HARSH #43

Rozdział zawiera sceny erotyczne.  
Czytasz na własną odpowiedzialność.  

- Brooklyn -

Przeciągam się na łóżku i odwracam w drugą stronę wtulając twarz w pierś chłopaka, który przez sen oplata mnie mocniej, ale ja nie mam nic przeciwko, bo dzięki temu naprawdę czuję się bezpieczna. Splatam dłonie za jego karkiem. Podciągam się wyżej. Jest taki wysoki. Cieszę się, że oboje mamy dziś wolne i nie musimy się nigdzie spieszyć, a spokojnie poleżeć w łóżku tak długo jak będziemy tylko chcieli, aż do jutra - poniedziałku. W myślach pojawia mi się wczorajszy jego widok. Mimowolnie spoglądam na jego twarz. Prawie nic nie widać, poza malutkim siniakiem. Moje serce jednocześnie kuje i się raduje na myśl, iż bił się z mojego powodu. Nie znam żadnych szczegółów, więc nie będę myśleć więcej. To, kiedy zobaczyłam na swojej dłoni, a teraz na szyi naszyjnik po moim tacie, który udało mu się odzyskać. Naprawdę sprawił, że będę mu wdzięczna do końca życia. Z przypływu emocji się uśmiecham i spoglądam na jego spokojny wyraz twarzy. Całuję go delikatnie w policzek, nos, a następnie usta. Harry porusza się lekko na łóżku.  
  - Nie przestawaj, proszę.
Szepcze zachrypniętym głosem ściskając dłońmi moje biodra. Chichoczę na jego słowa, a on nadal nie otwiera powiek. Nogę oplatam wokół jego biodra i pieszczę palcem jego policzek.
  - Czym sobie zasłużyłem na takie przytulanki?
Pyta spoglądając na mnie. Wzruszam ramieniem.
  - Hmm.. Są dwie opcje: albo czegoś chcesz albo naprawdę chcesz się poprzytulać, więc jaka jest odpowiedź?
  - Chcę żebyś wstał i zrobił mi herbatę.  
Wyznaję, a Harry zaczyna się śmiać. Chowam twarz w jego szyi. Mogłam mu nic nie mówić. Z drugiej strony to nie był mój pomysł. Chcę naprawdę napić się herbaty, ale już wychodzić z ciepłego łóżka to nie. Uśmiecham się do niego.
  - Okej, ale Ty robisz śniadanie.
W szybkim tempie uwalnia się i wstaje z łóżka.
  - Co? Nie, nie ma mowy, Harry!
Protestuje, ale jego już nie ma w pomieszczeniu. Wychodzę z łóżka i wciągam na stopy kapcie, po czym idę za nim. Włącza elektryczny czajnik. Jednocześnie rozmawia przez telefon. Oh, myślałam, że spędzimy czas sami, bez nikogo innego i nawet bez tych, którzy chcą coś załatwić przez telefon.  
  - W szpitalu? Aha. Nie, nic nie wiem o John'ie, Zayn.  
Widzę jak wzrusza ramieniem wkładając do kubków saszetkę herbaty, podczas, gdy ja wyciągam patelnię do jajecznicy.  
  - Kurwa. Jeśli chcesz mi coś zasugerować to zrób to, a nie bawisz się ze mną w kotka i myszkę. Gówno mnie obchodzi, że rozmawiał z policją. Mógł rozmawiać z samym Bogiem dla mnie, a i tak będę miał to w dupie. Rozumiesz?
Wzdrygam się. Kto rozmawiał z policją? O co chodzi? Odkłada po chwili telefon zbyt spokojnie. Korci mnie, żeby zapytać go o tyle nasuwających się pytań.. I tak nic mi nie powie.
  - Jajecznica może być?
Pytam. Czuję na sobie jego wzrok. Nie wytrzymuję i patrzę na niego. Po jego minie widzę, że jest zaskoczony iż nadal nic nie powiedziałam na temat telefonu, który dostał od Zayn'a i nie mam zamiaru. Albo powie mi sam albo.. Sama nie wiem.  
  - Tak, pewnie.
Odpowiada. Sięgam jajka z lodówki, które układam na blacie. Kiedy sięgam szczypiorek z małej doniczki na parapecie dłonie Harry'ego chwytają moje biodra i przytula się do mnie. Oh. Nie spodziewałam się takiego gestu. Postanawiam się nie odzywać i dać mu czas. Nie chcę się z nim kłócić, a spędzić miło czas w ostatnim dniu tego tygodnia, by nabrać siły na następny.
  - Jesteś zła?
Zadaje pytanie czym mnie zaskakuje.
  - A powinnam?
  - Szczerze to nie wiem. Po prostu czuję, że znowu cofamy się do początku. A jeśli jesteś zła to mi powiedz. Nie chcę się domyślać i cię denerwować, bo znowu dojdzie do kłótni.  
Oh. Zastanawiam się przez chwilę nad odpowiedzią.
  - Nie jestem zła tylko sfrustrowana, bo nic mi nie mówisz. Na przykład o Hanie, jak się poznaliście, skąd miałeś naszyjnik albo o czym przed chwilą rozmawiałeś z Zayn'em. Wiem, iż to Twoje sprawy. Nigdy nie wiem czego się mogę spodziewać.
Mówię mu co myślę krojąc szczypiorek jak najdrobniej. Harry opiera podbródek na moim ramieniu i cicho wzdycha.
  - Odpuść mi, dobrze? Na jakiś czas.
Kiwam głową potakująco, ale niepewnie. Zdejmuję jego dłonie ze swoich bioder by dostać się do kuchenki, a Kędzierzawy nie odpuszcza i ponownie się do mnie przyczepia. Chichoczę, gdy zaczyna mnie gilgotać, a po chwili całuje w prawe ramię.  
  - Więc jest pani sfrustrowana, panno Riggs?
  - Bo nigdy mi nic nie mówisz, Harry.
Harry mruczy w moją szyję cicho, że mi nie wierzy. Wciągam gwałtownie powietrze przez usta. Zasysa skórę, wypuszcza ją i powtarza po chwili. Cholera. Jeśli dalej będzie tak robił to nie zrobię tego śniadania. Jego dotyk za bardzo mnie rozprasza a szczególnie teraz, gdy wsunął dłonie pod koszulkę, którą mam obecnie na sobie. Masuje pewnie lecz delikatnie brzuch, boki i talię. Oddycham nierówno czując, że zbliża się pomału w górę, w miejsce, które nie jest dodatkowo okryte. Mocniej przytula się do mnie. Chwytam go za nadgarstki.
  - Nie.
Protestuję trzymając jego dłonie w miejscu by nie mógł unieść materiału koszulki w górę. Wiem, że chce ją zdjąć, ale ja tego nie chcę i mu na to nie pozwolę. Przynajmniej nie dzisiaj. Harry odtrąca moje dłonie, które ponownie zamieszcza pod cienkim materiałem. Oplata mnie przedramieniem w talii powodując, że moje piersi stykają się z jego skórą. Dlaczego nie założyłam wczoraj stanika? Ah, no tak. Chciałam poczuć się wygodnie to teraz mam. Podkurczam palce u stóp. Próbuję stłumić jęk, gdy mocniej zasysa skórę na mojej szyi i ją przytrzymuje.
  - Ha.. Harry..
  - Jesteś moja.
Jego dłoń mocniej zaciska się na mojej talii. Po chwili odwraca mnie w moją stronę. Nie mam jak zareagować, kiedy wpija się w moje usta od razu po odwróceniu. Niespodziewanie sadza mnie na blacie kuchennym. Oplatam go nogami w pasie. Harry staje pomiędzy moimi udami. Łączę dłonie za jego karkiem i przyciągam do siebie, do swoich ust. Śniadanie może, a raczej musi poczekać, tak jak ja wczoraj, kiedy Harry mi powiedział, że chce się tylko koło mnie położyć i zasnąć, lecz przed tym nawet nic nie zrobił. Wiecie.. Nie spędziliśmy tak miło czasu jak ostatnim razem, gdy jego twarz była pomiędzy moimi udami. Kurczę. O czym ja myślę. 'Podejmujesz wyzwanie?'
  - Przegrasz.  
Oznajmiam, a raczej uprzedzam go, kiedy jego ręka zbliża się niebezpiecznie do mojego miejsca intymnego. Intensywnie się wpatruję w jego oczy, kiedy układa dłoń na wrażliwej strefie, a jego wzrok również wpatruje się w mój. Okrywam jego dużą dłoń swoją mniejszą. Patrzy na mnie i uśmiecha się szeroko.
  - Może właśnie chcę przegrać.  
Odpowiada. Zastanawiam się nad jego słowami.
  - Wtedy Ty wygrasz. Nie chcesz?
Wiem, czuję to jak mnie prowokuje słowami i dotykiem, kiedy pociera kciukiem materiał bielizny na intymnym miejscu. Jęczę czując nacisk w miejscu w jakim teraz go potrzebuje. Opieram swoje czoło o jego. Muska delikatnie moje usta swoimi.  
  - Chcę zabrać Cię do mojego łóżka. Rzuciłbym Cię na nie i rozebrał, a później zacząłbym Cię całować. Wszędzie.  
Szepcze cichym, schrypniętym, seksownym głosem wprost do mojego ucha nie przestając masować mojej kobiecości.  
  - Harry.. Ja jestem taka..
  - Powiedz to, Skarbie.
  - Jestem taka.. mokra.
  - Grzeczna dziewczynka.  
Oddycham głęboko opierając czoło na jego ramieniu. Biodra instynktownie wyrywają mi się wprzód. Dotykam ustami jego szyi i zostawiam na niej mokre pocałunki. Muszę się skupić na czymś innym, bo nie chcę tego szybko kończyć, chociaż zdaję sobie sprawę, że Kędzierzawy i tak już przez długi czas mnie drażni co doprowadza mnie do szału. Z drugiej strony czuję, iż gdzieś w głębi duszy tego chcę. Odsuwa się ode mnie lekko i opiera moje dłonie po bokach mojego ciała.
  - Do góry, Kochanie.
Podtrzymując się na swoich dłoniach unoszę biodra. Harry'ego palce zahaczają o krawędź majtek, które zsuwa z moich nóg jednocześnie nie tracąc ze mnę kontaktu wzrokowego. Patrzę na niego z lekko rozchylonymi ustami, gdy chowa materiał do tylnej kieszeni swoich spodni. Zamykam usta.
  - Pójdę pod prysznic. Zaraz wrócę.
Obejmuje moją twarz dłońmi i całuje mnie.
  - Słucham? Ale nawet nie skończyłeś.. Harry, to nie fair. Nie możesz tak robić. To jest mocno nie w porządku.
Protestuję. Jest niesprawiedliwy. Czuję się.. wykorzystana.  
  - Tak? A w porządku jest to co robisz ze mną?
Marszczę brwi. Przyciska moją dłoń do swojego krocza.
  - Nawet nie masz pojęcia jak to jest nie w porządku i jaką mam ochotę się na Ciebie rzucić i Cię poczuć.  
Nie wiem co mam na to odpowiedzieć. Wiem jednak, że czas na powiedzenie mu o swojej przeszłości się kurczy i.. Boję się tego. Bardzo. Wiem, że odejdzie. Jak tylko się dowie, będzie wściekły, że mu wcześniej nie powiedziałam i zły na siebie, że w ogóle się zaangażował w relacje z taką dziewczyną jak ja i przez to zwlekam z powiedzeniem mu prawdy.
  - Mam coś do załatwienia dzisiaj. Muszę za godzinę jechać. Poradzisz sobie? Gdyby coś się działo możesz zadzwonić.
  - A nie możesz mnie zabrać ze sobą?
Harry kiwa głową przecząco. Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa? Co jest tak ważnego, że nie może mnie ze sobą zabrać? Odpowiadam mu zwyczajnym 'w porządku' i przesuwam się na blacie. Zeskakuję bezpiecznie. Obciągam w dół koszulkę. W ogóle nie cieszy mnie fakt, że mam na sobie tylko ten materiał. Nic pod spodem. Tylko te tajemnice. Harry siada na krześle. Czuję na sobie jego wzrok, gdy kręcę się po kuchni robiąc śniadanie. Nawet nie jestem głodna.  
  - Więc jednak wróciliśmy do punktu wyjścia, tak?
  - Chyba nie myślałeś, że przekupisz mnie obściskiwaniem. Odpuściłam, ale teraz znowu coś przede mną ukrywasz.  
Przez chwilę panuje między nami niezręczna cisza.  
  - Dobra. Co chcesz wiedzieć? Pytaj. I nie, nie pieprzyłem Hany, gdybyś nie umiała o to zapytać, więc to odpuść.
  - Znowu zaczynasz, Harry. Spędziliśmy miło poranek, a teraz jesteś zdenerwowany i się na mnie wyżywasz, przez co ja pójdę się wypłakać do pokoju, a Ty za mną przyjdziesz..
Patrzę na niego. Chce mi przerwać, ale mu nie pozwalam.
  - Zaczniesz mnie ponownie przepraszać, a ja Ci wybaczę. Spędzimy miło czas, po którym dojdzie do kłótni, a Ty znowu będziesz wściekły i będziesz się na mnie wściekał. To błędne koło, chora gra, w którą nie zamierzam grać.  
Mówię mu i to wszystko jest prawdą. Dlaczego po prostu nie może mi powiedzieć gdzie jedzie. Wystarczyłoby powiedzieć, że.. na przykład jedzie.. gdzieś. Nie wiem gdzie. Chodzi tylko o to, żeby mi powiedział, a ja bym się z tym pogodziła. Czy to są naprawdę takie duże wymagania? Bo ja myślę, że nie.
  - Oczekujesz ode mnie pieprzonych wyjaśnień, tłumaczeń sekretów podczas kiedy sama je masz przede mną. Zastanów się więc kto tutaj gra, bo ja też mam kurwa tego dość.
Wzdrygam się na jego chłodny, wściekły ton, głos wpełzający do mojego ucha. Harry bez słowa więcej wychodzi z kuchni, a ja próbuję się nie rozpłakać. Zabieram się za przygotowywanie śniadania. Osobiście nie jestem głodna, ale może Harry.. Nie wiem. Kiedy kończę idę do swojego pokoju po rzeczy. Nie idę dzisiaj do pracy. Jeśli Harry wyjdzie to nie muszę się ukrywać, więc jest mi to na rękę. Biorę do ręki wczorajsze leginsy i idę do łazienki. Na blacie obok umywalki leży czarny materiał, czyli koszulka Harry'ego, która zawsze tutaj leży, gdybym chciała ją założyć. Ściągam materiał i zakładam białą bieliznę. Prysznic wezmę później. I tak ubrudzę się sprzątając pomieszczenia. Chłopak coś wspominał, że Martha dziś nie może przyjść, ale za to jutro jest wolna. Cóż.. i tak nie mam nic do roboty, więc równie dobrze sama mogę się tym zająć. Porządkuję swój pokój, a kiedy z niego wychodzę dostrzegam drzwi frontowe, które się zamykają. Czarna kurtka i torba sportowa przeszła mi przed oczami. Nawet się nie pożegnał. 'Spokojnie, Brooklyn. Wróci.' - usprawiedliwia go głos w mojej głowie. Kręcę głową. Jasne, że wróci. W końcu to jego mieszkanie. Idę do kuchni, po czarny worek na śmieci. Nie mogę nic poradzić, kiedy łzy wypływają z moich oczu. Nawet nie ruszył śniadania.. On jest naprawdę na mnie wściekły. Ocieram łzy z policzków i kącików oczu. Muszę go przeprosić i.. powiedzieć prawdę.  

* * *

Przez pięć godzin siedziałam sama w mieszkaniu. Harry'ego nadal nie ma. Martwię się o niego. Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego. Jestem trochę zestresowana. Od pewnego czasu próbuję ułożyć w głowie odpowiednie słowa, by wyjaśnić mu wszystko, całą swoją przeszłość, ale jakoś nie za dobrze mi nie idzie. Moje serce przyśpiesza słysząc otwierane, a po chwili zamykane drzwi mieszkania. Jestem w swoim pokoju, więc oczywiste jest to, że nie mogę go zobaczyć, określić humoru w jakim jest teraz. To takie trudne, ale wiem, że tu przyjdzie, bo zawsze przychodził, aby mnie przeprosić, więc nie mam się czym przejmować. Za chwilę się pogodzimy i spędzimy miło wieczór. Wystarczy, że poczekam. Musze mu tylko dać czas. Gdybym była na jego miejscu również bym go potrzebowała.  

- Godzinę później -

Nie przyjdzie. Czuję to. Minęła godzina, a on nawet nie zajrzał do mnie. Nie zobaczył co się ze mną dzieje. Nic, kompletnie i teraz wiem, że to ja muszę tam pójść, wyciągnąć rękę w jego stronę pierwsza, bo to on zawsze to robił, jednak nie dzisiaj, nie tym razem i ja to rozumiem. Ciężko mi się przemóc. Wiem jednak, że muszę to zrobić. Nie umiem go ignorować, kiedy wiem, że jest tak blisko. Nawet, gdy jesteśmy pokłóceni. 'Dam sobie radę' - powtarzam sobie w myślach, kiedy moja dłoń chwyta metalową klamkę. Waham się czy powinnam w ogóle tam pójść. W końcu wychodzę z pomieszczenia. Robię małe i niepewne kroki, kiedy idę przez niedługi korytarz. Oplatam się dłońmi i idę dalej. Dostrzegam go siedzącego na kanapie przed włączonym telewizorem w salonie. Idę w jego stronę. Nawet na mnie nie patrzy, gdy jestem blisko niego. Nie odzywam się tylko siadam na jego kolanach i przytulam do niego mocno. Wdycham przyjemny zapach jego ciała. Nie obejmuje mnie jak zawsze to robił. Po prostu siedzi i mnie nie dotyka.  
  - Mogłabyś ze mnie zejść?
Odzywa się. Spoglądam na niego.  
  - Przepraszam, Harry.
Wtulam swoją twarz w jego ciepłą szyję i pociągam nosem. Zaraz naprawdę się rozpłaczę. W ogóle mnie ignoruje i zsadza po chwili z siebie. Z moich oczu wypływają łzy.
  - Jeśli masz zamiar się rozpłakać to zrób to gdzieś indziej. Za chwilę będzie mecz i chciałbym go obejrzeć.  
- Więc teraz tak będziesz mnie traktował?  
Pytam. Ponownie mnie ignoruje. Kiwam głową.
- Za chwilę będziesz miał całe mieszkanie dla siebie. Zresztą po co ja w ogóle Ci coś mówię. I tak mnie nie słuchasz.  
Wstaję i idę w kierunku swojego pokoju. Chwytam telefon z biurka przy ścianie i wpisuję numer Jay'a. Mam nadzieję, że mu w niczym nie przeszkodzę. Odbiera po chwili.
  - Cześć, Brooklyn. Co u Ciebie?
  - Mógłbyś mnie przenocować?
Powstrzymuję się przed ponownym rozpłakaniem się.  
  - Jasne. Przyjadę po Ciebie.  
  - Byłabym Ci wdzięczna.  
Uśmiecham się przez łzy. Dobrze, że go poznałam. Mówię Jay'owi, że może po mnie przyjechać za dwadzieścia minut. Tyle mi wystarczy, by się spakować. Nie będę się żegnać z Kędzierzawym, bo nie chcę mu przeszkadzać. W końcu ogląda mecz. Z każdą kolejną minutę denerwuję się. Jestem trochę przerażona tym co będzie dalej. Jay przenocuje mnie, ale noc może dwie, ale co dalej? Nie mam zielonego pojęcia. Wkładam skórzaną kurtkę i zapinam zamek torby. Będzie brakować mi tych wnętrz, mieszkania.. Jego. Najwyraźniej tak ma być.

  

Odczytuję wiadomość Jay'a. Uśmiecham się. Zabieram bagaż i wychodzę po cichu z pokoju na marne, bo już po chwili dostrzegam Harry'ego siedzącego na podłokietniku kanapy. Unosi wzrok na mnie, ale nic nie mówi, nie odzywa się  
  - Gdzie się zatrzymasz?
Z jednej strony czuję, że się ze mnie śmieje, a z drugiej, że naprawdę go to interesuje. Podchodzę w kierunku drzwi.
  - Nie musisz się o mnie martwić.
Mówię spokojnie i posyłam mu lekki uśmiech.
  - To problem, bo to robię.
Nie odpowiadam na jego stwierdzenie. Za chwilę będzie mógł robić co chce. To już nie będzie moja sprawa. Nawet ze sobą nie byliśmy. Po prostu dobrze się bawiliśmy i tyle.
  - Gemma chciała Cię poznać. Jutro przyjeżdża.
Oh, nie spodziewałam się tego. Zakładam buty na stopy.
  - W takim razie pozdrów ją ode mnie jutro.
Mówię mu szczerze. Szkoda, że jej nie poznam. Na pewno jest taka ładna jak ją zapamiętałam i na pewno ma wspaniałą osobowość. Może kiedyś jeszcze uda nam się poznać.



Wyjmuję wibrujący telefon z kieszeni. Odczytuję wiadomość, a po chwili usuwam wszystko z urządzenia i odkładam go na blat kuchenny, po czym wracam do przedpokoju.  
  - Na pewno tego chcesz?
Nie. Tak. Wiem, że to dla mnie będzie najlepsze rozwiązanie. Nasza relacja będzie błędnym kołem, jeśli teraz nie odejdę. Poza tym Harry jest dla mnie za.. nie wiem. Po prostu jego przeszłość mnie przytłacza, nie wspominając o tym co moja mogłaby zrobić z jego. Kręcę głową. To koniec. Definitywnie.  
  - Pozwól mi Cię przytulić.
Nawet nie orientuję się, gdy jest blisko mnie. Przytulam się do niego, a on mocno obejmuje mnie. Oddycham spokojnie. Nie popłaczę się. Nie ma mowy. Już za dużo razy dzisiaj płakałam i nie mogę sobie pozwolić na kolejny raz, a tym bardziej, że przede mną jest Harry. Odsuwa się minimalnie ode mnie. Jego wzrok wpatruje się w mój. Przytula policzek do mojego. Moje plecy dotykają zimnej ściany, gdy Harry nakierował mnie, bym cofnęła się w tył. Jego usta szukają moich. Całuje mnie, a ja próbuję go powstrzymać przed tym. Nie chcę mu ulegać, lecz wiem, że to nieuniknione. Za bardzo na mnie działa bym nie mogła odwzajemnić jego pocałunków. Jęczę cicho.  
  - Powiedz mi albo Cię sprowokuję.
Szepcze w moje usta. Obejmuje moją twarz dłońmi.  
  - Nie wiem o co Ci chodzi. Muszę już iść.
Odsuwam go od siebie. Jay na mnie czeka. Muszę już iść nim pomyśli, że coś się dzieje i tu przyjdzie. Nie chcę, żeby Harry wiedział, że to u niego się zatrzymam. Niespodziewanie dłonie układa na moich ramionach i przyszpila mnie do ściany.  
  - Ostatnia szansa. Powiesz mi?
Instynktownie kiwam głową przecząco. Zaraz, zaraz. Co ja zrobiłam i o co mu chodzi? Co mam powiedzieć? Harry'ego dłonie chwytają za szlufki dżinsów, które pociąga lekko w dół po rozpięciu zamka i guzika. W ogóle nie rozumiem tego co mi robi w tym momencie. Spoglądam na niego wyczuwając jego wzrok na sobie. Oplata moje dłonie wokół swojego karku.  
  - Musisz się rozluźnić.
  - Co? Harry co Ty robi..
Nie dokańczam. Jego ręka wsuwa się w bieliznę. Zwariował? Zdecydowanie zwariował. Gdy ja odchodzę on chce żebym dla niego doszła? To dziwne. Całuje mnie, a ja oddaję pocałunek. Jego ręka znika na krótką chwilę tak jak usta. Ponownie łączy nasze usta, a dłoń wraca na miejsce. Nieruchomieję, kiedy czuję jego dwa palce muskające moje wejście. 'Powiedz mi albo Cię sprowokuję'. W głowie pojawiają się wspomnienia, gdy byłam mała. Widzę mamę i mężczyznę. Jest bardzo podobny do każdego innego jakiego mi przedstawiała jako 'wujka' i co działo się dalej. Jak zostawiała mnie pod ich opieką.. ich dłonie. Z moich oczu wypływają łzy. Gwałtownie odpycham od siebie Harry'ego. 'Powiedz mi albo Cię sprowokuję' - przypominają mi się jego słowa. Wpatruję się w niego z niedowierzaniem.
  - Dlaczego mi to zrobiłeś?  
  - Ostrzegałem. Chciałem, żebyś sama mi powiedziała, ale powiedziałaś, że nie wiesz o czym mówię, więc postanowiłem Ci przypomnieć. Musimy porozmawiać, Brooklyn.
  - Nie mamy o czym. Odsuń się. Nienawidzę Cię.
Doprowadzam się do porządku. Nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił. Jak on w ogóle mógł.. Pociągam nosem i zapinam guzik spodni. Muszę stąd wyjść. Natychmiast. Czuję, że się duszę i nie umiem powstrzymać tego uczucia. Te wspomnienie, kiedy jeden z nich zatkał mi usta i nos.. Nie. Muszę przestać.  
  - Brooklyn..
Chwyta mnie za rękę. Wyrywam się.
  - Czego chcesz? Myślisz, że to dla mnie takie łatwe? Twoja mama na pewno każdego pieprzonego dnia nie przedstawiała Ci nowego wujka, z którym Cię zawsze zostawiała. Nie masz pojęcia co czułam, kiedy mnie dotykali, rozbierali.. Robili te wszystkie rzeczy, a moja matka brała za to pieniądze. Teraz już wiesz i co? Lepiej Ci? Muszę iść. Nie będziesz już musiał na mnie patrzeć i znosić mojego widoku.
Zabieram torbę. Chce mnie zatrzymać, ale szybko wychodzę z mieszkania. Czuję się upokorzona. Tak naprawdę nie byłam gotowa mu tego wszystkiego wyznać. Sprowokował mnie i mu się udało. Byłam gotowa, aby powiedzieć mu coś, ale nie wszystko. Teraz to już nieważne. Zna całą prawdę. Wchodzę do windy. Błagam w myślach, aby się szybko zamknęła.
  - Brooklyn, zaczekaj.
  - Do widzenia, Harry.
Nim udaje mu się zatrzymać drzwi windy ona zjeżdża. Słyszę jego krzyk i uderzenie w ścianę. Jest wściekły. Wiem to, ale ja nie mogę mu pomóc. Sam musi nad tym zapanować. Życzę mu wszystkiego dobrego. Niech znajdzie dziewczynę, która będzie niego warta, ale niestety to nie jestem ja. Wychodzę z budynku. Jay czeka na mnie przy samochodzie. Odbiera ode mnie torbę, a ja bez słowa wsiadam do jego auta. Ułoży się.. kiedyś. Po prostu muszę nauczyć się teraz żyć bez Harry'ego.  
______________
OD AUTORKI: HARSH prawdopodobnie zostanie
zawieszone po tym rozdziale, ale jeszcze nie wiem.
Dam znać w oficjalnej notce. A teraz poproszę, aby każdy
kto czyta HARSH albo zaczął niech da o sobie znać w  
komentarzu i również niech napisze co myśli.  
Miłego dnia <3

Niebieskooka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4079 słów i 22508 znaków, zaktualizowała 23 lut 2016.

18 komentarzy

 
  • Użytkownik Mysterious

    Myslę, że się uzależniłam :) i już się boję co będzie jak do czytam do końca rozdziały, które są opublikowane ....

    1 sty 2016

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Mysterious Myślę, że nie jest i nie będzie tak źle ;)

    2 sty 2016

  • Użytkownik Mysterious

    @Niebieskooka Czyli, ze bedzie coś dalej ???? :)

    2 sty 2016

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Mysterious Obecnie jest 57 rozdziałów, a ja nie zamierzam poprzestać na tej liczbie. Z moich obliczeń i planów wynika, że będzie około 80 rozdziałów, więc spokojnie będzie jeszcze co czytać. Drugiej cześć na pewno nie będzie, bo to co planuję z HARSH będzie w jednej części ;)

    2 sty 2016

  • Użytkownik Mysterious

    @Niebieskooka Cudownie :) hmm a mniej wiecej co ile dodajesz rozdziały ??

    2 sty 2016

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Mysterious Naprawdę różnie. Staram się co tydzień dodawać, co 2, ale czasami to nie ode mnie zależy. Dodaję, kiedy tylko mam ;)

    2 sty 2016

  • Użytkownik mysza

    Nie spodziewałam się tego zupełnie. Wierzyłam, że między nimi się ułoży. Myślałam, że może jednak wyzna jej, że ją kocha. Opowiadanie jest cholernie dobre więc nie zawieszaj go. Z utęsknieniem czekam na kolejną część i liczę na to, że do siebie wrócą a on przestanie być takim dupkiem.

    26 kwi 2015

  • Użytkownik PannaNikt

    Jejku, nie spodziewałam się tego, co się stało. Myślałam, że niedługo mu powie, ale inaczej.Czuję ten dziwny ucisk w klatce piersiowej i przeżywam to wszystko razem z bohaterami.Ten rozdział wyzwolił we mnie dużo uczyć. Czuję się jakbym sama to wszystko przeżywała lub jakbym była tego naocznym świadkiem. I ona odeszła? Naprawdę odeszła? Bardzo chciałabym poznać ciąg dalszy tego opowiadania, dowiedzieć się, co się wydarzy, czy oni zdołają znów na siebie popatrzeć bez bólu, czy ona wybaczy mu to, co jej zrobił, bo bez wątpienia takim zachowaniem mocno ją skrzywdził. Wyciągną z niej wspomnienia, które okazały się bardzo bolesne i w tej chwili nie wiem, czy na miejscu Harrego wybrałabym niewiedzę czy bolesną prawdę. Bo to prawda potrafi odebrać nadzieję szybciej niż jakiekolwiek kłamstwo. Cóż.. bardzo chciałabym się dowiedzieć, czy Harry zdoła udźwignąć ciężar przeszłości Brook i czy ona da radę znów normalnie żyć, po tym, jak obudziły się wspomnienia. Mam nadzieję że będziesz pisać dalej.

    22 kwi 2015

  • Użytkownik Ana

    Nie zawieszaj błagam!  Jeśli brakuje Ci weny to proszę abyś przeniosła opowiadanie w czasy dzieciństwa jak to było z rodzicami Harrego albo coś. Błagam tylko nie zawieszaj opowiadania! Nie możesz nam tego zrobić!

    22 kwi 2015

  • Użytkownik hilow

    nie rób tego słyszysz a raczej czytasz :( nie nie nie nie jeszcze jeden prosze za wszystkich  pliss i dopiero a  jak nie to napisz kiedy będzie next . Na margineśie świetne nie kończ w taki momęcie niech wróci do charego plii :( :)

    22 kwi 2015

  • Użytkownik ANITA

    proszę nie rób mi tego! Kazdego dnia czekam na to opowiadanie.... jes najlepsze! Nie zawieszaj...

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Celina

    Opowiadanie jest super :-* i nie możesz go zawiesić tak teraz gdy coś zaczęło się dziać proszę nie rób tego

    21 kwi 2015

  • Użytkownik martynka

    cudownie pisz dalej i wracaj szybko do formy . A moim zdaniem powinna wrocic do harrego

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Nila

    Posz dalej. Jest super :D

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Emilka19

    No dobra ... to niech już zajdzie w ciążę z Jay'em a nie z Harrym  :devil:  
    Ale kontynuuj dalej :)

    21 kwi 2015

  • Użytkownik wolna

    Cudo świetne. ♥♥♥

    21 kwi 2015

  • Użytkownik ...

    Kochamy to opowiadanie,prawda?;)mam nadzieje że nas nie zostawisz;)pozdrawiam,weny i czasu życze,i nie odchodz,pamiętaj;d

    21 kwi 2015

  • Użytkownik larwa

    Proszę nie rób nam tego, to brak weny czy jakieś poważniejsze sprawy ? Nie umiemy funkcjonować bez Twojego opowiadania, nie możesz nas zostawić w takim momencie  :(

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Niebieskooka

    @larwa Brak weny, czasu i takiego łącznika pomysłów, które mam ;)
    Zobaczymy jak to wyjdzie ;)

    21 kwi 2015

  • Użytkownik on

    @Niebieskooka  A więc gdy to ja mam brak weny twórczej biorę za zwyczaj jakiś wspomagacz :) Jakieś 0,5l albo 0,7l czystej zwykle wystarcza :D

    22 kwi 2015

  • Użytkownik Niebieskooka

    @on Może w weekend spróbuję Twojego pomysłu, a na pewno w następny, gdyż idę na osiemnastkę. Także dzięki za pomysł, może pomoże ;)

    22 kwi 2015

  • Użytkownik gosia1104

    Proszę nie zawieszaj ;(

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Nata208

    Nie zawieszaj prosze to jest super

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Jaga

    Przeczytałam tylko tą część, bo mnie zaciekawiła na wstępie i muszę przyznać, że chętnie przeczytałabym kolejne. To opowiadanie jest świetne, sytuacje i uczucia są super opisane, a przede wszystkim fabuła jest ciekawa. Pozdrawiam :)

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Madierka

    No nieeee... Nie zawieszaj, proszę! Kocham to opowiadanie <3 Nie rób nam tego!  :smh:

    21 kwi 2015

  • Użytkownik Malinowa

    Nie zawieszaj! Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam. Nie zawieszaj!

    21 kwi 2015