HARSH #46

- Harry -  

Siedzę spokojnie na kanapie obok Brooklyn. Czekam cierpliwie na dalsze opowiadanie. Sam nie wiem jak udało mi się już i tak długo wytrzymać i jej nie przerwać. Nie mam pytań. Po prostu jej ostatnie słowa.. Wiem do czego zaczyna zmierzać i zdaję sobie sprawę, że to jest najcięższa część z jej życia. Mimo, że wiem o co chodzi to chcę to usłyszeć. Nie żeby ją dręczyć, ale po to, aby wiedzieć co i kto jej zrobił. Boję się jednak tego, że mogę zbyt długo nie wytrzymać i wybuchnąć.. 'Spokojnie..' - powtarzam sobie. Patrzę na Brook, która delikatnie się trzęsie. Pragnę ją przytulić i powiedzieć, że nie musi więcej mówić, ale chęć poznania jej przeszłości jest o wiele silniejsza.  
  - Przepraszam.. za to wszystko. Wiedz, że nikt poza Lily, moją matką i tymi.. mężczyznami nic nie wie. Mówienie o tym jest naprawdę ciężkie. Chcę mieć to za sobą i czasami mogę przerwać, zamilczeć.. zaciąć się czy coś, więc..
  - Spokojnie. Nie przeszkadza mi to.
Zaczesuję jej kosmyk włosów. Kiedy widzę łzy zaschnięte na jej policzkach i nowe, które zbierają jej się w kącikach oczu, mam ochotę ją naprawdę wziąć w ramiona i zapewnić, że jest bezpieczna i, że nigdy nie pozwolę, aby stała jej się krzywda, bo w innym wypadku stanie się poważna krzywda osobie, która chociażby spróbuje jej coś zrobić. Ignoruję wibrowanie telefonu w mojej kieszeni, ale Brooklyn je słyszy. Wypierdolę ten telefon za chwilę za okno, jeśli nie przestanie dzwonić.
  - Powinieneś odebrać. Może to coś..
  - To pewnie któryś z chłopaków. Byliśmy umówieniu, ale to nie istotne. Nie przejmuj się. Jesteś dla mnie najważniejsza i tylko Ty mnie obchodzisz w tym momencie.
Uśmiecha się lekko, gdy całuję ją w czoło, a ja odwzajemniam gest. Przymykam powieki, oddycham głęboko, gdy odczuwam znowu wibrację. Wyciągam telefon z kieszeni spodni. Nawet nie spoglądam na wyświetlacz. Po prostu rzucam urządzeniem o ścianę nie przejmując się. Patrzę na Brooklyn, która otwiera lekko usta zaskoczona. Wzruszam ramieniem. Zaczyna cicho chichotać. Tak, właśnie taki był mój zamiar. Rozbawienie jej. A tak poważnie chciałbym, aby się rozluźniła, jednak zdaję sobie sprawę, że w takich okolicznościach trudno o to.
  - To nic. Przecież jest wiele innych telefonów.
Uśmiecham się, a ona to odwzajemnia. Marszczy brwi.  
  - Czy chcesz, abym kontynuowała dalsze..
  - Tylko jeśli Ty tego chcesz. Mogę poczekać.
Brooklyn kiwa głową potakująco, a ja w myślach proszę, żeby mówiła dalej. Spadnie kamień z serca i mnie i jej.  
  - Dobrze, więc.. Na początku nie przeszkadzało mi to, że umawia się z kimś.. Chyba nawet się cieszyłam, bo myślałam, iż jakoś się ułoży i wszystko będzie dobrze. Zmieniłam zdanie, kiedy pewnego dnia mnie z nim zostawiła. Nie wiem, gdzie w tym czasie ona się podziewała i nie chcę wiedzieć. W ogóle nie chcę jej widzieć nigdy w życiu ani spotkać.
Brunetka pociągnęła nosem. Zdałem sobie sprawę, że płacze. Pozwoliłem jej wtulić się plecami w mój bok. Objąłem ją ręką i ucałowałem delikatnie kark w geście uspokojenia, jednak ona wzdrygnęła się. Większe ukojenie dała jej zdecydowanie moja ręka, gdyż zaczęła bawić się moimi palcami. Nie przeszkadzało mi to, ani jej postawa, bo zdawałem sobie sprawę dlaczego to zrobiła. Wstydzi się. Wstydzi się tego, co jej zrobiono.  
  - Z początku myślałam, że wychodzi do sklepu, ale kiedy mijało coraz więcej minut, a jej nie było wątpiłam w to, a na potwierdzenie był jej.. nie wiem jak go nazwać.  
'Sukinsynem, Skarbie' - odpowiedziałem w myślach.  
  - Przyszedł do mojego pokoju.. Pytał co u mnie i czy chce, aby się ze mną pobawił, ale ja nie chciałam. Byłam dzieckiem i nie wiedziałam, że w tamtej chwili to było złe, że mnie dotykał w różnych miejscach, a później.. rozbierał.  
Próbuję nie zacisnąć dłoni w pięść ze złości, tą którą trzyma, bo wiem, że to w jakiś sposób ją uspakaja i trzymam ją luźno z trudnością. Brooklyn zaciska na niej swoją mniejszą.  
  - Próbowałam się wyrywać, kiedy doszło do mnie, że chce mnie skrzywdzić, ale on był zbyt silny. Nie miałam szansy. Po prostu to się stało. Z każdym kolejnym jej nowym 'wujkiem' jak mi ich przedstawiała bałam się coraz bardziej. Próbowałam raz uciec z domu. Udało mi się, jednak następnego dnia matka mnie znalazła i sprawiła, że naprawdę tego pożałowałam.  
  - Uderzyła Cię?
Pokiwała głową w odpowiedzi.
  - Wiedziałam, że nie dostałam tylko za to, że uciekłam, a również za to, że się urodziłam. Ona mnie nienawidziła. Byłam jej największą porażką w życiu, karygodnym błędem. Poza tym za spotkania z wujkami dostawała pieniądze, zarabiała na mnie.. na moim ciele. Kiedy tylko jakiś mężczyzna przychodził wiedziałam co będzie się działo i się nie kryłam, bo wiedziałam, że będzie tylko gorzej. Wszystko trwało dwa miesiące. Matka zostawiła mnie w wieku dziesięciu lat. Nie chodziłam do szkoły i to ona się zainteresowała. Grace była psychologiem w naszej szkole przez pewien czas i to ona mnie znalazła w mieszkaniu. Było mi wszystko jedno co się ze mną stanie. Zabrała mnie na początek do siebie. Dała mi ubrania, pomogła umyć, nakarmiła mnie, a po trzech dniach trafiłam do Domu Dziecka. Gdyby nie ona nie wiem co by się ze mną stało..
Nie mogę wytrzymać. Prostuję się nadal siedząc na kanapie i zabieram Brooklyn na swoje kolana. Siada na mnie okrakiem i wtula twarz w moją szyję. Nie wiem co mam myśleć. Nawet nie spodziewałem się jakie piekło przeszła.. i to przez jedną osobę, która powinna ją kochać, wspierać i opiekować się nią. Dźwięk jej szlochu powoduje ściśnięcie się mojego serca.
  - Jestem taka brudna, Harry..  
  - Skarbie, jesteś czysta.  
Doskonale wiem, że chodzi jej o dłonie, które na sobie czuje, które nigdy nie powinny jej dotknąć. Nie, kiedy miała zaledwie dziesięć lat, do jasnej cholery! W tym wieku powinna chodzić do szkoły, zdobywać znajomości, bawić się w różne zabawy.. uczyć się jeździć na rowerze, mieć prawdziwe dzieciństwo, a zamiast tego miała prawdziwe piekło. Brook nagle się prostuje i pociera powieki i policzki pokryte słonymi łzami.  
  - Powinnam już sobie iść.
Zaczyna się wiercić chcąc zejść z moich kolan, ale jej na to nie pozwalam. Chwytam jej twarz w dłonie.
  - Nie chcę, żebyś gdziekolwiek szła. Wiem, że obiecałem, iż jeśli będziesz chciała zakończyć naszą znajomość to Ci nie przeszkodzę, jednak proszę, abyś się zastanowiła. Spędźmy razem wieczór, a rano podejmiesz decyzje, dobrze?
Brooklyn spogląda na mnie zaskoczona. Przez to, że bawi się dłońmi wiem, że się denerwuje. Unoszę jej podbródek do góry i odgarniam brązowy kosmyk włosów za ucho.
  - O co chodzi? Coś nie tak?
  - Myślałam, że Ty chcesz..
Marszczę w zdezorientowaniu brwi.  
  - Nie brzydzisz się mnie? Harry ja.. nie chcę odchodzić, ale jeśli Ty chcesz to odejdę. Chcę żebyś był szczęśliwy, a wiem, że przy takiej dziewczynie jak ja.. To mało możliwe.  
  - Uszczęśliwiasz mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Brook, przez ten tydzień nie byłem sobą. Nic mi nie wychodziło. Cały czas byłem wkurwiony. Nie wiedziałem co mam ze sobą robić i dopiero dzisiaj czuję, że naprawdę mogę odetchnąć, bo jesteś przy mnie i wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.  
Kiedy opiera swoje czoło o moje mam ochotę ją pocałować, ale to nie wszystko co mam jej do powiedzenia.
  - Oboje mamy przeszłość. Nie mam zamiaru Cię oceniać i odrzucać po tym co Cię spotkało, bo to nie była Twoja wina. To już się stało i nie mamy na to wpływu. Możemy jedynie to zostawić za sobą i starać się, by było lepiej. Zgadzasz się?
Potakuje głową co komentuje uśmiechem.  
  - Dobrze. Chcę Cię o coś spytać i to pytanie nie ma za zadanie Cię krępować. Chcę żebyś odpowiedziała mi szczerze. Skoro już sobie wszystko wyjaśniamy.  
Brooklyn na początku marszczy brwi, ale po chwili potakuje głową niepewnie. Splatam nasze dłonie razem. Spoglądam w jej oczy, by się upewnić, że mogą zadać pytanie.
  - Dlaczego pozwoliłaś mi Cię dotykać?
Mimo, że nie mówię konkretnie to wiem, że ona wie o co mi chodzi. Jej policzki dość czerwienieją dokładnie jak za starych dobrych czasów na co się uśmiecham. Porusza się na moich kolanach i wiem, że szuka w głowie odpowiedzi.  
  - Nie wiem. Chciałam żeby to było coś więcej niż buziaki i dotykanie w bezpiecznych miejscach. Pierwszy raz poczułam tamtego wieczoru, że to może wyglądać inaczej. Twój dotyk był zupełnie inny.. od tych które znałam.  
Potakuję głową w geście zrozumienia. Cieszę się, że zaufała mi i dała sobie pokazać - mimo, że wtedy przypuszczałem co się stało w jej życiu - jak może wspaniale się poczuć. Brooklyn ponownie zaczerwieniły policzki i wiem, że coś pomyślała. Jej wzrok również mnie utwierdził. Unoszę brew zachęcając ją by wyrzuciła z siebie to co ją trapi. Rozchylam lekko wargi, kiedy mój wzrok obserwuje jak gryzie dolną wargę. Ściskam lekko jej biodra. Nie wiem czy jestem zaskoczony jej pytaniem:
  - Jak.. jak się domyśliłeś?  
  - Od momentu, kiedy się przytulaliśmy, pamiętasz? Wtedy już mi coś nie pasowało. A później to jak Twoje ciało spięło się na mój dotyk w niższej okolicy.. Chciałbym Cię przeprosić za to, że Cię sprowokowałem. Uwierzy mi, że nie chciałem, ale nie zostawiłaś mi wyboru. Jednak to co później się stało.. Nie spodziewałem się, że odejdziesz. Jesteś tutaj teraz ze mną i się z tego cieszę. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
  - Po tym jak się.. posprzeczaliśmy wszystko przemyślałam i chciałam z Tobą porozmawiać, o tym. Wyznać Ci coś, ale zaskoczyłeś mnie. Czułam się upokorzona i musiałam uciec.  
  - Obiecujesz, że mnie nigdy nie zostawisz?
Brooklyn opiera swoje czoło o moje. Uśmiecha się.
  - A co jeśli będę musiała wziąć prysznic?
  - Hmm.. Wtedy weźmiemy go razem.  
Spodziewałem się, że się ode mnie odsunie i powie 'nie' bądź coś innego, ale zaskakuje mnie, gdy po prostu mnie całuje.  

- Brooklyn -

Przez następne minuty nadal siedzę na kolanach Harry'ego w przyjemnej atmosferze, która wypełniona jest cichą muzyką. Jego lewa dłoń obejmuje mnie w dole pleców, natomiast druga delikatnym ruchem masuje plecy. Pocieram lewym policzkiem o jego ramię. Miło jest tak po prostu i spokojnie posiedzieć w ciszy i nie musieć niczym się przejmować. Moje usta dotykają Kędzierzawego szyi i delikatnie ją całuję. Z jego ust wydostaje się seksowny jęk. Odwraca głowę w moją stronę. Uśmiecham się niewinnie. Patrzę w jego tęczówki. On też się uśmiecha.
  - Wiesz, że niedługo wracasz do szkoły.
Pyta, a ja potakuję głową. To już za dwa tygodnie.
  - Nie chcę tam wracać. Wolę zostać tutaj.
Harry śmieje się, a ja robię nadąsaną minę.  
  - Każdy wolałby, aby wakacje trwały jeszcze dłużej. Nawet całą wieczność. Ja też nie chciałem wracać do szkoły. Ostatnie dziesięć miesięcy. Poradzisz sobie. Wierzę w Ciebie.
Całuje mnie w policzek. Wzdycham cicho. Nie chodzi mi o to, że mogę sobie nie poradzić, bo pewnie sobie poradzę. Martwię się Ashley i Cassie. Przez dwa lata znosiłam ich docinki i dłużej nie dam rady. Chcę żeby to się skończyło, aby dały mi spokój. Jestem przekonana, że wakacji nie poświęciły na kurs dobrego wychowania i kultury, więc nie mam co się łudzić. Na dźwięk zegarka spoglądam w jego kierunku. Wybiła północ.  
  - Coś się stało? Posmutniałaś.  
  - Tylko sobie coś przypomniałam.  
  - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć i pogadać jak tylko będziesz chciała. Postaram Ci się pomóc.  
Pokiwałam głową twierdząco. Zaczynam się zastanawiać czy nie powiedzieć Harry'emu czy moglibyśmy pójść się położyć, gdyż jestem trochę zmęczona. Wcześniej poprosił mnie, abym została na noc, a ja się zgodziłam. Kurde. Nawet nie mam nic do spania. Chłopak jakby czytał mi w myślach, bo powiedział, że mogę wybrać coś z jego szafki i nie widzi w tym problemu, jeśli wezmę też jego bokserki. Zarumieniłam się mocno.  
  - Uwielbiam to jak się rumienisz, a poza tym to przecież nie tak, że pierwszy raz włożysz coś mojego, prawda?
  - Drażni się pan ze mną, panie Styles?
  - Ależ skąd. Jakże bym mógł, panno Riggs.  
Nawet, gdy oplatam w pasie Harry'ego nogami, który zaczyna iść to nie przestajemy się śmiać. Uspakajam się. Wchodzi do swojego pokoju. Po chwili czuję jak moja pupa dotyka czarnej pościeli. Siadam na skraju dużego łóżka. Kędzierzawy pochyla się nade mną. Pocieram swoim nosem o jego. Śmieje sie.
  - Idę pod prysznic. Za chwilę wrócę.. Chyba, że będziesz za mocno tęsknić w takim razie możesz iść ze mną.
Droczy się ze mną. Delikatnie muska moje wargi. Skrępowanie opanowuje moje ciało. Postanawiam zacząć się przyzwyczaić do tego w jaki sposób Harry używa słów, bo to na pewno nie ostatni raz. Układa płasko dłonie obok moich ud na materacu. Oplatam dłońmi jego kark, aby być bliżej niego.
  - Może powinnam skorzystać z zaproszenia.  
Nawet nie zdaję sobie sprawy jak bardzo mi brakowało takich naszych przekomarzań. Chłopak uśmiecha się szeroko.  
  - Skąd myśl, że to zaproszenie? Może po prostu to zrobię? Zaciągnę Cię pod prysznic nawet w ubraniu, więc uważaj.  
  - Czy Ty mi przed chwilą groziłeś? Mam się bać?  
  - Przestraszyłaś się? Przecież jesteś dużą dziewczynką, a duże dziewczynki się nie boją. Poza tym to było ostrzeżenie.  
Jego poważny wyraz twarzy powstrzymuje mnie przed lekkim uśmiechnięciem się. Wpatruje się we mnie intensywnie, a ja nie wiem jak mam zareagować, co powiedzieć. Sądziłam, iż oboje żartujemy. Nie spodziewanie atakuje moje usta swoimi.  
  - Jeśli chcesz druga łazienka jest wolna i możesz z niej skorzystać tak samo jak z moich ubrań. Wracam za piętnaście minut. Naprawdę się cieszę, że do mnie wróciłaś.  
Szepcze cicho wpatrując się we mnie. Kiwam niepewnie głową na jego słowa, a Harry całuje mnie w policzek i znika po chwili za drzwiami łazienki. Moment później słyszę płynącą wodę. Na chwilę jeszcze zostaję w pozycji siedzącej. Otrząsam się i w końcu wybieram zwykły czarny zestaw: koszulka i bokserki należące do Harry'ego. Jeśli będzie chciał, bym z nim została to będę musiała zabrać rzeczy od Jay'a. W sumie nie wiem jak się dalej potoczy. Po prostu próbuję o tym nie myśleć, bo tak jest lepiej. Odprężam się pod gorącym strumieniem wody.  

* * *

Gdy wchodzę do pokoju Harry'ego po wyjściu z łazienki on już leży na łóżku pod kołdrą. Odkrywa kawałek dla mnie i klepie miejsce. Idę w jego kierunku i układam się na wolnej stronie. Kędzierzawy przez dłuższą chwilę przygląda mi się.  
  - Już nawet nie ma po niej śladu.  
Przejeżdża delikatnie palcem po ranie, która zniknęła na moje szczęście. Gdyby nie Harry to nie wiem co teraz by się ze mną działo. Nie wiem nawet czy byłabym żywa. Oddycham i lekko przymykam powieki. Nie chcę o tym myśleć. To jest za mną i chcę, żeby tak to pozostało. Dopiero, kiedy przytulam się do Harry'ego orientuję się, że nie ma na sobie koszulki. Jedynie luźne spodnie dresowe. Obejmuje mnie mocno.  
  - Pamiętaj, że nie chcę Cię skrzywdzić.  
Spoglądam na niego, gdy docierają do mnie słowa.
  - Nie dotknę Cię w miejscu, w którym tego nie chcesz. Po prostu musisz mi o tym powiedzieć, rozumiesz? Czasami nie umiem się powstrzymać przed dotykaniem Ciebie i to dla mnie też jest trudne. Jesteś cholernie blisko, a świadomość, że nie mogę po prostu Cię dotknąć mnie tak kurewsko wkurwia.
Oh, nie spodziewałam się takiego wyznania z jego strony.
  - Nadal się do tego przyzwyczajam. Jest lepiej. Myślę, że nie przeszkadza mi to, że mnie dotykasz, a świadomość, że nadal czuję na sobie zły dotyk i to powoduje, że nie chcę.  
  - A teraz? Chcesz, żebym Cię dotknął?  
  - Czyżby świerzbiły pana dłonie, panie Styles?
Nawet się nie orientuję, kiedy znajduje się nade mną.
  - Nabijasz się ze mnie? To niegrzeczne.
Odwzajemniam jego uśmiech. Moja dłoń gładzi delikatnie jego policzek, a on się w nią wtula i przymyka lekko powieki. Harry spogląda na mnie po chwili i całuje mój nadgarstek. Oplatam lewą nogę wokół jego biodra, natomiast dłonie wokół szyi.  
  - Nadal nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś. Ostatnie dni, w sumie to od dnia, w którym mnie zostawiłaś sobie nie radziłem i ogółem wszystko było do dupy. Nie powinienem był pozwolić Ci odejść. I już nigdy na to nie pozwolę, rozumiesz?
Jego wzrok szukał w moich potwierdzenia. Skinęłam głową dla pewności, gdyby tego nie mógł w nich znaleźć. Dłonią pogładził moje nagie udo wpatrując się we mnie zielonymi tęczówkami. Jego twarz zbliżyła się ku mojej. Oddaję pocałunek. Wplatam dłonie w jego loki. Ja też nie wierzę, że tu jestem, że jestem przy nim, że on jest przy mnie, że nadal chce mnie.. Nawet po tym co mu opowiedziałam, co działo się, kiedy byłam małym i bezbronnym dzieckiem. Harry'ego ciało napiera na moje.
  - Nikt ani nic nie zmieni tego, że jesteś moja.  
Powiedział twardym głosem do mojego ucha. Jęknęłam, kiedy przegryzł jego płatek. Splótł nasze dłonie i ułożył je po bokach mojej głowy. Oboje wpatrujemy się w swoje oczy.
  - Tym bardziej pieprzona przeszłość.  
  - Gdybym miała na nią wpływ..
  - Nikt na nią nie ma. Każdy chciałby w niej coś zmienić, ale to niemożliwe. Sytuacje jakie się zdarzyły już nie wrócą. One po prostu są i zostaną w naszych wspomnieniach. Chcę, abyś mi jedynie zaufała, nie bała się mnie. Nie obiecam Ci, że Cię nie skrzywdzę psychicznie, bo tego nie wiem. Na pewno czegoś celowo nie zrobię i nigdy nie podniosę na Ciebie ręki..
Z moich ust wydostał się jedynie cichy szept jego imienia.
  - Jesteś dla mnie najważniejsza. Pamiętaj o tym.  
Składa na moim czole czuły pocałunek, a ja jestem o krok od powiedzenia mu, że zaczyna dla mnie znaczyć o wiele więcej i nie umiem tego za grosz powstrzymać.. Nawet nie wiem czy chcę. Zamiast tego przymykam powieki i próbuję zatrzymać niechciane łzy tam gdzie jest ich miejsce. Kędzierzawy układa się blisko mnie, a ja wtulam się w jego ciało. Obejmuje mnie i to mi wystarcza, aby poczuć się szczęśliwa. Zanim zasypiam słyszę ciche 'Dobranoc' i czuję usta na czubku mojej głowy.  
_________________
OD AUTORKI: Trochę spóźniony. Miał być wczoraj, ale nie miałam, kiedy skończyć. Sami na pewno rozumiecie - szkoła, poprawianie ocen, praca i tak dalej. Mam nadzieję, że rozdział zrekompensuje wam tę zwłokę, a ja mogę zdradzić, że mam pomysł na następny rozdział, który mam nadzieję, że wam się spodoba i mam również nadzieję, że wczorajsze święto było jak najbardziej udane ;) Do następnego <3

Niebieskooka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3540 słów i 19213 znaków, zaktualizowała 23 lut 2016.

5 komentarzy

 
  • hillow

    ŚWIETNE  Kocham to opowiadanie czekam na Next <3

    3 cze 2015

  • ANITA

    Kocham to! <3

    2 cze 2015

  • mysza

    @Niebieskooka Już się nie mogę doczekać tego rozdziału :) ale na razie czekam na kolejny i skupiam się na tym co jest teraz :)

    2 cze 2015

  • Niebieskooka

    @mysza Postaram się, aby był - może - jeszcze w ten weekend, ewentualnie początek następnego tygodnia. Właśnie zaczęłam pisać, aby mieć jutro do czego wrócić i kontynuować, więc myślę, że nie będziecie musieli długo czekać ;)

    2 cze 2015

  • mysza

    @Niebieskooka Cieszę się :)

    2 cze 2015

  • mysza

    Och. Uwielbiam Cię :D Te opowiadanie jest takie ciekawe, że ciężko wytrzymać do następnej części :) Masz w planach aby wyznali sobie miłość? :) Będę czekać z utęsknieniem :) Dobrze, że wena powróciła :) Zanim dodasz kolejną część, przeczytam to jeszcze pewnie z 10 razy <3

    2 cze 2015

  • Niebieskooka

    @mysza Nie myślałam jak na razie, aby wyznali sobie miłość. Wiem, że na pewno taki rozdział będzie ;)

    2 cze 2015

  • Madierka

    Hm.. Kolejny rozdział - miła niespodzianka  :lol2: Jest świetny, a jeszcze bardziej  nie mogę się doczekać następnego skoro masz jakiś pomysł :D

    2 cze 2015