Z pamiętnika niedoszłego samobójcy. Część 40. Rozliczenie

Otworzyłem oczy będąc na jakimś łóżku. Mając potężny ból głowy, spojrzałem w górę po czym się rozejrzałem. Zaraz, znam ten pokój. Pomyślałem sobie. To pokój gościnny u Natalii. Jak ja się tutaj znalazłem? Nic nie pamiętałem. Próby przypomnienia sobie czegokolwiek, spełzły na niczym. Boże, co ja w nocy robiłem? Moje myśli krążyły wokół mnie z taką prędkością, że nie mogłem ich odczytać. A tak szczerze mówiąc, to wszystko wokół mnie się kręciło i wirowało. Ja pierdziele, co się dzieje? Spojrzałem na bok i stwierdziłem, że nikogo nie ma. Zamknąłem oczy i mnie zemdliło, wstałem i pobiegłem do ubikacji, aby obstrukcją swoich wnętrzności nie zabrudzić niczego w tak świecącym czystością miejscu. Szczerze powiedziawszy, to tylko mnie rzucało, a niczym nie mogłem się wyrzygać. Strasznie mnie to męczyło, więc odkręciłem kran i napiłem się wody, by mieć czym oczyścić żołądek. Wreszcie udało mi się. Ile lżej zrobiło mi się na wątrobie. Co ja piłem? Pamiętam koniak i.... No i to by było na tyle. Ciekawe, dlaczego dziewczyny nie spały razem ze mną? Może tak popłynąłem, że się obraziły? Nie, to byłoby zbyt proste, jeśli chodzi o nie. Cholera, to ja tak capie? Powąchałem siebie. Blee. Muszę się wykąpać. Pomyślałem sobie i się tym zająłem. W tym celu poszedłem do łazienki, rozebrałem się, wlazłem pod prysznic i odkręciłem zimną wodę. Stałem tam tak marznąc do czasu, gdy już się mnie to znudziło. Zakręciłem zimną wodę. Dobra, namydlić się i opłukać, ale już ciepłą wodą. Gdzie jest mydło? Rozejrzałem się i mój wzrok zawisł na cukierkowo czerwonej butelce. Dobra, użyjemy tego żelu, one go zawsze używają i zawsze tego samego. Zauważyłem inny w kolorze niebieskim. Może ten drugi jest lepszy? Wziąłem drugi i ten zapach pachniał bardziej męsko, nie jak cukiereczek, a jak coś morskiego. Odwróciłem butelkę, by przeczytać na opakowaniu, co to jest. Algi morskie. Stwierdziłem, że użyję tego. Obmyłem się i uznałem, że nie mam się w co ubrać. Usiadłem na wannie i próbowałem coś wymyślić. Do pokoju gościnnego ktoś wszedł i oznajmił, że wstałem, bo nie ma mnie w łóżku. Głos dziewczyny, brzmiał spokojnie i tak przyjaźnie, a do tego odniosłem wrażenie, iż osoba, która to wypowiedziała, była zmartwiona. Usłyszałem wreszcie pukanie do drzwi.
-Szymon, jesteś tam?- Był to głos Pauliny.
-Jestem. Wejdź.- Otworzyła drzwi i wychyliła się zza nich.
-Szymon, twoje ubrania są w tej szafce. Ubierz się i przyjdź do nas. Jesteśmy w pokoju Karoliny.
-Paula, jak ja tutaj dotarłem?- Zapytałem nie będąc ani troszkę obeznany z sytuacją.
-Tomasz przyniósł twoje zwłoki. Coście wczoraj robili?- Zapytała bardzo poirytowana moim zachowaniem dnia wczorajszego.
-Piliśmy koniak. A później, to ja już nie wiem.
-Nie pamiętasz niczego?- Weszła i zamknęła za sobą drzwi.
-Nic. Mam zupełną pustkę w głowie. Normalnie wywiało mi całą pamięć.
-Aleś się sponiewierał.- Oznajmiła mi fakt oczywisty dla mnie, lecz nie byłem pewien tego, czy również dla niej.
-Już do tego doszedłem.- Odparłem.
-Przyszedłeś z Tomkiem i zaczęliście się kłócić.
-O co?- Zaciekawiło mnie to.  
-O jakąś bójkę.- Podszedłem do lustra.
-O cholera.- Powiedziałem spoglądając na swoją twarz. Była pocięta od ust, w taki sposób, jak gdyby ktoś próbował poszerzyć mi uśmiech. Odwróciłem się do niej.
-To nie są dobre wieści. Wiesz z kim się biłem?
-Tomek mówił coś o jakimś Władku, o Romanie, w końcu coś o dziewczynie i chłopakach, którzy pocięli tobie twarz.
-Coś jeszcze mówił?
-Tak, ale to akurat bylo już niezrozumiałe dla nas. Powiedział, że oberwał mu kutasa. Ale powiedział to, pokazując na ciebie.- Spojrzałem w dół.
-Kłamał.- Stwierdziłem fakt oczywisty.
-Wiem, gdyż nie omieszkaliśmy sprawdzić.- Powiedziała Paulina.
-Więc wy również nie wiecie, co się stało?
-Liczyłyśmy na to, że ty nam powiesz, kiedy wstaniesz.
-O której przyszliśmy?
-Nad ranem. Gdzieś tak około godziny 5:00.
-A która jest?
-Piętnasta?- Powiedziała niepewnie. Pewnie nie chcąc mnie wystraszyć tą wiadomością. Usiadłem znów na wannie i głęboko westchnąłem.
-Agata mnie zatłucze.
-Wynegocjowałam dla ciebie dzień spokoju.
-Kocham ciebie za to zrozumienie natury ludzkiej. A Tomasz?
-Marta też ma dać mu spokój. Czasem lepiej odpuścić, żeby się czegoś później dowiedzieć. Ja też jestem zła na ciebie.
-Może ciebie przeprosić?- Wstałem i podszedłem do niej.  
-Pocałować tutaj i tutaj, tutaj też.- Całowałem jej wargi i niżej brodę, szyję.
-Uwielbiam, kiedy to robisz. Ale, nie!- Odepchnęła mnie i dodała.  
-Nie pozwolę tobie wywinąć się w ten sposób.
-Czyli mam przechlapane.
-Kocham ciebie, lecz pewne rzeczy musisz zrozumieć.  
-Czyli zrobiłem coś, o czym wiecie. Nie chcecie mi o tym powiedzieć. Czyli, to coś niegodnego waszej miłości do mnie.
-Tam masz swoje ubrania. Wychodzę.- I poszła. Uuu u, ale poszybowałem. Musiałem coś głupiego zrobić. Swoją drogą, to ciekawe, kto był takim debilem i pociął mi twarz. W sumie nie głęboko, ale..., jak to do cholery wygląda? Przeszukiwałem pamięć, w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia, ..., gdy nagle…,coś sobie przypomniałem. Ten gość, który kręcił zadymę w klubie, gdzieś nas zaprosił. Tylko gdzie? Tomasz będzie wiedział, był w lepszym stanie ode mnie. Dariusz nie pił, więc..., także jest poinformowany o naszych poczynaniach. No tak. Tylko, gdzie oni są? Zaburczało mi w brzuchu. Głodomór się obudził, trzeba dać mu jeść. Idę do kuchni. Ubrałem się i wyszedłem z pokoju po umyciu zębów, gdyż moja szczoteczka od ostatniego razu, była podpisana w łazience przy pokoju gościnnym. Ubrałem zwyczajowo swoje wdzianko, które Natalia wzięła ostatnio ode mnie do prania i udałem się do kuchni. Po drodze wszedłem jeszcze tylko do pokoju Karoliny zobaczyć, czy i jak bardzo narozrabiałem. I okazało się, że bardzo. Gdy wszedłem do dziewczyn, były wszystkie, a nawet więcej, bo i Grażyna z Jolką, Iza, oraz Marta z Joanną, co było dużym zaskoczeniem dla mnie. Coś musiałem odjebać, że aż tyle się ich zebrało w jednym miejscu.
-Cześć dziewczyny. Coście takie złe?- Podeszła do mnie Agata i mnie przytuliła, a po chwili patrząc mi w oczy, zapytała.
-Co robiliście wczoraj?
-Piliśmy koniak w klubie.
-A później?
-A później, to obudziłem się tutaj w pokoju gościnnym.- Odparłem. Patrzyła na mnie i nic nie mówiła.  
-Ten facet, który kłócił się wczoraj z Martą, gdzieś nas zapraszał, ale nie pamiętam już jak, czy i kiedy, wychodziłem z klubu.
-20:47 razem z Tomkiem i Dariuszem.- Odparła Marta.
-Darek wrócił umazany krwią i twierdzi, że jest twoja.- Dodała Joanna.
-Dlaczego masz rany na twarzy.
-Tego też nie wiem. Nic nie pamiętam. Marta, gdzie jest Tomek?
-Tutaj. Martwiłam się, więc przyjechałam do Karoliny, bo wy mieliście tutaj być. Tylko, że was tutaj nie było!- Wykrzyczała poważnie zła na mnie, ale widząc moją minę, sprostowała.
-Przepraszam, nie powinnam się unosić.- Powiedziała ze skruchą w głosie i zadała mi jeszcze jedno pytanie.
-Ty poważnie niczego nie pamiętasz? Nic?
-Wyszedłem o własnych siłach z klubu?
-Tak. Nawet się nie zataczałeś. Szymon, co się działo?
-Nie wiem. A Tomek?- Zapytałem.
-Chłopaki na wejściu twierdzą, że wychodziliście normalnie. Jeszcze żartowaliście sobie z nimi.
-Pamiętam to. Jeden opowiadał kawał o sekretarce.  
-Wojtek twierdzi, że coś braliście, bo po tym dowcipie wychodząc, śmialiście się z dziesięć minut.
-Tomek wstał?
-Śpi u Pawła.- Powiedziała Paulina.
-Nie myślisz chyba, że to on? Zdenerwowała się Marta.
-No jak to nie. Chciał podciąć mi gardło, ale nie trafił i poszerzył mi uśmiech.
-Tomek, by tobie tego nie zrobił.- Wiedziałem, że ona widzi, iż on jest strasznie za mną. No tak. Dlaczego prędzej na to nie wpadłem. Ona jest zła na mnie o to, że Tomek bardziej szanuje moje szalone pomysły, niż jej potrzeby. Spojrzałem na Joasię i zapytałem.
-Darek jest u ciebie?
-Był. Przebrał się i pojechał odwieźć chłopaków.- Odparła.
-Teraz mnie zaciekawiłaś. Kto z nim był?
-Marek i tych dwóch imbecyli. Nie lubię ich.- Powiedziała Joasia i dodała.
-Dużo mówili szeptem, czyli coś spiskowali.
-Niekoniecznie. Może tylko rozmawiali o czymś, o czym nie powinnaś wiedzieć.
-Właśnie.- Powiedziała unosząc brwi.
-Może o niespodziance dla ciebie.
-Tak myślisz? Ty coś wiesz. Jak ty jesteś w coś zamieszany, zawsze są to sprawy zabawy, więc?- Jedna mniej, stwierdziłem sam sobie.
-Nie wywiniesz się tak łatwo. Oberwiesz za wczoraj.- Oznajmiła mi spokojnie Agata.
-Wcale tego nie chcę. Chcę się tylko dowiedzieć, kto mi to zrobił.
-I kto to był?- Zapytała Paulina.
-Jeszcze do tego nie doszedłem. Idę go obudzić.- Oznajmiłem im i....
-I co mu powiesz?- zapytała Marta.
-Że nie pamiętam. Idę.- I polazłem do pokoju Pawła. Po drodze, dołączyła do mnie Marta.
-Szymon, dajcie sobie spokój. Nie róbcie tego.
-Czego?
-Tego czym się teraz zajmujecie.
-Marta, ja nie wiem, co się stało. Nie rozumiem tego. Muszę to sobie poukładać. Daj mi porozmawiać z nim sam na sam, w cztery oczy.
-Oczywiście, że wejdziesz tam sam. Chcę tylko, żebyś tego dalej nie drążył.
-Masz moje słowo.
-Dziękuję.- Powiedziała i mnie przytuliła, po czym poszła sobie z powrotem do dziewcząt. Stanąłem przed drzwiami i w pamięci zrodził mi się slajd z wczorajszego dnia. Dziewczyna, która była twarzą w twarz ze mną. Bardzo ładna. Zaraz, to chwila pocałunku. Troszkę mi się poszerzyła wiedza na temat tego, co się działo. Wszedłem do pokoju Pawła pukając, Tomek już nie spał. Ale był dziwnie zdezorientowany. Taki nie swój. Jak gdybym kogoś zabił na jego oczach.
-Sorry Szymon.- Wykrztusił z siebie. Pokazałem na swoją twarz myśląc, że to on.
-Powiedz mi, że to nie ty.
-To nie ja, to oni.
-Darek z Markiem?- Zabiję ich.
-Nie! Nie, nie. Nie oni.
-Więc kto?
-Nie pamiętasz? A więc dobrze widziałem, że on tobie coś dosypał do koniaku.
-Miałem szklankę przed sobą, nie mógł mi niczego dosypać. Prawie cały czas trzymałem ją w dłoni.
-Nasypał sobie, wymieszał, a potem podmienił swoją szklankę z twoją. Wypiłeś to. Pytałem go, co bierze za leki, a on odparł, że na żołądek. Powiedziałem mu, że nie miesza się tego z alkoholem, a on odparł, że to jego sprawa, co i jak bierze.
-To nie wszystko, co? Gdzie myśmy byli i co odjebałem tym razem?
-Zaczepiłeś nieodpowiednią dziewczynę.
-Całowałem się z nią?
-Nie tylko.
-To co jeszcze, tańczyłem?
-Poszedłeś z nią do samochodu na pół godziny. I wtedy znów wyświetlił mi się w głowie slajd, który pojawił mi się znikąd, gdy stałem przed drzwiami. Ale tym razem ten slajd, zamienił się w film. Byłem we wnętrzu samochodu. W mercedesie. Ja i ona bez bluzeczki, grzebała przy moim rozporku. Rozpięła mi pasek.  
-O kurwa!- Tomasz spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie ona. Sytuacja.- Sprostowałem swoją wypowiedź.
-Szymon. Temu, który pociął tobie twarz, urwałem kutasa, a resztę pobiłem.- Zszokował mnie tą wiadomością. Jakby jeszcze tego, co teraz robimy nie było za wiele.
-Żartujesz sobie?- Odparłem.
-Nie. Wiesz, że Marcin mnie zatłucze, kiedy się o tym dowie. Prosił, bym się teraz w nic nie wpakował. A ja co? Znów pobicie.
-Ilu ich było?
-Sześciu.- Ulżyło mi.
-To dobrze.
-Jakie kurwa dobrze! Jest prowadzona sprawa o pobicie, przeciwko mnie. Jak chcesz z tego wybrnąć!? Inaczej. Jak chcesz mnie z tego wyciągnąć, co!?- Wściekł się na mnie i miał rację. Pomyślałem chwilkę zanim dałem mu logiczną odpowiedź na to zgoła niewygodne pytanie.
-Pocięli mi twarz. Stanąłeś w mojej obronie. Marcin pomoże, Mecenas też stanie w twojej obronie, zobaczysz. Jakoś im to wyjaśnimy. Będzie dobrze.- Tomek się zmieszał.
-Szymon widać, że jestem winny, co?- Powiedział, ale już spokojnie.
-Widać, bo się przejmujesz. Tomek, razem w tym siedzimy, więc nie dam tobie zrobić krzywdy. Co najwyżej pójdziemy siedzieć razem.
-Dzięki. Ale obiecałem tobie, że będę ciebie chronić.
-I to właśnie zrobiłeś. Musimy tylko wyprostować pewne wypowiedzi. Albo raczej zgoła inaczej ukierunkować.
-Nie będziemy kłamać.- Powiedział.
-Tylko będę naginać rzeczywistość. Nie lubisz mnie za to, co?
-To nie tak. Lubię ciebie, ale tobie nie można dać wszystkiego, co chcesz. Zawsze wykorzystujesz, to co masz. Ty nie robisz niczego bezmyślnie, ty robisz coś, co jest zupełnie nieracjonalne. A mimo wszystko udaje się tobie wyjść na prostą. I nikt nie rozumie, jak ty to robisz.
-Wiara i ofiara śmiertelna. Moja ofiara. Moja.
-Nie pojmuję.  
-Więc może zrozumiesz to. Jesteśmy ofiarami w tej wojnie. Tak Tomciu. Właśnie my. Zrozumiałem to za pierwszym razem, a teraz jestem już tego pewien. Pamiętasz te 90.000 PLN?
-Tak.
-Wiesz kto dał te pieniądze?- Zapytałem.
-To pieniądze z drugiego przejazdu narkotyków przez Polskę. Skonfiskowali je i dano nam, by coś z tym zrobić. Natalia obstawała za tym, więc mecenas z Marcinem wymyślili taki plan, aby dać nam te pieniądze, w taki sposób, by dziewczyny się nas i ich nie czepiały. My mieliśmy trzeci przejazd. Na czwartym się utopią.- Powiedziałem do niego.
-Nie pojmuję.
-Czyli narkotyki same się niszczą, same wiozą i same rozprowadzają, a pieniądze, które są z narkotyków, działają przeciwko grupom, które są zamieszane w obrót towarem? Przecież to paranoja.- Stwierdziłem fakt oczywisty dla mnie.
-Tak urządzony jest ten świat. Nic na to nie poradzimy.- Odparł.
-Czyli gramy w grę, która sama się finansuje. No zajebiście!- Chwilkę się zastanowiłem, pomyślałem i dodałem.
-Normalnie niekończąca się opowieść. A właśnie, bo zapomniałbym tobie powiedzieć. Wiesz, że Marta jest tutaj?
-Cholera myślałem, że mam jeszcze chwilkę czasu, żeby to sobie poukładać.
-Paulina załatwiła nam czas, aby to wyjaśnić. Dzisiaj nie będą się na nas złościć. Trzeba im powiedzieć, co się stało jeszcze dzisiaj i coś dla nich zrobić. Jakąś godzinę gry. Zapomną, jeśli będą miały o czym rozmawiać.
-Debil jesteś, ale znając twoje podejście, to może zajmiesz je na tyle, że się uda.- Powiedział Tomasz.
-Uda się zobaczysz.
-Szymon nie mów im wszystkiego.
-Przecież wiem. Będzie dobrze.
-Co zamierzasz zrobić?- Zapytał Tomasz mając na względzie swoje dobro.
-Coś przesiąkniętego erotyką.
-Przecież one na to liczą.
-A myślisz, że ja o tym nie wiem? Zrobić dla nich coś, co chcą i tak dojdziemy do tego, że będzie spokojniej. Zajmą się gadaniem o grze, a o moją twarz, to sam się będę martwił. Zgoda?
-Co powiesz Agacie?
-Prawdę, na tyle na ile mogę, oczywiście.
-Jasne.
-Tylko się nie wysyp, że wiesz o tym, co się stało.
-Ja kryje ciebie, a ty mnie.
-To tylko niedopowiedzenia. Idę porozmawiać z Agatą. Weź prysznic i przyjdź do pokoju Karoliny, tylko się nie przestrasz. I jeszcze jedno Tomciu.- Spojrzał zdziwiony na mnie.
-Co jest?
-Ty już im to powiedziałeś. Tylko tak żeś majaczył, że nie wiedzą o co tobie chodziło. Dobra idę.- I wyszedłem udając się do pokoju Karoliny, w którym to, były wszystkie nasze dziewczyny.
-Agatko, chciałbym porozmawiać z tobą na osobności.
-Chodźmy do pokoju Natalii.- Spojrzałem na Karolinę.
-Dobrze. Idźcie. Tylko Szymon....
-Wiem. Bez żadnych szaleństw. Masz moje słowo.
-Ale zrobisz nam grę.
-Mówisz i masz, jeśli chodzi tylko o takie rzeczy.- Uśmiechnęła się i powiedziała.
-Dziękuję. Bo już myślałam, że na próżno przyjechałam w tym tygodniu.
-Czyli szaleństwo.- Cholera, przegram zakład z Agatą. Mało, że z Agatą. Paulina spojrzała na mnie i powiedziała.
-Jeśli będzie mi się ta gra podobać, to dam tobie spokój ze swoją wygraną. Agata rzuciła swoim wzrokiem na mnie.
-Nie odpuszczę. Nawet sobie nie myśl.- Zacząłem się płaszczyć.
-Proszę. Nie mogę być na twoje usługi przez tydzień, przecież zerwaliśmy ze sobą. To nie uczciwe. No weź. Proszę.
-Obiecałaś Agata, że mu odpuścisz.- Wstawiła się za mną Karolina.
-Ale tylko wtedy, jeśli ta gra, w którą będziemy grały, będzie przesiąknięta erotyką.
-Proste, jak dla mnie.- Odpowiedziałem Agacie, po czym powiedziałem do Karoliny.
-Zapytaj wszystkich, czy będą grać.
-Ale w co?- Zapytała Karolina.
-W deser. Zrób sondaż i zobaczmy, kogo uważacie za najgorętszą laskę tutaj.- Podałem dłoń Agacie i powiedziałem.
-Chodźmy.- I poszliśmy do sypialni Natalii. Na miejscu zadałem pytanie Agatce.
-Zła będziesz, jeśli powiem tobie, że całowałem się z inną kobietą?
-Przecież wiesz, że nie. Więc o co tobie chodzi?
-Nie wiem, co zrobiłem. Ale..., jeśli to prawda, co mówi Tomasz, to ciebie zdradziłem. Nie wiem tego na pewno, bo mam różne przebłyski w głowie tej samej sytuacji, a nie potrafię odpowiedzieć nawet sobie, który slajd jest prawdziwy.
-Naprawdę nie pamiętasz niczego?
-Wiem tyle, co mi Tomasz teraz powiedział. Tylko nie jestem pewny czy to prawda, czy nie. Mam takie chwile w głowie, że nie umiem określić, co się działo i nie jestem pewien, co do swojej uczciwości wobec ciebie kochanie.- Przycukrowałem troszkę, by lepiej to wyglądało, z jej punktu widzenia.
-Marta twierdzi, że mało wypiliście w klubie. Nie rozumie natomiast tego, że ty nie pamiętasz niczego po opuszczeniu klubu.
-Ten kłótliwy zasraniec podobno coś wsypał sobie do szklanki, ale nie wypił tego. Zamienił swoją szklankę z moją, kiedy nie patrzyłem. Wypiłem to.- Agata zrobiła wielkie oczy.
-Mógł ciebie otruć.- Powiedziała.
-Myślę, że miał inny plan. Śmiem twierdzić, że ten złamas chciał nas wykorzystać do pewnego celu. Chciał, żebyśmy całkowicie zajęli się jego konkurencją. Wpakował nas na nich, tylko po to, byśmy się pozabijali.- Powiedziałem.
-A co w tym wszystkim robi jakaś kobieta?- Zapytała się mnie, spoglądając w moim kierunku z dziwną pogardą. Nie miałem chęci okłamywać Agaty, więc zrobiłem coś, czego nie spodziewałem się po sobie samym. Powiedziałem prawdę.
-To narzeczona jednego z nich, najpewniej szefa. Pamiętam, że rozpinała mi pasek w spodniach i to wszystko. Nie pamiętam skąd mam pociętą twarz, nie jestem pewien, czy to zrobiliśmy, czy nie. Nic nie wiem! Głupie, co?- Zapytałem, szukając iskierki jakiegokolwiek zrozumienia w jej oczach.
-Brzmi, jak kłamstwo idealne. Powiedziała spoglądając mi w oczy.
-Wiem. Tylko, że ja nie kłamię. Nie mam potrzeby ciebie okłamywać. Nie muszę tego robić, prawda?
-A co jeśli powinieneś?- Zapytała.
-Właśnie mówię tobie o tym, bo chcę być uczciwy wobec ciebie.
-Skoro tak, to odpowiedz mi na pytanie. Dlaczego nie przyszedłeś do Karoliny, tylko pojechałeś do klubu?  
-Byłem u was, bo zapomniałem, że Jagoda z Andrzejem pojechali do Bydgoszczy na ten pierwszy festiwal operowy. Wasze gestapo do mnie się przyczepiło zgłupiałem. Miałem potem iść do Marcina, ale gestapo powiedziało mi, że jest u dziewczyny, bo jego ojciec Władek, nie chciał zostawiać go w domu. Pojechałem do restauracji myśląc, że zastanę tam Dagmarę i rozmawiałem z Leszkiem, gdyż Dagmary nie było. Stamtąd zadzwoniłem do klubu, ale była kłótnia, więc pojechałem zobaczyć, co się dzieje. Natknąłem się tam na Darka z Tomkiem i rozwiązaliśmy problem Marcie. Tylko z tego, co widzę, zrobiłem to, swoim własnym kosztem.- Stwierdziłem pokazując na swoją twarz.
-Czy ty czasem możesz omijać sporne sytuacje?- Zapytała mnie.
-Chyba nie.- Odparłem.
-Dlaczego?- Zdziwiła się.
-Bo byłbym chory, jeśli bym to zrobił.
-Bardzo zabawne. A jeśli chodzi o tą dziewczynę, to odpuszczę tobie, jeśli..., i ty odpuścisz mi.
-Ale co?- Teraz ja byłem zdziwiony.
-To jak?- Zapytała Agata.
-Odpowiedz.- Obstawałem przy swoim.
-Nie. Ty powiedz najpierw. Broniła swojej autonomii, z pozycji wygranego.
-Dobrze. Odpowiem, jeśli powiesz mi, o co chodzi. Stwierdziłem krótko.
-Poznałam nową przyjaciółkę.- Powiedziała spokojnie i bez zawiści.
-Poznam ją?- Zapytałem.
-Poznasz.- Uśmiechnąłem się.
-No co? Ona jest taka fajna. Nie mogłam się powstrzymać. Nie śmiej się ze mnie.- Zbulwersowała się Agata.
-Myślałem, że to chłopak. A ty wyjeżdżasz mi z dziewczyną.
-Rudą.- Powiedziała z kwaśną miną.
-No. I w dodatku jest taka, jak ty.- Patrzyłem na nią, a ona zachowywała się, jak mała dziewczynka, która coś przeskrobała.
-To przyjaciółka Karoliny.- Wciąż się jej przyglądałem, a ona promieniała jasnością, z takim dziwnym zdezorientowaniem.
-Ana jest Czeszką.  
-Ale dlaczego mi o tym mówisz? Zakochałaś się, co?
-Nie dokuczaj mi.- Podszedłem i ją Przytuliłem.
-Przepraszam. Dobrze wiesz, że możesz. Rozumiem ciebie, bo mi też bardzo podobają się dziewczyny. A, skoro ona bardzo przypadła tobie do gustu, to pewnie mnie też będzie się podobać.
-Naprawdę nie pamiętasz, co z tą dziewczyną robiłeś?- Zapytała wjeżdżając na ciężki temat dla mnie.
-Mam taki filmik przed oczami, że siedzimy w samochodzie i po rozpięciu paska, zaczyna dobierać się do mojego rozporka. Ale to tyle. Tomasz twierdzi, że zniknąłem na pół godziny. Na pewno się całowaliśmy. Tego jestem pewien.
-A twoja twarz?- Zapytała.
-Podobno, to jej chłopak. Powiedział do mnie, że z jednej strony będziesz się śmiał, a z drugiej płakał.- Oświeciło mnie.  
-Pamiętam to.- Ucieszyłem się, jak dzieciak. Pocałowałem ją i wybiegłem powiedzieć to Tomkowi. Ale zawróciłem i wszedłem z powrotem do sypialni Natalii.
-Mogę iść powiedzieć o tym Tomkowi?
-Dobrze. Leć.- I poszedłem do pokoju Pawła. Gdy wszedłem, Tomek był już ubrany po kąpieli. Spojrzał na mnie i powiedział.
-Coś taki zszokowany?  
-Przypomniałem sobie moment, w którym ten debil, pociął mi twarz.
-A..., co dokładnie pamiętasz?
-Jak jakiś blondynek stał nade mną i powiedział do mnie, że jestem dupkiem. Oraz, że zostawi mi pamiątkę i z jednej strony będę się śmiał, a z drugiej płakał. To ten dupek zrobił mi te dwie rysy na twarzy.- Do pokoju Pawła wszedł Darek, witając się z nami i mówiąc.
-Cześć.
-Cześć.
-W białej koszuli?- Zapytał mnie Tomek.
-Tak. Miał też Levis-y 501 w kolorze niebieskim i zegarek na ręku.
-Złoty?- Zainteresował się Dariusz.
-Tak.
-To tamtejszy szef.- Odparł.
-Skąd wiesz?
-Znam idiotę z widzenia. Czasem przyjeżdżał osobiście po cukier.
-Co od was brał?- Zapytał Tomasz.
-Kokainę, hasz, marychę. Wszystko, jak leciało. To on pociął tobie twarz?
-Tak.
-Podobno jest nienormalny. Jego rodzice mają pieniądze, więc szaleje. Policja u niego na terenie, to jego wujek, kuzyn i najlepszy kumpel ze szkoły. Dobrze kryty.
-Ustawiony jest nieźle. Co dziś zamierzacie robić?- Zapytał nas Darek.
-Wczoraj daliśmy dupy. Dzisiaj, musimy zrobić coś dla dziewcząt, więc Szymon zaszaleje.
-Co zrobisz?
-Grę dla nich.
-To zostanę. Joasi też zachciało się ostatnio zobaczyć grę w jego wykonaniu.
-Będziesz z lekka w szoku, bo ona już z nami grała.- Oznajmiłem mu.
-A to niby dlaczego będę w szoku?
-Szymon jest szalony i bezpruderyjny.- Powiedział Tomasz.
-Jeśli chodzi o niego, to nic mnie już nie zdziwi.
-Dajesz słowo?- Zapytałem.
-Oczywiście.
-Uważasz, że Joasia, to gorąca laska?
-Pewnie.- Odparł.
-Bez urazy?- Zapytałem.
-Bez.- Stwierdził luźno Darek.
-To gramy.- I się szyderczo uśmiechnąłem. Darek spojrzał na Tomka.
-Co on chce zrobić?- Zapytał.
-Nie mam zielonego pojęcia. Ale czasem, to się go normalnie boję.- Odpowiedział Tomasz drugą część szeptem, odwracając się ode mnie i zasłaniając dłonią usta przede mną.
-No co ty?
-Kiedy zapytałem, co chce zrobić z tymi Niemcami, wiesz co powiedział?- Darek pokiwał głową, że nie.
-Że zrobi im naukę pływania. Teraz rozumiesz?
-A co powiedział o tej grze?
-Deser. Niby nic takiego, ale....
-Co to znaczy?- Zapytał zdumiony Dariusz.
-I tego się obawiam.- Spojrzeli oboje wymownie na mnie.
-Co?- Zapytałem nie wiedząc, o co im chodzi.
-Nie nie. nic. My tylko chcemy wiedzieć, o co chodzi z tą grą?- Zapytał Tomek.
-Potrzebna będzie plansza do gry.
-I co to za problem.- Zdziwił się Darek.
-Gorąca plansza do gry.
-To na kaloryfer z nią.- Odparł luźno Darek.
-Jak posadzisz Joasię na kaloryferze, to ona na 100% tobie ryja sklepie.
-Chcesz dziewczynę na planszę do gry?
-Pewnie.
-Joasia na to nie pójdzie.
-Obadamy.- Oznajmiłem mu.
-Pójdzie?- Zapytał Darek Tomka, będąc niepewny swojej racji.
-Widziałem już tyle dziwnych rzeczy z dziewczynami, jeśli chodzi o niego, że możesz mi nie wierzyć, ale Marta mając lęk przestrzeni weszła z tym debilem na dach. Przedtem, to ona nie chciała wyjść nawet na balkon, a ostatnio prosiła mnie, bym porozciągał jej sznurki, bo będzie tam wieszać pranie.
-Czyli podnosząc wymagania dużo wyżej, coś, co jest zupełnie nieracjonalne, nagle jest czymś zwykłym. Ciekawe. Czyli przeskoczyła własny strach.- Spojrzeli na mnie, jak na idiotę.
-No co!?
-Nic.- Odparł Dariusz. Spojrzałem na Tomka.
-Ja nic nie mówię.
-No właśnie. A powinieneś coś powiedzieć, bo co, jeśli one wybiorą najgorętszą laską Martę?
-Nie zrobią tego.- Powiedział pewny swego.
-Marta nie jest według ciebie, gorącą laską?- Zapytałem.
-Jest! Tylko tam jest Karolina, jest Żaneta i Agata, którą wszystkie kochają. A Martę, to one szanują ze względu na jej pracę.
-Myślę, że się mylisz.- Spojrzał zdziwiony.  
-Ale, to twoja ocena merytoryczna faktów.- Dodałem i zapytałem Dariusza.
-Ty też tak myślisz?
-Dobrze wykształcona, miła, ładna do tego kształtna i racjonalna. Z tego, co mówi Joasia, jest wspaniałym kompanem do różnego rodzaju zabaw. Pomysłowa i spokojna, nie wyrywna, zaradna, to też wspaniały materiał na żonę.- Oznajmił nam Dariusz.
-Widzisz? Może się podobać.- Powiedziałem do Tomka.
-Zaraz tobie zajebie.
-Ona stonowana, ty impulsywny. Staniecie ze swoim temperamentem po środku. Ona będzie ciebie uspokajać, a ty jej podnosić ciśnienie. Jeśli wytrzymacie ze sobą, to możecie stworzyć wspaniały związek.
-Tak myślisz?- Zapytał zaciekawiony.
-Nie. Tak sobie gadam z ciekawości patrząc, jak ty do tego podejdziesz.- Patrzył na mnie i nie wiedział, co powiedzieć.
-Nikt nie odpuszcza takiej dziewczyny.- Powiedział Darek.
-Zaczynasz mnie wkurwiać. Dlaczego tak bardzo tobie na nas zależy?- Odezwał się patrząc na mnie.
-Bo was lubię. I osobiście uważam, że nigdy nie znajdziesz lepszej dziewczyny niż Marta.
-Ale ty mnie wkurwiasz czasem.
-Wiem. Gdyż zauważyłem, że ty właśnie wtedy kodujesz sobie to, co się do ciebie mówi. Dużo łatwiej się z tobą rozmawia.- Wstałem i powiedziałem.
-Idę coś zjeść.
-Poczekaj, już jest po szesnastej. Za godzinę będzie kolacja.- Powiedział Tomasz.
-Skąd o tym wiesz? Z łazienki wyszła Marta.
-Ja mu powiedziałam.- Skrzywiłem się.
-A niech to.- Uśmiechnęła się.
-Wiesz? Nie wierzyłam mu, kiedy pierwszy raz mi o tym powiedział.
-Nikt by nie uwierzył w coś takiego, że znalazł się debil, który potrafi oddać jakąkolwiek miłość, innej osobie.- Odpowiedziałem. Mrugnęła oczętami, pocałowała Tomka, a wychodząc zjechała po jego buzi dłonią gładząc go po twarzy, zatrzymała się w futrynie i z uśmiechem spoglądając na mnie, zbliżała palec lubieżnie do ust, aż w końcu zamknęła drzwi. Spojrzałem na Tomka.
-Przyszła powiedzieć mi, że nie jest zła. Chce tylko, żebym zaczął jej ufać.
-Chce wiedzieć, co się dzieje.- Odparłem.
-Wiedzą, że nie powiemy prawdy.- Powiedział Darek.
-Właśnie.- Dodałem.
-A tak prawdę powiedziawszy, to co ty żeś tam narobił?- Zapytał Darek.
-Nie wiem. Nie pamiętam. Nie pomogę.
-Szymon, a co pamiętasz?- Zapytał jeszcze raz Darek.
-Pamiętam tylko kilka slajdów z zabawy i jeden filmik, w którym ona rozpinała mi spodnie.
-Przeleciałeś mu kobietę? Zgłupiałeś?- Powiedział robiąc duże oczy Dariusz.
-Nie wiem. Nie pamiętam tego.
-Pokłócili się tego wieczoru i ona, żeby zrobić mu na złość poszła razem z tobą? Ty, to umiesz się znaleźć.- Powiedział pełen podziwu.
-Odwal się.- Zdenerwował mnie tym sarkastycznym stwierdzeniem.
-Coś taki zły. Przecież, to jest bardzo fajna dziewczyna.- Bronił swojego szyderstwa.
-Nie spałem z nią.- Powiedziałem.
-Skąd wiesz, przecież nie pamiętasz niczego.- Powiedział.
-Pamiętam chwile. Ale gdybym się z nią kochał, to raczej, bym to zapamiętał.- Spojrzałem na nich. Stali tak, jak gdyby akurat ten argument, bardzo do nich przemawiał.
-Chyba.- Dorzuciłem mając głupią minę.
-Czyli pewien nie jesteś.- Powiedział Darek.
-No, nie. Ale 30 minut przez które Tomek mnie nie widział, to bardzo mało czasu, żeby się nią zainteresować i dobić do celu jej punktu G.
-Pół godziny?- Zapytał Tomka.
-Nawet mniej. Myślę, że ona zrobiła z nim tylko teatrzyk, by ktoś z nich zobaczył, co się święci. On tylko nawinął się jej na oczy i wpadł w sidła pajęczycy.
-Głupia, to ona nie jest.- Oznajmił nam Dariusz.
-Czyli najpewniej zrobiła to pod publikę.- Stwierdziłem coś, co nagle wydało mi się takie normalne.
-Pamiętasz może, kto was zobaczył?- Zapytał Darek.
-To jak zdjęcia. Brak jakichkolwiek slajdów na ten temat. Poczekaj. Leżałem przy samochodzie, więc mnie z niego wyciągnęli. To tylko slajd i kawałek filmu z tekstem, że z jednej strony będę się śmiał, a z drugiej płakał, gdy ten złamas ciął mi twarz, ale kto po niego pobiegł, to ja tego nie wiem.... Poczekaj, te dwie dwórki, które biegały wokół niej, nagle dziwnym trafem zniknęły, gdy ona wzięła kluczyki do samochodu.
-Czyli coś jednak pamiętasz.- Stwierdził Darek.
-Coś, to mimo wszystko zbyt mało, żeby poskładać to w całość.- Spojrzeli na mnie i na siebie.
-Co jest?- Zapytałem.
-Ty naprawdę nie pamiętasz?- Zapytał Darek.
-Czego?
-Wczoraj byliśmy u Romana.- Odparł Darek siedząc przy stoliku. Usiadłem do biurka, a kładąc dłonie na swojej potylicy, zadałem mu pytanie.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?- Zmarszczyłem czoło myśląc, że narobiłem jeszcze więcej gnoju.
-Byliśmy wczoraj u Romana?- Powiedział Tomasz.
-Narozrabiałem?- Zapytałem wreszcie wprost.
-Tak. Tylko nie rozumiem dlaczego, kiedy wychodziliśmy, Roman kazał mi ciebie pilnować.
-Lubi mnie, albo jestem mu bardzo potrzebny.- Stwierdziłem.
-Raczej to drugie.- Rzucił Tomasz.
-Boi się Interpolu.- Dodał Darek.
-Wiesz, że obiecałeś mu chronić jego córkę?
-Razem z dziewczętami?
-On nie ma dziewczyn, ma żonę.- Zdziwił się Darek.
-Nie o tym mówię. Agata z Pauliną i Karolina mają być jej pomocne w trudnych chwilach.- I dodałem widząc jego zniesmaczenie.
-Ale one lubią Izę, więc spokojnie. Idziecie do dziewcząt?
-Tak. A ty gdzie się udajesz?- Zapytał Tomek.
-Do kuchni. Muszę coś zjeść. Najlepiej zupę.- I udałem się do kuchni. Wszedłem i spojrzałem na panią, która krzątała się po pomieszczeniu.
-Pewnie chcesz zupę.- Powiedziała pani Honorata.
-Aż tak widać?- Zapytałem.
-Widać. Jest jarzynowa. Usiądź, naleje tobie takiej rzadszej, to ruszy troszkę twój organizm… . Wyglądasz strasznie.- Dodała po krótkiej przerwie.
-Dziękuję bardzo.
-Nie ma za co. Wyglądasz, jak ściana.- Stwierdziła po dokładnych oględzinach mojej twarzy.  
-Głęboko się zaciąłeś przy goleniu.  
-Tak to jest, kiedy człowiek idzie do kogoś, kto nie umie tego robić. Zdarza się.- Usiadłem przy stole.
-Trzy minuty, bo muszę podgrzać.- Wzięła patelnię i nalała jedną łyżkę wazową, po czym spojrzała na mnie.
-Zjesz więcej?  
-Jeszcze jedną.- Nalała jeszcze jedną, postawiła patelnię na duży płomień w kuchence gazowej i zupa zagotowała się w minutę. Nalała mi to w miseczkę i podała.  
-Sztućce są tam.- Oznajmiła mi pokazując na stylowy kredens z szufladami.
-Wiem. Dziękuję.  
-Nie ma za co. W sumie, to jesteś ciekawym człowiekiem, bo kiedyś przyszedłeś mi pomóc. Nikt, nigdy czegoś takiego nie zrobił. Zjedz, smacznego. Za godzinkę kolacja.
-Przeszkadzam?
-Raczej nie. Karolinka chciała po prostu kanapki.
-Zjem i pomogę.
-To ja przyszykuję wędliny, bułeczki, masełko i warzywa.- Zjadłem i powiedziałem.
-Za minutkę wracam. Pobiegłem do pokoju Karoliny.  
-Kto pomoże przy kolacji?
-Idę z tobą.- Powiedziała Paulina.
-Dołączę do was.- Stwierdziła Agata.
-Mogę i ja.- Oznajmiła nam Marta.
-Pomogę.- Dołączyła Joasia.
-Idę z wami.- Uśmiechnęła się Mariola.
-To jeszcze dwie osoby, które zabiorą to do jadalni i idziemy.
-Dobrze pójdę.- Powiedział Tomek do Marty.
-Wychodzi na to, że muszę i ja.- Odparł Darek.
-Nie musisz. Nikt ciebie nie prosi.- Powiedziała ze złością Joasia.
-Kochanie z tobą, to nawet do kamieniołomu.- Próbował załagodzić sytuację Darek.
-I niby co takiego miałabym tam robić?- Zapytała.
-Założyć taki strój kąpielowy i się opalać.- Odpowiedział Dariusz Joasi po chwili zastanowienia.
-Głupi jesteś. Ty tylko o jednym.- Stwierdziła Joasia.
-Jak każdy facet.- Dodała Agata. Podszedłem do niej i nacisnąłem jej na pierś.
-Iiiiii! Iiiiiii! Wydałem dźwięk, jaki wydaje trąbka w rowerze.
-Nie pozwalaj sobie.
-Przepraszam.- Wziąłem odgarnąłem jej włosy za ucho i pocałowałem ją w szyję, wjeżdżając językiem na ucho.
-O Boże! Ale tobie zaraz dołożę.- I mnie pogoniła w stronę kuchni. Zatrzymałem się na parterze, pocałowałem ją i powiedziałem.
-Teraz lepiej?
-Lepiej.- Przytuliła mnie, pocałowała i cmoknęła w ucho, w taki sposób, że dźwięk który jest dość ostry, skierowany był w moją małżowinę uszną. Aż zapiszczało mi w uchu.
-Za karę.- Oznajmiła mi widząc moją zniesmaczoną minę.
-Ale ja zrobiłem tobie coś miłego.  
-Było by miłe, gdyby było dokończone.- Przemyślałem sprawę i może faktycznie ona ma rację.
-Zapamiętam. Nie robić niczego, czego nie można dokończyć.- Dziewczyny i chłopaki zeszli już do nas.
-Chodźmy.- I weszliśmy do kuchni.  
-Wszyscy myją ręce.- Oznajmiła Karolina i pokazała nam, gdzie jest zlew. Później podzieliliśmy się pracą. Ja smarowałem, a dziewczyny układały wędliny i inne rzeczy. Za każdym razem robiły na kanapce jakąś twarz, albo motylka lub coś jeszcze innego. Takie malowanie warzywami i na tle wędliny. Fajnie im to wychodziło. Paulina miała do takich rzeczy jednak dryg. No dobra, mniejsza o to. Chłopaki pozanosili kanapki na stół i kawę oraz herbatkę w dzbankach. Spojrzałem na wszystkich. Choinka, troszkę dużo ludzi do gry w deser, może trzeba zrobić więcej niż tylko to. Zastanowiłem się i do jadalni wszedł Marcin z Dagmarą.
-Cześć wszystkim!- Wydarł się Marcin.
-A ty, miałeś nas zapraszać, jak będziesz coś robił.- Powiedział do mnie.
-Byłem u ciebie, ale podobno na ten czas mieszkasz u Dagmary. Poszedłem do restauracji, lecz Dagmary nie było. Był za to Leszek i porozmawiałem z nim.
-Mówił.- Powiedziała do mnie Karolina.  
-O czym jeszcze wspominał?
-Wyjaśniliśmy sobie dużo spraw i teraz zobaczymy. Bez względu na jego decyzję proszę, byście dali mu spokój.
-Zgoda.- Odparłem.
-Zjecie z nami?- Zaproponowała Karolina Marcinowi i Dagmarze.  
-Oczywiście.- Powiedziała Dagmara i podeszła do kredensu, by wziąć filiżanki i talerzyki.
-Siadaj.- Powiedziała do Marcina.
-To ty siadaj, a ja ciebie obsłużę. Proszę.- Dagmara usiadła i Marcin ją obsługiwał.
-Coś ty mu zrobiła?- Zapytałem.
-Lekcję wychowania.
-Czyli mu zależy.  
-Oczywiście, że mu zależy. A ty myślałeś, że jest inaczej?
-Czasem sprawia takie wrażenie, jak gdyby mu wszystko wisiało.
-To jedyny problem z nim. Ale poza tym, jest bardzo kochany. Zawsze słucha, gdy się do niego mówi, a to najważniejsze. Choć nie zawsze podchodzi do tego realnie. Ma to swoje halo.
-Każdy ma.- Odparłem. Usiadł obok Dagmary.
-O czym rozmawiacie?
-O tobie. Miłość Dagmary tobie służy.- Powiedziałem do niego.
-Ona jest zbyt dobra dla mnie.
-Jej dobroć się tobie udziela.
-I za to ją kocham.- Uśmiechnął się do niej.
-Ale jeszcze dużo pracy przed tobą. Więc się tak nie ciesz.- Zgasiła mu ten uśmiech na twarzy.  
-Dobrze kochanie. Popracujemy nad tym.- Podeszła do nas Mariola.
-Marcin, idź usiąść obok Piotrka.- Spojrzał na Dagmarę.  
-Idź.- Odparła i poszedł. Mariola usiadła obok i zapytała.
-Jak to się tobie udało?
-Miłość zmienia wszystko.
-To prawda. Co tam u was, dawno was nie widziałam?- Zapytała Mariola.
-W sumie to dobrze. Tylko Marcina trzeba izolować od jego dziwnych znajomych ze szkoły.
-Głupieje razem z nimi?
-Tak. Ciężko bywa, ale jakoś daje sobie radę. A co tam u was?
-Piotrek jest wspaniały. Szymon miał rację mówiąc, że wystarczy włożyć w to troszkę serca i będzie ideał. Jest tak, jak powiedziałeś. Dziękuję.- Zwróciła się bezpośrednio do mnie.
-Co dzisiaj robicie?- Zapytała mnie Dagmara.  
-Mam wymyślić jakąś grę. Ale zrobiło się dużo ludzi i trzeba będzie ją troszkę tuningować.
-A w co gramy?
-W deser.
-Ja chcę być planszą!- Wyskoczyła Dagmara. Wszyscy spojrzeli na nią.
-Szymon, na czym polega ta gra?- Zapytała zaciekawiona Agata.
-To gra planszowa.
-I!?- Dopytywała się wyjaśnień.
-I w zależności od tego, co się ustali, to planszą zazwyczaj jest najgorętsza dziewczyna.  
-A jak się w to gra?- Zapytała Dagmarę Agata.
-Pokrywa się jakiś kawałek ciała czekoladą i bitą śmietaną, owocami, a potem wygrany, który włoży tak zwaną wisienkę na czubek, zjada ten deser nie używając rąk. Odpada każdy, kogo pionek, czyli którykolwiek kawałek owoca lub czegokolwiek się oderwie i odpadnie.- Agata spojrzała na mnie.
-Masz w ryja. One wybrały mnie.
-I w czym masz problem?  
-Bo nie chce być wysmarowana Czekoladą. Wiesz co się stanie, jeśli to wpadnie mi we włosy?
-Kotku, zazwyczaj takie rzeczy robi się na piersi, pośladku, ....
-A na myszce?- Zapytała Mariola.
-A goliłaś się?  
-Rano.
-Ej! Nie przesadzajcie?- Powiedziała skrajnie zdegustowana Karolina.
-Ograniczamy się do piersi.- Powiedział Piotrek i dodał.
-Szkoda, że nie ma Moniki.
-Bardzo zabawne.- Zbulwersowała się Mariola.
-Gra zabrałaby więcej czasu.- Odparł.
-Tylko kto zjadłby taki deser?- Powiedziała Agata.
-Kwestia dodatków. Może być wszystko, cukierki i drażetki, owoce, a nawet lody.
-Lody się roztopią. Powiedziała Paulina.
-Wiem. Dlatego dodaje się je na koniec.- Odparłem.
-Kto gra, ręka do góry.- Zapytała wszystkich Dagmara. Nie zauważyłem, żeby ktoś nie podniósł dłoni.
-Dużo nas jest, więc potrzebne będą dwie plansze do gry.- Powiedziałem.
-Chłopak i dziewczyna.- Powiedziała Joasia.
-O! O.- Zdziwiłem się jej decyzją.
-Na planszę do gry, zgłaszam Darka. Kto za?- Ręce podnieśli prawie wszyscy.
-Przeszedł!- Roześmiała się Joasia.
-Co tak ciebie bawi?- Zdziwił się Darek. Joasia spojrzała na Karolinę.
-Masz wosk do depilacji?
-Mam.
-Więc Dareczku najpierw, zdejmiemy z ciebie owłosienie.- I poruszyła brwiami, jak gdyby strasznie jej na tym zależało.
-Zgoda. A teraz dziewczyna. Jeśli ja mam być jedną planszą, to chcę, by drugą była, … .- Przyglądał się wszystkim dziewczynom i nareszcie powiedział.  
-Paulina, albo..., Dagmara wymachiwała dłonią w górze.
-No dobrze. Możesz być ty Dagmaro.
-Dziękuję. To po kolacji, godzina przygotowania plansz do gry.
-Dlaczego tak długo?- Zdziwił się Darek.
-Trzeba je umyć i..., no wiecie. Wypielić chwasty.
-Zaraz. Jak to wypielić chwasty?
-Zgodziłeś się na depilację, ale powiedziałeś, że nie zapłacisz, więc będzie darmowa.- Uśmiechnęła się Joasia.
-A kto to zrobi?- Paulina stuknęła go w ramię. Odwrócił głowę.
-Spokojnie, już to robiłyśmy. Zjadłeś?  
-Tak.  
-Idziesz z nami?- Zapytała Paulina Joasię.
-Oczywiście. Myślicie, że dam wam samym go obmacywać? Pomogę wam. Najpierw idziemy z nim pod prysznic.- Darek zmarszczył czoło i spojrzał na wszystkie trzy, Agatę, Paulinę i Joasię.
-To żart, prawda?- Zapytał zdezorientowany.
-Nie.- Powiedziała stanowczo Joanna. Złapała go za dłoń i poszły wszystkie trzy wlokąc za sobą Dariusza. Podszedł do mnie Tomek.
-Dlaczego głosowałeś za nim?- Zapytał.
-Bo już się wystraszyłem, że to będę ja.
-Czasem sam się ładujesz w takie rzeczy, a dzisiaj, co się tobie stało, że nie chcesz?
-Nagrabiłem sobie u Agaty i dziewczyn. Nie chcę ich bardziej denerwować.
-Powiedziałeś im?
-Nie. Ale one swoje wiedzą. Teraz będą miłe nie do wytrzymania.
-I Słowne.- Dorzucił Tomasz.  
-Tak kochany. Teraz będziemy zołzy i będziemy wymuszać na was wszystko.- Oznajmiła Marta. Zjedliśmy kolację i udaliśmy się pomóc Darkowi, ale natrafiliśmy na problem ze strony dziewczyn.
-Dobrze, że jesteście.- Zajmijcie się Dagmarą.
-Nie umiemy robić depilacji woskiem.
-Macie iść z nią pod prysznic.- Powiedziała Agata.
-Ok.
-Zaraz! Pójdę z jednym.- Oznajmiła Dagmara.
-On nie może być sam. Idę z wami.- Powiedziała Joasia. Darek spojrzał na nią.
-Nie zostawisz mnie tutaj samego.
-Jesteś w dobrych rękach.- Powiedziała Paulina w czasie odrywania plastra z woskiem z jego skóry.
-Szlak! By to trafił. Czy to musi tak boleć?
-Za pierwszym razem? Tak. Później jest łatwiej. Powiedziała Paulina, nakładając mu drugi plaster.
-Zniosę jajko.
-Masz.- Włożyła mu szpatułkę w usta i kiedy tylko zacisnął zęby, zerwała plaster. Joasia patrzyła na to wszystko i wreszcie powiedziała.
-Zostawiam go dziewczyny w waszych rękach i idę z Dagmarą, (Spojrzała na mnie z dziwnie szyderczym wyrazem twarzy.) oraz Szymonem, pod prysznic.- Popatrzyłem na nie wszystkie inaczej, jak gdyby o coś im chodziło. Ale o co? Gdyby chciały wiedzieć, zapytałyby. Wiec, co? Spojrzałem na Darka i mnie oświeciło. One chcą się nad nami znęcać. Ale ja z dwoma dziewczynami pod prysznicem. Co one mogą mi zrobić? Strasznie mnie to nurtowało, ale i tak poszedłem z nimi. Pod prysznicem stwierdziły, że najpierw mnie do szorują. Więc tarły mnie gąbkami z tej ostrej strony, aż normalnie myślałem, że jajko zniosę. Pewnie o to im chodziło. Normalnie bolała mnie skóra, przy każdym dotknięciu. Ciekawy byłem, co odwalą Tomaszowi. Po wszystkim umyłem Dagmarę i wyszliśmy spod prysznica. Wycieranie już nie było takie miłe, ale co by nie powiedzieć, to balsam, który na mnie nałożyły, był całkiem kojący to, co przed chwilką zrobiły. Szczerze mówiąc wyglądało to tak, jak gdyby chciały pokazać nam, że powinniśmy im ufać, bo mimo wszystko chcą dobrze.
-Już lepiej?- Zapytała Joasia.
-Znacznie.- Odparłem.
-Czyli piling się tobie przydał.
-Zaraz. Czyli ten żel pod prysznic jest pilingiem?
-Y chy.
-To dlatego mnie tak skóra boli. A co przygotowałyście dla Tomka?- Uśmiechnęła się.
-Nic. Marta była przeciwko takim praktykom.
-Jedna normalna, a on się jeszcze zastanawiał. Nie rozumiem czasem ludzi. No ale cóż, bywa i tak.
-Nie wiem dlaczego, ale ciebie lubię.- Powiedziała Mariola.
-Masz fajne ciałko.- Powiedziałem jej komplement.
-Coraz mniej.- Rzuciła do mnie Dagmara, mrużąc oczy.
-Ale i tak jesteście fajne dziewczyny. Tylko, że zbyt szybko uczycie się ode mnie. Coś fajnego, a jednocześnie upierdliwego. Dobre jesteście.
-To akurat wiemy. No cóż, więc została sprawa waszego kłamstwa.
-Nie kłamałem.
-Czyżby?
-Tak. Nie kłamałem.
-To gdzie byliście?
-Joasiu, nie wiem. Problem w tym, że nie pamiętam zbyt wiele.
-A dlaczego masz pociętą twarz?
-Wszystkiemu winne są dziewczyny.
-Jakie dziewczyny?
-Jedna, która pokłóciła się z chłopakiem i zagrała mną mu na nerwach, a on dla kurażu pociął mi twarz, więc Tomek dla równowagi dojebał im sęków. I to było mniej więcej, tak.
-A, jaką rolę w całym tym przedstawieniu odegrał Darek?
-Kierowcy.
-Tylko?
-Nie chciał pić.
-Szymon!- Rozzłościłem chyba tą odpowiedzią Joasię, która liczyła na odpowiedź o zaistniałej sytuacji.
-No co!?
-Dobrze wiesz, o co pytam.
-Z tego, co mi wiadomo, to tylko.
-Czyli nie brał udziału w bójce.
-Jakiej bójce? Wyciągnęli mnie z samochodu i pocięli mi twarz. Leżałem na ziemi, a dwóch mnie trzymało. Gdzie ty tutaj widzisz wątek bójki?
-Masz rację, nigdzie.
-Darka przy mnie nie było. Pewnie coś próbowałby zrobić, ale sam na sześciu, to marnie widziałbym taką potyczkę.
-Czyli Darek nie brał udziału w tym zdarzeniu?
-Nie. On tylko nas wiózł.- Nabrała dużo powietrza w płuca i wypuściła.
-W każdym bądź razie, to dobrze. Powiedziała uspokojona Joasia.
-A ty już chciałaś kręcić zadymę. Nieźle.
-Powiedz mi, że nie mam racji. Powiesz mi, czy nie?- Powiedziała wreszcie cholernie poważnie Joasia. Zamurowało mnie.
-Co? Nic nie powiesz?- Rzuciła wreszcie nie słysząc odzewu.
-To jest taka niezręcznie chwila, w której będziesz miała wrażenie, że ciebie okłamuję, ale powiem faktycznie, jak było, z tego co mi wiadomo. Nie masz racji Joasiu. Po prostu, jej nie masz. Powinnaś ufać w dobroć Dariusza, a tego nie robisz.  
-Przepraszam ciebie.
-Ale dlaczego mnie? To Darek jest tutaj poszkodowany. Przeproś jego.- Podeszła do mnie i mnie przytuliła.  
-Dziękuję tobie za odpowiedź. Czasem mam wrażenie, jakby coś między nami, było nie tak, jak powinno być.
-Słuchasz kochana nieodpowiednich ludzi, a to się zawsze mści. Posłuchaj głosu serca, ono nigdy nie kłamie. Choć czasem zostaje oszukane. Ale, to z naszej winy.
-Dziwny jesteś.- Powiedziała Joasia i dodała.
-Tyle się o tobie nasłuchałam, że powiem tobie szczerze. Szokujesz mnie czasem swoim wiekiem.  
-Kto tobie powiedział?
-Agata. Z wyglądu faktycznie masz tyle, ale z drugiej strony, to masz dobrze powyżej dwudziestu lat.- Naszej rozmowie przysłuchiwała się Dagmara.
-Ty poważnie nie masz osiemnastu lat?
-Nie mam nawet siedemnastu.
-To prawda?- Zapytała Dagmara Joanny.
-Prawda.
-Szymon, odpowiesz mi na pytanie, jak tobie je zadam?
-Pytaj.
-Dlaczego wrobiłeś mnie w związek z Marcinem, przecież się tobie podobam?- Zapytała Dagmara.
-Ojej. Nie spodziewałem się takiego pytania. Ale odpowiem. Faktycznie jesteś niesamowitą dziewczyną. Jesteś bardzo uczuciowa, a on nie. Więc czegoś go nauczysz. Jesteś biedna, ale pracujesz na swoje potrzeby. Więc pomyślałem sobie, że skoro on ma pieniądze i potrzeba nad nim troszkę popracować, to będzie tobie pasowała taka funkcja. Ty doprowadzisz go do stanu użyteczności, a on obdarzy ciebie miłością. Tobie się przyda i jemu wyjdzie na dobre.
-Nie takie było pytanie.
-Bardzo mi się podobasz, ale moje serce ma inna. A teraz ty mi coś powiesz. Dlaczego wszystkie porównujecie mnie do swoich chłopaków?
-Każda z nas patrzy na to, co zrobisz i według tego definiuje epickie teorie na temat swojego chłopaka. To jaki ma być i jak ma się zachowywać w stosunku do nas.- Spojrzałem na Joannę.
-A ty, co powiesz w tym temacie?
-Przytulę ciebie.- I obie się do mnie przytuliły.
-Wariatki jesteście obie, ale i tak was kocham.
-My ciebie też kochamy. Powiedziała Joasia i zapytała Dagmarę.
-Prawda?
-Prawda. Fajny chłopak z ciebie.- Odparła Daga. Poklepały mnie po plecach i rozczochrały mi fryz, mówiąc.
-Tylko masz tak nasrane w głowie, jaką masz fryzurę teraz na głowie.- Spojrzałem w lustro i odpowiedziałem.
-To fakt. I obie pocałowały mnie w policzki.
-Dzięki za odpowiedź.- Oznajmiła mi Joasia.
-I za kąpiel.- Dodała Dagmara.
-To ja dziękuję wam, za towarzystwo pod prysznicem. Macie fajne ciałka.
-Wiemy. Dziewczyny często sobie to mówią.
-Dziewczyny są jednostronne.
-A faceci, zbyt interesowni.- Dodała Joanna.
-Dobrze, że jestem jeszcze dzieckiem. Podszedłem do niej i powiedziałem.
-Mamusiu, ja chcę cycusia.- Przytuliła mnie do biustu i powiedziała.
-Wy zawsze jesteście dziećmi, tylko z czasem gorzej wam dać klapsa.
-Mmm. Sado-macho.
-Głupek z ciebie.- Odepchnęła moją głowę.
-Wiem. Jesteście mądrzejsze niż ja, więc was lubię.
-To dobrze. A teraz się ubieraj.- Powiedziała Dagmara sprzedając mi lepe w plecy. Zapiekło.
-I tak ciebie kocham.- Powiedziałem do niej.
-To dobrze.- Ubraliśmy się i wyszliśmy z łazienki. Darek leżał z jakimś balsamem na klatce piersiowej.  
-Nie odzywaj się!- Powiedział widząc moją minę.
-Wiesz, że one to ukartowały? Chciały dać nam nauczkę.- Poinformowałem go o ich poczynaniach.
-A, co one takiego tobie zrobiły?  
-Piling, na całym ciele.
-Głupie. Przecież, to nic takiego.- Zdziwił się.
-Też tak myślałem. Na początku, ale teraz zmieniłem zdanie.
-A Tomek?
-I to jest ciekawe, bo Marta Tomka obroniła, mówiąc, że ona jest przeciwna takim praktykom.
-Głupek.- Stwierdził.
-Prawda?- Zapytałem.
-Nie wiadomo tylko, dlaczego on jeszcze nie jest pewny swojej decyzji. Głupek.
-Jak każdy facet.- Dodała Joanna.
-Bardzo zabawne.- Stwierdził Darek z sarkazmem w głosie.  
-Gdzie gramy?- Zapytałem się Dziewcząt. Paulina stanęła opierając się o fotel.
-W jakimś dużym pokoju?
-Tylko jakim? To jest pytanie.
-Salon.
-Za dużo wejść.
-Pokój Pawła?- Odpowiedziała Paulina pytając.
-Kto jest za?- I byli wszyscy z naszej szóstki. Poszliśmy do reszty ludzi i ogarnęliśmy zasady gry i rozmawialiśmy na temat dość kontrowersyjnej wczorajszej nocy. Całą grę na Dagmarze wygrała Karolina, a na Dariuszu Joasia, która najpewniej ustawiła to specjalnie. No cóż, było już późno i nikt nie kombinował, kto i gdzie się kładzie. Zabawne, że nie mam napisane z kim wtedy spałem. Na pewno Agata i Paulina, ale kto jeszcze? Tego, to ja już nie pamiętam. Choć wiem, że byli parą.

kaktus

opublikował opowiadanie w kategorii dramat, użył 9231 słów i 50203 znaków, zaktualizował 13 wrz 2021.

Dodaj komentarz