We meet again | część 14

- Twoja mama była w ciąży. - spojrzał na mnie i westchnął.

- J-jak to? Jaka ciąża? Jak to była w ciąży?! Poroniła?! - nie wiedziałam co mam zrobić. - Jak długo? - zapytałam po jakimś czasie gdy się uspokoiłam.

- Prawie 2 miesiące. - spojrzał na mnie.

- Nie.. Nie.. To nie możliwe! Powiedziałaby mi! - Poderwałam się z siedzenia.

- Zapytała mnie co z jej dzieckiem.. Niestety musze jej przekazać tą wiadomość.. - spojrzał na mnie ze współczuciem. Skierowałam się w stronę wyjścia. Co miałam teraz zrobić? Miałam usiąść koło niej i co? Sielanka? Może zapomnieć. Jak mogła mnie tak okłamać?

Szłam przed siebie, kierując się na przystanek. Oczywiście musiałam biec, przy przystanku bo by się nie zatrzymał. Wsiadłam i poszłam na górę i usiadłam na początku. Wsadziłam słuchawki do uszu i zatraciłam się w muzyce.

***

Weszłam do domu i zdjęłam pośpiesznie buty i kurtkę, a szalik wsadziłam w rękaw kurtki. Świetnie, ojca jak zwykle nie było. Poszłam do salonu i aż podskoczyłam ze strachu. Było czysto, tylko dwa kieliszki wypełnione winem i dwa kartony pizzy na stole. Spojrzałam na kanapę i mnie zamurowało. Justin. On tam siedział.

Przetarłam oczy rozmazując tym samym makijaż, bo nie wierzyłam, że on tam siedzi. Jak?

- Jak tu się dostałeś? - zapytałam i podeszłam do niego bliżej i usiadłam obok niego.

- Twój tata mnie wpuścił, powiedział żebym zaczekał, i po paru minutach wyszedł, mówiąc, że jedzie do Twojej mamy do szpitala a potem do pracy, na noc.

- Oh.. - westchnęłam i spojrzałam na niego i momentalnie się rozpłakałam. - Justin.. O-ona.. Ona była w ciąży - wydusiłam z siebie a Justin przyciągnął mnie do siebie, a ja bez słowa usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w niego. Miział moje plecy i szeptał do ucha, żebym się uspokoiła. To było jak lekarstwo.

- Może coś zjemy? - zapytał po paru minutach, kiedy się już uspokoiłam.

- Tak. - zeszłam z jego kolan i usiadłam obok. Złapałam za kawałek pizzy i podałam ją Justinowi, po czym złapałam za kolejny i wsunęłam sobie do ust. Ugryzłam wielki kawałek.

- WOOW.- zaśmiał się Justin.

- No co? Głodna jestem! - uderzyłam go z pięści w ramię, na co ten się zaśmiał po raz kolejny. Schylił się i wziął dwa kieliszki do rąk i jeden podał mi. - A to za co? - zapytałam.

- Musiałem szybko posprzątać po tobie brudasku, żeby twój tata nie zauważył. - uśmiechnął się i stuknął nas kieliszkami. - Tak za wspólne spędzenie czasu. - Nachylił się i ucałował moje czoło. Uśmiechnęłam się na ten gest.

***

Następnego dnia obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Wstałam i zeszłam na dół przypominając sobie o wczorajszym wieczorze. Spojrzałam na kanapę, na której spał Justin i skierowałam się do kuchni. CO? JUSTIN ŚPI NA MOJEJ KANAPIE?! Odruchowo spojrzałam na kanapę. Po chwili na to co jestem ubrana. Miałam na sobie moją piżamkę. Ale ja jej nie założyłam!

Westchnęłam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam dwie pigułki ibum forte i popiłam wodą. Następnie wyjęłam chleb i podeszłam do lodówki i wyjęłam twaróg i kurczaka. Kurczaka doprawiłam i wrzuciłam na patelnie i zostawiłam, żeby się trochę podsmażył. Twaróg wrzuciłam do miski, a na desce do krojenia, skroiłam szczypiorek i dodałam do twarogu, następnie trochę jogurtu i odrobinkę mleka. Wymieszałam, doprawiłam solą i pieprzem i gotowe! Ściągnęłam kurczaka z patelni i włożyłam na talerz.

Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce i oddech na mojej szyi.

- Już wstałeś? - zaśmiałam się.

- Kurde Alisson, zepsułaś. To miało być seksowne. - po jego słowach oboje wybuchliśmy śmiechem.

- Jesteś głupi. - spojrzałam na niego a on tylko pokręcił głową z rozbawienia. - Usiądź przy stole - powiedziałam i odwróciłam się plecami. - I ubierz się. - dodałam.

- Przestań mi rozkazywać - udał smutną minkę a ja spojrzałam na niego poważnym wzrokiem. - Tak mamo, już idę. - wstał i poszedł do salonu po swoje ciuchy.

- Boże.. - zachichotałam i skupiłam się na kurczaku. Na razowy chleb nałożyłam odrobinkę masła, potem sałatę, a na sałatę kurczaka i polałam sosem czosnkowym, który zdążyłam zrobić na początku. I zrobiłam kilka takich kanapek. Potem zrobiłam kilka kanapek z twarożkiem i zaniosłam do stołu i do kubków nalałam herbatę, którą przygotował Justin gdy się ubrał.

- Smacznego. - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Spojrzeliśmy na siebie i się uśmiechnęliśmy. Wzięłam kanapkę z kurczakiem i ugryzłam kawałek.

- Jak to się stało, że tu zostałeś? - zapytałam.

- Nie mów z pełną buzią. - uśmiechnął się łobuzersko i złapał za kanapkę z twarogiem.

- Jezu, jak Ty mnie denerwujesz - zaśmiałam się. - Odpowiesz mi na pytanie? - spojrzałam na niego i kończyłam swoją kanapkę.

- Byłaś tak zmęczona, że zasnęłaś na moim ramieniu. Zaniosłem Cię na górę, przebrałem w piżamę i położyłem do łóżka i wróciłem na kanapę.

- Oh.. dziękuję.. - zawstydziłam się, widział mnie w bieliźnie, po raz kolejny..

- Ja Ciebie też wciąż kocham Alisson. - spojrzał w moje oczy, aż ciepło mi się zrobiło.

- Co? - spojrzałam na niego i zamrugałam parę razy. Czy to sen? Ja się chyba jeszcze nie wybudziłam do końca.

- Nigdy nie przestałem Cię kochać Alisson. Cholernie tęskniłem, nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszyłem jak Cię zobaczyłem w tym pokoju dyrektora. - Uśmiechnęłam się na jego słowa. A on usiadł obok mnie i wziął moją dłoń pomiędzy swoje dłonie. - Alis.. Chciałabyś abyśmy znowu coś spróbowali? Abyśmy do siebie wrócili? - spojrzał w moje oczy a mnie sparaliżowało.

***

No to się porobiło :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba! :)

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1171 słów i 5877 znaków.

Dodaj komentarz