In Love With My StepFather Odcinek 9

- Nie odchodzę na zawsze... Będę u Seleny przez kilka dni, a kiedy poczuję, że jestem gotowa, wrócę.  
Po tych kilku chwilach wróciliśmy do klasy, gdzie Joe dokończył lekcję. Potem pojechałam do Seleny. Pierwszym co zrobiłam po wejściu do jej domu było rzucenie się na kanapę. Niestety nie było mi dane leżeć na niej zbyt długo. Po chwili wstałam, pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Selena podążyła za mną.  
- Wszystko w porządku? – zapytała. Niestety nie mogłam odpowiedzieć, wymiociny nadal wydobywały się z mojego żołądka. Selena zmarszczyła brwi i pogłaskała mnie po plecach. – Dem, to okropne oglądać cię taką biedną – przerwała ciszę. Podniosłam głowę i zaczęłam płakać. . – Co... Dlaczego płaczesz?
- Tęsknię za Joe...  
- Aww... – usiadła na podłodze obok i przytuliła mnie. – Wróć do niego...  
- Nie mogę...  
- Dlaczego nie? – zapytała, ale tylko pokręciłam głową w odpowiedzi. – Dem, najgorszą rzeczą jaką możesz zrobić w czasie tej ciąży jes odpychanie go, cały czas będziesz taka przygnębiona...  
- Nie mogę tego zrobić Sel.  
- Owszem, możesz... Bądź silna Demi! To was rozdziela. Teraz potrzebujesz go bardziej niż kiedykolwiek i tak, jestem twoją najlepszą przyjaciółką, ale on jest w stanie zrobić te wszystkie rzeczy, których ja nie potrafię... Teraz nie chodzi już tylko o ciebie, nosisz w sobie życie. Zrób to co należy.  
- Boję się.  
- Nie pozwól wygrać temu strachowi – poradziła mi. Skinęłam głową, otarłam usta i twarz.  
- Dobra... – zgodziłam się. Selena się uśmiechnęła.  
- Świetny ze mnie negocjator.  
- Tylko się sama nie wyprzedź – skarciłam ją. Zmarszczyła brwi.  
- Auć – mruknęła. Spojrzałam w lustro i spięłam włosy w niedbałego koka. – Zadzwonię po niego...  
- Nie, pojadę tam – podniosłam kluczyki z szafki.  
- Okay.  

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do domu. Po chwili przekręcałam już gałkę w drzwiach. Weszłam do środka. Mama schodziła właśnie na dół w swoim szlafroku.  
- Oh... hej kochanie – przywitała mnie zaskoczona. Zamknęłam za sobą drzwi.  
- Hej... Um, czy Joe jest w domu?
- Na górze.  
- Okay – ruszyłam po schodach. – Joe... – mruknęłam wchodząc do sypialni w której spali z mamą. Wyszedł z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.  
- D-demi... – zająknął się. Z trudem powstrzymywałam łzy.  
- Ja um... chciałam tylko powiedzieć... – odwróciłam wzrok. – Przepraszam, przesadziłam.  
- Um... pozwól mi się ubrać.  
- Nie... nie... wyjdę i... tak – ruszyłam w kierunku schodów. Podszedł do mnie, wziął w ramiona i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Przejechał po moich plecach swoimi dłońmi. Po chwili odsunął się.  
- Nie odchodź... – poprosił. Pokręciłam głową.  
- Pieprzyłeś moją matkę, teraz całujesz mnie... – odepchnęłam go.  
- Jest moją żoną, co miałbym zrobić? – zapytał. Przygryzłam wargę.  
- Jak ja mam jej o tym powiedzieć, Joe?
- Nie wiem...  
- Jak mogliśmy na to pozwolić?
- Przepraszam.  
- Myślę, że powinnam się przeprowadzić...  
- Co? Demi, nie możesz...  
- Możesz pójść przeze mnie do więzienia Joe... – powiedziałam cicho. Łza spłynęła po jego policzku. – Po prostu nie mogę... Mam siedemnaście lat... chodzę do szkoły... jestem nieletnia.  
- Nie możesz mi tego zrobić.  
- Robię to dla twojego bezpieczeństwa...  

*-*-*-*-*-*-*-*

Jak się podoba? :P

aniol1997

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 625 słów i 3482 znaków.

1 komentarz

 
  • Krzychu

    Dłuższe mogłoby być

    16 sty 2013