Od lat mieszkała sama. Odkąd pamięta, nikt już nie pukał do drzwi. Telefon milczał, nie miał słuchawki, zamiast dyndał czerwony loczek.
Mężczyźni na przychodne. Psy na dłużej. Z czasem zabrakło i jednych, i drugich. Nie było do kogo twarzy otworzyć. A mówić trzeba.
Zapisywanie nie posiadało brzmienia. Angażowało inne zmysły. Stąd godzinami przez telefon bez słuchawki. Lub do siebie, albo do ściany ozdobionej wzorkiem w kolorze wyblakłej kromki chleba. Mówiła bez odpoczynku.
Komoda stała pod oknem, przysiadała na niej i patrzyła w dal. W zimie musiała chuchać, jak przez judasza wyglądało spojrzenie. Może gdyby miała srebrniki?
Kiedyś liść wpadł za komodę. Daleko, głęboko, nie sposób było dosięgnąć. Płakała, klękała i wołała do niego. Mówiła, że jest tuż-tuż, niedaleko. Nie słyszał albo nie chciał słyszeć. Ginął tam i marniał w oczach zamglonych. W każdym nerwie to czuła.
Czy ktoś pomoże ocalić jej jesień?
Powiesiła wczoraj koronę dla Chrystusa... swojego. Własnej konstrukcji. Taka z rybich ości „Ości też mogą być piękne” Długo zbierała z wigilijnych stołów resztki karpia. Pomiędzy liście, korzenie i kwiaty je wkładała, łuski nadziei też po kryjomu wplatała.
Po kątach kawałki jej jestestwa i wysuszone pędy istnienia się walały. Sploty zaciskające pamięć i nierzeczywistość.
— Wszyscy moi za szybko odeszli. A ja ciągle żyję?
— Może masz jakąś sprawę do załatwienia? — odpowiadała tamta.
Budziła się kilkakrotnie w ciągu nocy... Hoc rachmunes... powtarzała. Hymn żebrzących... skąd się w niej znalazły te słowa?
Musi utracić archiwum swojego mózgu. Jej pamięć, jej los. Zdeformowane, to już nie jest świeży towar. Bezustanny recykling wspomnień. Powtarza, obraca przeszłość w głowie, na języku. Bez chwil odpoczynku, bez oddechu. Czyli bez ulgi.
Szuflady. Ile musi otworzyć, żeby się dostać do tej prawdziwej? Unika ludzi.
Najbardziej boi się zasnąć, a potem rana też się boi. Strach przed brudem dnia ją paraliżuje. Prosi, żeby po niej nie płakać i kirem nie zasłaniać uśmiechu.
Wyklują się pisklęta na wiosnę, a aniołowie zawiodą ją do nie raju.
3 komentarze
Somebody
Piękne
kaszmir
@Somebody miło cię widzieć i dziękuję, Pozdr
AnonimS
Metafizyczne. Jesień może być złota albo szara
kaszmir
@AnonimS Jesień jest cudowna i kolorowa i to od nas zależy jak pomalujemy sobie życie.
Pozdrawiam
AnonimS
@kaszmir nie zawsze niestety od nas
kaszmir
@AnonimS ponoć ktoś tam pisze nam scenariusz, ale można pewnie zmienić jak bardzo się chce
Speker
Ciekawe i takie... nieoczywiste.
kaszmir
@Speker może bardziej uspokojenie rzeczywistości w kolejnej odsłonie życia. Pozdr