HARSH #69

Pomiędzy mną, a Harry’m panuje kompletna cisza, gdy jedziemy windą. Słychać jedynie nasze oddechy. Spoglądam na jego twarz, aby sprawdzić jak się czuje z obecną sytuacją, ale jego mina niczego nie okazuje. Przytulam policzek do jego klatki piersiowej czując jak jego dłonie niespodziewanie obejmują mnie w bezpiecznym uścisku. Uśmiecham się lekko na ten gest. Opuszkami palców masuję miejsce, w którym bije jego serce w dość szybkim tempie.  

- Będzie dobrze. Pamiętaj, że nie jesteś sam i jestem z Tobą.  

Szepczę cicho, a w odpowiedzi dostaję drobny pocałunek w czoło. Winda zatrzymuje się na wybranym przez nas piętrze, więc wychodzimy z niej i idziemy korytarzem szukając numeru 415. O godzinie dwudziestej drugiej nie ma wiele osób. Koło nas przeszły jedynie dwie pielęgniarki. Skręcamy w prawo i moim oczom ukazuje się mała grupka ludzi. Harry’ego dłoń ściska moją, a ja już wiem. Dostrzegam jego siostrę - Gemmę, wysokiego mężczyznę oraz trzy inne osoby, które biorę za jego rodzinę. Na dźwięk naszych kroków wszystkie pary oczu spoglądają w naszym kierunku. Gemma podnosi się z krzesła i biegnie w naszym kierunku. Nasze splecione dłonie rozłączają się i już po chwili brunet obejmuje w uścisku swoją siostrę. Uśmiecham się na ten widok. Jego siostra wyrosła na piękną dziewczynę.  

Odsuwają się na chwile od siebie, aby spojrzeć na siebie i po chwili Gemma jeszcze raz go przytula. Podchodzi do nich wysoki mężczyzna, który wyciąga rękę w stronę Harry’ego, a on ją ściska nie mówiąc nic. Reszta również podchodzi w ich kierunku i wita się z Harry’m. Przez czuły pocałunek kobiety i szarpnięcie bruneta za policzki orientuję się, że to jego babcia.

Stojąc z boku obserwuję Harry’ego i jego członków rodziny. Na ich twarzach można dostrzec uśmiech i ulgę. Na pewno długo się nie widzieli i za nim tęsknili. Tak samo jak Harry za nimi. Wszyscy stoją naprzeciwko niego oprócz Gemmy, która jest przytulona do jego lewego boku. Niespodziewanie Harry spogląda w moim kierunku i wyciąga rękę. Podchodzę bliżej i pozwalam mu się objąć w talii. Pięć par oczu patrzy na mnie, a ja czuję się trochę niepewnie.  

- Poznajcie Brooklyn, moją dziewczynę.

Moje policzki lekko pieką. Wiem, że to nie jest nic nowego, ponieważ już kiedyś przedstawiał mnie jako swoją dziewczynę, jednak wtedy było to nieoficjalne i przedstawiał mnie swoim znajomym, a nie członkom rodziny. To jest bardziej poważniejsza sytuacja.. Mam rację?  

Wymieniłam z każdym uścisk dłoni i próbowałam mocniej nie czerwienić się, gdy babcia Harry’ego mówiła jaka jestem piękna i urocza, a w dodatku, że jest szczęśliwa, że w końcu sobie kogoś znalazł i może doczeka się prawnuków. Uśmiecham się skrępowana, a brunet próbuje uciszyć swoją kochaną babcię, która go nawet nie słucha. Z czasem atmosfera przestaje być taka ciepła, ponieważ do każdego z nas dociera gdzie obecnie jest. Szpital.  

Słychać przez chwilę szuranie krzeseł, a po chwili kompletną ciszę. Tkwimy w niej kilka minut do momentu, kiedy mężczyzna o imieniu Nick postanawia odezwać się jako pierwszy.

- Cały czas czekamy na wyniki Twojej mamy i w tym czasie każdy z nas był u niej, więc..

- Więc, co? Mam może do niej pójść? Jeśli chcesz to śmiało sobie wchodź. Siedzisz tutaj cały tylko dlatego, że uratowałeś moją matkę kilka lat temu, za co jestem Ci wdzięczny, ale mimo to nie masz prawa oczekiwać ode mnie czegokolwiek więcej niż szacunku i znoszenia Twojego widoku. Najlepiej będzie, jeśli żadne z nas nie będzie wchodziło sobie w drogę.  

Ściskam Harry’ego dłoń, a on spogląda na mnie poważnym wyrazem twarzy, co powoduje, że kulę się na plastikowym siedzeniu, ale mimo to nie odpuszczam i kiwam lekko głową na boki w geście, że kłótnia w tym momencie i sytuacji jest nieodpowiednia. Wzdycha cicho jakby mój przekaz do niego trafił i opiera się o oparcie zielonego krzesła. Znów jest cicho.

Godzinę później Gemma podchodzi w naszym kierunku, aby zaproponować nam jakiś napój z automatu. Harry zwyczajnie kiwa głową na nie, a Gemma wydaje się być zawiedziona, co daje mi do myślenia. Zapewne chce spędzić z nim chwilę sam na sam, poczuć bliskość brata, którego dawno nie widziała. Nim Gemma zdąży odejść mówię po cichu Harry’mu, że nic się nie stanie, jeśli odejdzie na chwilę, a poza tym chciałabym się czegoś ciepłego napić, chociaż to kłamstwo, ponieważ jestem za bardzo zmęczona i lekko zestresowana obecną sytuacją, żeby cokolwiek przełknąć. Po prostu robię to dla Gemmy, bo widzę, że naprawdę jej na nim zależy. Brunet spogląda w moje zielone tęczówki, a ja uśmiecham się lekko, kiedy kciukiem masuje mój policzek powodując, że robi mi się cieplej. Składa na moim czubku nosa drobny pocałunek i szepcze, że będzie za chwilę z powrotem. Gdy idą razem dziewczyna odwraca się w moim kierunku, by przesłać mi uśmiech w podziękowaniu, a ja puszczam jej oczko.

Gdy rodzeństwo znika za rogiem słyszę ciche oklaski, które są od babci Harry’ego. Rumienię się na policzkach, ponieważ zdaję sobie sprawę, że była właśnie świadkiem okazanej przez Harry’ego czułości, co pozwala mi sądzić, że nie często to widywała. Uśmiecham się do niej. W międzyczasie, gdy Harry i Gemma nie wracają przychodzi lekarz. Może to i lepiej, że Harry’ego tutaj teraz niema? Zapewne byłby zdenerwowany i mogłoby jeszcze wyjść coś niedobrego. Mimo, że nie jestem z rodziny nie odzywam się, a słucham tego, co mówi lekarz.

- Państwa córka i narzeczona miała naprawdę wiele szczęścia. Sądzę, że gdyby nie dzisiejszy wypadek samochodowy to za jakiś czas mielibyśmy problem, ale dzięki tomografii całego ciała w tym głowy wykryliśmy łagodnego i niezłośliwego guza mózgu.

Spoglądam na dziadków Harry’ego i mężczyznę, który siedzi obok nich, którzy są zaskoczeni i przerażeni. Cóż.. ja też trochę jestem. Babcia Harry’ego składa dłonie jak do modlitwy i patrzy na lekarza oczekując dobrych wiadomości. Każdy ich oczekuje będąc w szpitalu.

- Panią Styles zatrzymamy jeszcze na kilka dni, aby zrobić parę szczegółowych badań i znaleźć najlepsze rozwiązanie, chociaż myślę, że operacja będzie najlepszą decyzją.

- Doktorze czy po operacji córka będzie normalnie funkcjonować? Ten guz w jakiś sposób się nie odnowi? Kiedy będziemy mogli z nią porozmawiać. Cały czas śpi.

- Spokojnie. Mamy wszystko pod kontrolą. Po operacji córka na pewno będzie zdrowo funkcjonować jak dotychczas, a guz nie powinien się odnowić. Wszystko się okaże. Proszę być dobrej myśli i pozwolić wyspać się córce. Państwo wybaczą.. Wracam do obowiązków.

Uśmiecha się do każdego z nas po czym odchodzi, a starsza kobieta przytula się do swojego męża. Czuję się zakłopotana, ponieważ nie jestem z rodziny i nie jestem pewna czy powinnam coś powiedzieć. Właściwie nawet nie wiem co, bo powiedzieć "będzie dobrze” byłoby kompletną klapą. W szpitalu lekarze i pielęgniarki zawsze tak mówią, a później wychodzi różnie, więc te słowa są do niczego. Postanawiam siedzieć cicho.

Spoglądam w prawo, aby dostrzec, że Harry i Gemma minęli się z lekarzem, który zniknął za nieznanym mi numerem pokoju zapewne lekarskiego. Gemma biegnie do dziadków, a Harry’ego kroki są jakby większe, więc już po chwili jest koło mnie i patrzy na mnie bez emocji czekając na informacje. Zanim się odzywam babcia tłumaczy wszystko Gemmie, a z racji, że nie dzieli nas duża przestrzeń to Harry wszystko słyszy. Zabieram od niego kubek z gorącą herbatą i chwytam za rękę, aby nakierować go, by usiadł. Kiwa głową na nie.

- My będziemy się już zbierać. Skoro to nie jest nic poważnego..

- Nic poważnego? Twoja matka ma guza mózgu i Ty śmiesz twierdzić, że to nie jest poważne? Ta kobieta Cię urodziła i wychowała. Poświęciła Ci prawie całe swoje życie, więc teraz należy jej się jak cholera, żebyś usiadł na tym krześle i siedział tutaj razem z nami czekając na dalsze informacje. W tym szczególnym momencie musisz ją wspierać.

- Poświęciła mi szesnaście lat, a później musiałem radzić sobie sam. Chodziłem do pracy i uczyłem się. Gdyby nie Gemma nie starałabym się i miałabym to wszystko w dupie. Ona przez dwa lata nawet nie zadzwoniła ani nie przyjechała. W ogóle. Żadnego pytania czy mamy co jeść czy nie. Uciekła jak ostatni tchórz z jakimś kutasem, któremu się spodobała i który jest popierdolony dokładnie jak jego syn. Oboje jesteście siebie warci.  

W dosłownie kilka sekund Nick rzuca się na Harry’ego, który przyjmuje niespodziewany cios, a później.. lepiej już nie opowiadać. Nick próbuje zatrzymać krwawienie z nosa siedząc na szpitalnej podłodze, a Harry nie przejęty rozmasowuje sobie prawą dłoń. Z jednej strony jestem po stronie Harry’ego, ponieważ Nick nie ma prawa go oceniać, bo go nie zna i nie wie co przeszedł, nie miał prawa w ogóle go uderzyć, ale z drugiej Harry.. to Harry. Daje się sprowokować i myślę, że do tego doszłoby prędzej czy później. Szczęście, że jego dziadkowi udało mu się ich rozdzielić. Wiem, że Harry nigdy się do tego nie przyzna, ale myślę, że jest zły, że Nick zabrał mu jego matkę w najbardziej nieodpowiednim momencie. W sensie, że wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebował jej przy nim nie było, aby pomogła mu ogarnąć ten cały bałagan: dorastanie jego i jego młodszej siostry, szkoła, ojciec, który może nadal jest alkoholikiem i używa przemocy. Cóż..Szczerze cieszę się, że jest już za tym etapem.  

Z uwagi na to, że jest mi głupio i niezręcznie wstaję z krzesła i żegnam się cichym dobranoc i do widzenia chcąc zabrać stąd Harry’ego, aby nic więcej się złego nie wydarzyło. Herbata całkowicie wystygła i zrobiła się ohydna, dlatego wyrzucam ją przy okazji nim wychodzimy ze szpitala. Idę za Harry’m, który zdecydowanie nie wygląda na zadowolonego, a ja nie chcę pogarszać obecnej sytuacji, więc nie mówię nic i postanawiam nie wchodzić mu w drogę.

- Jeśli chcesz zrobić mi pogadankę o tym, że nie powinienem go tknąć bądź powiedzieć inne gówno to zrób to teraz. Nie chcę czuć, że jesteś na mnie wkurwiona.

- Więc może usatysfakcjonuje Cię fakt, że nie mam nic do powiedzenia?

- Wtedy pomyślę, że jesteś bardziej wkurwiona i masz mnie w dupie.

Opieram się o maskę auta Harry’ego, zaplatam dłonie na piersi i z odwróconym od niego wzrokiem próbuję pozbierać myśli. Chcę dobrać słowa tak, aby go nie urazić, aby źle mnie nie zrozumiał. Nim zdążam cokolwiek przemyśleć Harry staje na przeciwko mnie, opiera dłonie po moich bokach na czarnej masce i mimo to między nami jest pewna przestrzeń dająca mi odetchnąć, ale gdy spoglądam w jego zielone tęczówki czuję się.. mniej pewnie.  

- Nikt z was nie jest bez winy. Nick nie miał prawa Cię ocenić, mówić co masz robić ani uderzyć, ale Ty za często dajesz się sprowokować. Mówiłam Ci i nie podoba mi się to.

Wyciągnęłam z tylnej kieszeni jedną chusteczkę z paczki i wytarłam małe krople krwi pod jego nosem, a po chwili pogładziłam jego czerwony od uderzenia policzek, który pewnie jutro zmieni swój kolor. Brunet westchnął cicho i wtulił się w moją dłoń robiąc wystarczający krok, który spowodował, że nasze ciała napierają na siebie. Pochylił się nade mną lekko.

- Nie pozwolę, aby ktokolwiek mną rządził, a tym bardziej taki skończony skurwysyn.  

- To, że jego syn jest.. jaki jest to nie oznacza, że on również. Nie znasz go osobiście.

Harry gwałtownie odsuwa się ode mnie jakby moje słowa, które przed chwilą powiedziałam go oparzyły, a kiedy spoglądam na jego twarz tylko potwierdzają się moje przypuszczenia.

- Żartujesz sobie kurwa ze mnie w tej chwili, prawda? Bo to nie jest zabawne.  

- Rozumiem, że było Ci trudno po tym jak Twoja mama od was odeszła..

- Rozumiesz, że było mi trudno? Nie chodzi o to, że zostawiła tylko mnie, ale całą rodzinę. Gemma każdego dnia pytała mnie o nią, a ja nie umiałem jej odpowiedzieć. Wolała uciec niż walczyć o ojca. Po cholerę mówiła to pieprzone “tak” w kościele? I jeszcze jedno. Ona do cholery nie uciekła tylko spieprzyła, gdy tylko nadarzyła się okazja, rozumiesz?

Spojrzał na mnie przerażającą miną, ale wytrzymałam jego intensywne spojrzenie, które on jako pierwszy przerwał. Dzięki temu odetchnęłam spokojnie. Odsuwa się ode mnie i staje bokiem. Opiera dłonie na biodrach, a po chwili za karkiem i oddycha w miarę spokojnie. Stoimy tak każde na swój sposób w ciszy przez kilka minut do momentu, gdy Kędzierzawy jednym słowem informuje mnie, że wracamy. Wsiada do samochodu, a ja zaraz za nim.

Gdy jedziemy spokojnymi ulicami Londynu dowiaduję się, że za dwadzieścia minut wybije północ. Jestem zmęczona i nie przejmuję się godziną. Na pewno pierwszego dnia w szkole nie będzie aż tak źle, a jeśli już to z pewnością dawka kofeiny mi pomorze i mnie rozbudzi.

Za chwilę będziemy na miejscu. Z Harry’m nie zamieniłam ani jednego słowa choć kilka razy próbowałam nawiązać z nim kontakt, ale bez efektu. Wjeżdżamy na podziemny parking.

- Wiesz, co myślę? Może i nie pozwolisz, aby ktokolwiek Tobą rządził, mówił o Tobie i Twoim życiu nie mając żadnego pojęcia i nieważne ile osób oberwie, ale nigdy nie ukryjesz tego, że za nią tęsknisz. Myślę, że jesteś zły na Nick’a bardziej za to, że odebrał Ci ją wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebowałeś, a nie za to, że kazał Ci usiąść na krześle. Zamiast dusić to wszystko w sobie może należy zrobić coś innego niż nie odzywać się i pokazywać urazę? To Twoja mama. Jeszcze nie jest nic stracone, Harry. Wszystko zależy od Ciebie. Wiesz to.

W tym samym momencie, gdy ja kończę mówić auto zgasło. Odpięłam pas bezpieczeństwa i wyszłam z samochodu. Skierowałam swoje kroki do windy, która zawiozła mnie na odpowiednie piętro bez Harry’ego, który siedział w samochodzie, gdy drzwi się zamykały. Z pewnością myśli o całej sytuacji sam i za chwilę wróci. Właściwie to mógłby już przyjść, bo kompletnie zapomniałam, że to on ma klucz i teraz pozostaje mi na niego poczekać.  

Po długich dziesięciu minutach, które spędziłam oparta o zimne drzwi frontowe usłyszałam piknięcie windy, a niedługo po tym zobaczyłam Harry’ego, który podał mi kluczki do mieszkania, w którym znaleźliśmy w się w przeciągu trzech sekund. Ja zniknęłam w łazience, by przebrać się w piżamę, czyli ulubioną koszulkę Harry’ego. Szybko znalazłam się w łóżku. Bruneta nie ma, ale położyłam się z myślą, że za chwilę przyjdzie. Po piętnastu minutach przekonuje się, że jednak nie. Wyszłam spod ciepłej pościeli i pokoju, aby sprawdzić czy czasem coś się nie stało. Światło i cichy głos z telewizora skierował mnie do salonu. Harry siedzi na czarnej kanapie, a ja zaraz obok niego. Spoglądam mrużąc powieki na ekran telewizora, aby dostrzec walkę dwóch mężczyzn. Boks. Patrzę na jego prawy policzek i rozluźnioną szczękę. Jest zdecydowanie bardziej spokojniejszy i pewnie zmęczony.

Chcąc sprowokować go do jakiejkolwiek reakcji opuszkami palców masuję jego przedramię, biceps, policzek. Przekładam prawą nogę przez jego uda, bawię się jego włosami. Żadna z tych czynności nie daje oczekiwanego efektu. Siadam okrakiem na jego kolanach ze świadomością, że zakryłam mu ekran. Układam dłonie na jego biodrach i przesuwam je pod czarny, luźny materiał, by poczuć jego ciepłą skórę. Unoszę koszulkę pod którą się wsuwam tak jakbym ją zakładała. Nasze ciała stykają się ze sobą, a twarze dzieli kilka centymetrów.

- Co robisz?

Patrzymy w swoje tęczówki, gdy szept wydostał się z jego ust. Nie odpowiadam, a zamiast tego uśmiecham się szeroko ucieszona, ponieważ uzyskałam reakcję z jego strony. Dłońmi masuję jego tors, a na szyi składam drobne pocałunki. Chciałabym go jakoś rozweselić.  

- Próbuję zaciągnąć Cię do łóżka. Jak mi idzie?

Rumienię się, ale i uśmiecham słysząc jego śmiech. Jego dłonie dotykają moich bioder.

- Biorąc pod uwagę Twoje usta, brak stanika i ocieranie o mnie powiedziałbym, że idzie Ci lepiej niż dobrze. Pytanie brzmi dlaczego chcesz zaciągnąć mnie do łóżka, hm?

Przestaję zasysać jego skórę na szyi i spoglądam skruszonym i niewinnym spojrzeniem.

- Ponieważ jest już bardzo późno i nie mogę bez Ciebie zasnąć.  

- I tylko dlatego robisz mi malinki na szyi, ocierasz piersiami o mój tors, a tyłkiem o mojego penisa, bo nie możesz zasnąć? Może jest jeszcze jeden i bardziej właściwy powód, co?

Kiwam głową przecząco jednocześnie przegryzając dolną wargę, a Harry droczy się ze mną spoglądając na mnie pytająco czy jestem pewna swojej odpowiedzi. Rosnący uśmiech na jego twarzy powoduje, że sama się uśmiecham. Zbliżam się w kierunku jego ust i łączę je ze swoimi w delikatnym pocałunku. Nacisk Harry’ego dłoni na moje plecy powoduje, że przylegam do jego ciała bardziej. Moje dłonie wędrują w kierunku jego miękkich loków.  

- Chodźmy. Pozwolę Ci zaciągnąć mnie do łóżka.  

Przymrużam powieki spoglądając na niego, aby wybadać czy przypadkiem się ze mnie nie śmieje, ale kiedy porusza zabawnie brwiami i całuje mnie w policzek zapominam o tym i wysuwam się z jego koszulki, po czym wstaję na równe nogi. Harry gasi telewizor i daje mi się zaprowadzić do sypialni, gdzie rozbiera się do samych bokserek, a następnie kładzie się na łóżku tuż obok mnie pod pościelą. Przez pewien moment słychać jedynie ciszę.  

- Myślę.. a nawet jestem pewien, że to, co powiedziałaś wcześniej spowodowało, że spojrzałem na tą sytuację pod tym względem i.. masz rację, Brooklyn.  

Przysuwam się jeszcze bliżej niego. Moja ręka dosięga jego chłodnego policzka i masuję go.  

- Ja.. naprawdę wtedy jej potrzebowałem. Nie dawałem sobie rady w życiu dorosłym jako szesnastolatek, który pracuje, uczy się, zajmuje się młodszą siostrą i w dodatku nie ma oparcia w ojcu, który woli napić się wódki i pogadać ze swoimi przyjaciółmi niż spędzić czas z własnymi dziećmi. To popieprzone. Zniknęła w najbardziej nieodpowiednim momencie.

Jego głos, kiedy mówi jest cichy. Oddycha głębiej, gdy składam na jego czole pocałunek.

- To, że doszedłem do takiego wniosku nie znaczy, że będę z nią spędzał każdą wolną chwilę, Brooklyn. Po pięciu latach nagle pojawia się w moim życiu, więc nikt nie ma prawa ode mnie oczekiwać, że zmienię się w kochającego synka, który niczego nie pamięta.  

- Nie oczekuję i nie będę, że zaczniesz się z nią spotykać i zachowywać jakby nigdy nic się nie stało. Po prostu.. chciałam, żebyś zrozumiał, że mamę masz jedną i mimo tego, co się wydarzyło warto po tych kilku latach zastanowić się czy naprawdę czujesz do niej to, co czułeś wtedy. Może jutro.. wybierzemy się do szpitala i sprawdzimy czy się coś zmieniło?

- Nie przeginaj, Brooklyn. Jeśli coś się stanie, poprawi to Gemma do mnie zadzwoni.  

- Okej, przepraszam. Po prostu.. To był głupi pomysł. Wybacz.  

- W porządku. Rozumiem, że chcesz dobrze, ale nie wszystko od razu, dobrze? Jest już późno, a rano musimy wstać, więc to najwyższa pora spać, Kochanie.  

Uśmiechnęłam się lekko na jego uśmiech i odgarnięcie kosmyka włosów z mojej twarzy. Złożył na moich ustach czuły i krótki pocałunek. Odwróciłam się wtulając w jego ciało. Pisnęłam cicho, gdy jego dłoń ścisnęła mój odkryty pośladek. Zaśmiał się w moją szyję. Przez kilka chwil próbował mnie jeszcze obmacać, ale ostatecznie jego ręka zacisnęła się na wysokości mojego pępka. Niedługo po tym udało mi się zasnąć z uśmiechem na ustach.
______________________________
Ze względu na długi czas oczekiwania rozdziału dodaję krótszą notkę. Nie chciałam kolejny i nieokreślony czas nic nie dodawać, więc postanowiłam chociaż tyle opublikować. Jak po pierwszym miesiącu szkoły? U mnie jest w porządku ;)
+ Mała informacja do NIEKTÓRYCH komentujących. Jeśli piszecie komentarz anonimowo i go dodacie to automatycznie jest również podawany wasz adres IP komputera, który jest uniwersalny, więc pisząc mi kilka komentarzy z rożnymi opiniami i podpisami z jednego komputera jest żałosne. Wystarczy mi w zupełności jedna opinia od jednego czytelnika. Pamiętajcie o tym. Miłej niedzieli ;)

Niebieskooka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3825 słów i 20847 znaków, zaktualizowała 8 paź 2016.

12 komentarze

 
  • Użytkownik K.

    Powiem szczerze, że przysiadłam i przeczytałam całe Harsh w kilka dni. I z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że się jeszcze pojawią :)

    6 sty 2017

  • Użytkownik ala1123

    Kiedy możemy spodziewać sie kolejnej części?

    26 paź 2016

  • Użytkownik Fff

    Kiedy 70 czesc?

    23 paź 2016

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Fff Niedługo. Jestem na etapie ukończenia ;)

    23 paź 2016

  • Użytkownik tylenaty

    Kiedy walka Harrego? ????

    13 paź 2016

  • Użytkownik Niebieskooka

    @tylenaty Bardzo blisko ;)

    13 paź 2016

  • Użytkownik Malutka

    Zaskoczona rozdziałem :) Jestem pod wrażeniem jak Brooklyn podchodzi do problemu :) Rozdział jak zawsze ciekawy i kolejne wątki :) Och szkoła to nam dają popalić ale czego się spodziewać jak maturę trzeba dobrze zdać hehe :P

    8 paź 2016

  • Użytkownik ansik

    Miła niespodzianka :)  więcej takich poproszę

    3 paź 2016

  • Użytkownik Barbie

    Nareszcie!!! <3 Mam pytanie. Czy w tym miesiącu pojawi się jeszcze jakiś rozdział? :*

    2 paź 2016

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Barbie Mam na niego pomysł, więc mam nadzieję, że pojawi się szybko ;)

    2 paź 2016

  • Użytkownik Barbie

    @Niebieskooka <3

    8 paź 2016

  • Użytkownik Ewcia:D

    Świetne! Kurcze, to opowiadanie jest cudowne, super :) a w szkole, jak to w szkole, nic ciekawego :D czekam na następną część ;)

    2 paź 2016

  • Użytkownik Pina

    Mniami genialne :)

    2 paź 2016

  • Użytkownik Ginger

    Świetna część. Mam nadzieję że wkrótce dodasz kolejną. Życzę ci dużo weny. Pozdrawiam :)

    2 paź 2016

  • Użytkownik jaaaaa

    Podobało mi się mimo tego, że króciutka. Wiedz, że niecierpliwie czekam na kolejną część. Ukazujesz nowe oblicze Harry'ego, które mi się podoba. I na koniec nutka erotyzmu... Coś pięknego :)

    2 paź 2016

  • Użytkownik Natusik

    Czekałam i się doczekałam! Świetne.

    2 paź 2016