We meet again | część 20

-Kurwa. – przekląłem pod nosem, zwracając tym uwagę Kaitlyn na moją osobę.

- Cześć. – uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic i wyłożyła jajka z bekonem i grzanką na dwa talerze. – Głodny?

- Co? Czy Ty możesz mi w ogóle powiedzieć co się stało? Co ja tu do cholery robię?! – spojrzałem na nią a dziewczyna pokazała mi gestem dłoni żebym usiadł. - Nie dzięki. - dodałem mając na myśli proponowane śniadanie.

- Nic nie pamiętasz? - przygryzła seksownie wargę, a raczej próbowała bo dla mnie seksowna jest tylko i wyłącznie moja Alison. Właśnie, Alison.. o boże!

- Nie graj ze mną tylko mów co się stało! - warknąłem. - Czy my..? - zapytałem jej.

- Czy my spaliśmy ze sobą - dokończyła za mnie po czym się zaśmiała. - Nie, chciałeś pojechać do mnie bo ojczym by Cię wykastrował jakby się zobaczył takiego zataczającego się, dałeś mi kluczyki po czym przyjechaliśmy tutaj, wszedłeś do mojego pokoju i rozebrałeś się pytając czy masz fajne ciało - w tym momencie parsknęła śmiechem.

- Co było dalej? - Miałem pustkę w głowie.  

- Nie dałeś mi odpowiedzieć, pomacałeś się po tym fajnie wyrzeźbionym brzuszku, po czym wygoniłeś mnie z pokoju. - zaśmiała się a ja odetchnąłem z ulgą. - Musiałam spać na kanapie.- udała smutną minkę i wskazała gestem dłoni na kanapę z poduszka i kocem.  

- Dzięki i przepraszam. - wstałem i wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem z jej domu. Mój samochód stał zaparkowany pod jej domem. Bez chwili namysłu podszedłem i wsiadłem, zamykając szybko za sobą drzwi.  

Postanowiłem nie mówić nic Alison na razie. Wkurzyła by się i to nieźle. W końcu dopiero zaczęliśmy być razem.

Udałem się w stronę mojego domu, modląc się, że mamy i ojczyma nie ma. Na szczęście ich nie było. Po zdjęciu ubrań wietrznych powędrowałem do łazienki i zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy. Wszedłem pod prysznic i rozkoszowałem się przyjemną ciepłą wodą.  

*

Ubrany w czerwono-biało-czarną koszule w kratę i czarne spodnie, opuściłem dom i skierowałem się do samochodu, a następnie w stronę domu Alis. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet róż i jej ulubione czekoladki.

ALISON'S POV

- Potrzebujesz coś? - Zapytała się Amanda.

- Kilka par dresów, podkoszulki i bieliznę. No i kosmetyki, takie jak żel pod prysznic, pasta, szczoteczka do zębów. Dzięki - uśmiechnął się Dean.

- Dobra, to niedługo wrócę. - uśmiechnęła się także do niego.

- Pojadę z Tobą. - zwróciłam się do Amandy.

- Naprawdę? Dziękuję - zaśmiała się i złapałyśmy się pod rękę i opuściłyśmy szpital. Samochodem Amy jechałyśmy z 15 minut do jej domu, droga minęła nam spokojnie a głównym tematem był oczywiście Justin. Przeprosiłam ją oczywiście za tą całą sytuacje. Gdy zaparkowała pod domem, wysiadłyśmy i weszłyśmy do środka. Bardzo ładny domek, muszę przyznać. - Poczekaj tu, ja tylko pójdę po jego ciuchy, okej? - zapytała.

- No jasne. - uśmiechnęłam się.

- Zrób sobie coś do picia, albo zjedz coś, na lewo masz kuchnię!- krzyknęła wchodząc po schodach.  

- Okej. - powiedziałam bardziej do siebie, niż do niej. Zdjęłam grzecznie buty i weszłam wgłąb domu i weszłam do kuchni. - Dzień Dobry - przywitałam się grzecznie, do mężczyzny, który stał do mnie tyłem, pewnie szykował sobie coś do jedzenia.  

- Raczej Dobry wieczór. - zaśmiał się mężczyzna i odwrócił w moją stronę. Ten szok, który wtedy przeżyłam był nie do opisania. Mój ojciec, w domu moich przyjaciół, robiący sobie kolacje.

- A-al-alison? - on też był nieźle zaskoczony.

- Ale.. Ale co Ty tutaj robisz?! - krzyknęłam i od razu się rozryczałam. - A więc to jest Twój nowy dom, Twoja nowa rodzinka?! - wrzeszczałam. - Dom moich przyjaciół?! - uklęknęłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach.  

- Alison, co się tutaj dzieję?! - wbiegła do kuchni Ama. - O, cześć Chris. - skierowała się do MOJEGO taty.

- Chris? Cześć Chris? - patrzyłam na nią oszołomiona i wstałam z zimnych kafelków.  

- Tak? To jest mój... - nie dokończyła bo mój ojciec jej przerwał.

- Dziewczynki, myślę, że musicie już iść. - wtrącił się Christopher. Ama skinęła głową i przewiesiła sobie torbę na ramieniu, a ja jak zahipnotyzowana włożyłam buty na nogi i wyszłam z jej domu.

*

- I wtedy weszłam do kuchni, Alison klęczała zapłakana na podłodze, a Chris nie wiedział co robić. - powiedziała Ama do Dean'a. - Pójdę po kawę i coś do jedzenia. Chcecie coś?

- Nie dzięki. - odpowiedzieliśmy razem z Dean'em.

- Alison, myślę, że musimy porozmawiać.. O nas. - Dean odezwał się do mnie, gdy Ama opuściła sale, zamykając ją i oddalając się na bezpieczną odległość.

- C-co? O nas? - zdziwiłam się, o czym on mówił?

- My.. nie jesteśmy tylko przyjaciółmi..



~~

Dramaa, dramaa :D  

Link do kolejnych rozdziałów i drugiej części na moim profilu:)

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 996 słów i 5026 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik mysza

    Koniec?

    24 maj 2016

  • Użytkownik Naciulka❤

    Kiedy kolejne?   :question:

    24 maj 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Boże cudowne *-*

    21 maj 2016