Weakness

Weakness- Że co? Pan sobie teraz żartuje? Czym, do cholery, jest miastenia?! Wkręcacie mnie, prawda? - patrzyłam zszokowanym wzrokiem na dwóch lekarzy stojących przede mną  
- Spokojnie, są na to leki. Jest szansa, że kiedyś w ogóle nie będziesz odczuwać jej objawów.  
- Ale ja pytam, czym ona jest? Nie obchodzą mnie leki, nie obchodzi mnie to, ile jeszcze pożyję. Po prostu chcę wiedzieć, co we mnie siedzi! - moje przerażone oczy lśniły od łez, kiedy tłumaczyłam im dosadnie, czego oczekuję. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak ta sytuacja wpłynie na moje życie, ale w momencie, kiedy dotarło do mnie, co się dzieje, postanowiłam sobie jedno - od dziś nie ma granic.  
Wychodząc z domu, nie powiedziałam rodzicom dokąd idę, po prostu wyszłam, a moim oczom ukazał się billboard z reklamą jednego z dzisiejszych koncertów. Wykonałam jeden telefon do mojej przyjaciółki i wszystko stało się jasne - dzisiejszą noc spędzamy tam. Wiedziałam jednak, że to nie koniec moich małych zmian. Salon fryzjerski i studio piercingu były miejscami, które również zaliczyłam tego dnia. Długie blond włosy stały się wtedy krótkie i delikatnie różowe, a w nosie pojawił się kolczyk. Nie obchodziło mnie to, jak wyglądam, ani co pomyślą o mnie inni, potrzebowałam tego. Musiałam odreagować to, co tak bardzo mnie dotknęło. Nie wiedziałam, jak dalej mam żyć z moją nową "przyjaciółką", którą nazywają miastenią. Byłam wtedy zagubiona, jak nigdy dotąd. Park okazał się być miejscem, gdzie mogłam spokojnie pomyśleć i pobyć choć chwilę sama. Tam też umówiłam się z Emilie, która była przy mnie od czasów podstawówki. Rozumiałyśmy się bez słów, trwałyśmy przy sobie na dobre i złe. Nie wiedziałam, jak zareaguje na moją zmianę, ale zaskoczyła mnie tym, jak zawsze.  
- Dziewczyno, dlaczego masz ubraną perukę? Wypadły Ci wszystkie włosy z nerwów? Wyrwałaś je! Niee, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś łysa! - wykrzyknęła, kiedy tylko zobaczyła mnie, siedzącą na ławce  
- Tak, uciekły, jak tylko pomyślały o tym, że będą musiały znosić moje choróbsko do końca życia.  
- Weak, daj spokój, mogło być gorzej. Czytałam o Twojej chorobie, to tylko osłabienie mięśni, nic wielkiego.  
Dla osób trzecich to naprawdę było "nic wielkiego", a na każdym kroku słyszałam, że mogło być gorzej. Właśnie tego najbardziej nie znosiłam. Osób, które nie miały o tym zielonego pojęcia, ale zawsze musiały dodać coś od siebie. Przez cały wieczór nie mogłam przestać myśleć o tym, że prawdopodobnie moje życie będzie teraz zależne od choroby i tego, jak ona dalej będzie postępować. Na myśl o tym zaśmiałam się cicho, stojąc przy barze i obserwując zabawę Em.  
- Śmiejesz się ze mnie czy masz jakieś rozdwojenie jaźni? - usłyszałam męski, rozbawiony głos obok siebie  
- Zdecydowanie Twój widok rozbawia mnie do łez. - odpowiedziałam całkiem poważnie, odwracając powoli głowę w jego kierunku. Nie spodziewałam się, że ten chłopak okaże się być nieziemsko przystojnym brunetem, którego zielone oczy są skierowane ku moim.  
- Wolałbym, gdyby mój widok działał na Ciebie w inny sposób.  
Uśmiechnęłam się, kiedy usłyszałam delikatną chrypkę w jego głosie. Stwierdziłam, że to idealny moment, aby po prostu zaszaleć, dać ponieść się chwili. Nie chciałam myśleć teraz o tym, że jestem chora, o swoich rodzicach, o Em. Potrzebowałam po prostu trochę szaleństwa, żeby móc to wszystko odreagować. Podeszłam do niego bliżej i wyciągając butelkę piwa z jego dłoni, odezwałam się ściszonym głosem:
- Zadziała, ale chyba musiałabym zobaczyć Cię w pełnej okazałości... Na przykład pod prysznicem albo w Twoim łóżku.  
- Po koncercie spotkamy się w tym samym miejscu, teraz muszę już lecieć. - odpowiedział, patrząc na mnie lekko zmrużonymi oczami.  
Kiedy odchodził posłał mi delikatny uśmiech, który rozwiał moje wszelkie wątpliwości dotyczące dzisiejszej nocy. Dołączyłam do Emilie bawiącej się pod sceną, gdy zaczęli pojawiać się na niej artyści. Wtedy zobaczyłam też jego - stał z boku, w głębi sceny, trzymając w rękach czarną gitarę. Zaśmiałam się głośno, niedowierzając swoim oczom. Em popatrzyła jedynie krzywo, ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo z głośników zaczęły dochodzić dźwięki gitary. Kupując bilet na ich koncert, nie sądziłam, że będę się tak świetnie bawić. Rock od zawsze był częścią mojego życia, jednak nigdy nie zwracałam uwagi na te mniej znane zespoły, a ten reprezentował sobą lepszy poziom od niektórych legend.  
- I co? Jak Ci się podobało? - rzucił brunet, zbliżając się do miejsca naszego spotkania  
- No, muszę przyznać, że jesteście świetni. Mówię to z bólem serca, ale niestety, nie mogę się przyczepić.  
- Och, czuję się zaszczycony! - mówiąc to, westchnął głośno, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów
- Ty nie powinieneś, pogratuluj kolegom...
- Oj, może być z Tobą ciężko. - zaśmiał się, obejmując mnie w pasie, prowadząc do swojego samochodu. Co jakiś czas spoglądałam na niego ukradkiem, przyglądając mu się. Wyglądał naprawdę męsko, zaczęłam się dziwić, że zabiera akurat mnie. Miał wszystko, czego kobiety chcą od mężczyzn. Świetne poczucie humoru, nieziemski wygląd, śliczne oczy i uroczy uśmiech. Może mieć po prostu każdą, myślałam.
- Dlaczego się gapisz? - zapytał, kiedy zatrzymaliśmy się pod hotelem
- Po prostu podziwiam, więc mi nie przeszkadzaj.  
Nie odpowiedział, a jedynie wysiadł z samochodu, aby otworzyć moje drzwi. Ujął moją dłoń, kiedy z niego wychodziłam, a w momencie, gdy stałam obok, trzasnął drzwiami i zbliżył swoje usta do moich. Wbił się w nie nieco za mocno, lecz po chwili tempo stało się powolniejsze, wręcz mozolne. Chciałam to zmienić, poczuć bardziej jego smak, dlatego przycisnęłam go mocniej do siebie, odsuwając się od samochodu. Wtedy złapał moje uda i podniósł tak, żebym mogła objąć go w pasie. Składał mokre pocałunki na mojej szyi, kiedy się odezwałam;
- Będziemy tutaj sterczeć czy przeniesiemy się w końcu do środka?  
Nie musiałam długo czekać na jego odpowiedź. Jedynie spojrzał w moje oczy, uśmiechając się delikatnie i opuścił na ziemię. Hotel był jednym z najlepszych w mieście, dlatego pokoje wyglądały jak z bajki. Choć w tamtej chwili jedynym miejscem, które nas interesowało, było łóżko. Pchnął mnie na nie delikatnie, a sam ściągnął swoją koszulkę. Jego mięśnie napięły się, kiedy przyciągnęłam go ku sobie i odwróciłam, żeby usiąść na nim okrakiem. Nie chciałam czułości, miałam jedynie ochotę na dobrą zabawę. Usłyszałam cichy jęk, wydobywający się z jego ust, kiedy zaczęłam zataczać kręgi biodrami. Wtedy nagle wstał i odszedł w kierunku drzwi. Zdezorientowana patrzyłam na niego, kiedy wracał z foliową paczuszką, którą trzymał w zębach. Ściągnął spodnie, zdzierając ze mnie resztę ubrań, w międzyczasie całując moją szyję. Jego pocałunki były przepełnione pożądaniem, robił to agresywnie, bardzo przyjemnie, ale jednocześnie boleśnie.  
- Mam nadzieję, że nie jesteś dziewicą. - zaśmiał się, rozrywając zębami opakowanie prezerwatywy. Zdyszana popatrzyłam na niego wielkimi oczyma, nie wiedząc, co odpowiedzieć, więc jedynie pokręciłam przecząco głową. Zdezorientowany patrzył na mnie przez chwilę, lecz zaraz dodał - Kurwa, jesteś. Wiesz co? Jebać to.  
Po czym założył prezerwatywę i wbił się we mnie mocno. Wydałam z siebie głośny jęk, który spowodowany był nagłym wejściem chłopaka. Ból został wyparty przez przyjemność, którą mi dawał, a z każdą chwilą pragnęłam jej coraz więcej.  
Leżałam przygnieciona jego ramieniem, kiedy otworzyłam oczy. Wtedy dotarło do mnie, co tak naprawdę stało się poprzedniej nocy. Byłam zupełnie świadoma tego, co robię, jednak w normalnej sytuacji nigdy nie miałoby to miejsca. Czułam się okropnie z tym, że rodzice nie wiedzą, co się ze mną dzieje, że zostawiłam moją przyjaciółkę samą, a także z tym, że mój pierwszy raz był z przypadkowym chłopakiem. Może był ideałem, ale nadal nie znaczył dla mnie nic. Delikatnie ściągnęłam jego rękę z siebie i usiadłam na łóżku, szukając swojego telefonu. Dochodziła 4, a ja miałam tak wiele do przemyślenia i naprawienia. Wtedy z moich oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy, lecz chwilę później zamieniły się w strumyki płynące wartko moimi policzkami. Usłyszałam tylko ciche skrzypnięcie łóżka, kiedy odezwał się i złapał za moją twarz:
- Jezu, dlaczego płaczesz? Zrobiłem Ci coś? - nie dostał mojej odpowiedzi, więc ciągnął zaniepokojony dalej - Kurwa, możesz mi powiedzieć? Odezwij się, bo nie wiem, co mam zrobić.  
- Ty nie zrobiłeś nic. To po prostu ja dałam Ci się wyruchać, jak pierwsza lepsza kurwa. Jak czułbyś się na moim miejscu? Bo ja czuję się okropnie... Nigdy taka nie byłam, ale w tej sytuacji... - nie mogłam ciągnąć dalej, z każdym kolejnym słowem zaczynało brakować mi powietrza - Ja po prostu myślałam, że mi to pomoże, przepraszam.  
- Ej, posłuchaj mnie... - zaczął po chwili namysłu brunet - To przecież nic złego. Zrobiłaś to raz i więcej nie popełnisz tego błędu, nie możesz tego żałować. Wyciągniesz z niej wnioski, a poza tym była to jedna z przyjemniejszych sytuacji w Twoim życiu.  
Zaśmiałam się pod nosem, bo on chyba faktycznie miał rację. Nie sądziłam, że tak skończy się ta noc. Nad ranem zaczęliśmy ze sobą szczerze i dużo rozmawiać, kiedy do nas obydwu dotarło, że już więcej się nie spotkamy. Leżeliśmy wtuleni w siebie, a ja opowiadałam mu o swojej chorobie, o tym, jak bardzo boję się przyszłości. On też otworzył się przede mną i opowiedział o tym, co sprawiało mu duży ból.  
- Wiesz... Ja zawsze byłem uważany za tego złego. Nawet moja matka tak twierdziła, a nawet do tej pory mnie tak traktuje. Wszyscy byli przeciwko mnie, aż w końcu sam zacząłem się tak postrzegać. Możesz mi teraz nie uwierzyć, ale na początku szkoły średniej byłem dilerem. Myślałem, że naprawdę na nic innego mnie nie stać... Na szczęście w ostatniej klasie poznałem chłopaków, gdyby nie oni, teraz pewnie siedziałbym w kiciu.  
Teraz śmialiśmy się z naszych problemów razem, choć wcześniej były dla nas największym strapieniem. Z każdą chwilą zaczynałam coraz bardziej żałować, że już więcej się nie spotkamy. W momencie, gdy rozstawaliśmy się na ulicy, postanowiłam ostatni raz na niego spojrzeć. Chciałam zapamiętać ten uśmiech do końca życia, nagle nabrał dla mnie nowego znaczenia. Miałam ochotę odwrócić się i powiedzieć "hej, daj mi swój numer, chyba będę Cię potrzebować", ale nie miałam odwagi. Po prostu stchórzyłam i odeszłam.

VirginWriter

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 2059 słów i 11091 znaków, zaktualizowała 24 cze 2018. Tagi: #choroba #przyjaźń #miłość #romans #problemy #zmiany

3 komentarze

 
  • Tytyyty

    Gratuluję dostania się na główną ;)

    27 cze 2018

  • blondeme99

    Boskie! Oby tak dalej ;)

    24 cze 2018

  • VirginWriter

    @blondeme99 Dziękuję! c;

    24 cze 2018

  • Totylkojagffvv

    Trzyma w napięciu. Uwielbiam czytac takie opowiesci a co do okładki to ideaaaaaalna. Nic tylko czytać z zachwytem. Mam nadzieje ze na swojej drodze główni bohaterowie sie jeszcze spotkają  <3

    24 cze 2018

  • VirginWriter

    @Totylkojagffvv Ajj, dziękuję bardzo za tak miłe słowa!

    24 cze 2018