We meet again 2 | 8

Przede mną stał Dr. Wetter, ubrany w dopasowany błękitny garnitur i białą koszulę, z bukietem czerwonych róż w dłoniach.

- Dobry wieczór - uśmiechnął się.

- Doktor Wetter? - zmarszczyłam brwi ze zdziwienia. Ten tylko skinął głową, nie przestając się uśmiechać. Po chwili zorientowałam się, że wciąż stoję w wejściu 'nie pozwalając' mu wejść. Przesunęłam się, otwierając szerzej drzwi. - Proszę, niech pan wejdzie.

- Mów mi Aaron, Alison. - puścił mi oczko.

- Dobrze. - odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

Skierowaliśmy się obydwoje do pomieszczenia, w którym znajdowali się wszyscy goście. Justin i Amanda właśnie zbierali szczęki z podłogi, po tym jak zobaczyli doktorka. Mama wstała uśmiechnięta i podeszła do nas. Wetter objął ją ramieniem, co było jednoznaczne, są razem!  

- No więc, nie muszę was sobie przedstawiać bo już się znacie - Uśmiechnęła się szeroko i odebrała kwiaty od nowego gościa. Poszła do kuchni po wazon, który napełniła wodą i wsadziła do niego kwiatki, po czym przyniosła je i postawiła na środku stołu. Wetter w tym samym czasie przywitał się ze wszystkimi, a ja opowiedziałam w skrócie Codiemu o doktorku.  

- Więc zacznijmy posiłek - uśmiechnęła się mama, siadając na swoim miejscu obok Aarona (imię doktora). Wszyscy złapali za widelce i zabrali się do jedzenia.

~

Po 2 godzinach wszyscy znali historie zakochanej pary, a mianowicie, że moja mama tak się spodobała doktorowi, że znalazł jej adres w bazie danych i przyjechał do niej, pytając o zdrowie i od tego się zaczęło.  

Z początku wydawało mnie się to dziwne, ale tak patrząc no to mama też ma już swoje lata, dobrze, że będzie miała przy sobie kogoś, na kogo będzie mogła liczyć i się wspólnie zestarzeje. Jest jednak jeden minus tej kolacji, a mianowicie Justin. Staliśmy z Cody'im koło stołu i rozmawialiśmy z mamą i doktorem.  

- Alis, ja się już będę zbierać. - powiedziała Ama i wstała, delikatnie wsuwając krzesło. - Bardzo dziękuję za pyszną kolacje, miło było was wszystkich znowu widzieć razem - uśmiechnęła się i skierowała się do przed pokoju.

- Ama, odprowadzimy Cię z Cody'im. - zaproponowałam, ponieważ dawno się nie widziałyśmy.  

- Alis, może ja zostanę tutaj i pomogę posprzątać? - odezwał się Cody. - Długo się nie widziałyście, macie dużo tematów do przegadania. - uśmiechnął się, czekając na moją decyzję. Szeroko się uśmiechnęłam i przytuliłam mocno.

- Nie długo będę - uśmiechnęłam się i poszłam ubrać buty. Wyszłyśmy z Amandą i złapałyśmy się pod rękę. Wybrałyśmy oczywiście okrężną drogę, by móc więcej porozmawiać. Ama się całkiem dziwnie zachowywała, mogłam nawet powiedzieć, że się sporo zmieniła od mojego wyjazdu. Aktualnie trwała między nami nieprzyjemna cisza.

- Słuchaj Alison.. Coś mnie bardzo dręczy i muszę Ci to powiedzieć. - zaczęła nieśmiało Amanda.

- Tak więc słucham - uśmiechnęłam się.

- Nie nienawidź mnie, ja p-po prostu n-nie wiedziałam j-jak Ci to powiedzieć. - jąkała się. Po tym zdaniu poczułam jak ciśnienie mojej krwi się znacznie podnosi. O co chodzi, co się stało? - Ja.. spotykam się z kimś od dłuższego czasu..

___

Team Cody czy Team Justin?

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 633 słów i 3344 znaków.

Dodaj komentarz