Dlaczego ja to powiedziałam... Zeszłam z łóżka i zeszłam na dół, gdzie zastałam mamę siedząca na kanapie, ale Joe tam nie było.
- Mamo, gdzie jest Joe? – powiedziałam zmartwiona... . Spojrzała na mnie.
- Oh, powiedział, że wybiera się an jogging – usłyszałam. Odpowiedziałam westchnieniem i wróciłam na górę. Byłam w ciąży, jak miałam to wyjaśnić mojej mamie? Nie mogłabym usunąć ciąży, ale nie umiałabym też sobie poradzić z dzieckiem. Weszłam do pokoju, odszukałam telefon, przesunęłam palcem po ekranie, żeby znaleźć numer Sel i wybrałam go. Przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? – usłyszałam jej głos.
- Sel – zapłakałam...
- Coś nie tak? – zapytała zmartwionym głosem.
-M-muszę z Tobą porozmawiać – wybełkotałam.
- Będę u Ciebie za 5 minut – wyłączyła sie. Odłożyłam komórkę na łóżku i usiadłam.
Już po chwili usłyszałam jej kroki na schodach.
- Demi – odezwała się cicho przekraczając próg. Zastała mnie ze łzami spływającymi po policzkach.
- Sel...
- Dlaczego płaczesz? Kiedy Cię tu zostawiłam wszystko było w porządku.
- Nie, nie było...
- Powiedz o co chodzi, martwię się o Ciebie.
- Jestem w ciąży.
- Z Codym tak? – zapytała zszokowana. Nie zareagowałam. – Proszę Cię, powiedz coś.
- Sel... ja i Joe... uprawialiśmy seks i –
- Co?! Wow, zaczekaj... ty i Joe? Twój ojczym Joe? – niedowierzała. Skinęłam głową. – Demi – skrzywiła się. – Jak nisko upadłaś.
- Kocham go Sel... sprawia, że czuję się potrzebna – zapłakałam głośniej. – Wspierał mnie jak nikt inny a ja go po prostu odepchnęłam.
-J-ja przepraszam... – usiadła obok mnie i pogłaskała mnie po plecach.
- Teraz jestem w ciąży i nie mogę tego powiedzieć mojej mamie.
- Dem...
- Nigdy więcej się do mnie nie odezwie a Joe pójdzie do więzienia – wytarłam łzy. – Nie mogę na to pozwolić.
- Mam pomysł... – stwierdziła po chwili przyciągając moje spojrzenie. – Może wszyscy uznają, że to dziecko Cody’ego... Joe będzie mógł tu zostać, kiedy dziecko będzie dorastało – zaproponowała pełna nadziei, ale pokręciłam szybko głową.
-J-ja nie mogę tego zrobić.
- Demi, musisz zrozumieć, że tu już nie chodzi tylko o Ciebie. Jeden niewłaściwy ruch i wydasz nie tylko siebie ale i Joe – przypomniała mi. Pociągnęłam nosem w odpowiedzi.
- Dobra... ale wywalą mnie z zespołu cheerleaderek.
- Nie, nie zrobią tego... . jesteś jedną z najważniejszych w grupie – usmiechnęła się i klepnęła mnie w nogę. – Nie zostajesz sama, ja jestem z Tobą.
- Mogę zostać u Ciebie na noc? – zapytałam. Zachichotała.
- Nick przychodzi.
- Oh... cóż...
- Ale możesz jeśli chcesz.
- Dobrze, nie mogę tu zostać – wstałam i podeszłam do szafy. Zaśmiała się jeszcze raz. Ja wyciągnęłam torbę i wrzuciłam do niej koszulę w kwieciste wzory i białe rurki. – Tylko muszę zabrać kilka rzeczy – udałam się szybko do łazienki. Moja przyjaciółka pokręciła głową. Po wrzuceniu szczoteczki do zębów do kosmetyczki zasunęłam jej zamek, wyszłam z łazienki i znalazłam moje kluczyki od samochodu. – Jestem gotowa – oświadczyłam i zeszłyśmy na dół.
- Do widzenia pani Jonas... – powiedziała do mojej mamy, która odpowiedziała jej miłym uśmiechem.
- Gdzie idziecie?
- Do Sel...
- Ok, bawcie się dobrze – zgodziła się a ja odetchnęłam z ulgą. Wyszłam z domu weszłam do samochodu i pojechałam za Seleną.
*-*-*-*-*-*-*--
Zrobiłam mały maraton ;P
Dodaj komentarz