In Love With My StepFather Odcinek 8

Następnego ranka.  

Kiedy się obudziłam szybko odszukałam wśród pościeli mój telefon. Joe napisał do mnie... podniosłam mój telefon, ale zaraz go odłożyłam. Nie ignorowałam go, po prostu potrzebowałam trochę czasu. Muszę się przyzwyczaić do sytuacji. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Oparłam głowę o ścianę, ale szybko się odsunęłam. Pokój Seleny był tuż obok i byłam pewna, że usłyszałam jak robi to z Nickiem. Zdjęłam koszulkę w której spała i odkręciłam wodę pod prysznicem. Po chwili woda zetknęła się z moim ciałem. Westchnęłam... Przepraszam Joe... Umyłam się i zakręciłam wodę. Wyszłam spod prysznica i sięgnęłam po ręcznik aby się nim owinąć. Spięłam mokre włosy w niedbałego koka i ruszyłam do pokoju. Mój telefon właśnie wibrował, podniosłam go z szafki nocnej i spojrzałam na wyświetlacz. Joe... Zawahałam się czy powinnam odebrać. Przygryzłam wargę i powoli przesunęłam palcem po ekranie. Przyłożyłam komórkę do ucha.  
- Halo? – odezwałam się pierwsza.  
- Demi... – usłyszałam głos Joe. Brzmiał tak jakby płakał przez całą noc. Ten fakt nieco mnie zaskoczył. Nie odzywałam się przez chwilę... kiedy usłyszał mój oddech kontynuował. – Przepraszam, z-zareagowałem zbyt szybko, ale musisz wiedzieć, że ani przez chwilę nie przestałem myśleć, jak ciężko ci musi być. Kocham Cię. Nigdy nie chciałem cię zranić, ani nie planowałem twojej ciąży... proszę cię, powiedz coś – mówił smutnym głosem. Kilka łez spłynęło po moich policzkach.  
- Joe – zaczęłam. – Myślę, że powinniśmy po prostu zrobić sobie przerwę... potrzebuję czasu, żeby przemyśleć to co zrobiłam... – wyszeptałam.  
- Tak myślisz? – zapytał. W każdym głosie słyszałam jego zawód. Wiedziałam, że będę później żałować, tego co miałam powiedź, ale to było właściwe wyjście.  
- Tak. Na razie nie umiem poradzić sobie z całą tą sytuacją – zaczęłam płakać... Nie odzywał się. – Muszę już iść – przerwałam ciszę. Wyłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Wytarłam oczy. Ubrałam się i nałożyłam makijaż. Rozpuściłam włosy, rozczesłam je, a potem schowałam telefon do torebki i zeszłam na dół po schodach. Spotkałam wzrok Seleny i wymusiłam uśmiech. Nick właśnie wychodził. Pomachał mi, pocałował Sel na pożegnanie i wyszedł. Usiadłyśmy na kanapie i przez kilka minut nie odzywałyśmy się do siebie.  
- Może pojedziemy gdzieś na śniadanie? – zaproponowała. Skinęłam tylko głową i ruszyłam za nią do drzwi. Obejrzała się za mną trochę zmartwiona.  
- Co się dzieje? – zapytała. Zawahałam się nad tym czy mówić cokolwiek, ale unikanie odpowiedzi nie rozwiązałoby problemu.  
- Joe dzwonił – wymamrotałam. Zrozumiała. Jej mięśnie twarzy rozluźniły się, ukazując minę zrozumienia.  
- Dem, wszystko będzie dobrze – obiecała. Uwielbiałam w Selenie to, że zawsze podchodziła do wszystkiego pozytywnie. Skinęłam głową i zajęłam miejsce pasażera w Hondzie Civic. Również weszła do środka i uruchomiła samochód. – To teraz – zmieniła ton – gdzie jedziemy jeść? – zapytała wesoło. Zastanowiłam się przez chwilę.  
- McDonalds – stwierdziłam w końcu. Selena zachichotała i ruszyła odjeżdżając z podjazdu.  

Drogę spędziłam bawiąc się telefonem. Po chwili podjechałyśmy pod McDrive.  
- Co bierzesz?
- McGriddle, placki ziemniaczane i waniliową kawę mrożoną – odpowiedziałam bez namysłu. Selena złożyła zamówienie i podjechała do kolejnego okienka. – Chcesz, żebym zapłaciła?
- Nie ma sprawy, zapłacę – wyciągnęła kartę ze schowka i podała kasjerowi.  
- Dzięki – wyjrzałam za okno zamyślona.  

Po śniadaniu Selena odwiozła mnie do domu, a tam spędziłam kilka uroczych godzin zamknięta z książkami. Joe nie było.  

W szkole następnego dnia, ostatnią lekcję miałam własnie z nim... Westchnęłam wchodząc z Sel do jego gabinetu. Spojrzałam na nią nie pewnie, ale uśmiechnęła się i skinęła głową dodając mi otuchy. Usiadłam na swoim miejscu. Joe spojrzał na mnie ze smutkiem. Odwróciłam głowę w innym kierunku. Dzwonek obwieścił początek lekcji, ale Joseph z trudem myślał... był tak przygnębiony jak ja. Po kilku minutach zamknęłam oczy i oparłam głowę na ławce. Selena pogłaskała mnie po plecach.  
- Demi – wyszeptała. Otworzyłam oczy i podążyłam wzrokiem za wskazaniem jej palca. Prowadziło do Joe, po którego policzku spływała samotna łza. Poczułam się źle, miałam ogromną ochotę podbiec do niego i pocałować... i tak samo bardzo moje serce nie chciało tego robić. Westchnęłam i wstałam... Selena spojrzała na mnie zmieszana. Poprosiłam Joe, o rozmowę na korytarzu.  

Wyszliśmy razem. Joe zamkną drzwi klasy i spojrzał na mnie.  
- Joe – zaczęłam... – Wiem jak się teraz czujesz i przykro mi, ale... mówiłam ci, że potrzebuję trochę czasu, a ty płacząc i nie prowadząc lekcji jak należy, wcale mi nie pomagasz.  
Wbił wzrok w podłogę. Ujęłam w dłonie jego twarz i uniosłam do góry. Jestem pewna, że w moich oczach malowały się żałość, smutek, ból i złość. – Kocham cię – powiedziałam bezgłośnie i pocałowałam go. Po krótkiej chwili odsunęłam się i opuściłam ręce. Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu...  
- Nie mogę się od ciebie oddalić – wyszeptałam. Joe również się uśmiechnął. Wyciągnęłam do niego rękę i kiedy podał mi dłoń, delikatnie ją ścisnęłam... – Musisz tylko zrozumieć, że potrzebuję tej przerwy, żeby uporządkować myśli – oznajmiłam. A jego radość zniknęła tak szybko jak się pojawiła.  

*-*-*-*-*-*-

Dun, dun dun.  
Czekajcie na ciąg dalszy!

aniol1997

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1076 słów i 5834 znaków.

Dodaj komentarz