In Love With My StepFather Odcinek 2

Zeszłam po schodach powolnym krokiem. Na dole zobaczyłam tylko Joe. Kiedy mnie usłyszał obrócił się i spojrzał na mnie.  
- Gdzie jest moja mama? - zapytałam, podchodząc do lustra i nakładając na usta waniliowy błyszczyk.  
- W łazience...  odpowiedział chyba nieco zamyślony.  
- Przepraszam, że nie będzie mnie na kolacji - uśmiechnęłam się do niego.  
- W porządku...  
- Cóż - postanowiłam zmienić temat. - Powiedz jej, że wyszłam - pomachałam ręką i ruszyłam na zewnątrz.  

Randka była świetna. Dużo chichotania, słodkich pocałunków, uśmiechów. Jak w hollywoodzkim filmie. Niestety rzeczywistość dała o sobie znać już następnego dnia. Szkoła. Mam dobrą reputację, jestem popularna i należę do cheerleaderek, razem z przyjaciółką Seleną. Ale to wciąż tylko szkoła...  

Weszłam do klasy i skierowałam się w stronę ławki.  
- Hej Demi - uśmiechnęła się Sel. Usiadłam na miejscu obok niej.  
- Hej.  
- Więc... jak było wczoraj wieczorem? - zapytała podekscytowana. Przewróciłam oczami.  
- Wróciłam z ranki z Codym i pierwszym co usłyszałam były jęki mojej mamy... - skrzywiłam się.  
- O mój Boże... jak on wygląda?
- Jest cudny! - przyznałam.  
- Naprawdę? - roześmiała się cicho. Po chwili do pomieszczenia wszedł młody mężczyzna. Rozchyliłam usta ze zdziwienia.  
- Co do... - wyszeptałam. Selena podążyła za moim wzrokiem.  
- Co? - spytała, ale zamiast jej odpowiedzieć podeszłam do niego.  
- Joe co ty tu robisz? - zapytałam nie rozumiejąc o co chodzi. Spojrzał na mnie z pogodną miną.  
- Oh - mruknął, ale nie odpowiedział. Powtórzyłam więc pytanie. - Pracuję tu.  
- Od kiedy?
- Od dzisiaj, twój stary nauczyciel został zwolniony i zająłem jego miejsce - wyjaśnił. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc bez słowa odwróciłam się i wróciłam do ławki.  
- Kto to? - dopytywała się Selena.  
- Joe...  
- Joe? To znaczy Joe, mąż twojej mamy? - szepnęła, a ja skinęłam głową w odpowiedzi. - Jest CUDNY!
- Nie tak głośno - upomniałam ją. Zachichotała.  
- Przepraszam.  
- Witajcie, jestem waszym nowym nauczycielem. Nazywam się Joseph Jonas- uśmiechnął się przyjaźnie. Przewróciłam oczami. Selena mrugnęła okiem.  
- Miło pana poznać, panie Jonas- mruknęła pod nosem.  

Lekcja minęła na ustalaniu jakie tematu już omówiliśmy i próbach zapamiętania imion uczniów przez Joe.  

- Demi... mogę z Tobą porozmawiać? - zapytał, kiedy zadzwonił dzwonek. Podniosłam wzrok ze swoich butów. - Wiem, że minie trochę czasu zanim się do mnie przekonasz, ale kocham twoją mamę - wyznał. Uśmiechnęłam się krzywo.  
- To słodkie... ale... niestety nie polubię mężczyzny, który próbuje zastąpić mojego ojca... - opuściłam pomieszczenie szybkim krokiem. Usłyszałam za sobą jego westchnienie.  

Postanowiłam nie myśleć o nim przez resztę dnia. Po kilku godzinach niezbyt ciekawych lekcji ćwiczyłyśmy układ na mecz. Bycie cheerleaderką wymaga kondycji. Otarłam pot z czoła.  
- Świetny trening dziewczyny, do zobaczenia jutro - usłyszałam z ulgą i uśmiechnięta wyszłam z sali razem z Seleną.  
- Co robisz wieczorem?- zapytała rozpuszczając włosy.  
- Cody chciał zabrać mnie na kolację, ale musiałam mu odmówić, bo moja mama chce spędzić wieczór "z rodziną" - przewróciłam oczami.  
- Aww... naprawdę powinnaś zaakceptować pana Jonasa.  
- Wcale nie... - otworzyłam drzwi do szatni. Tam przebrałyśmy się więcej nie rozmawiając. - Widzimy się jutro. I nie flirtuj z nim na lekcjach...  
- Spróbuję... - pomachała i odeszła.  

- Wróciłam! - wrzasnęłam wchodząc do domu. Mama wyszła z kuchni i uśmiechnęła się na mój widok.  
- Jak było w szkole? Trening się udał?
- Dobrze i tak. Idę wziąć prysznic. Zaraz zejdę na dół. - Wbiegłam po schodach na górę i umyłam się. Pozwoliłam spływać kojącej wodzie po moim ciele przez dłuższy czas. Kiedy weszłam do pokoju owinięta w ręcznik, zorientowałam się, że minęło pół godziny.  
- Demi? - usłyszałam głos Joe i pukanie do drzwi.  
- Joe, muszę się ubrać! - zastygłam w bezruchu.  
- Nie miałam zamiaru wchodzić do pokoju, chciałem ci tylko powiedzieć, że Cody tu jest.  
- Wpuść go. Niech tu przyjdzie - podeszłam do szafy. Po chwili Cody pojawił się na górze.  
- Dzięki, że pozwoliłaś mi wejść.  
- Jesteś moim chłopakiem, czemu miałabym ci nie pozwolić? - uśmiechnęłam się.  
- Masz rodzinną kolację.  
- Jesteś częścią rodziny - rzuciłam top i szorty na łóżko. Cody podszedł do mnie. Po chwili zaczął mnie całować. Odwzajemniłam pocałunek, ale kiedy szarpnął za ręcznik odsunęłam się.  
- Oh nie proszę pana - zachichotałam i przeszłam obok niego. Zrobił smutną minę. - Może później... - weszłam do łazienki, ubrałam się i zebrałam włosy w kucyk.  

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

Części będą krótkie, ale będę je dodawać w miarę możliwości codziennie, lub co dwa dni ;)

aniol1997

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 954 słów i 4976 znaków.

6 komentarzy

 
  • Zakochana98

    Bardzo fajnie napisane ;P

    27 gru 2013

  • Ada

    No, no, no... Znowu na takie 4+, ale coś zaczyna się dziać. Złapałam tam mały, znikomy błąd, który za pewne przez pomyłkę się wkradł. Cytuję: "- W łazience... odpowiedział chyba nieco zamyślony. " - tutaj zapomniałaś dodać myślnika następującego po wypowiedzi Joe'go. Tak po za tym, może być.

    18 sty 2013

  • Naataa12

    Podobra mi się.:D

    16 sty 2013

  • eloziom

    może być

    9 sty 2013

  • pina19991

    Super opowiadanie:D

    9 sty 2013

  • monika ;D

    Czuje ze bd sie dzialo coraz wiecej ;D czekam na kolejne czesci ;]

    9 sty 2013