In Love With My StepFather Odcinek 43

Weszłam do szpitala z Lexi na rękach.  
- Gdzie znajdę Taylor Swift i Joe Jonasa?  
- Proszę za mną - uśmiechnęła się pielęgniarka i zaprowadziła mnie na górę po schodach. Weszłam do sali.  
- Hej... - przywitałam się. Joe uśmiechnął się na mój widok.  
- Hej kochanie - odparł. Taylor również obdarzyła mnie uśmiechem.  
- Hej Demi.  
- Jak się czujesz?
- Obolała - zachichotała. - Ale było naprawdę warto.  
- Znam to uczucie... - posadziłam Alexis na kolanie Joe.  
- Joe, cztery dzieciaki w niecały rok - zaśmiała się Taylor.  
- O Boże... właśnie to zauważyłem - zdziwił się. Zachichotałam.  
- W porządku Joe... to gdzie jest mały gość? - zapytałam. Taylor wskazała ręką za mnie.  
- Właśnie tutaj - oświadczyła. Pielęgniarka właśnie go wniosła z uśmiechem na ustach.  
- Wszystko z nim w porządku - oznajmiła. Taylor wzięła go na ręce.  
- Dziękuję - zakołysała nim delikatnie. Joe nie mógł przestać się szczerzyć.  
- Jak się nazywa?
- Joshua Cole Jonas - odpowiedział Joe. Zabolało. Jednak zabolało. Mimo wszystko uśmiechnęłam się.  
- Jest cudowny - powiedziałam.  
- Chcesz go potrzymać?
- Oh nie, w porządku... przyszłam tylko zobaczyć jak dajecie sobie radę, powinnam chyba iść, żeby Joe mógł spędzić czas z synem... - przygryzłam wargę. Spojrzał na mnie.  
- Dem...  
- Wszystko w porządku Joe. I nie martw się dzisiejszym wieczorem, odwołam rezerwację, albo wezmę Sel... - uśmiechnęłam się. Westchnął. Wzięłam od niego Alexis. - Zadzwoń do mnie potem - pocałowałam Joe na pożegnanie i wyszłam

Wieczorem.  

Siedziałam przy stole w restauracji.  
- Gdzie ona jest? - spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby upewnić się, która godzina. Do mojego stolika podszedł kelner.  
- Panna Demi Lovato? Pani Gomez dzwoniła z prośbą o przekazanie, że nie będzie mogła przyjść...  
- W porządku, dziękuję panu... - odparłam. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam Joe podchodzącego do stolika.  
- Hej kochanie... - przywitał się. Przyjrzałam się mu.  
- Cu ty tutaj robisz?
- Musiałem spotkać się z moją damą - uśmiechną się i usiadł przy stoliku.  
- Przypuszczam, że to pan Jonas, który miał przyjść zamiast pani Gomez?
- Tak - uśmiechnął się. Kelner skinął ze zrozumieniem głową i oddalił się.  
- Dlaczego zostawiłeś Taylor i dziecko?
- Dem... obiecałem ci dzisiejszy wieczór, a ja dotrzymuję obietnic - obdarzył mnie najpiękniejszym ze swoich uśmiechów. Odwzajemniłam gest rumieniąc się.  
- Przepraszam za to w szpitalu, po prostu to wszystko budzi tyle moich emocji...  
- W porządku - złapał mnie za ręce. - Muszę cię o coś zapytać.  
- Dobrze...  
- Kocham cię Demi, od dnia kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy wiedziałem, ze powinniśmy być razem... - uśmiechnął się delikatnie, wstał z krzesła i klęknął przede mną. Również się uśmiechnęłam.  
- Ja też cię kocham Joe - odparłam. Wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni.  
- Demetria, wyjdziesz za mnie i będziesz ze mną już na zawsze i na wieczność? - zapytał. Skinęłam głową.  
- Tak... - mój uśmiech powiększył się. - O mój Boże tak! - krzyknęłam. Wsunął pierścionek na mój palec, wstał i pocałował mnie. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. - Myślę, że oni też się cieszą - dotknęłam delikatnie swojego brzucha. - Zaczęli kopać - dodałam. Położył swoją rękę na mojej i uśmiechnął się.  

*****

- Oświadczył Ci się?! - uśmiechnęła się mama. - Pokaż mi - poprosiła. Pokazałam jej pierścionek.  
- Nigdy nie czułam się taka... kompletna, mamo. Naprawdę go kocham - wyznałam. Przytuliła mnie.  
- Cieszę się, że wyrosłaś na taką wspaniałą młodą kobietę - powiedziała. Zachichotałam.  
- Dziękuję ci mamo.  
- Zaczęliście już planowanie?
- Nie... nie przed narodzinami bliźniaków, nie ma mowy.  
- Rozumiem.  
- Powinnam już iść, obiecałam odwiedzić Taylor - uśmiechnęłam się.  
- Oh idź. Cieszę się, że wreszcie zrozumiałaś czego chcesz.  
- Tak, zobaczymy się później. I dzięki za pilnowanie Alexis w ten weekend. Joe i ja naprawdę potrzebujemy tej przerwy - przytuliłam mamę i wyszłam.  

W szpitalu

- Demi. Hej - uśmiechnęła się Taylor na mój widok. Pomachałam jej.  
- Hej - usiadłam na krześle. - Gdzie jest Joe?
- Musiał gdzieś pójść. Dzięki, że wpadłaś - odparła. Podałam jej małe pudełeczko.  
- Proszę... sprawiłam, że większość ciąży była dla ciebie trudna, to tylko taki mały prezent na przeprosiny - uśmiechnęłam się. Otworzyła pudełko, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.  
- Dziękuję Demi... już go uwielbiam.  
- Cieszę się, że ci się podoba... - powiedziałam. Wyciągnęła naszyjnik z opakowania.  
- Jak dużo kosztował?
- 400 dolarów, ale nie martw się tym.  
- O mój Boże.  
- W porządku Taylor.  
- Okay... Joe już ci się oświadczył?
- Tak, właściwie tak, zrobił to podczas kolacji. Słyszałam, że to ty poradziłaś mu, żeby poszedł mimo wszystko.  
- Tak, tak powiedziałam... - uśmiechnęła się.  
- Dziękuję.  
- Pokaż mi. Nie chciał mi pokazać pierścionka - wstała na łóżku. Wyciągnęłam przed nią rękę. - Jest przepiękny! - wykrzyknęła. Zachichotałam. - Wesele robicie po narodzinach bliźniaków?
- Pewnie, wyglądam jak ogromny arbuz...  
- Dem, wyglądasz świetnie jak na ciążę z bliźniakami... I ty masz tylko osiemnaście lat?
- Tak, zaskakujące co?
- W porządku. Jesteś wspaniałą kobietą i masz fantastycznego faceta, który będzie przy tobie bez względu na wszystko.  
- Masz rację - klepnęłam Taylor w ramię. - Dzięki Taylor, to wiele dla mnie znaczy - dodałam. Joe wszedł do sali.  
- Demi, co ty tutaj robisz?
- Przyszłam tylko zobaczyć się z Tylor - wstałam. - Oh. I moja mama zaopiekuję się Alexis przez cały weekend. Myślę, że potrzebujemy przerwy, żeby się trochę zrelaksować.  
- Podoba mi się ten pomysł - pocałował mnie. Uśmiechnęłam się.  
- Powinnam już iść, szybko się teraz męczę. Bliźniaki z każdym dniem bardziej wyczerpują mamusię.  
- Warto się pomęczyć.  
- Całkowicie się zgadzam - pocałowałam Joe i obróciłam się do Taylor. - Do zobaczenia później Taylor i dzięki za wszystko - uśmiechnęłam się i wyszłam.  

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Czy taka długość wam odpowiada? Przy okazji jakie piosenki polecacie dla mezzosopranu na konkurs? Najlepiej w języku angielskim.

aniol1997

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1251 słów i 6476 znaków.

3 komentarze

 
  • ola1234

    słuchaj musi sie cos dziać proponuje aby demi poroniła lub na przykład z dzieckiem taylor niech coś sie stanie  wtedy twoje opowiadanie nabieże jakiegoś wiekszego wyrazu ,bo narazie jest wiecznie piękne a życie nie tylko składa się z chwil dobrych :kiss:

    5 kwi 2013

  • Pamelka1286

    Gdy zaczęłam czytać to opowiadanie , bardzo mi się podobało ..  
    Do momentu , gdy zaczęła się z tego rozbić telenowela brazylijska !!
    Tu jest za dużo dzieciaków , i już nie czytam tego z taką chęcią ..  
    Niech tu się znowu zacznie coś dziać , i może więcej scen erotycznych (w sensie coś z Joe i z Dem ) :)

    4 kwi 2013

  • flora

    Tekst jest po prostu świetny!! Tak długo czekałam, ale opłaciło się. A co do piosenki, to co myślisz o Florence and the Machine ? Tzn wiesz, ja Florence kocham, ale wybór zależy tylko od cb ;) Ale wydaje mi się trafnym wyborem ze względu na skalę głosową, a piosenka, którą mogłabyś wybrać, mogłaby być np. "Dog days are over", ale jeśli się na nią zdecydujesz, to na pewno coś wybierzesz. Powodzenia przy decyzji i na konkursie. :D

    3 kwi 2013