Miesiąc później.  
 
Po długim locie wysiadłam z samolotu.  
- Hej! – wrzasnęłam. Selena podbiegła do mnie 
- Dem! – rzuciła mi się na szyję. Zachichotałam. – Masz brzuszek...  
- Wiem... znalazłam tą cudowną sukienkę, pod którą można ukryć wszystko – uśmiechnęłam się. Selena podniosła moją torbę.  
- Zabierzemy cię do domu – oświadczyła a ja ruszyłam za nią do samochodu.  
 
W domu.  
 
Weszłam do środka.  
- Hej! – usmiechnęła się mama. Delikatnie mnie przytuliła. – Jak było? 
- Dobrze.  
- Poznałaś tam jakiegoś ładnego chłopca? – zapytala. Przygryzłam wargę.  
- Nie... – odparłam. Mama zachichotała. – Gdzie jest Joe? 
- W sklepie.  
- Oh, ok – mruknęłam. Skierowała się na piętro. Selena szturchnęła mnie w ramię.  
- Co ukrywasz? – zainteresowala się. Bawiłam się palcami.  
- Jakby oszukałam Joe...  
- Co?! 
- Cii! – zakryłam jej usta. – On spał z nią... – wskazałam palcem na schody. Opuściła moją rękę.  
- To jego zadanie – przypomniała mi. Westchnęłam.  
- Zachowaj to między nami... i coś jeszcze.  
- Co? 
- Myślę o adopcji...  
- Lepsze niż aborcja.  
- Racja... – usiadłam na kanapie. Po chwili do domu wkroczył Joe.  
- Sel, co ty tu robisz? 
- Joe! – wstałam i przytuliłam go mocno. Uśmiechną się, ściskając mnie.  
- Dem – powiedział cicho. Pocałowałam go. Odsunął się.  
- O mój Boże! – zawołał. Zachichotałam.  
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.  
- Jak dziecko? – zapytał. Skinęłam głową.  
- Wszystko w porządku, jest zdrowe i ja też – oznajmiłam. Przytulił mnie po raz kolejny. Wtuliłam się w jego szyję. On głaskał moje plecy. Po chiwli usłyszałam chrząkającą Selenę.  
- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam... – mruknęła. Joe zaczął się śmiać i odsunął się ode mnie.  
- Jestem gotowa na imprezę.  
- I coś jeszcze – mrugnęła Selena. Spojrzałam na Joe i zarumieniłam się.  
 
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*- 
  
Szykujcie się na więcej dramatu. Za chwilę nie będzie tak spokojnie. 
Dodaj komentarz