We meet again 2 | 17

- Hay, wszystko okej? - zapytała cicho Candice, stojąc w drugiej części pokoju.

- Tak, wszystko ok. - nie spuszczałam wzroku z podłogi, która teraz wydawała się niesamowicie ciekawa.  

- Ciekawe, bo tak się składa, że od godziny siedzisz na tym łóżku i patrzysz na podłogę. A no i bujasz się w przód i w tył jakbyś miała chorobę sierocą.

- Powiedziałam, że wszystko jest okej Can - warknęłam, podnosząc wzrok na nią i zgromiłam ją.

- Okej, okej - wyciągnęła dłonie w geście obronnym - Ale czekam już od godziny aż będziemy mogły w końcu wyjść.

- Wyjść gdzie? - uniosłam brwi i wyprostowałam się.

- Chcę się przeprowadzić już dziś.

- Boże, Ty zwariowałaś. Nie możemy tego zrobić jutro?  

- Mamy już wszystko zapakowane. A no i Justin czeka w samochodzie pod akademikiem.

W tej chwili serce podskoczyło mi do gardła i otworzyłam szeroko oczy. Oblizałam nerwowo usta i spojrzałam na nią. Wstałam z miejsca i podeszłam do mojej walizki.  

- Masz rację, Cody może tu przyjść w każdej chwili, a to jest ostatnią rzeczą, którą chce dzisiaj zobaczyć. I kiedykolwiek indziej również.

- Super! Chodź, zaprowadzimy walizki i wrócimy z Justinem po pudła! - klasnęła w dłonie entuzjastycznie i złapała za rączkę swojej walizki. Zrobiłam to samo i obie opuściłyśmy pokój.  



I oczywiście stało się to czego chciałam uniknąć.

- Hayley, kochanie! - usłyszałam za sobą, gdy otworzyłyśmy główne drzwi.

- Justin! - usłyszałam Candice i odwróciłam się w tamtą stronę. Nic dziwnego, zwykły chłopak w czarnej bluzie.

- Hayley, mówię do Ciebie - poczułam mocny uścisk na przed ramieniu.

- Puszczaj mnie bydlaku - wyrwałam swoją rękę i spojrzałam na niego wzrokiem nienawiści.  

- Daj mi to wytłumaczyć - błagał.

- Cody, w tamtej chwili przekreśliłeś nasz związek, naszą znajomość. A ja w tamtej chwili wykreśliłam Cię w z serca i mojego życia. Życzę miłej zabawy z dziewczyną, która wiedząc, że masz dziewczynę, uprawia z Tobą sex, a Tobie gratuluje, bo pieprzyłeś inną dziewczynę, mając swoją własną.

- Która mi nie dała - warknął.

- Odszczekaj to - usłyszałam za sobą głos, pod wpływem którego ugięły mi się kolana.  

Nie, nie nie! To nie jest możliwe!  

Odwróciłam głowę w bok i przy moim boku ujrzałam Justina. Biebera we własnej osobie. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.

- No proszę. Mnie się oskarża o zdradę, a samemu się romansuje z byłym! - krzyknął na mnie, aż podskoczyłam z tego jaki głośny był jego głos.

- Oskarżam Cię o zdradę? Człowieku godzinę temu przyłapałam Cię jak pieprzyłeś laskę z naszego roku. A odnośnie Justina, nie zamierzam Ci się tłumaczyć, bo to nie jest Twoja sprawa. Do zobaczenia.. mam nadzieję, że do nigdy - puściłam mu złośliwie oczko i odeszłam w stronę samochodu, przy którym stała Can.

Justin bez słowa wziął ode mnie walizkę i wpakował ją do bagażnika.

- Hay, to jest Justin. Justin, to jest Hayley.

- Tak, my się zn.. - przerwałam mu szybko.

- Hej, jestem Hayley - podałam mu dłoń, próbując udawać, że się nie znamy. Nie dlatego, że nie chcę go znać. Dlatego, że Candice go lubi i nie chcę jej tego zepsuć.

Justin zmarszczył brwi, ale po chwili uścisnął moją dłoń. Poczułam przyjemne ciepło, rozchodzące się po moim ciele, gdy nasze dłonie się zetknęły.  

Patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, cały czas ściskając dłonie.

- Hayley? - usłyszałam Candice, spojrzałam na nią od razu zabierając swoją dłoń.

- Tak? - zapytałam - Idziemy po pudła? - przeczesałam nerwowo włosy dłonią i powiedziałam nerwowo.

- Za chwilę - powiedziała - Czy wy się znacie? - skrzyżowała dłonie na piersi - Czy to jest Twój były Justin?

- Nie.

- Tak.  

Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Oczywiście ja zaprzeczyłam, ale Justin potwierdził.

- Hayley? - dziewczyna zmarszczyła brwi i przekręciła głowę w bok. - Czy Ty właśnie chciałaś mnie okłamać?

- Nie.

-Tak.

Ja po raz kolejny zaprzeczyłam, ale Justin potwierdził. Znowu w tym samym czasie.

Spojrzeliśmy się na siebie, on rozbawiony, a ja z grobową miną.

- Justin! - skarciłam go, ale po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Wzięłam głęboki wdech i wydech. - Chce wam powiedzieć, że jest okej. Że pomiędzy wami coś jest - przełknęłam głośno ślinę.  

Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak skłamałam.

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 879 słów i 4457 znaków, zaktualizowała 6 lut 2017.

4 komentarze

 
  • Monik2104

    Szkoda że dalej nie piszesz... Super opowiadanie

    6 maj 2018

  • Mentos

    @Monik2104 wpadnij do mnie na wattpad, jest więcej części :) + Co jakiś czas wpadam żeby sklecić rozdział

    9 maj 2018

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko kochana :* :)

    7 lut 2017

  • nastolaka

    Cudowne :*<3

    6 lut 2017

  • Malawasaczka03

    Supeer♥

    6 lut 2017