Po niecałym tygodniu, stwierdziłyśmy z Candice, że wybierzemy się do klubu. Akurat wybrałyśmy ten do którego przychodziła większość akademiku żeby się rozluźnić.
- Chodź - rozentuzjazmowana Candice pociągnęła mnie za rękę do baru. - Poprosimy jedną kolejkę - krzyknęła do barmana, próbując przekrzyczeć muzykę.
Mark, jak informowała plakietka na jego koszulce, rozlał nam po kolejce.
- 3..2..1.. - i obie przechyliłyśmy kieliszki, pijąc gorzką ciecz do dna.
Jednym ruchem dłoni poprosiłam o kolejną. Barman rozlał i znowu opróżniłyśmy kieliszki. I tak jeszcze dwa razy. Złapałam Candice pod ramię i obie wyszłyśmy na parkiet. Te cztery shoty, które wypiłam trochę mnie rozgrzały.
Zamknęłam delikatnie oczy i zaczęłam delikatnie i zmysłowo kręcić swoimi biodrami, przejeżdżając dłońmi po swoim ciele. Candice robiła dokładnie to samo. Słyszałam kilka komentarzy napalonych dziwadeł w naszą stronę.
Przybliżyłyśmy się do siebie i tańczyłyśmy teraz obie, skacząc i wymachując rękoma blisko niezidentyfikowane ruchy do piosenki Calvina Harrisa 'Feel so close'.
Po kilku piosenkach i kolejnych drinkach, alkohol działał, oj działał. Poczułam dłonie na moich biodrach, co spowodowało, że automatycznie się odwróciłam.
- Ładnie to tak imprezować beze mnie? - usłyszałam cichy pomruk przy moim uchu. Przez tę chrypkę prawie zmiękły mi kolana.
- J-ja.. - zająkałam się i nie skleciłam dalej zdania ponieważ usta Codiego spotkały się z moimi. Nie zdążyłam nawet objąć jego ramion, a on już przerwał pocałunek. Więc to był przywitalny pocałunek. (Nie)stety ja chciałam więcej. Zarzuciłam dłonie na jego ramiona i zatopiłam się w jego ustach. Cody zjechał rękoma delikatnie na moje pośladki, po czym je ścisnął, co wywołało u mnie ciche westchnięcie.
Jego dłonie powróciły na moje biodra i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Jesteś taki przystojny Cody - powiedziałam to, chcąc nie chcąc, pijackim głosem. Byłam nieźle wstawiona. Miziałam jego policzek, po czym wtuliłam się w zagłębienie jego szyi. Pięknie pachniał perfumami, takimi samymi jak Justin. Właśnie, Justin. Tak bardzo bym go chciała przytulić, tęsknie za nim.
- A Ty pijana - zachichotał tym samym wyrywając mnie z moich zamyśleń i objął mnie mocniej w tali, kiedy się zachwiałam i prawie upadłam. - Chodź mała, zabiorę Cię do akademika. - powiedział troskliwie.
Nie chcąc się kłócić skinęłam głową.
- Ale Candice! - krzyknęłam, gdy byliśmy przy wyjściu.
- Już ją poinformowałem - puścił mi oczko, a ja już wiedziałam, że to ona mu powiedziała, że tu jesteśmy.
Położył dłoń na moich plecach i pod kolanami i uniósł mnie w stylu panny młodej. Przymknęłam delikatnie oczy mamrocząc coś pod nosem, coś o Justinie, coś o Cody'im i tak dalej. Nie przybierałam do tego większej uwagi.
Otworzyłam oczy, gdy poczułam miękki materac pod moimi plecami. Jestem już w akademiku. Czułam jak Cody zdejmuje ze mnie moją sukienkę i rajtuzy, po czym nakłada na mnie swoją koszulkę. Słyszałam brzęk paska od spodni i jak odpinał swoją koszulę.
Poczułam jego umięśnione ręce oplatające moje ciało. Obudziło się we mnie pewne uczucie, które kiedyś odczuwałam tylko przy Justinie. Przewróciłam się na bok i delikatnie otworzyłam oczy. Patrzył się na mnie, a raczej wpatrywał z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jesteś taka piękna - szepnął i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Gwałtownie uniosłam dłonie i jedną z nich wplotłam w jego włosy, a drugą położyłam na jego policzku.
Pogłębiłam pocałunek delikatnie pociągając za końcówki jego krótkich włosów. Cicho jęknął i ostrożnie położył dłoń na moim brzuchu delikatnie go głaszcząc, co jeszcze bardziej mnie rozpaliło.
- Kochaj się ze mną - szepnęłam w jego usta.
1 komentarz
Lolisss
Cudo!! Oby następna szybko!!