3 dni później, Demi wyszła ze szpitala.
Joe zakrywał mi oczy. Jęknęłam.
- Nie chciałam jej zostawiać – wydęłam wargi. Zachichotał.
- Wrócimy jutro.
- Zgoda. Możesz mi teraz pozwolić coś widzieć? – zapytałam, ale ciągle szliśmy.
- Poczekaj – otworzył jakieś drzwi. – Teraz. Otwórz oczy – powiedział. Zrobiłam to i zaparło mi dech w piersiach.
- Oh Matko – weszłam do środka zdumiona. – Joe to jest piękne – spojrzałam na niego. – Czy to dlatego zostawiłeś mnie w szpitalu i posłużyłeś się Hardees jako wymówką?
- Winny. Podoba ci się?
- KOCHAM to!
- Cieszę się. Co dostanę w nagrodę?
- Nie mogę nic robić przez następne sześć tygodni. Tak czy inaczej musimy się skoncentrować na Lexi.
- Już ma przezwisko?
- Yep. Alexis Sophia Jonas, Lexi – uśmiechnęłam się. Pocałował mnie delikatnie. Jednak przerwałam pocałunek i wyszłam z przystrojonego pokoju dziecinnego i skierowałam się na dół.
- Deeemmm – ruszył za mną po schodach.
2 miesiące później (Selena od 4 i pół miesiąca jest w ciąży)
Weszłam do domu z Alexis na rękach.
- Witaj w domu córeczko – mruknęłam zadowolona. Joe położył moje torby na kanapie.
- Cisza się skończyła – oświadczył. Zachichotałam.
- Jeśli będziesz grzeczny, możesz coś dostać dzisiaj wieczorem – mrugnęłam do niego i zaniosłam Alexis na piętro. Ruszył zaraz za mną.
- Naprawdę? – zapytał. Zaczęłam się śmiać.
- Tak. Czy teraz mogę położyć naszą córkę? – zmieniłam na chwilę temat. Przyglądał mi się uważnie, kiedy umieściłam ją w kojcu. Uśmiechnął się.
- Moja szczęśliwa rodzina – podsumował. Spojrzałam na niego.
- Tak – podeszłam do niego i pocałowałam delikatnie. – Ty sprawiasz, że jestem taka szczęśliwa.
- To moja praca, prawda? – pogłaskał mnie po plecach i oparł swoje czoło na moim. Skinęłam Głową.
- Oczywiście.
- Sel idzie dzisiaj do lekarza, tak?
- Tak, napisze mi wiadomość z nowościami – odsunęłam się. – Powinnam zabierać się do roboty. College – ruszyłam po schodach na dół.
- Jutro wracam do szkoły – przypomniał mi. Jęknęłam.
- Pamiętaj co ci mówiłam!
- Uspokój się – poradził. Usiadłam na brzegu kanapy zamyślona.
- Ok... Ufam ci – wstałam i podeszłam do komputera.
- Co tak bardzo złości cię w mojej pracy?
- Joe... daj spokój, jesteś młody, przystojny... jaka uczennica by cię nie chciała? – spytałam. Uśmiechnął się głupawo.
- Ale należę tylko do ciebie.
- Lepiej, żeby tak zostało... – włączyłam komputer.
- Moja mała Demi jest zazdrosna.
- Um, nie... – mruknęłam. Podniósł mnie z krzesła. – Joe! Puść mnie. Mam robotę – uderzyłam go. Bezceremonialnie zrzucił nogą walizki z kanapy i położył mnie na niej, przygważdżając swoim ciałem.
- Potrzebujesz przerwy – stwierdził. Przewróciłam oczami.
- Mógłbyś proszę, trochę się przesunąć? – próbowałam go zepchnął, ale delikatnie się pochylił, jakby nie na potkał trudności i pocałował moją szyję. Jęknęłam cicho.
- J-joe... mam sporo do zrobienia, powinnam się tym zająć – próbowałam protestować. Podwinął moją koszulę.
- Naprawdę. Zrób sobie przerwę – poczułam jego oddech na swojej szyi i z trudem złapałam oddech. Pocałował mnie powoli, zdejmując mi spodnie. Poddałam się. Odwzajemniłam pocałunek i przejechałam ręką po jego włosach. Oboje wiedzieliśmy, że to wyraża zgodę.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
3 komentarze i następny! xoxo
3 komentarze
Natalia
Piszesz świetne opowiadania. Pisz dalej. Jakies nowe historie może??
laska
Pisz pisz
daisy
kochna, świetne opowiadanie licze na dalszą część.. nie wiem czy bedą 3 komy, ale juź 19 osob to przeczytalo spokojnie bierz się za pisanie nastepnego ;-)