W czasie długiej przerwy wybrałam się na chwilę do szkoły.
Wysiadłam z samochodu i weszłam do budynku.
- Hej - Selena podeszła do mnie i uśmiechnęła się.
- Hej, co robicie?
- Ulotki na mecz w ten piątek, pamiętasz?
- Oh tak! Widziałaś Cody'ego? - zapytałam. Wbiła wzrok w podłogę.
- Tak... jeśli chodzi o niego... - zaczęła. Poczułam się niepewnie.
- Co?
- Zdradził cię...
- Z kim?
- Z tą dziewczyną z Santa Monica, chyba nazywa się Trisha... - odpowiedziała. I wtedy poczułam jak łamie się moje serce. - Zasługujesz na kogoś lepszego niż on Demi. . - przytuliła mnie. Pociągnęłam nosem.
- W porządku... - usiłowałam powstrzymać łzy. - Ale um... moja mama wróciła do miasta - usiłowałam zmienić temat.
- Nie jest w porządku... – Demi, jestem twoją najlepszą przyjaciółką, możesz powiedzieć mi wszystko – zapewniła. Odpowiedziałam lekkim uśmiechem.
- Nic się nie stało... jestem tylko trochę zdenerwowana... Byliśmy parą przez 3 lata i teraz tak po prostu wszystko się skończyło.
- Jest na świecie ktoś, kto pokocha Cię bardziej niż ty sama, znajdziesz go kiedyś. Wiem to.
- Dzięki Sel. Teraz, muszę pójść po moją pracę domową i zaraz wracam do domu.
- Spotkay się później – pomachała do mnie i oddaliła się powoli. Westchnęłam, wyciągnełam telefon z torebki i przez chwilę próbowałam sklecić sensowną wiadomość do Cody’ego. Po kilku nieudanych próbach ruszyłam w stronę klasy Joe.
- Joe... – weszłam do środka i zatrzymałam się w progu, widząc, że z kimś rozmawia. – Panie Jonas... – poprawiłam się. Oderwał na chwilę wzrok od swojego rozmówcy i spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Dzień dobry – przywitał mnie, a ja odzyskawszy pewność siebie zbliżyłam się do biurka.
- Przyszłam po moje zadanie, ale widzę, że jest pan zajęty, więc wrócę później.
- Oh, w porządku. Porozmawiamy później panie Jonas – nieznajomy opuścił pomieszczenie.
- Nie spodziewałem się Ciebie tak wcześnie – Joe wstał z krzesła i zamknął drzwi.
- Im szybciej dostanę moją pracę domową, tym szybciej będę mogła ją oddać.
- Co się stało? Prawie się trzęsiesz... – delikatnie złapał mnie za ramiona.
- Joe... nie możemy być razem.
- Co? Dlaczego?
- Cody... mnie zdradził i nie czuję się na siłach, żeby być w związku.
- Dem...
- Proszę zrozum mnie Joe... – odsunęłam się. – Mam złamane serce... Pierwsza go zdradziłam z Tobą, moim własnym ojczymem... – pociągnęłam nosem i wytarłam oczy. – Muszę iść, po prostu przynieś mi zadanie... – podeszłam do srzwi, otworzyłam je i wyszłam szybkim krokiem.
Wróciłam do domu i usiadłam na łóżku. Po chwili położyłam się i spędziłam w tej pozycji kilka następnych godzin. W tym czasie o niczym nie myślałam i nic nie czułam. Byłam wykończona. Potem udało mi się wymienić z Codym kilka wiadomości.
- Powiedział, że ze mną zrywa, bo już nic do mnie nie czuje... – skarżyłam się niedawno przybyłej Selenie.
- Co takiego?
- Nie wiem... – przesunęłam dłonią po włosach. Przyjaciółka głaskała mnie po plecach.
- Wszystko będzie dobrze.
- Życie idzie dalej...
- Tak, zawsze masz mnie i Nicka – uśmiechnęła się. Odwzajemniłam gest.
- Dzięki Sel, jesteś najlepsza.
- Nie ma za co. Ale teraz muszę iść, wybierasz się jutro do szkoły?
- Tak... będę tam.
- Ok, w takim razie do zobaczenia – pożegnała się. Odprowadziłam ją do drzwi i zamknęłam je za nią. Potem skierowałam się do kuchni w celu ugaszenia pragnienia. Moja mama właśnie jadła jakiś makaron na obiad. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam butelkę wody.
- Dawno nie rozmawiałyśmy, co się dzieje kochanie?
- Nic mamo... – Stanęłam na palcach, żeby dosięgnąć słoika z ogórkami konserwowymi.
- Chcę tylko z Tobą porozmawiać Demi... – mówiła dalej, ale zignorowałam ją i ruszyłam na schody. Nie spędziłam zbyt wiele czasu sama, ponieważ Joe przyszedł do pokoju tuż za mną.
- Nie musiałaś tego robić Demi.
- Robić czego?
- Ignorować jej.
- Nie mam jej nic do powiedzenia, nie zachowywała się w stosunku do mnie jak matka, czemu teraz nagle próbuje nią być?
- Po prostu się stara.
- Zamknij się Joe, mam dość ludzi wtrącać się w moje życie.
- Po prostu się o Ciebie troszczymy, ja się o Ciebie troszczę Demi! Coś jest nie w porządku – nie dawał się zbyć. Przewróciłam oczami.
- Nie... nie jest.
- Dlaczego.
- Bo jestem w ciąży Joe...
- Co? – zapytał zmieszany.
- Słyszałeś... jestem przerażona i zdezorientowana. To przez Ciebie!
- Demi, jak to się stało?
- Uprawialiśmy seks, oto co się stało. Nigdy nie uzyliśmy zabezpieczenia – odparłam i zobaczyłam jak Joe obsuwa się po ścianie.
- Po prostu usunę ciążę... .
- Nie możesz tego zrobić.
- Odezwał się! Jestem za młoda, żeby być w ciąży, a najgorsze z tego wszystkiego jest to, że to ty jesteś ojcem! Jesteś moim ojczymem, jesteś mężem mojej mamy, możesz iść za to do więzienia, więc tak, usuwam tą ciążę i nic nie możesz na to poradzić.
- Nie miałem pojęcia, że nie masz serca...
- Cóż, teraz to wiesz... proszę Cię, wyjdź z mojego pokoju, chciałabym móc w spokoju się położyć, idź pieprzyć moją matkę tak, jak to zrobiłeś zeszłej nocy.
- Demi proszę Cię, nie rób głupstw... – przekonywał, ale ja już zalałam się łzami.
- Nie zniosę tego dłużej...
- Przepraszam... Próbowałem Cię uszczęśliwić, ale tylko wszystko zepsułem... – tłumaczył się. Nie odpowiedziałam. Mój płacz stawał się coraz głośniejszy. Wstał z podłogi i podszedł do mnie.
- Joe, nie... Odejdź, jestem zdenerwowana i wykończona... potrzebuję snu – otarłam łzy. Zatrzymał się w miejscu.
- Dem...
- Której części mojej prośby nie rozumiesz Joe? Chcę żebyś opuścił mój pokój! Mój dom! Moje życie – Zakończyłam każde następne zdanie wypowiadałam ciszej. W ten właśnie sposób złamałam mu serce. Obrócił się i wyszedł.
*-*-*-*-*-*
Mam nadzieje, że nigdzie nie ma źle wpisanych imion. Jeśli zaszła taka pomyłka, to wybaczcie ;P
Dodaj komentarz