czekając na odpowiedź.

- Ty nie możesz? - westchnęłam wgryzając się w kanapkę.

- Rzecz w tym, że wczoraj piłam wino z Aaronem, późno wyszedł.

- Dobrze, naszykuj mi to. - powiedziałam kończąc kanapkę. Złapałam za drugą i upiłam łyka herbaty Codiego. Wysłałam do niego całusa w powietrzu.  

~

- Masz i podziękuj im bardzo! - powiedziała mama dając mi kluczyki do samochodu i rzeczy w torebce.  

Wsiadłam do samochody i na siedzenie pasażera położyłam torbę.

Po 10 minutach byłam na miejscu. Wzięłam rzeczy  wysiadłam, kierując się w stronę drzwi. Zapukałam lekko i po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał Justin.  

- Em.. - zająknęłam się. - Mama dała mi te rzeczy, żebym wam przywiozła i powiedziała, że bardzo dziękuję. - powiedziałam na jednym wydechu wręczając mu torbę. Nie potrafiłam na niego spojrzeć dlatego patrzyłam w podłogę, gdy do niego mówiłam.

- Dzięki - złapał za torbę, dzięki czemu nasze palce się styknęły.

Uznałam konwersacje za zakończoną dlatego skinęłam głową i odwróciłam się idąc z powrotem do auta.

- Alison, poczekaj! - usłyszałam głos blondyna, na co się odwróciłam. - Napijesz się czegoś? - zapytał a ja pokiwałam głową na 'nie' i znowu się odwróciłam. - Porozmawiajmy..

Chwilę się zastanowiłam, no bo przecież po co wracać do przeszłości, ale jestem taka głupia, że zawsze kogoś wysłucham. Tak samo było z Jamiem.  

- O czym? - w końcu na niego spojrzałam, podchodząc niepewnie. Wyglądał lepiej niż wczoraj. Włosy miał ostrzyżone, miał na sobie normalnie ciuchy.

- Wejdź - uchylił szerzej drzwi.  

Niepewnie weszłam i skierowałam się do kuchni. Oparłam się o  blat i czekałam na niego.  

- Muszę Ci coś wytłumaczyć, bo już dłużej nie wytrzymam. - podszedł do mnie, stał stanowczo za blisko, dlatego odwróciłam głowę w drugą stronę. Poczułam jak łapie moje dłonie w swoje, chciałam je wyrwać, ale je trzymał mocno. - Powiem prosto z mostu. To nie jest moje dziecko, nigdy Cię nie zdradziłem. - uniosłam głowę i spojrzałam na niego. Byłam tak cholernie zdziwiona.  

- Co? - wydukałam z siebie.  

- To co Ci właśnie powiedziałem. Nie chciałaś mnie słuchać, nie miałem jak Ci tego powiedzieć. - Zamurowało mnie, sparaliżowało. Nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić, na co patrzeć. - Alison, proszę uwierz mi. - spojrzałam mu w oczy i wiedziałam, że mówił prawdę.

- Dlaczego jej powiedziałeś, że dacie sobie radę?!- czułam się okropnie, blizny, które się powoli zagoiły, ponownie się otworzyły. Tak jak ktoś zdrapał z nich strup.  

- Zakolegowałem się z nią trochę, kilka dni temu jak nasz zobaczyłaś razem w parku, mogłaś sobie źle o nas pomyśleć. - westchnął.

- Ktoś jeszcze o tym wie? - zapytałam a on spuścił głowę. - Kto jeszcze wie?!

- Wszyscy.. - powiedział cicho.

- A więc robiliście ze mnie idiot... - nie zdążyłam dokończyć ponieważ Justin złapał moją twarz w dłonie i mocno przycisnął swoje usta do moich.

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1143 słów i 5809 znaków.

1 komentarz

 
  • Malawasaczka03

    No nieee, weź jej nie całuj. TEAM CODY #FOREVER

    4 sty 2017