Zeszłam na dół trzymając Cody'ego za rękę. Kiedy Joe mnie zauważył, uśmiechnął się, ale po chwili spochmurniał. Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Usiadłam przy stole razem z chłopakiem, kiedy mama ze swoim "młodym facetem" przygotowywali talerze... Po chwili do nas dołączyli zadowoleni. Sięgnęłam po sztućce i zaczęłam posiłek.
- Demi, przedstawiłaś Cody'ego Joe? - zapytała mama.
- Cody to mój chłopak, chodzimy ze sobą od trzech lat - spojrzałam na niego a potem na Josepha.
- Miło cię poznać...
- Pana również.
Kolacja minęła w stosunkowo miłej atmosferze. Czułam się swobodnie i dużo żartowałam. Kiedy skończyliśmy jeść poszłam z Codym do pokoju. Spędziliśmy razem kilka chwil. Potem musiał iść do domu. Pożegnałam się z nim i odprowadziłam na dół. Następnie zabrałam się za lekcje.
Następnych pięć dni spędziłam bardzo pracowicie, bo w naszej szkole odbywał się mecz koszykówki i musiałyśmy dużo ćwiczyć, żeby dopracować układ. Zostawiałam w szkole na długie, intensywne próby, ale warto było. . Nowy układ dopracowałyśmy do perfekcji i widzowie na meczu byli zachwyceni. Zadowolona wróciłam do domu, ale mama postanowiła zepsuć mój dobry humor.
- Mamo... dlaczego?
- To część mojej pracy kochanie, tylko dwa tygodnie.
- Dwa?! Zostawiasz mnie z facetem, którego ledwo znam na dwa tygodnie?
- Demi, musisz się nauczyć go lubić.
- Nic nie muszę mamo, mam siedemnaście lat. Jestem wystarczająco dojrzała, żeby wiedzieć czego chcę i podejmować własne decyzje.
- Nie mam czasu, żeby się z tobą kłócić... - zapięła swoją walizkę szybkim ruchem. - Chcę, żeby dom był w jednym kawałku kiedy wrócę.
- Nieważne... - przewróciłam oczami i wyszłam z jej pokoju. Poszłam do siebie trochę obrażona i nie zeszłam się z nią pożegnać następnego dnia, kiedy wyjeżdżała. Kiedy upewniłam się, że już jej nie ma udałam się do salonu i włączyłam telewizor. Po chwili pojawił się Joe.
- Cześć - powiedział cicho. Podniosłam wzrok.
- Hej - odpowiedziałam i ponownie spojrzałam na telewizor.
- Demi...
- Ty... nie musisz się tłumaczyć - przerwałam mu. Zrobił kwaśną minę. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i tępo gapiłam się w migający ekranik, udając, że piszę wiadomość.
- Chcesz gdzieś się ze mną wybrać?
- Jeśli pójdę, przestaniesz próbować koniecznie zacieśniać ze mną więzi?
- Jasne... - zgodził się, więc wyłączyłam telewizor.
- Chodźmy.
Zabrał mnie na wodę. Przepłynęliśmy łódką przez nieduże jezioro w okolicy. Kiedy dobiliśmy do brzegu małej wysepki na środku, ostrożnie na nią weszłam i rozejrzałam się.
- Podoba ci się?
- Jest pięknie - uśmiechnęłam się i usiadłam na piasku. Zdjęłam buty, żeby móc zanurzyć stopy w wodzie.
- To jak moja prywatna wyspa, przypływałem tu jako nastolatek. Mogłem odpocząć.
- Jest bardzo spokojnie... - przyznałam. Nie mogłam oprzeć się myśli, że nastolatkiem był zaledwie kilka lat temu. Usiadłam obok mnie.
- Demi, wiem, że masz dość słuchania moich próśb, żebyś spróbowała mnie polubić, ale... naprawdę tego chcę.
- Umm... Joe... to po prostu trudne, kiedy mój tata odszedł, było ciężko - westchnęłam. Odgarnął kosmyki moich włosów za ucho.
- Jak twój ojciec mógł cię zranić i zostawić? Jesteś zbyt wspaniała, żeby mieć złamane serce - wyszeptał a ja zarumieniłam się.
- Dzięki - odparłam. Poczułam się dość niekomfortowo. Jednak dopiero po chwili poczułam szok. Pocałował mnie. To było tak cudowne uczucie, że musiałam odwzajemnić pocałunek. Delikatnie położył mnie na piasku, a ja objęłam go, przyciągając do siebie bliżej. Przestał mnie całować i przesunął się dół na moją szyję. Zamknęłam oczy i jęknęłam z rozkoszy.
To było tak niewłaściwe, ale jednocześnie tak cudowne. Rozbudził moje ciało, w taki sposób, który dla Cody'ego był nieosiągalny. Zaczął ssać moją szyję i kolejny jęk wydobył się z mojego gardła. Jednak kiedy szybko pozbyłam się jego koszuli, przyciągnęłam jego usta do moich. Podciągnął moją sukienkę do góry i zsunął moją bieliznę, pieszcząc mnie swoimi palcami. Wzięłam głęboki i gwałtowny oddech, pojękując. Wtedy rozpiął swoje spodnie. Zanim się obejrzałam był we mnie. Kolejna fala rozkoszy przebiegła wzdłuż mojego ciała. Zmysłowość, wina i przyjemność pojawiły się na raz i rozerwały mnie o od środka.
Godzinę później siedziałam sama w łódce.
- Demi, bardzo cię przepraszam... po prostu oboje znaleźliśmy się w odpowiednim momencie - mówił Joe. Pokręciłam głową.
- Ja tylko... jesteś moim ojczymem - zakryłam twarz dłońmi.
- Proszę, nie mów swojej mamie.
- Myślisz, że jestem taka głupia? Nigdy bym nie powiedziała mojej matce, nikomu bym nie powiedziała, że spałam z moim nauczycielem i ojczymem.
- Po prostu lubię cię tak bardzo... doszedłem do wniosku, że cię kocham... od tego dnia, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy jak schodziłaś po schodach, wtedy coś poczułem - w jego głosie dało się słyszeć ból. Przygryzłam wargę.
- Ja też... ale o czym ja mówię? Jesteś moim ojczymem, to wstrętne i nieodpowiednie...
- Demi... to mogłoby się udać, tylko między nami - zaproponował. Uśmiechnęłam się.
- M-myślę, że nic by się nie stało - stwierdziłam. Usiadł obok mnie a ja przytuliłam się do niego.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-
Akcja się rozkręca kochani!
4 komentarze
Zakochana98
Akcja zbyt szybko się toczy ;P
Joe jest okropnie nieodpowiedzialny...
Ada
Nie ukrywam, że akcja się rozkręca, ale jak dla mnie to trochę żenujące i nierealne. Nie dość, że Joe jest jej ojczymem i nauczycielem, to jeszcze kochał się z nią? Wybacz, ale średnio przypadło mi to do gustu.
Naataa12
daleeeeej prosze. ;D
monika ;D
No rozkreca rozkreca xD